Rosjanie, dezinformacja i nieobliczalny Trump - będą największym zagrożeniem dla światowego ładu zdaniem autorów Munich Security Report 2017. Sporo namieszają też Chiny i Turcja. Ale jest też kilka dobrych wiadomości. OKO.press omawia raport z jednej z najważniejszych na świecie konferencji dotyczącej bezpieczeństwa międzynarodowego
Dziś, w piątek 17 lutego 2017, zaczyna się Munich Security Conference, jedno z najważniejszych spotkań na temat bezpieczeństwa międzynarodowego i obronności. Przed każdą edycją organizatorzy publikują raport o sytuacji międzynarodowej i największych zagrożeniach w nadchodzącym roku.
Autorzy raportu jako największą niewiadomą wskazują Stany Zjednoczone pod przewodnictwem Donalda Trumpa. Plany nowego prezydenta są trudne do określenia – w publicznych wypowiedziach cały czas zmienia zdanie. Wiele wskazuje na to, że swoim zachowaniem podważy istniejący obecnie ład międzynarodowy. Od dawna zapowiada poprawę relacji z Rosją i „dogadanie się z Putinem”. Jest zdecydowanie mniej przyjazny i otwarty na współpracę z Unią Europejską. Do eskalacji może dojść też na linii Waszyngton-Pekin. 2017 to rok wyborów w Komunistycznej Partii Chin. Xi Jinping i jego zaplecze będzie uważać, by nie okazywać żadnych przejawów słabości. Ich reakcja na potencjalne prowokacje Trumpa mogą być mocniejsze niż w innych przypadkach. A nowy prezydent już teraz wymachuje palcem w stronę Państwa Środka.
Nieprzewidywalność administracji Trumpa pokazuje m.in. ostatnia dymisja Michaela Flynna doradcy prezydenta ds. bezpieczeństwa międzynarodowego, który utrzymywał kontakty z przedstawicielami rosyjskich władz, bez wiedzy swoich przełożonych. Zaraz po tym zdarzeniu Biały Dom wydał komunikat, że Stany Zjednoczone domagają się od Kremla zwrotu Krymu i ograniczenia obecności wojsk na Ukrainie. Mimo że Trump na wiele miesięcy przed wyborami prezentował mocno prorosyjski przekaz i jeszcze w styczniu tego roku nie wykluczał wycofania sankcji dla Rosji. Prawdopodobnie był to manewr czysto wizerunkowy, ale pokazywał jak szybko może zmienić się obecnie kierunek polityki zagranicznej USA.
Dla Unii Europejskiej nastały ciężkie czasy. Postępujący proces Brexitu i wybory w kluczowych państwach wspólnoty (Niemczech i Francji) nie pozwolą na stabilizację. Jednak autorzy raportu przekonują, że nie jest aż tak źle. W ciągu kilku ostatnich miesięcy poparcie dla UE wśród jej obywateli i obywatelek rośnie –
średnio 60 proc. osób w krajach członkowskich opowiada się za pozostaniem w jej strukturach.
Jednym z krajów, w których poparcie jest największe, jest Polska. Niemal 80 proc. społeczeństwa popiera członkostwo Polski. Co więcej, zdecydowana większość obywateli i obywatelek Unii jest za jej większym zaangażowaniem w sprawy międzynarodowe (rekord pobiła Hiszpania – taki postulat popiera tam aż 90 proc. osób).
Jednocześnie Europa się zbroi i panuje powszechny konsensus, że powinna to robić. Wszystko za sprawą niegasnącego zagrożenia ze strony Federacji Rosyjskiej. Dlatego też najbardziej zwiększa uzbrojenie Europa Środkowo-Wschodnia.
Według prognoz do 2020 r. polskie wydatki na zbrojenia będą rosły w tempie 3,5 proc. To sporo, ale i tak niewiele w porównaniu z Państwami Bałtyckimi. Np. w Estonii tempo to będzie wynosić aż 8,8 proc. rocznie.
Rosja również się dozbraja, a już teraz zasięg rakiet wystrzelonych z jej terytorium może sięgnąć nawet Kopenhagi czy Berlina. Tymczasem żadne państwo na wschodzie Europy, od Finlandii po Bałkany, nie ma podpisanych z Rosją traktatów o ograniczeniu zbrojeń i operacji wojskowych. Oznacza to, że nasz region nie jest chroniony przed Rosjanami nawet formalnie.
Jednocześnie Europa i USA tracą wpływy w innych regionach świata. Turcja oddala się od Zachodu i wygląda na to, że może znacząco zbliżyć się z Rosją. Te dwa państwa będą zdobywać coraz większe wpływy na Bliskim Wschodzie. Autorzy raportu, zauważają, że być może w historii regionu rozpoczęła się właśnie era post-zachodnia. Podobny proces trwa we wschodniej Azji, gdzie Chiny zyskują na znaczeniu. Coraz większym problemem staje się tam Korea Północna, która kontynuuje rozwój programu atomowego.
Raport w miarę pozytywnie ocenia sytuację w Arktyce, mimo że od lat wielu komentatorów powtarza, że stanie się ona nowym zarzewiem konfliktu w walce o paliwa kopalniane (pod lodem Arktyki ukryte są olbrzymie złoża ropy). Jednak, jak donoszą autorzy, tylko 5 procent z nich leży na terenach o nieustalonej przynależności państwowej. Zresztą, współpraca krajów północy w ramach Rady Arktycznej układa się dobrze i nawet Rosja, jak na razie, respektuje jej postanowienia.
Sporo w światowym balansie sił namieszają nowe technologie, szczególnie komunikacyjne, których coraz częściej używa się do dezinformacji i propagandy. Rosja i Chiny zostawiają resztę świata daleko w tyle pod względem nakładów na media propagandowe i instytuty kulturalne, których celem jest dezinformacja na terytorium innych krajów. Budują nowe przyczółki z zastraszającą prędkością.
Chińskie CCTV dysponuje obecnie budżetem na poziomie 1,84 mld euro rocznie. Dla porównania, kolejne wśród międzynarodowych mediów BBC już tylko 471 milionami. Na trzecim miejscu jest Russia Today (400 mln).
Dezinformacja służy jednak nie tylko w ekspansji międzynarodowej, ale także w krajowych rozgrywkach politycznych. Coraz większą część propagandowych informacji wytwarzają boty operujące w mediach społecznościowych. Wszystko wskazuje na to, że w dużej mierze przyczyniły się one do zwycięstwa Donalda Trumpa.
Około jedna czwarta wszystkich tweetów sprzyjających kandydatowi republikanów w trakcie kampanii została wyprodukowana przez zautomatyzowane konta. To ponad czterokrotnie więcej niż w przypadku jego przeciwniczki, Hillary Clinton.
Technologie zmieniają też przemysł zbrojeniowy. Rosnące znaczenie elementów informatycznych, środków komunikacji i big data sprawiają, że sektor ten się zdestabilizował, może się w niego włączać więcej (także małych graczy) i zanim okrzepnie, czeka go okres niestabilności. Sprawia też, że rola cyberataków w działaniach wojennych bardzo wzrośnie.
Rok 2016 przyniósł też ograniczenie liczby uchodźców ciągnących na zachód z ogarniętych konfliktem regionów. W 2015 r. schronienia szukało w Europie ok. 1,8 mln osób. W pierwszych trzech kwartałach 2016 r. tylko ok. 540 tys.
Ubiegły rok był za to rekordowy pod względem ilości śmierci związanych z procesem migracji. Na samym Morzu Śródziemnym utonęło ponad 5 tys. osób.
Znaczniejsze ograniczenie migracji jest jednak niemożliwe. Konflikty na Bliskim Wschodzie dalej będą się ciągnęły, a coraz większym problem stanie się przeludnienie Afryki i spowodowane globalnym ociepleniem kurczenie się obszarów zdatnych do życia.
Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.
Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.
Komentarze