Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
„Ciężko mi sobie wyobrazić, że ktoś, kto zarabia 10 albo 20 tysięcy złotych, będzie płacił mniejszą składkę niż ten, który zarabia najmniej” – mówi Krzysztof Gawkowski, wicepremier i minister cyfryzacji.
W porannej rozmowie w Radiu ZET wicepremier Gawkowski pytany był o propozycje zmian w składce zdrowotnej płaconej przez przedsiębiorców, które kilka dni temu zaprezentował minister finansów Andrzej Domański.
„To by oznaczało, że ten, który mniej zarabia, płaci tyle samo, co ten, który zarabia trzy, cztery razy więcej. To nie jest normalny system. Koszty tego systemu ochrony zdrowia będą ponosić najbiedniejsi” – odpowiedział minister cyfryzacji.
"Trzeba rozmawiać o tym, jak zmienić składkę zdrowotną, żeby przedsiębiorcom trochę ulżyć, żeby sytuacja w ich portfelach też była przyzwoita. Lewica jest w stanie o tym rozmawiać. Ale nie powinno być tak, że ten, który zarabia minimalną, płaci więcej niż ten, który zarabia 10, czy 20 tysięcy złotych, będąc na działalności gospodarczej”.
Gawkowski zapowiedział, że Lewica przedstawi ministrowi finansów Andrzejowi Domańskiemu własne kontrpropozycje. Takie, „żeby przedsiębiorca czuł, że jest zagospodarowany, a ten, który zarabia najmniej nie czuł się wykolegowany".
"Mówimy wprost: przy takich propozycjach potrzebna jest zgoda całej koalicji. To nie jest tak, że premier Tusk nie chce nikogo słuchać. Zawsze są rozmowy, jest rada ministrów, później komitety rady ministrów. Na razie nie ma projektu ustawy, są zapowiedzi. Jak będzie projekt, to usiądziemy do rozmów” – dodawał Krzysztof Gawkowski.
OKO.press analizowało założenia w zmianach w składce:
Po ogłoszeniu założeń zmian w składce wielu komentatorów zwróciło uwagę na nierówność obciążeń, jaką tworzyłaby nowa składka. Przypomnijmy, pracownicy płacą składkę zdrowotną w wysokości 9 proc. od podstawy – wynagrodzenia pomniejszonego o składki społeczne opłacone przez pracownika.
Przykładowo, składki pracownika na umowie o pracę wynoszą:
Nietrudno zauważyć, że pracownik z przeciętnym wynagrodzeniem (w tej chwili nieco poniżej 8 tys. brutto) płaci ponad dwukrotnie wyższą składkę, niż według nowego systemu miałby płacić przedsiębiorca o wielokrotnie wyższych dochodach. Większość przedsiębiorców zapłaci niższą składkę niż pracownicy otrzymujący wynagrodzenie minimalne.
„To nie było zaproszenie, tylko wezwanie ambasadora Andriejewa, żeby złożył wyjaśnienia, zgodnie z konwencją wiedeńską. Akt przekroczenia przez rakietę manewrującą wystrzeloną z myśliwca Federacji Rosyjskiej to też jest akt terroryzmu. Dlatego został ambasador wezwany” – powiedział dziś rano w rozmowie z RMF24 Andrzej Szejna, wiceminister spraw zagranicznych.
Według polityka rosyjski ambsador bał się, że zostanie „obsztorcowany” przez szefa MSZ Radosława Sikorskiego.
Siergiej Andriejew został wezwany celem wyjaśnienia incydentu z rosyjskim pociskiem manewrującym, który 24 marca naruszył polską przestrzeń powietrzną.
„Uznałem, że nie ma sensu rozmawiać na ten temat bez przedstawienia dowodów” – powiedział Andriejew w rozmowie z rosyjskimi mediami.
Rada Bezpieczeństwa ONZ przegłosowała dziś rezolucję nawołującą do zawieszenia broni w Gazie. Na Kijów spadły kolejne rakiety. Coraz bliżej wniosek o Trybunał Stanu dla prezesa NBP
Rezolucja ONZ z żądaniem zawieszenia broni w Gazie
Rada Bezpieczeństwa ONZ po raz pierwszy od początku wojny w Gazie przegłosowała rezolucję nawołującą do zawieszenia broni w Gazie. Wcześniej we wszystkich podobnych głosowaniach weto stawiały Stany Zjednoczone. Tym razem 14 krajów zagłosowało za rezolucją, a USA się wstrzymały. Izrael jest głosowaniem oburzony. W odpowiedzi na krok Amerykanów premier Netanjahu odwołał wizytę izraelskiej delegacji w USA.
W rezolucji jest też mowa o ułatwieniu dostępu do pomocy humanitarnej. Tymczasem Izrael wciąż blokuje wjazd konwojów pomocowych do Gazy. Agencja Narodów Zjednoczonych dla Pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim Wschodzie Unrwa poinformowała wczoraj, że Izrael zabronił jej dostarczania pomocy do północnej Strefy Gazy, gdzie ludziom grozi głód.
Kolejne rakiety na Kijów
Rosyjska armia przeprowadziła rano 25 marca 2024 roku ataki na Kijów.
Rano w sieci pojawiło się nagranie z malutkimi dziećmi, które uciekają przed bombami Putina. Zamieściła je na swoim profilu, m.in. żona prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. „Kijów. Poniedziałkowy poranek. Podczas eksplozji dzieci z przedszkola biegną do schronu przeciwbombowego. Trudno na to patrzeć. Ale chcę, żeby cały świat usłyszał i zobaczył naszą rzeczywistość. Ukraina potrzebuje więcej systemów obrony powietrznej i natychmiastowej pomocy ze strony naszych partnerów, aby przeciwstawić się temu terrorowi” – napisała w mediach społecznościowych Ołena Zełenska.
W niedzielę nad polską przestrzenią powietrzną przeleciał rosyjski pocisk. Miało to najpewniej związek z rosyjskimi bombardowaniami zachodniej części Ukrainy.
„Ambasador Federacji Rosyjskiej w Polsce pan Siergiej Andriejew nie przybył dziś do siedziby Ministerstwa Spraw Zagranicznych celem wyjaśnienia incydentu z rosyjskim pociskiem manewrującym, który 24 marca naruszył polską przestrzeń powietrzną” – informował rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Paweł Wroński w oświadczeniu dla mediów. Dlaczego Andriejew nie stawił się w MSZ?
„Uznałem, że nie ma sensu rozmawiać na ten temat bez przedstawienia dowodów, i nie przyszedłem do polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych” – powiedział w rozmowie z rosyjskimi mediami.
O samym wczorajszym incydencie z rakietą szef polskiego MSZ Radosław Sikorski mówił dziś rano:
„To już kolejny taki incydent. To absolutnie niedopuszczalne, będziemy żądać wyjaśnień, ale pewnie dostaniemy jakąś demagogię. Będziemy się dzisiaj naradzać w KPRM. Będę rozmawiał także z sekretarzem generalnym NATO”.
Postawienie prezesa NBP przed Trybunałem wymaga bezwzględnej większości głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Będzie to oznaczało zawieszenie go w pełnieniu obowiązków.
Według informacji radia RMF FM, wstępny wniosek o postawienie Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu zostanie złożony w Sejmie we wtorek w południe. O 12 autorzy wniosku mają odbyć konferencję prasową.
Adam Glapiński bronił się dziś na łamach „Financial Times”. W wywiadzie z dziennikiem przekonywał, że ewentualny proces będzie bardzo zły dla polskiej racji stanu, a część stawianych mu zarzutów jest „idiotyczna”.
„Porozmawiać i spotkać się można, ale o przepisach prawa się nie negocjuje, więc trudno prowadzić w tym zakresie negocjacje. Zaniedbań, zaniechań prezesa Glapińskiego było bardzo dużo” – komentował wywiad wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz.
Władimir Putin odniósł się dziś w transmitowanym w rosyjskiej telewizji przemówieniu do zamachu terrorystycznego z piątku 22 marca. To jego drugie wystąpienie. W sobotę sugerował wyraźnie, że sprawcy mają powiązania z Ukrainą. Dziś przyznał, że byli to jednak radykalni islamiści, co od piątku wieczorem jest wersją przyjętą przez świat (do zamachu przyznało się Państwo Islamskie).
Według oficjalnych danych w zamachu zginęło 139 osób, z czego 40 – od kul, a reszta — od dymu i ognia.
„Wiemy, że zbrodni dokonały ręce radykalnych islamistów, z których ideologią sam świat islamski walczy od wieków” – powiedział 25 marca Putin. Jednocześnie rosyjski dyktator podkreślał, że chociaż Rosja zna już sprawców ataku, to jednocześnie nie wiadomo, kto atak zlecił. I jasno sugerował, że najpewniej jest to Ukraina.
Jednocześnie Rosjanie torturują oskarżonych o dokonanie zamachu i publicznie się tym chwalą. Na publiczne przesłuchania czwórka zamachowców przyszła ze śladami dotliwego pobicia, jeden z nich zasłabł w sądzie.
„Czy powinni być zabici? Powinni. I będą. Ale najważniejsze jest to, by zabić wszystkich, którzy są w to zamieszani. Wszystkich. Tych, którzy za to zapłacili, tych, którzy z nimi sympatyzują, tych, którzy im pomogli. Zabić ich wszystkich” – przekonywał uważany niegdyś za liberalną twarz rosyjskiego reżimu Dimitrij Miedwiediew.
Wniosek o podstawienie przed Trybunałem Stanu jest przygotowany, podpisały go wszystkie kluby koalicyjne. Będzie cała procedura się odbywać i tam pan prezes będzie mógł się wytłumaczyć„ – powiedział dziś o prezesie NBP Adamie Glapińskim szef Ministerstwa Obrony Narodowej Władysław Kosiniak Kamysz – ”Trzeba przeprowadzić tę procedurę, ponieważ są przesłanki świadczące o tym, że Sejm może tak zdecydować, aby postawić prezesa przed Trybunałem Stanu".
Według nieoficjalnych informacji wstępny wniosek ma zostać złożony jutro w Sejmie.
Kosiniak-Kamysz odniósł się też do wywiadu Glapińskiego dla „Financial Times”, w którym prezes NBP zapowiadał chęć rozmowy z premierem Tuskiem w celu złagodzenia napięć między rządem a NBP:
„Porozmawiać i spotkać się można, ale o przepisach prawa się nie negocjuje, więc trudno prowadzić w tym zakresie negocjacje. Zaniedbań, zaniechań prezesa Glapińskiego było bardzo dużo”.
Trzy dni po zamachu terrorystycznym w Moskwie Władimir Putin przyznał, że dokonali go islamiści. Ale sugeruje też, że mogła go zlecić Ukraina albo siły zła, które działają na rzecz Ukrainy – przeciw Rosji. Rosjanie torturują oskarżonych i pokazują ich publicznie niczym żywe trofea
Władimir Putin odniósł się dziś w transmitowanym w rosyjskiej telewizji przemówieniu do zamachu terrorystycznego z piątku 22 marca. To jego drugie wystąpienie. W sobotę sugerował wyraźnie, że sprawcy mają powiązania z Ukrainą. Dziś przyznał, że byli to jednak radykalni islamiści, co od piątku wieczorem jest wersją przyjętą przez świat (do zamachu przyznało się Państwo Islamskie).
Według oficjalnych danych w zamachu zginęło 139 osób, z czego 40 – od kul, a reszta — od dymu i ognia.
„Wiemy, że zbrodni dokonały ręce radykalnych islamistów, z których ideologią sam świat islamski walczy od wieków” – powiedział 25 marca Putin. Jednocześnie rosyjski dyktator podkreślał, że chociaż Rosja zna już sprawców ataku, to jednocześnie nie wiadomo, kto atak zlecił.
W opowieści snutej przez Putina zamach ten jest kolejną napaścią na Rosję zorganizowaną przez siły zła, za którymi stoi Zachód. I Zachód mógł użyć tych islamistów przeciw Rosji tak, jak używa do tego Ukrainy. To niesłychany zwrot w narracji Kremla – potwierdzający to, co napisaliśmy kilka godzin wcześniej w cyklu Goworit Moskwa.
"Ta zbrodnia może być jedynie ogniwem w całej serii prób tych, którzy od 2014 roku walczą z naszym krajem rękami neonazistowskiego reżimu w Kijowie. A naziści, jak powszechnie wiadomo, nigdy nie gardzili użyciem najbardziej brudnymi i nieludzkimi środkami do osiągnięcia swoich celów” – mówił Putin, próbując połączyć wywołaną przez siebie wojnę z zamachem.
Rosyjska propaganda kładzie nacisk na to, że terroryści nie mówią po rosyjsku i nie są etnicznymi Rosjanami. Tylko jeden z aresztowanych ma obywatelstwo rosyjskie.
Najwyraźniej potrzeba wypchnięcia odpowiedzialności za zamach jest silniejsza niż obawa, że za chwilę rozpęta się w Rosji konflikt etniczny.
Niesłychana była też forma telewizyjnego przedstawienia nowej wersji zdarzeń w sprawie zamachu: członkowie Rady Bezpieczeństwa, czyli putinowskiego nad-rządu, uczestniczyli w publicznym, 40-minutowym pokazie transmitowanym w wieczornych dziennikach telewizyjnych na żywo. Najpierw Putin przedstawił swoją ocenę sytuacji, a następnie odpytywał urzędników z tego, co zrobili.
To pierwszy raz, gdy Rada Bezpieczeństwa została pokazana w ten sposób od początku pełnoskalowego najazdu na Ukrainę. Wcześniej telewizja pokazywała co najwyżej migawki z omawiającym główny temat zebrania Putinem. Dlatego można uznać, że dzisiejszy spektakl pokazuje skalę paniki na Kremlu.
Nie bez powodu.
Piątkowy zamach na Crocus City Center jest największym aktem terrorystycznym w Rosji od 20 lat. A to oznaczy, że w Rosji żadne podobne wydarzenie nie miało miejsca w erze mediów społecznościowych. Kreml nie panuje nad tym przekazem: jeden z uczestniczących w Radzie Bezpieczeństwa powiedział wprost, że w sieci jest mnóstwo fejków (czyli informacji niekorzystnych dla władzy), a ludzie z tych fejków korzystają, nie chcąc odwoływać się do „zaufanych źródeł” władzy.
W poniedziałek wieczorem propaganda zaczęła już informować o zatrzymaniach ludzi, którzy komentowali w sieci wydarzenia w Crocus City Center „w ekstremistyczny sposób”.
Częścią publicznego przedstawienia było też dzisiejsze pojawienie się podejrzanych w sądzie. Wszyscy z nich nosili wyraźne ślady tortur. Saidakrami Murodali Rachabalizoda pojawił się w sądzie z opatrunkiem na uchu. Wczoraj w mediach społecznościowych krążył film, na którym ktoś, najprawdopodobniej przedstawiciel rosyjskich służb, odcina Rachabalizodzie ucho i zmusza go, by wziął je do ust. W sieci znalazło się też zdjęcie innego podejrzanego, Shamsidina Fariduniego, na którym ma przytwierdzone kable elektryczne do genitaliów. Kolejny oskarżony, Muhammadsobir Fayzov, najpewniej zemdlał podczas dzisiejszego przesłuchania.
Dziś Rosjanie nie tylko nie próbowali ukryć śladów tych tortur i bicia więźniów, ale dumnie prezentowali je przed całym światem. Najwyżsi rosyjscy urzędnicy państwowi chwalili służby specjalne za to, jak poradzili sobie z oskarżonymi.
Premier Michaił Miszustin mówił, że podejrzani „nie zasługują na litość”.
„Czy powinni być zabici? Powinni. I będą. Ale najważniejsze jest to, by zabić wszystkich, którzy są w to zamieszani. Wszystkich. Tych, którzy za to zapłacili, tych, którzy z nimi sympatyzują, tych, którzy im pomogli. Zabić ich wszystkich” – przekazał uważany niegdyś za liberalną twarz rosyjskiego reżimu Dimitrij Miedwiediew. Ale to jego nienawistne wystąpienie w sposób znaczący pozbawione było wyrazu „Ukraina”.