Ludzie sądzący, że Elon Musk to wewnętrzny problem USA, mają z każdym dniem mniej powodów do optymizmu. Miliarder coraz częściej próbuje ingerować w decyzje polityczne innych państw. W ostatnich dniach na jego celowniku znalazła się Wielka Brytania
Musk sięgnął po podobną taktykę jak w przypadku amerykańskiej polityki. Wykorzystuje swoją platformę X (dawny Twitter) do atakowania nielubianych polityków i propagowania wszelkiego rodzaju teorii spiskowych. Tym razem związanych z wykorzystywaniem seksualnym dzieci w Wielkiej Brytanii.
A ponieważ jest wpływową postacią, to politycy czują się w obowiązku odnieść do jego słów. Kilka dni temu Wes Streeting, minister zdrowia Wielkiej Brytanii, bronił się w stacji telewizyjnej przed atakami Muska. Zaproponował nawet miliarderowi współpracę:
„Część krytyki Muska jest niesprawiedliwa, a na pewno oparta na błędnych informacjach. Jesteśmy jednak gotowi współpracować z Muskiem, który moim zdaniem ma do odegrania dużą rolę dzięki swojej platformie społecznościowej, aby pomóc nam i innym krajom uporać się z tym poważnym problemem”.
Czego konkretnie dotyczy spór Muska z rządem Wielkiej Brytanii?
Zaczęło się, jak zwykle, od serii postów Muska na X-ie. Kilkudziesięciu w ciągu jednego dnia. Posty były mieszanką memów, kilkuzdaniowych aluzji i odpowiedzi na posty innych użytkowników, co sprawia, że niełatwo zrekonstruować szczegóły toku myślenia amerykańskiego miliardera. To też jest typowe dla jego sposobu uprawiania polityki.
Musk zasypuje swoją platformę dziesiątkami, czasem setkami emocjonalnych postów, które są pełne luźno ze sobą powiązanych informacji, postulatów i pogróżek.
Kilka rzeczy jest jednak jasnych. Główne zarzuty Muska dotyczą kwestii wykorzystywania seksualnego dzieci.
Jedna z afer wyciągniętych przy okazji tej dyskusji dotyczy wydarzeń w Rotherham, północna Anglia, z lat 1997-2013. Jak wykazał raport z 2014 roku, około 1400 tamtejszych dzieci było ofiarami pobić, gwałtów i handlu ludźmi. Odpowiadały za to brytyjsko-pakistańskie gangi. Policja latami lekceważyła skalę zagrożenia, co wywołało zrozumiałe oburzenie opinii publicznej.
Dlaczego Musk wraca do tej i innych podobnych spraw? Bo uważa, że mają one ścisły związek z obecnym premierem Wielkiej Brytanii – Keirem Starmerem z Partii Pracy. Musk twierdzi, że Stramer od lat, jeszcze zanim został premierem, zaniedbuje swoje obowiązki w sprawie wykorzystywania seksualnego dzieci i jest odpowiedzialny za cały ten problem. A szerzej – odpowiedzialność ponosi Partia Pracy.
Trudno wywnioskować, na czym konkretnie Musk opiera swoje oskarżenia, ponieważ w jego serii postów trudno odnaleźć jakąś spójną linię argumentacyjną. Skandal z Rotherham jest prawdziwy, tak samo jak kilka innych oburzających zaniedbań w podobnych sprawach, na przykład w Manchesterze, Oldham i Rochdale. Ale z wieloletnich śledztw i raportów brytyjskich służb nie wynika, że to Starmer czy Partia Pracy są odpowiedzialni za serie zaniedbań władz lokalnych.
Brak dowodów nie przeszkadza Muskowi w formułowaniu najcięższych oskarżeń.
„Starmer był współwinny GWAŁTU NA WIELKIEJ BRYTANII, gdy przez sześć lat pełnił funkcję szefa Prokuratury Koronnej. Starmer musi ustąpić, a także stanąć przed sądem za współudział w największej masowej zbrodni w historii Wielkiej Brytanii” – napisał Musk w poście, który ma 58 milionów wyświetleń.
„Powinni otrzymać najsurowszą karę. Powiesić ich za zdradę” – tak Musk zareagował na post brytyjskiego polityka Roberta Jenricka, który oskarżył przedstawicieli władzy o próbę zatuszowania działalności muzułmańskich gangów.
Na aktywność Muska ostro zareagowała Sara Rowbotham – była pracowniczka National Health Service w Rochdale, która w latach 2005-2011 złożyła setki zgłoszeń dotyczących groomingu i nadużyć seksualnych, a także doprowadziła do skazania dziewięciu mężczyzn.
„Jaki jest motyw Muska? Wygląda na działanie polityczne. Osoba, na którą próbuje się zamachnąć, to Keir Starmer. To polityczny atak, który nie ma nic wspólnego z wielokrotnie wykorzystywanymi kobietami i dziewczynami” – powiedziała Rowbotham.
Przypuszczenia Rowbotham potwierdza to, że Musk wrzucił do całej dyskusji postulat uwolnienia Tommy’ego Robinsona. Chodzi o skrajnie prawicowego aktywistę, który obecnie przebywa w więzieniu za obrazę sądu. Robinson nie pierwszy raz wszedł w konflikt z prawem. W latach 2005-2021 był kilkukrotnie skazywany za różne przestępstwa, w tym napaść na policjanta, wywoływanie bójek, oszustwo hipoteczne, użycie fałszywego paszportu oraz nękanie dziennikarki, co skutkowało karami więzienia i nadzorem policyjnym.
Robinson jest znany ze swoich mocno antyimigranckich poglądów, które sprawiły, że zyskał szacunek i poparcie Muska. Właściciel X-a uważa Robinsona za kogoś w rodzaju więźnia politycznego, którego jedyną zbrodnią jest mówienie „trudnych prawd” władzy. W rzeczywistości Robinsonowi wielokrotnie udowadniano kłamstwo – jego obecne kłopoty wynikają z tego, że mimo zakazu sądowego powtarzał niesłuszne oskarżenia wobec syryjskiego nastolatka.
Robinson jest tak niepopularną postacią, że odciął się od niego nawet Nigel Farage, lider eurosceptycznej partii Reform UK. Co zresztą wywołało gniew Muska. Wcześniej deklarował on wsparcie finansowe dla Reform UK, ale postawa Farage’a wobec Robinsona sprawiła, że zaczął domagać się zmiany na fotelu lidera partii.
To nie jest pierwszy raz, gdy Musk wchodzi w starcie z brytyjskim rządem. Podobnie było kilka miesięcy temu, gdy w Wielkiej Brytanii wybuchły antyimigranckie protesty i zamieszki.
Znowu, schemat był podobny: Musk atakował bezpardonowo rządzących i stanął po stronie skrajnej prawicy. Powielał też teorie spiskowe czy wprost fałszywe informacje. Na przykład podał dalej post prawicowej aktywistki zawierający zmyśloną historię o tym, że rząd Starmera tworzy ośrodki detencyjne na Falklandach, w których zamierza umieścić protestujących. Post został usunięty, ale za nim to się stało, wyświetliło go prawie 2 miliony osób.
Musk interesuje się też wydarzeniami w innych krajach. Kilka tygodni temu jego uwaga skierowała się na Niemcy. Raz jeszcze – wszystko przebiegło wedle podobnego scenariusza. Musk rzucał najcięższymi oskarżeniami wobec rządzących i uznał, że jedynym ratunkiem dla Niemców jest skrajna prawica – w tym wypadku partia AfD.
Mniej więcej w tym samym czasie Musk zaatakował też ówczesnego premiera Kanady Justina Trudeau. „To taki nieznośny dupek” – napisał Musk po tym, jak Trudeau zadeklarował, że będzie zawsze po stronie praw kobiet.
To tylko kilka przykładów z ostatnich tygodni. Mało kto ma dziś wątpliwości, że Musk będzie wykorzystywał swoje finanse, swoją platformę komunikacyjną i wpływy w administracji Trumpa do wywierania nacisku na władze różnych państw, które akurat znajdą się w centrum jego uwagi.
Nietrudno zauważyć też, że za każdym razem jego wsparcie kieruje się w stronę skrajnie prawicowych partii i organizacji. Jak zauważył Emanuel Macron, Musk zdaje się tworzyć „międzynarodowy ruch reakcyjny” spajany przez niechęć do migrantów, mniejszości, praw kobiet i wielu instytucji demokratycznego państwa.
Wylądowaliśmy w sytuacji, gdy demokratycznie wybrani politycy rządów na całym świecie muszą się tłumaczyć publicznie przed amerykańskim miliarderem. Ten uprawia zaś radośnie politykę przez postowanie na platformie społecznościowej. A jego głównym źródłem informacji są, często anonimowe, konta powiązane ze skrajną prawicą.
Wpływy miliarderów nie są niczym nowym ani w USA, ani w skali globalnej. Ale to pierwszy raz, gdy jakiś miliarder jest jednocześnie celebrytą, który ma tak potężną tubę propagandową, a także tak otwarte powiązania z rządzącą partią.
I pierwszy, który z taką swobodą wypowiada się na temat sytuacji w innych krajach.
Oligarchowie zazwyczaj lubią trzymać się w cieniu. Musk przeciwnie – upaja się publicznie swoją władzą. Czy w końcu się przeliczy? Zdenerwuje Trumpa, który słabo znosi konkurencję, inne rządy lub po prostu obywateli do tego stopnia, że spotka się z potężną kontrą?
Być może. Na razie skupia w swoich rękach coraz więcej władzy.
Filozof, autor książek „Język Neoliberalizmu” (Wydawnictwo Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, 2017) i "Gniew" (Wydawnictwo Czarne, 2020)
Filozof, autor książek „Język Neoliberalizmu” (Wydawnictwo Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, 2017) i "Gniew" (Wydawnictwo Czarne, 2020)
Komentarze