0:00
0:00

0:00

"Chodzi o to, by nie wykorzystywać zwierząt do szkolenia ptaków łowczych oraz psów myśliwskich" - powiedział poseł Kukiz'15 Jarosław Sachajko podczas wczorajszych (5 lutego 2018) obrad połączonych komisji środowiska i rolnictwa nad zmianą prawa łowieckiego.

"Wydaje mi się, że to jest dla wszystkich, również dla Polskiego Związku Łowieckiego, dobra zmiana. Nie potrzeba dodatkowych cierpień zwierząt po to, by tresować inne zwierzęta" - dodał.

Propozycja polityka była prawdopodobnie inspirowana postulatem strony społecznej - Koalicji "Niech Żyją!", którą podczas prac reprezentowały Pracownia na rzecz Wszystkich Istot i Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze. Domagają się one wprowadzenia zakazu wykorzystywania żywych zwierząt w szkoleniu i sprawdzianach ptaków łowczych i psów myśliwskich.

"Mówimy tu o bardzo ważnym przepisie, który dotyczy też ustawy o ochronie zwierząt" - mówił podczas dyskusji Paweł Średziński z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze.

"Dlatego powinniśmy wprowadzić zakaz uniemożliwiający znęcanie się nad dzikimi zwierzętami, które w czasie treningów są szczute i rozszarpywane. To są brutalne sceny, którym wiele osób, bez względu na poglądy polityczne, jest przeciwna".

Okazało się jednak, że nie wszyscy. Podczas dyskusji głos zabrała również Diana Piotrowska, rzeczniczka prasowa Polskiego Związku Łowieckiego (PZŁ):

"Chcieliśmy zwrócić uwagę na element jakim jest sokolnictwo. Polowanie z ptakiem łowczym jest wpisane na krajową niematerialną listę dziedzictwa kulturowego UNESCO. Zachowanie ciągłości i trwałości tego elementu jest naszym obowiązkiem. Jeśli ta poprawka zostanie zawarta w takiej formie, to nie będziemy mogli tego zrobić".

Tradycja okazała się ważniejsza od ochrony zwierząt.

Minister też nie chce poprawki

Obecnie w Polsce sokolnictwo to polowanie za pomocą ptaka łowczego. Z jastrzębiem, sokołem, sokołem wędrownym i rarogiem łowi się bażanty i kaczki. Orłów i jastrzębi używa się też do polowań na zające. Z orłem można też polować jeszcze na lisy. Od 29 października 2015 roku polskie sokolnictwo jest wpisane na krajową listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO.

Piotrowskiej wtórował minister środowiska Henryk Kowalczyk. Choć przy innych okazjach podkreślał, że nie popiera niepotrzebnego zabijania zwierząt.

"Rząd jest przeciwko tej poprawce" - powiedział szef resortu. "Jedna rzecz to ta, o której powiedziała pani Diana Piotrowska. Ponadto, w zgłoszonej poprawce jest zakaz szkolenia, ale nie ma zakazu sprawdzianu pracy psów myśliwskich, a więc to jest trochę niekonsekwencja. Gdybyśmy przyjęli to w takiej formie, to byłoby to dość dziwne" - dodał.

Poprawka zgłoszona przez posła Sachajkę ostatecznie została odrzucona. Za jej przyjęciem głosowało zaledwie 4 posłów, przeciwko - 14. Siedmiu wstrzymało się od głosu.

"Powoływanie się na tradycję jest nagminnie nadużywane przez myśliwych. Mamy XXI wiek i żyjemy w innych realiach.

Przetrzymywanie ptaków drapieżnych w celach łowieckich, dla własnej przyjemności trudno uznać za niezbędne" - powiedział OKO.press Paweł Średziński z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze.

Przeczytaj także:

Okrucieństwo w świetle prawa

Przez odrzucenie tej poprawki podtrzymano również możliwość wykorzystywania żywych zwierząt w szkoleniu psów myśliwskich. Używa się do tego dzików, które przetrzymuje się w tzw. zagrodach dziczych. Żywe zwierzęta są ścigane i straszone, a nawet podgryzane przez psy myśliwskie. Jak to wygląda w praktyce, pokazuje ten film:

Wciąż będzie można również organizować zawody w tzw. norowaniu. Jest to konkurencja psów myśliwskich - i forma treningu łowieckiego - która polega na wypłaszaniu ze sztucznych nor zamkniętych tam celowo lisów, jenotów czy borsuków. Myśliwi przekonują, że podczas konkurencji nie dochodzi do fizycznego kontaktu między psami a ich ofiarami, ale zdarza się, że dochodzi do zranień, a nawet pogryzień.

Trudno wyobrazić sobie stres, jakie przeżywają dzikie zwierzęta podczas tego rodzaju "zawodów", które przygotowują psy łowcze do prawdziwych polowań. Zdjęcia z takich praktyk pokazali "Ludzie przeciwko myśliwym":

Poprawki do kosza

Podczas posiedzenia 5 lutego połączone komisje przyjęły tylko jedną poprawkę, która była inspirowana przez stronę społeczną. Chodzi o możliwość wyłączenia własnej ziemi z obwodu łowieckiego na podstawie notarialnego oświadczenia woli.

Tę zmianę zgłosiło Ministerstwo Środowiska. Zastrzegło jednak, że takie wyłączenie powinno również skutkować brakiem możliwości ubiegania się o odszkodowanie za szkody łowieckie od dzikich zwierząt.

Inne poprawki proponowane przez organizacje ekologiczne, zgłaszane przez PO i .N, zostały odrzucone. Między innymi:

  • zakaz polowań zbiorowych,
  • zakaz używania amunicji ołowianej,
  • zwiększenie odległości polowań do 500 m. od zabudowań mieszkalnych,
  • zakaz udziału dzieci w polowaniach.

Połączone komisje będą procedować dalsze zmiany we wtorek 6 lutego od godz. 10:30. OKO.press będzie informować o dalszych losach ustawy Prawo łowieckie.

;
Na zdjęciu Robert Jurszo
Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze