COVID-19 to podstępna choroba, mająca wiele klinicznych masek. Co gorsze, nawet u tych, którzy przechodzą ją lekko, niepokojące objawy potrafią się utrzymywać tygodniami, a nawet miesiącami. Łódzki kardiolog pomaga takim osobom. Prezentujemy wyniki jego badań. Ku przestrodze
O tym, że ciężkie przechorowanie na COVID-19 związane z pobytem w szpitalu wywołuje często najróżniejsze powikłania słyszymy już od dawna. Do powikłań tych należą m.in. zmęczenie, duszność, kaszel, bóle głowy, bóle stawów. A także powikłania sercowo-naczyniowe, neurologiczne, powikłania dotyczące pracy nerek, pojawia się też ryzyko zakrzepów.
Coraz częściej okazuje się jednak, że także te osoby, które przeszły chorobę stosunkowo lekko pozostając tylko w domowej izolacji, również nie mogą po niej dojść do siebie. Ze wstępnych danych naukowych na ten temat wynika, że ok. 10 proc. takich chorych ma później powikłania po przebytej infekcji.
Dr Michał Chudzik, kardiolog z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, od kilku miesięcy zajmuje się takimi osobami. Podczas niedawnego webinarium organizowanego przez Stowarzyszenie Higieny Lecznictwa lekarz przedstawił wyniki własnych obserwacji na ten temat.
Wszystko zaczęło się od przypadku. Do powiatowej poradni w Zgierzu, w której przyjmuje dr Chudzik, zgłosił się pacjent po przebytym COVID-zie narzekając na samopoczucie. „Doszedłem do wniosku, że problem może być poważny, bo tego typu pacjenci leczyli się głównie za pomocą telemedycyny. Nie badali się, nie mieli możliwości konsultacji po takiej infekcji, stąd idea, żeby takie badania przeprowadzić” – mówił dr Chudzik.
Z jego inicjatywy narodził się pomysł stworzenia regionalnego programu oceny późnych powikłań po infekcji SARS-CoV-2. Lekarz nawiązał współpracę z lokalnym sanepidem. Jego pracownicy zaczęli wysyłać maile do pacjentów, informując ich o możliwości badań po przebytej infekcji. Teraz pomagają mu w tym także lekarze rodzinni.
Powstała specjalna strona internetowa www.stop-covid.pl. Pacjent wysyła sms i w ciągu 3 dni dostaje informację zwrotną o dacie i godzinie konsultacji.
„Chciałem, żeby pacjent nie utknął w naszej medycznej biurokracji” – podkreśla dr Chudzik.
Jedyne wymaganie to skierowanie od lekarza rodzinnego do poradni kardiologicznej.
„Szczęśliwie, od maja 2020 nie ma tu żadnych limitów, żadnych ograniczeń, przyjmuję więc każdego chorego, który się do nas zgłosi”. Wizyta w poradni i wszystkie badania są rozliczane w ramach NFZ.
Pierwszy pacjent trafił do poradni 29 maja. W tej chwili jest już 232 pacjentów, co miesiąc przybywa ok. 50 chorych.
„Sądziłem, że jesienią chorych będzie ubywać" – mówi dr Chudzik. „Niestety, widzimy co się dzieje. W październiku zapisanych jest już 70 osób. To są chorzy, którzy chorowali w sierpniu. Aż się boję pomyśleć co się zdarzy za miesiąc-dwa, jak się popatrzy na obecną sytuację epidemiologiczną”.
Średnia wieku pacjentów, którzy przeszli COVID-19 w domu i zgłosili się do dr. Chudzika wynosi 49 lat (najmłodszy liczy 17 lat, najstarszy – 72 lata). „Czyli praktycznie młodzi chorzy” – podkreśla kardiolog. „Przeważają wśród nich kobiety (69 proc.), co jest ciekawe, bo w leczeniu szpitalnym dominują mężczyźni. Może kobiety bardziej przejmują się swoim zdrowiem" – dodaje lekarz.
9 proc. przeszło COVID-19 bez żadnych objawów, reszta czuła, że coś z nimi nie tak.
Dr Chudzik wypytał najpierw szczegółowo pacjentów o początkowy przebieg choroby i jej objawy.
W ich całkowicie subiektywnej ocenie połowa z nich (53 proc.) przeszła ją lekko. Jedna czwarta (24 proc.) średnio, wreszcie jedna czwarta (23 proc.) ciężko.
„Ta połowa, która przechodziła średnio i ciężko - ci podkreślają, że nigdy w życiu tak ciężkiej infekcji grypowej nie przechodzili, że było to coś najgorszego, na co chorowali do tej pory” – opowiada lekarz.
„A mówimy o ludziach młodych, zdrowych, którzy do tej pory nie mieli poważnych chorób, zdarzały się oczywiście jakieś infekcje, jakieś grypy. Część chorych ma wprawdzie choroby współistniejące – cukrzyca, nadciśnienie, astma – ale wyraźna większość (72 proc.) to ludzie zdecydowanie zdrowi. Nigdy wcześniej się nie leczyli, żadnych chorób u nich nie rozpoznano”.
Jakie objawy zgłaszali pacjenci na początku infekcji (od 2 do 11 dnia)?
- Wysoka temperatura zdarzała się rzadko. Jeśli już, to raczej stany podgorączkowe. U 1/5 temperatura była prawidłowa, a u aż 10 proc. obniżona, tj. poniżej 36 stopni C.
- Typowym objawem było osłabienie. Wskazywało na nie 40 proc. chorych. Ale uwaga – nie było to zwykłe osłabienie. Pacjenci bowiem powtarzali, że przez 2-3 dni nie mogli dosłownie ruszyć ręką w łóżku, nie mieli siły wstać do łazienki. „A mówimy o 50-letniej zdrowej osobie bez chorób towarzyszących. To pokazuje siłę uderzenia tego wirusa” – zwraca uwagę lekarz.
- Bóle mięśni – zdarzały się w 34 proc. przypadków. „Każdy z nas miał grypę i wie jak bolą mięśnie, ale w tym wypadku chorzy mówili, że dosłownie płakali z bólu”.
- Inne objawy to bóle głowy (zgłaszało je 22 proc. chorych), kaszel (18 proc.), duszność (16 proc.) biegunka (14 proc.), bóle w klatce piersiowej (10 proc.), wymioty (8 proc.), dreszcze bez temperatury (6 proc.), bóle stawów (6 proc.).
- Częstym objawem były także zaburzenia węchu i smaku (aż 46 proc.).
„Charakterystyczna dla tej choroby jest więc wieloobjawowość” – podkreśla dr Michał Chudzik. - Dolegliwości dotyczą prawie każdego układu. Za jakiś czas, gdy student pójdzie na egzamin i wylosuje pytanie »Wymień 3 objawy COVID-19«, to będzie najlepsze pytanie, bo cokolwiek by nie powiedział, to zda egzamin”.
Co było dalej?
Otóż okazuje się u 72 proc. pacjentów objawy choroby trwają dłużej niż 4 tygodnie od początku infekcji.
Jakie są najczęstsze symptomy POST-COVID-19?
Dominująca sprawa to osłabienie – zgłasza go aż 52 proc. pacjentów objętych badaniem dr. Chudzika.
Na bóle w klatce piersiowej uskarża się 17 proc., szybkie bicie serca – 15 proc., duszność – 14 proc., kaszel – 11 proc., zaburzenia węchu i smaku – 14 proc. To ostatnie zaburzenie potrafi trwać bardzo długo. „Są pacjenci, którzy zachorowali w marcu i do tej pory się od tego nie uwolnili” – mówi lekarz.
Niepokojące są też ostatnio zgłaszane zaburzenia pamięci. „Mam w gronie pacjentek dwie panie nauczycielki, które skarżą się, że po COVID-zie wróciły do pracy, ale nie są w stanie prowadzić lekcji, bo zapominają podstawowe rzeczy".
(Dr Paweł Grzesiowski, organizator webinarium, dodał informację o zdolnych menedżerach, którzy po przebyciu COVID nie byli w stanie funkcjonować tak jak przed chorobą; ich mózg nie był w stanie wrócić do zwykłej sprawności).
- Wśród objawów POST-COVID pacjenci wymieniają jeszcze lęk, depresję, wypadanie włosów, bóle mięśni, obrzęki, nadmierne pocenie się, bóle głowy, zapalenie spojówek, bóle gałek ocznych.
Ze spraw klinicznych u 3 pacjentów pojawiło się nadciśnienie, u 2 nasiliła się niewydolność serca, u kolejnych 2 serce bije nierówno (arytmia komorowa). 8 proc. pacjentów zostało skierowanych na rezonans serca z podejrzeniem zapalenia mięśnia sercowego.
Na szczęście nie ma powikłań zakrzepowo-zatorowych.
Dlaczego część chorych zachorowała ciężej na COVID-19? Zdaniem dr. Chudzika dominującym czynnikiem ryzyka średniego i ciężkiego przebiegu jest praca w nocy albo zaburzenia snu, a także przepracowanie i przewlekły stres.
Wszystko to wpływa niekorzystnie na nasz układ odpornościowy i w efekcie na przebieg infekcji.
Typowy czynnik taki jak nadwaga nie ma większego wpływu na przebieg choroby. Natomiast liczy się bardzo optymizm życiowy. „Mam pacjentkę z długą listą chorób towarzyszących, ale niezwykle pozytywnie nastawioną do życia. Przeszła chorobę bardzo lekko, co nas samych zdziwiło” – opowiada kardiolog.
Jakie wnioski płyną z jego badań?
COVID-19 to choroba wieloukładowa i wieloobjawowa. „Sam początkowo nie dowierzałem, że to coś poważnego” – przyznał się lekarz w czasie webinarium. „Wiadomości z Włoch stanowiły zimny prysznic, ale dopiero gdy zacząłem rozmawiać z pacjentami, to nabrałem dużej pokory i wolałbym sam nie przechodzić przez tę chorobę”.
Nie mówmy też, że TYLKO 10 proc. osób, które nie trafiły do szpitala, ma później kłopoty. W Polsce do tej pory zakaziło się ponad 141 tys. osób. A to oznacza, że ponad 10 tys. osób może po przejściu infekcji w domu wymagać dalszej opieki.
„Okres regeneracji po COVID-19 i powrót do zdrowia jest długi. To nie jest kwestia dni, ani nawet tygodni. Często są to miesiące. Średnio pełny powrót do zdrowia, do aktywności życiowych zajmuje 3-4 miesiące, ale są pacjenci, którzy od marca ciągle mówią, że wciąż nie mają sił. I mimo tego, że w badaniach kardiologicznych czy pulmonologicznych nie stwierdzamy jakiejś choroby, ten ktoś i tak nie może się pozbierać”.
„Odbieram w tej chwili telefony z całej Polski” – mówił podczas webinarium Stowarzyszenia Higieny Lecznictwa dr Michał Chudzik. „Uważam, że powinny powstać inne regionalne centra dla chorych POST-COVID. Bo ta choroba szybko nie minie i dobrze, żeby ci chorzy mieli możliwość konsultacji lekarskiej. Nawet jak wszystko wychodzi dobrze i można im powiedzieć: jest ok, może pan/pani normalnie funkcjonować, to też jest ważna informacja dla tych osób”.
„Pacjenci, którzy przeszli tę infekcję, wszyscy przychodzą do mnie w maseczkach” – zaznaczył lekarz. „Nikt nie poprosił mnie o zaświadczenie, że mogą chodzić bez maseczek. Podkreślam wszędzie, że czekam aż jakiś pacjent, który przeszedł chorobę powie, że to nic takiego i nie ma się czego obawiać. Bo nawet jak mam pacjenta z lekkim przebiegiem, nikt takiej rzeczy nie powiedział”.
Dr Chudzik oferuje innym lekarzom pomoc przy organizacji podobnych miejsc konsultacyjnych. Przekonuje, że nie jest potrzebne do tego duże centrum kliniczne. Wystarczy mała poradnia z dobrym zapleczem diagnostycznym.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Komentarze