Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
TK Przyłębskiej wreszcie wydał wyrok w sprawie zgodności z konstytucją nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. Zmiany w ustawie o SN miały odblokować środki z KPO
Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok w sprawie nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym z 13 stycznia 2023 roku, która, według rządu, miała wypełnić kamienie milowe dotyczące sądownictwa i odblokować środki z Krajowego Planu Odbudowy.
Wniosek do TK wniósł Prezydent Duda przed podpisaniem ustawy. Trybunał Konstytucyjny w sprawie Kp 1/23 orzekł, że niezgodne z konstytucją są:
TK umorzył sprawę w części dotyczącej przepisów dyscyplinarnych dla sędziów ze względu na niedopuszczalność orzekania w tym zakresie.
Prezydent Duda wysłał nowelizację ustawy o SN do TK jeszcze w lutym 2023 r. i apelował, by sprawa szybko stanęła na wokandzie. Jednak w Trybunale trwa spór i aż do dzisiaj nie było pewne, czy uda się uzbierać pełny skład do wydania orzeczenia. Sprawę przekładano kilka razy.
Wyrok ogłosiła Julia Przyłębska. Ustne uzasadnienie wyroku przedstawił sędzia TK Barłtomiej Sochański.
Zdanie odrębne złożył sędzia Piotr Pszczółkowski.
Sędzia sprawozdawca powiedział: „Last ut not least, Trybunał Konstytucyjny zmuszony jest zauważyć, że dzisiejszy wyrok opinia publiczna intensywnie łączy z tzw. KPO."
Sochański podkreślił, że nie miało to wpływu na treść dzisiejszego wyroku. Zaznaczył, że „orzeczenie opiera się wyłącznie na hierarchicznej zgodności zakwestionowanych norm z Konstytucją”. Podkreślał, że Trybunał Konstytucyjny wykonał swoje konstytucyjne zadanie.
„Trybunał Konstytucyjny czuje się zmuszony podkreślić, ze ocena zgodności norm z konstytucja jest niezależna od przebiegu jakichkolwiek negocjacji finansowych” – zaznaczył sędzia Sochański.
Sędzia Pszczółkowski, który złożył zdanie odrębne, w ustnym uzasadnieniu swojej decyzji mówił, że ustawę dyskwalifikuje tryb jej uchwalenia naruszający standardy procesu legislacyjnego, fakt, że została wniesiona przez posłów, mimo, że było to projekt rządowy. Ocenił, że doszło do nadużycia poselskiej inicjatywy ustawodawczej, żeby obejść wymóg konsultacji projektu. Podsumował, że ustawodawca po oraz kolejny uchwalił ustawę, która jedynie pogłębia kryzys praworządności, w sposób fałszywy deklarując, że wypełnia kamienie milowe w KPO.
W Sejmie doszło do pierwszego starcia na linii Tusk-Kaczyński. Po uwadze Tuska z jego przemówienia o Lechu Kaczyńskim, Jarosław Kaczyński nazwał publicznie Tuska „niemieckim agentem”
Tuż po odśpiewaniu hymnu przez Sejm po wyborze Donalda Tuska na premiera, na mównicę wszedł Jarosław Kaczyński. Niejasne jest, w jakim występował trybie, sam powiedział, że to tryb „gdy ktoś kogoś obraża”.
Kaczyński był zirytowany słowami Tuska. Ten po wyborze na premiera po raz pierwszy od wyborów wszedł na mównicę sejmową i krótko zabrał głos (we wtorek ma przedstawić exposé). Podziękował za wybór. Nawiązał do sposobu, w jaki odmalowywała go przez lata telewizja publiczna – jako Niemca, przeciwnika polskich interesów. Zwycięstwo opozycji demokratycznej zadedykował pamięci swoich dwóch dziadków — Polaków z Wolnego Miasta Gdańska. Przypomniał, że nie wyrzekli się polskiej tożsamości, kiedy wymagało to bohaterstwa, a ich polskie dokumenty z tamtego czasu są w rodzinie przechowywane jak relikwie.
Tusk przypomniał, że figurę „dziadka z Wermachtu” wymyślił w kampanii prezydenckiej w 2005 r. Jacek Kurski. I zacytował swoją rozmowę z Lechem Kaczyńskim. „Kiedy [Jacek Kurski] nagrał tę płytę, twój brat” – zwrócił się Tusk bezpośrednio do Jarosława Kaczyńskiego – „zwrócił się do mnie publicznie, mówiąc, że takiego łajdaka jak Kurski świat nie widział”.
Już wtedy Kaczyński mówił coś do Tuska, ale nie słychać tego na sejmowym nagraniu.
Po hymnie (a Sejm po wyborze Tuska na premiera odśpiewał wszystkie cztery zwrotki), kiedy marszałek zarządzał przerwę, Kaczyński wszedł na mównicę i powiedział do Tuska: „Ja nie wiem, kim byli pana dziadkowie, ale wiem jedno — pan jest niemieckim agentem, po prostu niemieckim agentem”.
Po godzinnej debacie, potwierdziło się to, co wiedzieliśmy od ogłoszenia wyniku wyborów: większością w Sejmie dysponuje nowa koalicja, premierem został Donald Tusk.
„Stwierdzam, że Sejm bezwzględną większością głosów wybrał pana Donalda Tuska na premiera” – ogłosił marszałek Szymon Hołownia po głosowaniu.
Obyło się więc bez niespodzianek: Tusk dostał dokładnie tyle głosów, ile się spodziewano. Za tą kandydaturą zagłosowali wszyscy członkowie nowej koalicji rządowej oraz partia Razem.
Po głosowaniu Tusk zajął miejsce na mównicy Sejmowej i wygłosił krótkie przemówienie.
Podziękował wszystkim tym, którzy dokonali „historycznej zmiany”.
„To niezwykła rzecz – od jutra możemy naprawiać krzywdy, by wszyscy poczuli się jak w domu, także wasi wyborcy” – zwrócił się Tusk na koniec w stronę ław PiS.
„Wszystkie wasze umizgi były fałszywe, nie daliśmy się na to nabrać” – mówił do posłów PiS szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, nawiązując do nieudanych prób przeciągnięcia posłów PSL na stronę rządu Morawieckiego.
W swoim przemówieniu podkreślał, że dotychczasowa opozycja ma dziś najsilniejszy mandat demokratyczny.
Nawiązał też do słów Mariusza Błaszczaka o tym, że Tusk będzie ostrym partnerem, który zniszczy swoich partnerów. I że, zdaniem Błaszczaka, Hołownia za dwa lata nie będzie miał własnej partii.
Za dwa lata Hołownia może nie mieć partii, bo może być prezydentem Rzeczpospolitej – odparł na to Kosiniak-Kamysz.
Reprezentujący KO Bartłomiej Sienkiewicz przedstawił Tuska jako człowieka otwartego i odważnego. Przypomniał jego udział w strajku na Uniwersytecie Gdańskim 13, tuż po ogłoszeniu Stanu Wojennego.
„Donald Tusk niósł ze sobą świadomość tożsamości gdańskiej, a szerzej kaszubskiej, w której się urodził i wychował. [...] Przywoływał ją ciągle na dowód, że Polska jest domem dla wszystkich, i miejscem szacunku dla lokalności i odmienności. Jest to część DNA, jakie odziedziczyliśmy po I Rzeczpospolitej. Rzeczpospolitej Obojga Narodów, a tak naprawdę – wielu narodów. Dla pokolenia, z którego wywodzi się Donald Tusk to oczywistość, że można być Polakiem używając języka śląskiego, kaszubskiego czy białoruskiego, i że można się wychować w domu, gdzie obydwaj kaszubscy dziadkowie przeszli przez niemieckie obozy koncentracyjne, ale jeden z nich pod koniec wojny został siłą wcielony do Wermachtu, ale ciągle czuł się i Kaszubem, i Polakiem. Rzecz zupełnie niezrozumiała dla ludzi o ciasnym, nacjonalistycznym widnokręgu” – mówił Sienkiewicz.