Nowa dyrekcja przejętego przez PiS Muzeum II Wojny Światowej zorganizowała konferencję, na której omawiała zmiany w wystawie. Przy okazji wytoczyła długą listę zarzutów wobec twórców muzeum. OKO.press skonfrontowało je z jego wyrzuconym dyrektorem, prof. Pawłem Machcewiczem, który zbija je punkt po punkcie
Konferencja naukowa „Wojna i pamięć” została zorganizowana przez dyrekcję z nadania PiS 16 października 2017. Obszerne relacje opublikowała trójmiejska „Gazeta Wyborcza" oraz portal Gdansk.pl (można je przeczytać tutaj i tutaj).
OKO.press wysłuchało nagrania najważniejszych referatów konferencji - krytyki wystawy wygłoszonej przez dr. hab. Bartosza Korzeniewskiego, kierownika Grupy Badań nad Pamięcią Zbiorową w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Adama Mickiewicza, oraz prof. Grzegorza Berendta, profesora historii na Uniwersytecie Gdańskim i wicedyrektora Muzeum, który przedstawił pomysły nowej dyrekcji na zmiany w ekspozycji.
Streszczamy je, cytując obszernie, i analizujemy. O odpowiedź poprosiliśmy także prof. Pawła Machcewicza, wyrzuconego przez PiS twórcę i dyrektora muzeum.
Krytycy przyznawali, że muzeum jest niezwykle popularne — przez pół roku obejrzało je 300 tys. osób - i że wystawę będzie trudniej zmienić, niż sobie wyobrażali.
„Jest to próba unaukowienia sporu toczącego się w przestrzeni publicznej” - mówił o konflikcie o ekspozycję Korzeniewski (przemilczając, że spór toczy się z powodu brutalnego ataku PiS na poprzednią dyrekcję muzeum i wielomiesięcznej walki o jej odwołanie, przeprowadzone w końcu za pomocą kruczka prawnego; pisaliśmy o tym w OKO.press obszernie).
„Moje uwagi o wystawie stałej będą uwagami krytycznymi, jak na naukowca przystało” - dodawał. Najpierw jednak chwalił. Mówił, że część wystawy adresowana do dzieci jest „wyśmienita, jest to podróż w czasie”, część dotyczącą faszyzmu („bardzo dobra”) oraz ogólną dbałość o szczegóły.
Na tym kończyły się komplementy. Dr hab. Korzeniewski krytykował samą strukturę muzeum - ciasnotę w salach i nieproporcjonalnie duży jego zdaniem hall. „Wystawa jest pełna strukturalnych braków, które w dodatku trudno jest zmienić” — mówił. „Z przestrzenią niewiele można zrobić, bo co można zrobić z wystawą, która mieści się w tak ciasnym pomieszczeniu. Można niewielkie elementy zmieniać”.
Część wystawy wydawała mu się nielogiczna. „Dlaczego do ulicy przedwojennej Warszawy przechodzi się przez pokój z Hitlerem?” — pytał. „Myślę, że to dla wielu Polaków trudne - przechodzić do II RP przez pokój pełen symboliki faszystowskiej”.
Później zarzucał: „Jestem za porównaniami, za ujęciem porównawczym, jak każdy naukowiec. Ale jeśli to porównanie oznacza porównanie powstania praskiego, paryskiego i warszawskiego - to nie ujmując Francuzom i Czechom to jest jednak pewna różnica”. Znalazł się w tym zawoalowany zarzut, który politycy PiS (z Jarosławem Kaczyńskim na czele) stawiali muzeum: że za mało eksponuje „polski punkt widzenia” na II Wojnę Światową.
Komplementował także nową dyrekcję muzeum: „Każdy Polak włożył 12 złotych, żeby to muzeum istniało. (…) Nie zazdroszczę obecnej dyrekcji, ponieważ jest to trudne zadanie. Ale potencjał… Spójrzmy, jak duże zainteresowanie jest ze strony publiczności (…) Coraz więcej spojrzeń pada na pana dyrektora Nawrockiego z pytaniem: „co dalej”?”. Dodawał: „Cieszę się, że jedną z pierwszych decyzji nowego dyrektora było poświęcenie muzeum”.
Teza końcowa dr. hab. Korzeniewskiego brzmiała: „to muzeum musi ulec modyfikacji i zmianie”. Mówił:
"Trzeba coś zrobić, bo takie są oczekiwania szerokich rzesz Polaków. Przypomnę, że to muzeum mieści się w Polsce. A więc wszelka różnorodność, która jest przeze mnie ceniona, musi się opierać na tym, że to Polacy prezentują swój punkt widzenia. Niemcy mają do tego swoje prawo w Niemczech… Sytuacja w której Polacy nie mieliby takiego prawa, jest dziwna".
Korzeniewski nie wyjaśnił, skąd wie, że „szerokie rzesze Polaków” chcą zmiany w muzeum, skoro 300 tys. osób obejrzało aktualną ekspozycję, a do muzeum ustawiają się kolejki. Nie wyjaśnił także, w którym miejscu muzeum prezentuje „niepolski punkt widzenia”. Ten zarzut nie był poparty nawet jednym przykładem.
O tym „dokąd zmierza” muzeum mówił prof. Grzegorz Berendt, jego wicedyrektor - i ten referat był na całej konferencji najważniejszy. W jego wystąpieniu znalazło się nieco więcej konkretów. O odpowiedź na nie poprosiliśmy prof. Pawła Machcewicza, byłego dyrektora muzeum.
Prof. Berendt najpierw wyraził radość, że muzeum powstało i że jest niesłychanie popularne. Uwagi, dodawał, są nieliczne, ale ważne - dotyczą bowiem „rażących braków w treściach i sposobie ich eksponowania”. Należy więc możliwie szybko uzupełnić przekaz na wystawie głównej”.
Zarzut 1. Prześladowanie Polaków w Gdańsku i przez ZSRR
Berendt: „Już przedstawiono informacje o prześladowaniu polskiej mniejszości narodowej w Wolnym Mieście Gdańsku przed wybuchem wojny. Wkrótce pojawią się informacje statystyczne o skali zbrodni dokonanych przez reżim bolszewicki na terenie Związku Sowieckiego do września 1939 roku, ponieważ to reżim bolszewicki był pierwszym reżimem ludobójczym na naszym kontynencie, który pozbawił życia tak ogromną liczbę ofiar, mierzoną w milionach. Też doprowadzimy do tego, by jak najszybciej w części obozowej znalazły się informacje o martyrologii duchowieństwa chrześcijańskiego w nazistowskich obozach koncentracyjnych, ze szczególnym podkreśleniem losów polskich duchownych po 1 września 1939 roku”.
Machcewicz kontruje: "To nieprawdziwe zarzuty. Uzupełnienie dotyczące represji w Gdańsku to wprowadzenie materiału, który zaczęliśmy przygotowywać jeszcze za naszej dyrekcji. Nie traktuję więc tego jako czegoś zewnętrznego. Jeśli chodzi o zbrodnie sowieckie, jest cała sala i obszerna informacja z danymi. W wielu miejscach pokazujemy i dokumentujemy zbrodnie dokonane na polskich duchownych. Muzeum to nie jest encyklopedia, tam nie może być wszystkiego, bo to przestaje wtedy być wystawą, staje się gigantyczną zbiornicą informacji, co zabija jej klarowność".
Zarzut 2. Subiektywna wystawa
Berendt: „Obecna wersja wystawy głównej jest wynikiem subiektywnego doboru informacji i subiektywnej narracji, opartej na obiektywnych treściach”.
Machcewicz: „Nie odbieram tego jako zarzut, tylko stwierdzenie oczywistego faktu, tylko dziwnym językiem. Każda książka, film czy wystawa są subiektywnymi dziełami. Zawsze najpierw powstaje scenariusz i ten scenariusz musi być subiektywny, gdyż jest przygotowany przez konkretnych autorów”.
Zarzut 3. Opowieść o Polsce za mało zwarta i wyrazista, potrzeba ekspertów od okupacji
Berendt: „Z drugiej strony obecna dyrekcja uważa, że przekaz należy uzupełnić w części dotyczącej Polski. Musi on być bardziej zwarty, wyrazisty i jasny. To będzie naszym głównym celem w najbliższych latach. Dlatego zwróciliśmy się do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego z sugestią, aby w skład nowej Rady Muzeum weszły przede wszystkim osoby dysponujące dużą wiedzą na temat polskich realiów z lat 1939-1945”.
Machcewicz: „Ten przekaz jest bardzo jasny. Zanim mnie usunięto, oprowadziłem przez wiele tygodni bardzo wielu ludzi po muzeum, przysłuchiwałem się reakcjom zwiedzających. Słyszałem, że to najlepsza lekcja historii Polski dla cudzoziemców - tak powiedział np. wybitny historyk Timothy Snyder czy dyrektorka Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie Sara Bloomfield. Muzeum to najpełniejszy zapis polskiego bohaterstwa i martyrologii, nie ma innego równie kompletnego przedstawienia polskiej martyrologii i oporu w żadnym innym muzeum. W skład rady muzeum wchodzili najwybitniejsi historycy, w tym np. prof. Tomasz Szarota, prawdopodobniej najlepszy żyjący znawca okupacji, oraz prof. Norman Davies, autor ogromnej książki o powstaniu warszawskim. Stwierdzenia Berendta są dziwaczne i obraźliwe wobec tych wybitnych historyków”.
Zarzut 4. Za mało o eliminacji elit
Berendt: „Co i jak powinniśmy więc jeszcze opowiedzieć tam, gdzie istnieją ku temu możliwości? Po pierwsze w kilku odsłonach, w układzie problemowo-chronologicznym, mamy obowiązek pokazać tragedię społeczeństwa skazanego w swojej podstawowej części na zagładę w dwóch wymiarach: narodowo-kulturowym i fizycznym. Wynikiem okupacji sowieckiej miało być zniszczenie wolnego społeczeństwa i pojawienie się człowieka sowieckiego. Pierwszym tego etapem stała się eliminacja niekomunistycznych elit społecznych - tu między innymi Zbrodnia Katyńska jako może najbardziej znany dziś przykład eliminacji tych elit”.
Machcewicz: „To jest totalne nieporozumienie. Zagłada elit jest w sposób bardzo poruszający pokazana. Zbrodnie na polskiej inteligencji na Pomorzu to jedna z najbardziej rozbudowanych części wystawy, z wieloma eksponatami. O Katyniu jest cała wielka sala - jedna część o zbrodni, a druga o zakłamywaniu Katynia po wojnie”.
Zarzut 5. Za mało o postawie polskich elit wobec okupantów
Berendt: „Kwestia, która powinna mocno wybrzmieć, to stanowisko polskich elit narodowych i społecznych wobec reżimów totalitarnych oraz przejawów ich działań. W muzeum należy jasno i dobitnie powiedzieć, że polskie elity nigdy nie pogodziły się z obcą okupacją i nieprzerwanie działały na rzecz odzyskania niepodległości”.
Machcewicz: „To są frazesy. To język z przemówienia polityka PiS. To wszystko jest zawarte w naszej wystawie. Jest tam opowieść o państwie podziemnym, rządzie emigracyjnym, postawach elit - akcji a–b, eksterminacji polskich elit przez Niemców. Pokazujemy zbrodniczą politykę okupantów. Nowa dyrekcja ma do zagospodarowania tysiąc metrów kwadratowych w sali wystaw czasowych. Zamiast niszczyć pracę poprzedników, powinni pokazać, że sami potrafią coś stworzyć. Mam co do tego poważne wątpliwości. Czekam na jakiekolwiek konkrety, także odnośnie tego, co zamierzają pokazać na Westerplatte. Na razie nie ma nawet najbardziej ogólnej koncepcji programowej, są tylko ataki na ludzi, którzy stworzyli Muzeum i dotychczasową wystawę. To jest po prostu żałosne. Od podbicia Muzeum na początku kwietnia minęło ponad 6 miesięcy. Gdzie są jakiekolwiek pomysły na własne wystawy, własną wizję II wojny światowej?"
OKO.press przez dwa dni próbowało skontaktować się z autorami obu cytowanych referatów na konferencji - dr hab. Bartoszem Korzeniewskim oraz prof. Grzegorzem Berendtem. Obaj nie odpisali na maile i wiadomości na Facebooku.
W odpowiedzi na naszą prośbę rzecznik muzeum odpisał: „Z przykrością informuję, że prof. Berendt nie dysponuje obecnie czasem, który niezbędny byłby do przeprowadzenia proponowanego przez Pana wywiadu”.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze