25 listopada o świcie na Rondzie Radosława w Warszawie, zawisła pomarańczowo-czarna flaga. To wyraz sprzeciwu wobec polityki państwa dotyczącej sytuacji na wschodniej granicy. Kilkunastu policjantów i policjantek próbowało poradzić sobie z trójką aktywistów.
25 listopada, 5 rano, jeszcze ciemno. Ktoś wspina się na Maszt Wolności na Rondzie Radosława (dawne Rondo Babka) w Warszawie. Konstrukcja ma wysokość 60 metrów. Wieńczy ją polska flaga o powierzchni 100 metrów kwadratowych (dla porównania: średnia powierzchnia użytkowa mieszkania w mieście w 2019 wynosiła 71 m2).
+ 6
Aktywista podpisujący się pseudonimem Paweł Drzewołaz postanowił zaprotestować przeciwko polityce migracyjnej polskiego rządu (a właściwie jej braku) oraz dramatowi, który rozgrywa się na wschodniej granicy. Wkrótce po tym jak wspinacz umieścił międzynarodową flagę uchodźców i uchodźczyń na kilkunastu metrach nad ziemią, pojawiły się dwie aktywistki z banerem: „Przeciwko ksenofobicznej polityce granicznej”. Odczytano również manifest sporządzony wcześniej przez Drzewołaza (treść umieszczamy na końcu).
Wraz z pierwszymi promieniami słońca pojawił się pierwszy radiowóz (od 5 rano minęła ponad godzina). Dwóch funkcjonariuszy dokonało zatrzymania wspomnianego baneru. Potrzeba było kolejnych, żeby udało się ustalić jakie zarzuty postawić. Wspinacz zszedł z masztu dobrowolnie, do usunięcia flagi potrzebna była osobna ekipa – tym razem strażaków. Przebieg zatrzymania (a właściwie zatrzymań) można zobaczyć w naszej relacji live na FB. W samej akcji udział wzięło kilkunastu funkcjonariuszy i dwie funkcjonariuszki. Dokonali czynności służbowych na trzech aktywistkach, dwóch osobach filmujących i dwójce dziennikarzy OKO.press. To ponad dwóch mundurowych na osobę. Dla porównania – zgodnie z przepisami, szkolna wycieczka miejska w łatwym terenie powinna odbywać się przy udziale jednego opiekuna na piętnaścioro dzieci.
Efekt porannej czwartkowej pracy policjantów to dwa zarzuty dotyczące przejścia w niewłaściwym miejscu dla dziennikarzy i osób tworzących materiał filmowy (nieprzyjęte mandaty w wysokości po 50 zł). Aktywiście i aktywistkom w udziale przypadły również inne wykroczenia (w końcu udało się ustalić liczbę i treść paragrafów, ale nie było łatwo), a kwoty mandatów zaczynały się od 400 zł. Po spisaniu danych osobowych, jeden z mundurowych pomylił dziennikarkę z inną uczestniczką. Ta pierwsza dostała z powrotem nie swój dowód, a cudzy paszport. Przy próbie zgłoszenia tego faktu, usłyszała, że wcale dokumentu nie okazywała. Szczęśliwie okazało się, że dowód znajdował się w najbezpieczniejszym miejscu z możliwych – w notesie mundurowego. Ale to nie wszystko.
Więcej dyskusyjnych procedur:
Na miejscu byli: Maciek Piasecki i Michalina Samborska. Skrót relacji:
Manifest akcji na maszcie wolności i apel do mieszkańców Polski
Na granicy polskiej giną ludzie. Właściwie nie giną – są zabijani. Kiedy ktoś przeżyłby, gdyby udzielono mu pomocy, ale tej pomocy świadomie mu się odmawia – to jest morderstwo. A przecież to co państwo polskie robi jest jeszcze krok dalej od zaniechania. Ci ludzie, szukający tu pomocy i tak cenionej ponoć przez Polaków wolności, są przez nas łapani i siłą wyrzucani na bagna, do lasu, z powrotem w ręce chłodu i wilgoci, pod but białoruskiego żołnierza… To co robimy nie różni się od strzelania do tych ludzi, tylko nie wygląda tak drastycznie w telewizji. Nie widać krwi… ale ją przelewamy. W chwili gdy piszę ten tekst, od rozpoczęcia się tej sytuacji ofiarą naszej polityki granicznej, ofiarą państwa polskiego, padło 18 osób. Oczywiście są to jedynie dane z oficjalnych komunikatów i potwierdzonych źródeł, prawdziwa ilość ciał wciąż jeszcze leżących w lesie, ciał spływających rzeką, ciał przerzuconych dyskretnie na białoruską stronę jest nieznana. Jeżeli nasze państwo pozostanie na obecnym kursie ta liczba będzie rosnąć. A jednak w sytuacji kiedy Polska zabija niewinnych ludzi, w sytuacji kiedy w biały dzień łamane są tam prawa człowieka i konwencje międzynarodowe – wielu Polaków nie chce o tym myśleć. To nie ich sprawa co rząd tam robi. To nie oni wyrzucają dzieci i ciężarne kobiety do lasu. To przecież tylko reprezentujący ich aparat państwowy i opłacone z ich podatków służby… Ale ta bierność nie uchroni nas od odpowiedzialności. Dlatego wspinam się na najwyższy maszt flagowy w tym kraju – ten temat musi być pchany ludziom przed oczy, chociażby chcieli go unikać. Cytując Marka Edelmana – „Bo obojętność w pewnym momencie jest tym samym co morderstwo, zabójstwo. Jak się przyglądasz złu i odwracasz głowę albo nie pomagasz, kiedy możesz pomóc, to stajesz się współodpowiedzialny.” To co się dzieje to jest już ten moment. Moment kiedy trzeba postawić opór, kiedy trzeba zacząć działać, i to w bardziej wymierny sposób niż postując na