0:00
0:00

0:00

Zdjęciem zabitych ptaków myśliwy Radosław Dominowski pochwalił się na Facebooku 26 sierpnia. Jeden z jego kolegów w komentarzu zauważył, że być może akurat tą pamiątkową fotografią nie powinien dzielić się ze światem i zdjęcie zostało usunięte. Ale wcześniej zostało zarchiwizowane, a ornitolodzy dojrzeli na nim to, czego nie zobaczyli widoczni na zdjęciu myśliwi - martwą krakwę.

Czarną obwódką oznaczono martwą krakwę. Fot. Facebook.

"Już drugi raz przyłapałem myśliwych na pomyłce gatunku chronionego z łownym - w ubiegłym roku myśliwa zastrzeliła cyrankę" - mówi OKO.press ornitolog Paweł Malczyk, członek Komisji Faunistycznej Sekcji Ornitologicznej Polskiego Towarzystwa Zoologicznego zajmującej się identyfikacją gatunków ptaków.

"Również w tym przypadku, ptaka nie potrafili poprawnie rozpoznać również inni myśliwi, kiedy mieli go blisko przed oczami. To przykre świadectwo ornitologicznej niekompetencji myśliwych, której cenę po raz kolejny płaci przyroda" - dodaje.

Krakwa jest nieliczną w Polsce kaczką. Wielkość populacji szacuje się na 3-4 tys. par lęgowych. Malczyk w rozmowie z OKO.press zapowiedział, że zawiadomi o sprawie policję. Krakwa jest bowiem objęta ścisłą ochroną gatunkową.

Przeczytaj także:

Krakwa na celowniku

Widoczna na zdjęciu krakwa to samica albo młody osobnik - nie widać wierzchu skrzydeł, więc nie można ustalić wieku i płci ptaka. Ale skąd w ogóle wiadomo, że to jest krakwa?

"Ptak jest duży, prawie wielkości kaczki krzyżówki, którą obok trzyma myśliwy. To ogranicza nam wybór do trzech gatunków kaczek: krzyżówki, krakwy lub rożeńca, ponieważ pozostałe kaczki właściwe, tzw. pławice, są mniejsze. Ptak ma biały brzuch, co wyklucza kaczkę krzyżówkę. Ma też żółtawozielonkawe nogi, co wyklucza nie tylko krzyżówkę, ale i rożeńca" - mówi Malczyk.

"Widzimy za to cechy, które jednoznacznie wskazują nam na krakwę: szyja i pierś są delikatnie, ale wyraźnie kreskowane, przez co odcinają się od białego brzucha; głowa jest szarawa, a przez oko przechodzi wąski pasek oczny; krakwę można zresztą rozpoznać po samym dziobie, który jest niezbyt duży i nie za szeroki, z ciemnym środkiem i wąskim brzegiem w marchewkowym kolorze" - dodaje.

Poza Malczykiem, ptaka jako krakwę zidentyfikowali inni ornitolodzy z Komisji Faunistycznej Sekcji Ornitologicznej Polskiego Towarzystwa Zoologicznego. "Ponadto, identyfikację potwierdził Sebastian Reeber, wybitny francuski ornitolog, specjalista od ptaków blaszkodziobych, autor wielu publikacji na ten temat, którego również poprosiłem o konsultację" - mówi ornitolog.

Myśliwy się tłumaczy

Dominowski, który trzyma w ręku pechowego ptaka, jest członkiem Koła Łowieckiego Żbik-Budowo ze Złocieńca (woj. zachodniopomorskie). Udało nam się z nim skontaktować przez Facebooka.

"Ja w tym dniu nie strzeliłem żadnej kaczki. Wziąłem [kaczkę] z pokotu do zdjęcia" - napisał. Twierdzi, że nie wie, kto zastrzelił tego ptaka. Przestrzegł nas też przed publikacją wizerunku bez jego zgody ("Kurier Szczeciński już mi raz słono za to zapłacił"). Na pytanie o miejsce polowania odpowiedział: "Przykro mi, ale Facebook nie służy do udzielania tego typu informacji".

Twierdził, że "zdjęcie jest słabej jakości i nie ma pewności, że to ten ptak". Na uwagę, że tak wielkiej klasy specjalista, jak Sebastian Reeber, orzekł, że to krakwa, odpowiedział, że nie będzie podważał jego autorytetu ("to pewnie świetny fachowiec"). Ale "większą pewność dałoby obejrzenie ptaka na żywo niż na kiepskim zdjęciu" i że po tej fotografii chyba większość ornitologów nie jest w stanie stwierdzić, że to krakwa.

W takiej sytuacji pozostało nam tylko zapytać, czy w takim razie zapozował z ptakiem, którego przynależności gatunkowej nie był pewien (kodeks myśliwski zabrania strzelać do nierozpoznanego celu). "Miłego dnia Panu życzę" - brzmiała odpowiedź.

Nasz rozmówca zajmuje się też fotografią łowiecką i przyrodniczą, za co był nagradzany. W wywiadzie dla "Głosu Koszalińskiego" z 2015 roku powiedział, że przez swoje zdjęcia chce pokazać "inny wizerunek łowiectwa i jego prawdziwe piękno".

Pomyłki myśliwych

W ubiegłym roku mieliśmy do czynienia z identyczną sytuacją - tyle, że ofiarą była chroniona cyranka. Myśliwa również pochwaliła się trofeum w mediach społecznościowych, po czym kilka godzin później – gdy fotografia zaczęła krążyć po forach ornitologicznych – zostało usunięte. Kobieta nie tylko nie zidentyfikowała poprawnie gatunku przed oddaniem strzału, ale też nie potrafiła zrobić tego, gdy już trzymała martwego ptaka w rękach. Podobnie jak jej koleżanka, która pozowała z nią do zdjęcia z ustrzeloną kaczką krzyżówką, czy inne polujące podczas pokotu.

Myśliwa po prawej trzyma upolowaną cyrankę. Fot. Facebook
Myśliwa po prawej trzyma upolowaną cyrankę. Fot. Facebook

Ptaka na zdjęciu wtedy również rozpoznał ornitolog Paweł Malczyk. W tamtym przypadku zgłoszono sprawę do prokuratury, ale została ona umorzona.

OKO.press zna z przeszłości podobne przypadki myśliwskich pomyłek gatunków chronionych z łownymi. W 2012 myśliwy zastrzelił kaczkę krakwę, co - przypadkiem - utrwalił na zdjęciu przebywający w pobliżu ornitolog. Identyfikacji ptaka dokonali ornitolodzy z Małopolskiego Towarzystwa Ornitologicznego.

Fot. Niech Żyją!

Inny przypadek to myśliwy z Koła Łowieckiego "Dzik" w Słońsku, który zestrzelił berniklę białolicą. Zdjęcie zostało zamieszczone... na oficjalnej stronie koła. Poprawnie gatunku nie był w stanie rozpoznać nie tylko sam strzelec, ale również jego koledzy.

Myśliwy trzyma w ręku martwą berniklę białolicą. Fot. Niech Żyją!

W obydwu przypadkach sprawy zostały umorzone przez prokuratury.

Krwawe żniwo

W 2015 roku dwaj ornitolodzy - Cezary Mitrus i Adam Zbyryt - w artykule naukowym "Wpływ polowań na ptaki i sposoby ograniczania ich negatywnego oddziaływania" wyliczyli, w jaki sposób polowania zagrażają ptakom. Jedno z ryzyk to mylenie przez myśliwych gatunków łownych z niełownymi.

"W Polsce nawet ponad 30 proc. zbijanych w czasie polowań ptaków stanowią gatunki ściśle chronione, w tym wiele znajdujących się w załączniku I dyrektywy ptasiej" - piszą ornitolodzy.

W Polsce do najczęściej zabijanych gatunków ptaków objętych ochroną należą:

  • śmieszki,
  • mewy białogłowe,
  • łabędzie nieme,
  • cyranki,
  • perkozy dwuczube.
"Poza tym ofiarą myśliwych padają tak rzadkie kaczki jak podgorzałka (Aythya nyroca) czy hełmiatka (Netta rufina)" - piszą Mitrus i Zbyryt.

Przyczyna tych pomyłek - poza brakiem wiedzy ornitologicznej - jest oczywista. Trudno dokonać stuprocentowo pewnej identyfikacji gatunku, kiedy ma się 2-3 sekundy na oddanie strzału. Zwłaszcza przy słabym oświetleniu, a polowania na ptaki odbywają się niekiedy tuż po zmroku albo krótko przed świtem.

W takiej sytuacji nawet doświadczony w obserwacjach terenowych ornitolog miałby problem.

"Pechowa trzynastka"

W Polsce można polować na poniższe gatunki ptaków – koalicja Niech Żyją! nazywa je „pechową trzynastką”:

  1. łyska,
  2. jarząbek,
  3. bażant,
  4. kuropatwa,
  5. gęś gęgawa,
  6. gęś zbożowa,
  7. gęś białoczelna,
  8. krzyżówka,
  9. cyraneczka,
  10. głowienka,
  11. czernica,
  12. gołąb grzywacz,
  13. słonka.
Według danych Stacji Badawczej Polskiego Związku Łowieckiego (PZŁ) w Czempiniu w sezonie łowieckim 2017/2018 w Polsce myśliwi zabili łącznie ok. 177 tys. ptaków.

To naprawdę dużo, jak na odbieranie życia z powodów czysto hobbystycznych. A z punktu widzenia gospodarki łowieckiej polowania na ptaki nie mają sensu. Co prawda, pewne straty - choć nieoszacowane - w oziminach robią podczas przelotów gęsi, ale w literaturze ornitologicznej są opisane środki zaradcze, które nie wymagają odstrzału.

;
Na zdjęciu Robert Jurszo
Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze