0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: "Wiesti" 4.11.23 / A.Jędrzejczyk"Wiesti" 4.11.23 / A...

„Dzień jedności narodowej” to ważne święto, bo przy jego okazji propaganda mówi, co jest ważne dla Kremla. A polskim Czytelnikom łatwiej zrozumieć, co się dzieje w Ukrainie – jako że propaganda opowiada też, co Rosja zamierza zrobić z Polską.

4 listopada Rosja obchodzi pamiątkę wypędzenia Polaków z Kremla w 1612 roku. Obchodzi to święto, bo w 1613 roku ustanowił je nowy car z dynastii Romanowów – i to była jedyna rzecz, do której mógł w 2004 roku wrócić nowy car Putin, kiedy okazało się, że świętowania “rewolucji październikowej” 7 listopada nie da się utrzymać.

Większość Rosjan nie rozumie tej podmiany (na pytanie, co zdarzyło się 4 listopada, poprawnie odpowiada 24 proc. ankietowanych). Za to władza może powiedzieć, o co jej chodzi i po co jest Rosja. Otóż Rosja jest po to, by żyć w przyjaźni z narodami, które podbiła – a podbijać je musi.

Bowiem przemoc stosowana na granicach imperium gwarantuje władcom Rosji władzę. Na tym polega „Jedność narodowa”, którą Rosja świętuje.

Mądrości te możemy wydestylować z dwóch oficjalnych wywodów: artykułu o losie Polski w “Rossijskoj Gazietie” podpisanego przez byłego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa i z monologów Putina na spotkaniu „z nowym składem Społecznej Izby Reprezentantów Federacji Rosyjskiej” 3 listopada.

Orda się władcom Rosji nie wtrącała w zarządzanie, a Zachód – tak

Po co jest Rosja? Żeby władza w Rosji mogła rządzić bez ograniczeń. Dosyć precyzyjnie ujął to Putin. Otóż pochwalił żyjącego w XIII w. Aleksandra Newskiego za to, że ten układał się z tatarską Złotą Ordą, płacił jej haracz – a walczył z Zachodem.

Bo Zachód z jego normami, ograniczeniami nakładanymi na władzę, jest dla władzy w Rosji niebezpieczny. Orda zaś nie wtrącała się w sposób rządzenia w przedmoskiewskim księstwie – byleby płaciło ono trybut.

Tymczasem orientowanie się na Zachód – wyjaśnia w równoległym przekazie o Polsce Miedwiediew – wpycha kraj w pułapkę „wiecznego nadrabiania zaległości wobec Zachodu”. Co tak naprawdę z punktu widzenia Moskwy oznacza, że są zewnętrzne, niezależne od władzy parametry oceny jej poczynań.

Rosja może i opłacała się Wschodowi, ale nie musiała się z nim porównywać.

„Orda zachowywała się arogancko, brutalnie, ale nie dotykała najważniejszej rzeczy – naszego języka, tradycji, kultury, do czego rościli sobie prawo zachodni zdobywcy. To jest najważniejsze, bo jeśli zniszczy się kulturę, tradycje, historię narodu, to naród stopniowo zacznie zanikać jako etnos, roztopi się jak śnieg późną wiosną” – mówił Putin.

„Pod wieloma względami to samo dzieje się dzisiaj, kiedy mówimy, że bronimy naszych wartości moralnych, naszej historii, kultury, naszego języka, pomagając w tym naszym braciom i siostrom w Donbasie i Noworosji”. Zdaniem Putina to właśnie jest „klucz do dzisiejszych wydarzeń”.

My z kolei, w naszej rubryce „Goworit Moskwa” zauważymy, że kluczem jest tu Złota Orda i Aleksander Newski. Dzielny ruski władca, który schylał kark przed chanem, a z poddanymi się nie cackał.

Zdradziecka i niewdzięczna Polska – obowiązkowy element nowego święta

Ponieważ nowe święto nie jest o światowej rewolucji, ale o wojnie z Polską 400 lat temu, w przekazie propagandowym musi być o Polsce i o tym, jak ona teraz zagraża Rosji. Propaganda straszy więc nową dywizją ministra Błaszczaka. Odkurzona została też opowieść o „polskich najemnikach” pchających Ukraińców pod rosyjskie kule.

Przeczytaj także:

Rytuał święta wymaga jednak też, by opowiedzieć poddanym Putina, kiedy będzie dobrze

Za czasów świętowania „rewolucji październikowej” dobrze miało być, kiedy komunizm zwycięży. Dziś Kreml opowiada, że dobrze będzie, kiedy zapanuje przyjaźń z Polską i z Ukrainą.

A na czym ta przyjaźń ma polegać? Na całkowitym podporządkowaniu się Moskwie.

„Odmowa międzywojennej Polski utrzymywania dobrosąsiedzkich stosunków i jej antyradziecki kurs zdeterminowały stanowisko Związku Radzieckiego w sprawie polskiej w czasie II wojny światowej i po jej zakończeniu” – napisał Miedwiediew. Tytuł artykułu – jakże by inaczej – „Rosja i Polska: notatki na 4 listopada”.

"Polska na przestrzeni jedenastu wieków swojej historii często wolała rozwiązywać problemy z sąsiadami za pomocą siły militarnej. Przykładem jest barbarzyńskie zachowanie Polaków w Moskwie i na Kremlu w czasach wielkiej smuty na początku XVII wieku”.

Potem mamy taką oto brednię, która pokazuje, że jak politycy biorą się za historię, to zmienia się ona w ciąg bitew:

„Od 960 do 1795 Polacy brali udział w około 247 konfliktach międzynarodowych, co oznacza, że musieli walczyć mniej więcej raz na trzy lata. Polska utrzymała tę dynamikę w okresie międzywojennym 1918-1939, biorąc udział w co najmniej siedmiu starciach zbrojnych na swoich granicach”.

Dla Polski najlepszy jest rosyjski zabór

Dalej Miedwiediew (czyli Kreml, bo Miedwiediew raczej sam tego nie napisał) ogłasza, że Polsce najlepiej wiodło się pod zaborem rosyjskim (”Władze w Petersburgu sprzyjały rozwojowi szkolnictwa w języku polskim”, a “pod względem gospodarczym ziemie polskie Imperium Rosyjskiego nadal pomyślnie się rozwijały”).

Jednak „od przywrócenia państwowości w listopadzie 1918 roku władze polskie obrały wyraźny kurs w stronę konfrontacji z Rosją, niezależnie od tego, kto tam sprawuje władzę”.

”Nigdy nie zapomnimy barbarzyńskiego zniszczenia największej cerkwi prawosławnej w międzywojennej Polsce w latach 1924-1926. – Soboru Aleksandra Newskiego" [ZauważmyNewski pojawia się też jak na zamówienie także w tym wywodzie o sensie istnienia Rosji i miejscu Polski na mapie].

"Rażące pogwałcenie wartości chrześcijańskich, zniszczenie wspaniałego zabytku architektury konsekrowanego dopiero w 1912 roku, dzieło architekta Leontija Benois z freskami Wiktora Wasniecowa stało się nieuniknioną konsekwencją obrzydliwej polskiej rusofobii. Następnie marmurowymi płytami z katedry ozdobiono różne budynki Warszawy, a jaspisowe kolumny przewieziono do grobowca Piłsudskiego w Krakowie. Nie można tego nazwać inaczej niż aktem grabieży państwowej”.

“Nawet faszystowscy najeźdźcy nie zachowywali się tak odrażająco w stosunku do budynków świątynnych w ZSRR".

[Zwróćmy uwagę na to zdanie – propaganda ostatnio zrobiła się bardzo pobożna i ma w tym całkiem świecki interes, o czym niżej].

“Polacy oczywiście już dawno zapomnieli o mordach dokonanych przez powstańców podczas powstania 1830-1831 na sześciu generałach i pułkowniku armii Królestwa Polskiego za odmowę złamania przysięgi złożonej carowi Polski i cesarzowi wszechrosyjskiemu Mikołajowi I”.

[Chodzi o Noc Listopadową, kiedy – w polskiej wersji tych wydarzeń podchorążowie próbowali namówić zdezorientowanych dowódców do przyłączenia się do powstania. Zginęli w wyniku nieporozumienia i w zamieszaniu. Postawiony na Placu Saskim pomnik zabitych generałów był z polskiego punktu widzenia pomnikiem kolaboracji a nie szacunku do władzy zwierzchniej].

Dalej Miedwiediew: „Przez ponad siedemdziesiąt lat »Pomnik Siedmiu Generałów« stał w Warszawie, wzbudzając nienawiść wśród tych, którzy uważali się za patriotów Polski. Napis na pomniku został wymyślony osobiście przez Mikołaja I: »Polakom, którzy zginęli w 1830 roku za wierność swemu Monarsze«.

Po upadku Imperium Rosyjskiego Polacy zniszczyli pomnik, który ich tak irytował. Ale dzięki temu mamy dobrą okazję, aby przypomnieć im o bohaterach naszego kraju.

Rozważmy więc renowację pomnika, który mógłby stanąć np. przed Ambasadą RP w Moskwie”.

Nadeszły jednak czasy przyjaźni:

“Odmowa międzywojennej Polski stosunków dobrosąsiedzkich i jej antysowiecki kurs zdeterminowały stanowisko Związku Radzieckiego w sprawie polskiej w czasie II wojny światowej i po jej zakończeniu. Kreml logicznie postawił sobie zadanie stworzenia przewidywalnego i przyjaznego państwa na zachodniej granicy. Została utworzona bez udziału Polaków, przez przywódców Wielkiej Trójki, zwycięzców II wojny światowej. I jest rzeczą oczywistą, że bez udziału ZSRR nie dałoby się odrodzić powojennej państwowości polskiej”.

“Stając się integralną częścią wspólnoty państw socjalistycznych, Polska uzyskała szybką odbudowę kraju, dostawy towarów, surowców i szybką industrializację. Jednocześnie kierownictwo PZPR miało okazję stanowczo bronić własnych interesów, zachęcając niekiedy ZSRR do szukania kompromisów. (…) W ciągu ostatniego stulecia to właśnie okres PRL stał się najlepszy dla naszych dwustronnych stosunków“.

Rosja tu wróci ze swoją przyjaźnią

“Zaraz po rozpoczęciu przez Rosję w lutym 2022 roku specjalnej operacji wojskowej na Ukrainie Polska stała się jednym z najbardziej szalonych członków NATO i UE, opowiadającym się za pełnym wsparciem dla krwawego reżimu w Kijowie i ostrą konfrontacją z naszym krajem. (…)

Niestety, ułomni warszawiacy i panowie nie chcą wyciągnąć wniosków z własnej historii. Jednak w niedalekiej przyszłości będzie mogła się na nich zemścić w pełni, demonstrując polskiej elicie swoją złowrogą cykliczność.

Czy będzie nam wtedy smutno z powodu upadku współczesnej polskiej państwowości? Nie ma potrzeby kłamać. Odpowiedź może być tylko jedna: absolutnie nie!”.

Ukraina druga Polska. Historia równoległa

Po przeczytaniu referatu Kremla na tematy polskie łatwiej nam będzie zrozumieć, co Kreml mówi o Ukrainie. Bo mówi to samo. Albo Ukraina się z Moskwą zaprzyjaźni, czyli zgodzi się na zabór, albo wojna.

Tu pojawia się koncepcja jedności Słowian, którzy po prostu są poddanymi cara, Rosijanami, a jak nie chcą być to są zdrajcami. Pojawienie się w wywodzie Złotej Ordy lepiej pozwala zrozumieć koncepcję tej jedności: Z punktu widzenia Ordy i płacącego jej daninę władcy moskiewskiego, wszyscy poddani zobowiązani do zrzucania się na daninę są tacy sami. Są jednością.

„We wszystkich momentach zwrotnych [w historii Rosji] jedność narodu zawsze była kluczowym elementem wyłaniania się Rosji w nowych granice. Zawsze tak było” mówi Putin. A w jego wywodach to „zawsze” sięgające do XIII wieku jest kluczem.

Gdyby więc Ukraina identyfikowała się jako Rossija, „gdybyśmy mieli stosunki z bratnią Ukrainą, to nadal rozmawialibyśmy z bratnią Ukrainą nasz skład etniczny jest braterski w dosłownym tego słowa znaczeniu normalnie, w sposób nowoczesny, życzliwy. Nikomu nie przyszłoby do głowy podejmować działań związanych z Krymem”.

"To są terytoria rosyjskie. Nowe stare jakoś też... Jakie są stare? Można powiedzieć, nasze terytoria historyczne. Pomyślmy o tym” zastanawia się publicznie Putin.

"Jakby tam wszystko było w porządku, gdyby naród rosyjski, język rosyjski, kulturę traktowano tam normalnie, nie byłoby tych zamachów stanu, czy komukolwiek w Rosji przyszłoby do głowy, żeby zachować się w ten sam sposób na Krymie? Oczywiście, że nie” – powiedział Putin 3 listopada.

No po prostu zmusili nas do wojny

Potem jak zwykle jest niechlujny wywód „historyczny” uzasadniający prawo do najazdu:

"Ziemie południowo-rosyjskie zostały przekazane podczas tworzenia sowieckiej Ukrainy, podczas tworzenia ZSRR. Nie było Ukrainy w ramach imperium, były regiony. A w XVI wieku [Putinowi mylą się wieki – chodzi o wiek XVII] sama przyszła, Ukraina składała się z trzech regionów: Kijów, Żytomierz, Czernihów to wszystko. Przyszła z Rzeczypospolitej, z Polski, dobrowolnie (…). Potem stało się to, co się stało, zaczęli tworzyć Związek Radziecki i utworzyli ogromną Ukrainę” powiedział Putin na spotkaniu z członkami Rosyjskiej Izby Społecznej.

„Tak się stało, a współczesna Rosja pogodziła się z tym po upadku Związku Radzieckiego. Ale kiedy zaczęli eksterminować wszystko, co rosyjskie to oczywiście było oburzające. I w końcu ogłosili, że Rosjanie nie są rdzennym narodem na tych ziemiach, to kompletna bzdura, wiecie. A jednocześnie zaczęli eksterminację Rosjan w Donbasie i przy aplauzie Zachodu” opowiadał Putin.

To jest ta sama opowieść od dwóch lat ale wcześniej nie było w niej Złotej Ordy, która zwieńcza całość i jest nową geopolityczną propozycją.

Co mieliśmy zrobić? Po prostu postawiono nam wybór, w którym nie możemy zrobić nic innego, jak tylko stanąć w obronie ludzi tam mieszkających. To samo stało się później z Donbasem i Noworosją” tłumaczy Putin.

Teraz trzeba tylko podbój skonsumować mówi dalej Putin. Czyli wybić z głowy mieszkańcom podbitych terenów myśl o tym, że sami będą decydować u siebie. „Trzeba spokojnie i z szacunkiem dla społeczeństwa wprowadzać rosyjskie standardy w nowych regionach Rosji”.

Różnorodność poddanych i meczety źródłem potęgi Rosji

Obowiązkowym elementem świątecznym jest wspomniana wyżej nowa rosyjska pobożność. Czyli taka, która daje Moskwie prawo do prowadzenia imperialnej polityki – pomszczenia rozebranej sto lat temu cerkwi w Warszawie i wspierania wojny na Bliskim Wschodzie w imię wartości Aleksandra Newskiego i Złotej Ordy.

"Różnorodność języków, religii i zwyczajów jest prawdziwym bogactwem naszej Ojczyzny. Dlatego państwo przywiązuje wielką wagę do zachowania tożsamości każdego narodu Rosji. I oczywiście kluczowym zadaniem było i pozostaje zapewnienie międzyetnicznego pokoju i harmonii w kraju, wzmacniając naszą kulturę i tradycyjne wartości”.

"Jesteśmy jednym narodem, który łączy wspólna historia, braterskie więzy przyjaźni i wzajemne zrozumienie”

podkreśla Putin.

"Jeśli chodzi o meczety, świątynie, synagogi, we współczesnych czasach rosyjskich zbudowaliśmy tyle podobnych instytucji, ile nigdy nie zbudowano w czasach sowieckich.

Zbudowano tysiące meczetów, 8 tysięcy meczetów w całym kraju...

Proces trwa nadal i tak będzie nadal dla wszystkich naszych tradycyjnych wyznań. Przede wszystkim dlatego, że tutaj ludzie otrzymują wsparcie duchowe. To jest ważne dla państwa, będziemy je wspierać.

Koledzy z krajów arabskich nie wierzą tym liczbom

chwali się Putin. „Wygląda fantastycznie”.

P.S. Dzisiejsze obchody święta w wykonaniu Putina wyglądały wedle propagandy tak:

Pomnik wojowników na tle moskiewskich cerkwi
Święto dotyczy wydarzeń z historii Rosji, kiedy byliśmy na granicy utraty suwerenności – tłumaczy pani w porannych "Wiestiach". "Suwerenność" to dla propagandy klucz. To w celu utwierdzenia tejże "suwerenności" Rosja daje sobie prawo bombardowania sąsiadów.
  • “W Dniu Jedności Narodowej Władimir Putin złożył kwiaty pod pomnikiem Kuźmy Minina i Dmitrija Pożarskiego na Placu Czerwonym w Moskwie”.
  • W Moskwie otwarto wystawę “Rosja”, z której wynika, że w Rosji jest wiele różnych narodów. Pawilony mają tu też nowe podbite regiony. “Całą Rosję można zwiedzić w jednym miejscu. W Moskwie” zachwycały się "Wiesti”. A zwiedzający mogą napisać list do “bohaterów” na froncie w Ukrainie.

***

Od początku pełnoskalowej napaści Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?

UWAGA, niektóre ze wklejanych do tekstu linków mogą być dostępne tylko przy włączonym VPN

Grafika: rozbłysk a w srodku oko (Saurona?)
Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press 
;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze