Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
We wtorek od rana w całej Ukrainie trwa alarm przeciwlotniczy. W nocy Rosja przeprowadziła zmasowany atak dronami kamikadze. Według władz Ukrainy wszystkie zostały zestrzelone, ale ich odłamki powodują straty. Rano przekazano informacje także o atakach rakietowych. Jednym z celów był m.in. Kijów, gdzie doszło do zniszczeń i pożarów kilku budynków. Co najmniej kilkanaście osób zostało rannych.
Przed godziną ósmą Dowództwo Operacyjne Sił Zbrojnych poinformowało na Twitterze, że w związku z atakiem na terytorium Ukrainy podjęto decyzję o uruchomieniu lotnictwa w Polsce.
„W celu zapewnienia bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej aktywowano dwie pary myśliwców F-16 oraz sojuszniczy tankowiec powietrzny. Około godziny 5.45 wystartowała amerykańska para stacjonującą w bazie w Łasku, a około godz. 6.15 polska para z bazy w Krzesinach” – czytamy w komunikacie.
„Ostrzegamy, że działalność polskiego i sojuszniczego lotnictwa w naszej przestrzeni powietrznej może wiązać się z występowaniem podwyższonego poziomu hałasu, zwłaszcza we wschodnim obszarze kraju”.
Po godzinie 10.00 Dowództwo operacyjne poinformowało, że akcja została zakończona.
„Ze względu na zmniejszenie poziomu zagrożenia, operowanie par dyżurnych polskiego i sojuszniczego lotnictwa w naszej przestrzeni powietrznej zostało zakończone. Uruchomione środki powróciły do swoich baz i standardowej działalności operacyjnej” – czytamy.
„Mamy pewność, że rosyjska rakieta, która w piątek naruszyła polską przestrzeń powietrzną, opuściła terytorium naszego kraju” – ogłosił wiceszef MON Paweł Zalewski
We wtorkowy poranek gościem rozmowy w RMF FM był wiceminister obrony Paweł Zalewski, który ogłosił, że władze mają już pewność, że rosyjska rakieta opuściła teren Polski.
„Po pierwsze – mamy potwierdzenie z radarów polskich i sojuszniczych, ale ponieważ czasami technika jest zawodna, żeby mieć 100-procentową pewność, skierowaliśmy około 500 żołnierzy WOT, którzy przeczesywali tamte tereny i nie znaleźli żadnych szczątków” – mówił polityk.
W piątek 29 grudnia rano od strony granicy z Ukrainą doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez obiekt, który według Sztabu Generalnego Wojska Polskiego był rosyjską rakietą manewrującą. W sobotę 31 grudnia 480 żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej było zaangażowanych w poszukiwania ewentualnych elementów obiektu, operacja miała miejsce w okolicach Zamościa, a o akcji informowało Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych. Celem jest definitywne potwierdzenie, że na terytorium Polski nie pozostał jakikolwiek element rosyjskiej rakiety. Po południu wojsko przekazało, że żadnych elementów rakiety nie znaleziono.
Do incydentu doszło w następstwie zmasowanych ataków rosyjskich na Ukrainę w nocy z czwartku na piątek. Wojska rosyjskie użyły co najmniej 110 pocisków rakietowych i znacznej liczby dronów-kamikaze. Część celów ataku znajdowała się w zachodniej Ukrainie – w rejonie Lwowa a nawet położonego tuż przy polskiej granicy Jaworowa.
Przeczytaj także:
Paweł Zalewski był pytany o to, czy jego zdaniem naruszenie przez rakietę polskiej przestrzeni powietrznej było wypadkiem, czy celowym działaniem Rosji. Stwierdził, że nie może w tej chwili przesądzić, która z tych wersji jest bardziej prawdopodobna. Dodał, że każdy taki przypadek jest sprawdzianem procedur i ocenił, że w tym wypadku prawidłowo zadziałały.
„Potrzebujemy bardzo pilnego wzmocnienia i zintensyfikowania działań, aby polski system obrony powietrznej był skuteczniejszy. Niestety decyzje, które były podejmowane przez poprzedników, były podejmowane za późno. Bardzo dużo czasu zmarnowaliśmy. Ten czas musimy nadgonić. I to jest najważniejszych wniosek z tych wydarzeń” – dodawał.
Według danych Google 1 stycznia późnym popołudniem kurs euro gwałtownie wzrósł.
Podobny skok zaliczył kurs dolara.
Te dane wywołały niepokój w polskich mediach społecznościowych. Szybko stało się jasne, że to błąd Google'a. Głos w tej sprawie na portalu X zabrał minister finansów Andrzej Domański.
Do późnego wieczora Google nie naprawił usterki, nie wyjaśnił też, co jest przyczyną błędu.
Po szokującej wypowiedzi Jana Pietrzaka na antenie TV Republika, głos zabrało Muzeum Auschwitz
„Tragedia Auschwitz pokazuje, do czego prowadzą idee nienawiści i pogardy wobec innego czlowieka. Instrumentalizacja losów ludzi, którzy ginęli w niemieckich obozach, w nikczemnej retoryce antymigracyjnej to haniebny i zatrważający przejaw moralnego oraz intelektualnego zepsucia.” – takiej treści wpis pojawił się dziś (1 stycznia) po południu na profilu Muzeum Auschwitz na platformie X (wcześniej Twitter).
Muzeum nie odniosło się bezpośrednio do skandalicznych słów Jana Pietrzaka, które padły na antenie Telewizji Republika, kontekst jednak jasno wskazuje, że wpis jest reakcją właśnie na tę wypowiedź.
Prawicowy satyryk i publicysta domagał się ponownego uruchomienia niemieckich obozów koncentracyjnych i ośrodków zagłady zbudowanych w okresie okupacji i Holocaustu na terenie Polski, by tam „zatrzymywać” imigrantów. Wymienił Auschwitz, Majdanek, Treblinkę i Stutthof, stwierdzając, że „mamy tam baraki”. Informowaliśmy już o tym w OKO.press:
Przeczytaj także:
Minister sprawiedliwości Adam Bodnar wezwał już Prokuraturę Krajową do wszczęcia śledztwa w sprawie wypowiedzi Pietrzaka.
Przeczytaj także:
Rosjanie nie poprzestali na zmasowanym dronowym ataku na Ukrainę w sylwestrową noc. W Nowy Rok wysłali kolejne drony – tym razem na Kijów
Dziś po południu alarmy przeciwlotnicze ogłoszono w zdecydowanej większości regionów Ukrainy. Powodem były dwa ugrupowania dronów-kamikaze Szahid irańskiej produkcji wysłane przez Rosjan nad kraj. Przebyły one dość zawiłą trasę – zapewne dla zmylenia ukraińskiej obrony przeciwlotniczej – zaobserwowano je m.in. pod Połtawą. Ich ostatecznym celem okazał się jednak rejon stolicy Ukrainy.
W Kijowie i na jego przedmieściach słychać było w noworoczne popołudnie eksplozje. Widoczne i słyszalne było działanie obrony przeciwlotniczej. Brak jednak doniesień o zniszczeniach w mieście i ewentualnych ofiarach lub rannych. Prawdopodobnie celami uderzenia dronów miały być głównie podkijowskie obiekty infrastruktury krytycznej. Prawdopodobnie też ukraińska obrona przeciwlotnicza poradziła sobie z tym atakiem, niszcząc zdecydowaną większość dronów.
Siły Zbrojne Ukrainy udostępniły nagrania wideo z działań obrony przeciwlotniczej podczas dronowego ataku przeprowadzonego przez Rosjan w sylwestrową noc. W filmie widzimy różne metody zwalczania dronów.
W nocy z 31 grudnia na 1 stycznia 2024 roku Rosjanie wysłali nad Ukrainę ponad setkę dronów – celami były głównie rejony Odessy i Lwowa.
Przeczytaj także: