Ciąg dalszy zmian Muzeum II Wojny Światowej. Tym razem uzupełniono je o wystawę specjalną z wielkimi zdjęciami dwóch “wyklętych” - Józefa Kurasia “Ognia” oraz Romualda Rajsa “Burego”. Obaj mają na sumieniu zbrodnie przeciwko cywilom, w tym Żydom i Białorusinom
Wystawa specjalna została zareklamowana 3 listopada 2017 na stronie facebookowej Muzeum II Wojny Światowej. Wielkie zdjęcia "Burego" i "Rajsa" pokazano obok fotografii rotmistrza Witolda Pileckiego, skazanego na śmierć przez komunistów żołnierza AK, “cichociemnego” i więźnia Auschwitz, a także dowódców AK - gen. Stefana Grota-Roweckiego oraz gen. Leopolda Okulickiego.
Jednak po południu 6 listopada zdjęcia tych "wyklętych" zniknęły ze strony Muzeum. Zamiast nich wyeksponowano zdjęcia - zobacz niżej - dwóch innych "wyklętych" - Stanisława Sojczyńskiego, "Warszyca", i Zdzisława Badochy, "Żelaznego".
Przypomnijmy, kim byli uhonorowani przez Muzeum “wyklęci” - "Bury" i "Ogień".
Romuald Rajs „Bury” (1913-1949)
W 1932 roku wstąpił na ochotnika do szkoły podoficerskiej w Koninie. Brał udział w kampanii 1939 roku, był żołnierzem 3 Wileńskiej Brygady AK. W lipcu 1944 - kiedy sowieci wspólnie z AK zdobyli Wilno, a potem rozbroili polskich partyzantów - ukrywał się przed NKWD. Pod koniec 1944 roku zgłosił się do Związku Patriotów Polskich w Wilnie - organizacji polskich komunistów w ZSRR - i chciał wstąpić do oddziałów ludowego Wojska Polskiego. Trafił do Samodzielnego Batalionu Ochrony Lasów Państwowych, gdzie został dowódcą plutonu i skierowano go do Hajnówki. 9 maja 1945 roku zdezerterował i przystał do antykomunistycznej partyzantki - najpierw do 5 Wileńskiej Brygady AK “Łupaszki”, potem do Narodowego Zjednoczenia Wojskowego.
„Bury” ma na sumieniu następujące zbrodnie (cytujemy za oficjalnym komunikatem ze śledztwa IPN - to nie jest propaganda PRL):
27 stycznia 1946 roku „Bury” wraz z oddziałem zatrzymał się we wsi Łozice. Zjeżdżali do niej miejscowi chłopi na furmankach po drewno - mieli przewieźć je na potrzeby urzędu gminy w Orli. Wybrano najlepsze wozy - ok. 40-50 sztuk. „Bury” wykorzystał je do przewożenia oddziału pod Hajnówkę, którą próbował (nieskutecznie) zdobyć. IPN ustalił:
W dniu 29.01.1946 roku w godzinach rannych oddział przybył do wsi Zaleszany. Członkowie oddziału zostali zakwaterowani u poszczególnych gospodarzy. Około godziny 14.00 – 15.00 mieszkańcy wsi zostali powiadomieni przez wyznaczonych członków oddziału o konieczności przybycia „na zebranie” do domu Dymitra Sacharczuka. Po zgromadzeniu w tym domu mieszkańców wywołano na zewnątrz Piotra Demianiuka - 16-letniego syna sołtysa Łukasza Demianiuka oraz mieszkańca sąsiedniej wsi Suchowolce - Aleksandra Zielinko. Na podwórku obaj zostali zastrzeleni. Do domu, gdzie zgromadzono mieszkańców wszedł „oficer-dowódca”, którym najpewniej był R. Rajs „Bury”. Po oddaniu strzału z pistoletu do góry, co uciszyło zebranych, oznajmił im, że przestaną istnieć, a wieś zostanie spalona. Po opuszczeniu pomieszczenia przez dowódcę drzwi zostały zamknięte. Następnie podpalono słomianą strzechę. Płonący budynek obstawiła część uzbrojonych członków oddziału. Mieszkańcy podjęli próbę ucieczki z domu przez drzwi i okna znajdujące się z jego drugiej strony „od podwórza”. Pilnujący tego wyjścia żołnierze nie strzelali bezpośrednio do uciekających, oddając strzały ponad nimi. W tym czasie inni członkowie oddziału przystąpili do podpalania pozostałych zabudowań we wsi.
Oddział „Burego” był kilkakrotnie atakowany przez UB i wojsko. W październiku 1946 roku Rajs uzyskał od dowódców zezwolenie na urlop i wyjechał do Karpacza, gdzie zamieszkał. Aresztowano go w listopadzie 1948 roku i po pokazowym procesie skazano 1 października 1949 roku na karę śmierci.
Józef Kuraś „Ogień” (1915-1947)
Podobnie jak „Bury”, „Ogień” skończył przed wojną szkołę podoficerską. Walczył w kampanii wrześniowej, niemal od początku wojny był w konspiracji.
W 1943 roku oddział zorganizowany i dowodzony przez Kurasia podporządkował się AK. Niedługo później mający problemy z podporządkowaniem się rozkazom „Ogień” został skazany na śmierć przez AK za niesubordynację i działania zagrażające istnieniu oddziału. Przeszedł wtedy ze swoimi towarzyszami pod komendę Batalionów Chłopskich (formacji zbrojnych Stronnictwa Ludowego). Na jesieni 1944 roku nawiązał współpracę z komunistyczną Armią Ludową oraz partyzantką sowiecką, podporządkował się Krajowej Radzie Narodowej - namiastce polskiego rządu stworzonej przez komunistów. W styczniu 1945 roku pomógł Armii Czerwonej w zdobyciu Nowego Targu.
W 1945 roku „Ogień” współpracował z władzą komunistyczną, m.in. organizując Milicję Obywatelską w Nowym Targu. W marcu 1945 został nawet szefem Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Zdezerterował w kwietniu, podobno w obawie przed aresztowaniem. Przyznawał sobie kolejne stopnie wojskowe: w 1944 roku był porucznikiem, w 1945 - majorem. Oddział „Ognia” zabił ponad 100 milicjantów, enkawudzistów i cywilnych działaczy partii komunistycznej. Zabijał Słowaków i Żydów.
W maju 1946 roku oddział „Ognia” - jak twierdzi wielu historyków, na jego rozkaz - zaatakował w Krościenku grupę 26 Żydów, w większości ocalonych z Holocaustu, którzy próbowali przedostać się przez zieloną granicę do Palestyny. Według ustaleń Jerzego Wójcika - autora książki o antykomunistycznej partyzantce na Podhalu - przerzut organizował oddział „Łazika”, osobistego wroga „Ognia”, który dowiedział się o tym i rozkazał go zabić. Wójcik mówił w wywiadzie dla „Wyborczej”:
Później "ogniowcy" wyprowadzili pasażerów przed samochód, zrewidowali i zaczęli strzelać. Z bliska, po kilka razy, z automatów i erkaemu. Wcześniej zabrali im pieniądze. Później wszystko, co było na pace ciężarówki. 13 osób nie przeżyło. Reszta została ranna, kilka, korzystając z ciemności, uciekło.
Na przełomie 1946 i 1947 roku władze zgromadziły duże siły do walki z oddziałem “Ognia”. 21 lutego został śmiertelnie ranny, zmarł dzień później.
Postać “Ognia” budzi zarówno ogromne emocje na Podhalu - gdzie żyją potomkowie wielu jego ofiar - jak i wśród historyków. Historyk z IPN Maciej Korkuć, podjął niedawno próbę rehabilitacji “Ognia” - rozgrzeszając go m.in. z zarzutów antysemityzmu (O„gień” miał mordować Żydów nie dlatego, że byli Żydami, tylko za to, że byli komunistami, a komunistów mordował bez względu na narodowość). Nawet Korkuć musiał uznać odpowiedzialność jego oddziału za zbrodnię w Krościenku.
Manipulacja popełniona przez dyrekcję Muzeum polega na zestawieniu bohaterów bez skazy - takich jak Okulicki czy Grot-Rowecki - z ludźmi mającymi na sumieniu liczne zbrodnie, ale wygodnymi dla władzy gloryfikującej „wyklętych”, bez względu na ich antysemityzm, antydemokratyczne poglądy i - niekiedy - popełniane zbrodnie. Oznacza także kolejną próbę - z wielu - aby zrównać całą tradycję niepodległościowo-opozycyjną z „wyklętymi”, co jest fałszem i historycznym nadużyciem.
Na Twitterze skomentował to prof. Michał Bilewicz, psycholog, kierownik Centrum Badań nad Uprzedzeniami Uniwersytetu Warszawskiego.
Niemal w tym samym czasie dyrekcja muzeum usunęła sprzed jego gmachu flagi Unii Europejskiej i miasta Gdańska. W piątek 3 października 2017 odbył się z tego powodu pod budynkiem protest z udziałem posłanki PO Agnieszki Pomaski.
"Gdzie się podziały flagi Gdańska i Unii Europejskiej? To maszty przed Muzeum II Wojny Światowej. Jeszcze niedawno obok polskich flag powiewała tu flaga Gdańska i Unii Europejskiej. Czy dyrektor Muzeum i kandydat PiS na prezydenta Gdańska wstydzi się Gdańska? Czy może nie wie, jak bardzo gdańszczanie byli dumni z tego muzeum i jak bardzo sami angażowali się w jego powstanie?" - pytała.
Według Radia Gdańsk, zarówno Pomaska, jak i nowy dyrektor Muzeum z nadania PiS, dr Karol Nawrocki, mogą kandydować na stanowisko prezydenta Gdańska w 2018 roku.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze