0:000:00

0:00

Artykuł OKO.press o tym, że Fundacji Refugee.pl niebawem skończą się pieniądze na prowadzenie przedszkoli dla dzieci uchodźczych wzbudził zainteresowanie rzecznika Urzędu ds. Cudzoziemców. Rzecznik pośpieszył z zapewnieniem, że "opieka nad dziećmi w ośrodkach w Lininie i Dębaku będzie kontynuowana w 2018 roku".

Tymczasem Jolanta Binicka z Refugee.pl twierdzi, że Fundacja nie otrzymała odpowiedzi na zapytanie wysłane do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Binicka powiedziała OKO.press: "Umówiliśmy się z Urzędem ds. Cudzoziemców, że pokryją koszta zatrudnienia jednej osoby w Lininie przez trzy miesiące. Nie wiemy, co będzie z dziećmi z drugiego ośrodka, ani w jaki sposób finansowany będzie personel po marcu 2018".

Co dalej z dziećmi w Lininie i Dębaku?

Przypomnijmy: projekt Refugee.pl w ośrodkach w Lininie i w Dębaku był współfinansowany z pieniędzy europejskich, ale rząd PiS od dwóch lat blokuje wypłatę środków z Europejskiego Funduszu Azylu, Migracji i Integracji.

W Polsce pomocą cudzoziemcom zajmują się niemal wyłącznie organizacje pozarządowe, które do tej pory finansowane były głównie ze środków europejskich. Od 2015 roku jednak rząd PiS blokuje wypłaty z tzw. FAMI, czyli Funduszu Azylu, Migracji i Integracji. Wszystko wskazuje na to, że ofiarami takiej polityki w 2018 roku staną się dzieci, które razem z rodzicami przebywają w podwarszawskich ośrodkach dla cudzoziemców i starają się o ochronę międzynarodową w Polsce.

Obecnie do dwóch przedszkoli uczęszcza 112 dzieci.

Pracownicy Fundacji Refugee.pl tak opisują sytuację na stronie publicznej zbiórki na Facebooku: „Wyposażone przez naszą Fundację i naszych darczyńców pomieszczenia będą stały zamknięte, ponieważ nie dysponujemy środkami na wynagrodzenia dla przedszkolanek, które pracowały z dziećmi codziennie po 8 godzin (wg. kodeksu pracy i bez przywilejów wynikających z Karty nauczyciela; dojeżdżając do lasów, w których położone są ośrodki autobusem podmiejskim).

(…) Ze względu na rodzaj pomieszczeń oraz to, że nie jesteśmy ich zarządcą, nie możemy ubiegać się o subwencję na prowadzenie punktów przedszkolnych z gmin, w których położone są ośrodki. Dzieci nie mają realnej szansy na uczęszczanie do przedszkoli publicznych, a rodziców nie stać na opłacenie przedszkoli prywatnych. Dzieci to ok. 40 -50 proc. wszystkich mieszkańców Ośrodków dla Cudzoziemców. Należy pamiętać, że prawidłowo prowadzona edukacja przedszkolna ma ogromny wpływ na rozwój psychofizyczny dziecka, jego umiejętności społeczne, znajomość języka polskiego i późniejsze funkcjonowanie w polskiej szkole. Obecnie do 2 przedszkoli i 2 świetlic uczęszcza 112 dzieci. (…)

Przykro nam, ale dzieci rosną, niezależnie od tego czy są polskie czy cudzoziemskie i nie mogą poczekać ze swoją edukacją do roku 2020. Potrzebują wsparcia w rozwoju tu i teraz”.

Przeczytaj także:

Rzecznik Urzędu ds. Cudzoziemców: To nie są przedszkola. Ale opieka nad dziećmi będzie zapewniona

Jak dowiedziało się OKO.press, Fundacja Refugee.pl uzyskała zapewnienie od Urzędu ds. Cudzoziemców, że znajdą się środki na zatrudnienie jednej osoby, byłego pracownika Fundacji, w ośrodku w Lininie na 3 miesiące. Pieniądze uzyskane przez Fundację poprzez zbiórkę na Facebooku wystarczą na zatrudnienie drugiej osoby, również na 3 miesiące i również do Linina.

Taką informację umieściliśmy więc w naszym artykule. Rzecznik prasowy jednak poinformował OKO.press, że "Urząd do Spraw Cudzoziemców zapewnia pomoc socjalną obcokrajowcom ubiegającym się w Polsce o ochronę międzynarodową. (...) Opieka nad dziećmi w wieku przedszkolnym będzie zapewniona przez osoby posiadające odpowiednie przygotowanie do wykonywania tego typu pracy. Finansowanie będzie mieszane, pochodzące z budżetu Urzędu do Spraw Cudzoziemców i środków unijnych. Słyszeliśmy o chęci prowadzenia przez 3 miesiące działań na rzecz dzieci mieszkających w ośrodku w Lininie przez Fundację Refugee.pl. Nie widzimy przeszkód żeby taki projekt był realizowany".

Jolanta Binicka o tym wszystkim dowiedziała się od dziennikarki OKO.press: "Nie znamy planów Urzędu ds. Cudzoziemców co do dzieci w tych ośrodkach. Nikt nas o niczym nie poinformował, nie odpowiadał na nasze zapytania. Dlatego uruchomiliśmy zbiórkę na Facebooku – nie chcieliśmy, żeby dzieci zostały bez opieki. Z niecierpliwością czekamy na komunikat Ministerstwa – nie chcemy niczego ukrywać, wręcz przeciwnie, dbamy o jak największą jawność naszych działań".

Rzecznik prasowy Urzędu ds. Cudzoziemców zakwestionował też użycie przez OKO.press (i Fundację Refugee.pl) słowa "przedszkola". Jolanta Binicka z Fundacji Refugee.pl przyznaje, że zajęcia prowadzone w ośrodkach rzeczywiście formalnie nie były przedszkolami publicznymi – ale że ten termin używany był przez cały czas trwania projektu, również w dokumentach podpisywanych przez urzędników Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. "To był termin umowny, który był stosowany przy dokumentacji projektu, finansowanego ze środków europejskich. A osoby przez nas zatrudniane miały tytuł przedszkolanek".

OKO.press będzie dalej monitorować tę sprawę.

;

Udostępnij:

Monika Prończuk

Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.

Komentarze