Facebooku. Szczególnie, że część osób zamieszkujących ten kraj zamiast bierności zaczyna romansować z faszyzmem, ideologią zwalniającą z empatii i wyrzutów sumienia, przekuwającą strach przed nieznanym w nienawiść. Temu trzeba stawić czoła zanim będzie za późno, zanim ten rak na naszym społeczeństwie nie stanie się nieoperowalny. Postuluję trzy aspekty działania – bezkompromisowy opór wobec kryminalnych działań państwa, zwalczanie tej narastającej, karmiącej się ksenofobią brunatnej fali na każdym kroku, jak również wyjście temu co nieznane naprzeciw, by przez poznanie pozbyć się tego lęku, za pomocą którego próbuje się nas kontrolować. Integracja i tworzenie wspólnych społeczności to też forma oporu, nieraz trudna, ale skuteczna! Na maszcie zmieści się więcej niż jedna flaga. Z poważaniem, Paweł Drzewołaz
A Manifest of the action on Freedom Mast and an appeal to people of Poland
People die on Polish border. To be precise, they don’t just die – they are being killed. If someone would survive if they would receive help, and that help is intentionally withheld from them – that is murder. And what polish state does goes further than malicious inaction. Those people, searching for help, fleeing repression and hoping to find here some safety and the freedom so supposedly beloved by Poles, are captured by us and forcibly expelled into the bog and wilderness, back into the grip of cold and moisture, back under the boot of a Belarusian solider… What we do is no different from shooting those people, those women and children, those unarmed civilians, it just doesn’t look so drastic on television. You can’t see blood… but we are spilling it. At the time I am writing this, since that situation began, 18 people has fallen victim to our border policy, has fallen victim to the polish state. Of course that’s only a number based on official communicates and verified sources, the true number of bodies still lying in the forest, bodies floating downstream in the river, bodies discreetly dragged to Belarusian side, remains unknown. And if our state will stay on its chosen course, that number will grow as the winter approaches. But, in the situation when Poland kills innocent people – many Poles don’t know anything about it. In the situation when we passed laws legalizing pushbacks, that on Polish-Belarusian border often are a death sentence, a sentence that’s executed slowly, by refusing people their humanity – many Poles are not interested. In the situation when human rights and international conventions are broken in broad daylight – many Poles don’t want to think about it. It’s not their business what the government does over there. It’s not like they are the ones stranding kids and pregnant women in the forest. It’s only the state apparatus representing them, and forces founded by their taxes… But this apathy, this averting of eyes, won’t protect us from culpability. That’s why I am climbing the highest flag mast in this country – that situation has to be forced in front of people’s eyes, no matter how much they want to avoid it. Quoting Marek Edelman – “Because at some point passiveness is the same as killing, as murder. If you see evil and turn your head, or you don’t help when you could help, you are becoming co-culpable.” And what is now happening is that point. That point at which we have to put up resistance, when we have to act, and act in more substantial way than by posting on Facebook. What we observe currently in Poland is progressing quiet acceptance of fascist ideas by a big part of society. Because of that it is high time to start becoming accustomed to the thought that our world will become bigger, that new elements, new to us cultures, new neighbors will appear in it. It is not the end of the world, but it is in human nature to fear the unknown, and there will be those who will want to feed this fear, control us with it, build their power on it… That’s why I am appealing to you: Let’s walk towards that what is unknown, and let’s get rid of fear by getting to know it. Integration and building shared communities is also a form of resistance, oftentimes hard one, but effective! With regards, Treeclimber Paweł
Jesteśmy obywatelskim narzędziem kontroli władzy. Obecnej i każdej następnej. Sięgamy do korzeni dziennikarstwa – do prawdy. Podajemy tylko sprawdzone, wiarygodne informacje. Piszemy rzeczowo, odwołując się do danych liczbowych i opinii ekspertów. Tworzymy miejsce godne zaufania – Redakcja OKO.press
Jesteśmy obywatelskim narzędziem kontroli władzy. Obecnej i każdej następnej. Sięgamy do korzeni dziennikarstwa – do prawdy. Podajemy tylko sprawdzone, wiarygodne informacje. Piszemy rzeczowo, odwołując się do danych liczbowych i opinii ekspertów. Tworzymy miejsce godne zaufania – Redakcja OKO.press
Komentarze