Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Trwa przesłuchanie Jarosława Gowina przed sejmową komisją śledczą. Posłowie PiS – Paweł Jabłoński i Przemysław Czarnek podkręcili atmosferę. Dopytują o szczegóły spotkania Gowina z osobą ze służb specjalnych
Paweł Jabłoński (PiS) dopytywał o spotkanie z osobą ze służ specjalnych, o którym wcześniej wspomniał Gowin. Według byłego wicepremiera ta osoba przedstawiła się jako funkcjonariusz jednej ze służb. Miała go ostrzec, że prokuratura i służby specjalne szukają argumentów, by go zdyskredytować.
Jabłoński chciał wiedzieć, kiedy odbyło się spotkanie.
„Nie potrafię tego przytoczyć, po 6 kwietnia 2020 roku, kiedy nie byłem już ministrem, pierwsza połowa kwietnia” – odpowiedział Gowin.
Gdzie odbyło się to spotkanie? – chciał też wiedzieć Jabłoński. „W wynajmowanym przeze mnie mieszkaniu przy ulicy Flory” – odpowiedział Gowin. Według jego opowieści osoba ta skontaktowała się z nim smsowo, pisząc, że ma ważne informacje dotyczące wyborów.
„Już wtedy docierały do mnie informacje z innych źródeł, co dzieje się w NCBiR, uznałem, że warto spotkać się z tą osobą” – powiedział Gowin, wyjaśniając swoje motywacje.
„Pan ma tego smsa?” – pytał Jabłoński.
„Nie mam, nie mam tego telefonu”.
„Kiedy się zepsuł telefon?” – dopytywał były minister z PiS. Gowin stwierdził, że jesienią 2021 roku.
Spróbował zrekonstruować treść smsa. Miała ona brzmieć mniej więcej tak: „Witam panie premierze, mam ważne informacje dot wyborów, proponuję, żeby się pan ze mną spotkał”.
„Odpisałem, zapraszając w określonym terminie” – stwierdził Gowin.
Gowin powiedział też, że nie pytał, kim była ta osoba, a spotkanie odbyło się bez świadków. Argumentował, że chciał uniknąć świadków, żeby chronić rozmówcę. „Szanowałem wolę zachowania anonimowości” – w związku z tym nie zapytał o imię i nazwisko.
Jabłoński pytał, czy zatem jest jakikolwiek dowód, że takie spotkanie się odbyło. Czy komuś opowiedział o tym spotkaniu?
Gowin: „Dzieliłem się [informacją o spotkaniu] z najbliższymi współpracownikami”. Wymienił następujące osoby: Stanisław Bukowiec, Iwona Michałek, Magdalena Sroka, Michał Wypij. Jabłoński zgłosił zamiar potwierdzenia tej informacji u tych osób.
Powiedział, że nie zgłosił tego żadnym służbom. Poinformował jednak Jarosława Kaczyńskiego, że są podejmowane działania zdyskredytowania go. „Opisywałem, że zostałem poinformowany, że służby i prokuratura zostały uruchomione w tym celu, żeby znaleźć argumenty dyskredytujące mnie w oczach opinii publicznej” – opowiadał Gowin. Później w odpowiedzi na pytania Przemysława Czarnka przyznał, że nie powiedział Kaczyńskiemu o spotkaniu.
Pytany, czy próbował zweryfikować tożsamość osoby, która się z nim spotkała, Gowin powiedział, że nie miał instrumentów weryfikacji poza powiedzeniem o tym Kaczyńskiemu. Nie czuł też takiej potrzeby. „Kaczyński kategorycznie zaprzeczył, żeby działania przeciwko mnie były podejmowane. Zaprzeczył również Mariusz Kamiński”.
Do zadawania pytań przystąpił były minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek.
„Czy pan często spotyka się w prywatnym mieszkaniu z osobami, które mogą pana szantażować?” – ironizował Czarnek.
„Sytuacja była wyjątkowa” – odpowiedział Gowin.
Czarnek chciał też wiedzieć, jak wyglądała ta osoba. „Raczej wysoka, szatyn, z lekką skłonnością do tycia” – odpowiedział Gowin.
Czy ta osoba jest na sali? – brzmiało kolejne pytanie. Gowin zaprzeczył.
Kolejny poseł PiS, Mariusz Krystian pytał:
„Czy nie przyszło mu do głowy, że ta osoba mogła być współpracownikiem rosyjskich służb specjalnych?”.
„Nie przyszło”.
Krystian dopytywał też, ile rozmów z politykami ówczesnej opozycji sejmowej odbył Gowin.
Około dziesięciu – brzmiała odpowiedź Gowina. Dodał, że tyle samo rozmów odbył z Kaczyńskim i Morawieckim.
Wniosek o odwołanie prezes ZUS Gertrudy Uścińskiej złożyła 9 stycznia na ręce premiera Tuska min. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk — podaje w komunikacie Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. – „Nowe wyzwania w obszarze ubezpieczeń społecznych, jakie stawia przed sobą rząd koalicji 15 października, wymagają nowego otwarcia, gwarantującego odpowiedzialne zarządzanie tak ważną instytucją”
Wg źródeł „Gazety Wyborczej” Andrzej Duda znalazł sposób na zakończenie sprawy skazanych posłów PiS – Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Prezydent twierdzi, że skutecznie ułaskawił ich w 2015 roku, nie mogą zatem trafić do więzienia. W dodatku Kamińskiego i Wąsika bronią neosędziowie z Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego: uchylili postanowienia o wygaszeniu ich mandatów poselskich. Mimo to
Jak pisze „Wyborcza” Kamiński i Wąsik przebywają obecnie w Pałacu Prezydenckim. Wejścia do budynku są obstawione przez policję, która zamierza zatrzymać polityków, a następnie doprowadzić ich do więzienia. 20 grudnia 2023 zostali prawomocnie skazani za nielegalną prowokację CBA w tzw. aferze gruntowej z 2007 roku (stali wtedy na czele Biura).
Dziennikarze dotarli do informacji, że Andrzej Duda jeszcze dziś wystąpi z komunikatem, że „utrzymuje w mocy” swoją decyzję o ułaskawieniu z 2015 roku. I że jednocześnie to ułaskawienie zmienia „przez darowanie kar i zatarcie skazania”. Bo kara i skazanie to nowe okoliczności, których w 2015 roku jeszcze nie było. Taki sposób działania miała podpowiedzieć Dudzie Małgorzata Manowska – I Prezeska SN – z którą prezydent dziś się konsultował.
To Adam Bielan był pomysłodawcą tzw. wyborów kopertowych. Jednak na ich przeprowadzenie nalegał Jarosław Kaczyński
Na komisji śledczej do zbadania tzw. wyborów kopertowych zeznaje Jarosław Gowin, były wicepremier w rządach Mateusza Morawieckiego. Chodzi o wybory prezydenckie z 2020 roku, które PiS chciał przeprowadzić korespondencyjnie w maju. Ostatecznie nie odbyły się między innymi ze względu na opór Gowina.
Przewodniczący komisji, Dariusz Joński z Koalicji Obywatelskiej, zapytał Gowina, kto był pomysłodawcą tych wyborów. „Dowiedziałem się z telefonu Adama Bielana, to był ostatni tydzień marca, sama końcówka” – odpowiedział Jarosław Gowin.
Inspiracją dla Bielana miały być wybory, jakie odbyły się w Bawarii.
„Czy był faktycznym pomysłodawcą w pana w opinii?” – dopytywał Joński. „Tak, przedstawił ten pomysł też Jarosławowi Kaczyńskiemu” – odpowiedział Gowin.
O zagrożeniach związanych z przeprowadzeniem wyborów informował Artur Soboń, wówczas sekretarz stanu w ministerstwie aktywów państwowych. Gowin odczytał jego e-maila skierowanego do Michała Dworczyka, wówczas szefa Kancelarii Premiera. jak mówił Gowin, Soboń był prawą ręką ministra Jacka Sasina.
Gowin opowiadał, że spotkała się z nim osoba z jednej ze służb specjalnych. Osoba ta miała go poinformować, że w całym kraju są sprawdzane akta prokuratorskie przeciwko Gowinowi.
Zbigniew Ziobro miał przekazać Gowinowi, że naciskano na niego, by złamał opór wicepremiera wobec wyborów kopertowych. Ziobro miał odmówić.
Zapytany, czy był osobiście szantażowany, Gowin odpowiedział, że nie.
Dlaczego PiS-owi tak zależało na tych wyborach?
„Jarosław Kaczyński obawiał się, że przesunięcie wyborów dalej w czasie zmniejsza szanse Andrzeja Dudy. Nastroje społeczne będą odwracać się” – stwierdził Gowin.
Magdalena Filiks z Koalicji Obywatelskiej pytała o opinię Gowina na temat doniesień, że wybory przesunięto, bo obawiano się Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, kandydatki Platformy Obywatelskiej.
„W obozie Zjednoczonej Prawicy nie obawiano się Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Obawiano się, że w drugiej turze zwycięzcą może być Szymon Hołownia” – powiedział Jarosław Gowin.
Gowin powiedział też: „Moim celem było zapobieżenie wyborom kopertowym, a nie obalenie rządu”.
O spotkaniach z opozycją: „Z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem spotykałem się również nieformalnie. W jednym z takich spotkań brał udział również ówczesny wicemarszałek Senatu Michał Kamiński. Do tego spotkania doszło do w domu pana marszałka Kamińskiego, bo chciałem pilnie skonsultować pomysł jednego z ekspertów z panem Kosiniakiem-Kamyszem, który przebywał wtedy w domu pana Kamińskiego. Stąd spotkanie z oboma panami”.
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia ogłosił, że zaplanowane na ten tydzień posiedzenia Sejmu odbędą się w przyszłym tygodniu
Decyzję jednomyślnie podjęło prezydium Sejmu, w którego skład wchodzą posłowie koalicji rządzącej oraz Krzysztof Bosak z Konfederacji. Ustawa budżetowa ma być uchwalona w trakcie posiedzenia Sejmu w czwartek 18 stycznia.
Powodem przeniesienia posiedzeń jest temperatura sporu wokół skazania byłych posłów PiS Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.
„Ostatnią rzeczą, której chciałby każdy parlamentarzysta, jest żeby miejsce stanowienia prawa zamieniło się w miejsce, w którym mogło dochodzić do scen, których nie chcielibyśmy oglądać. A w naszej ocenie emocje, które towarzyszą tym procesom politycznym, które teraz zachodzą, należy studzić, należy tonować (…)” – tłumaczył Hołownia.
Marszałek Sejmu podkreślił też, że wygaśnięcie mandatów poselskich Kamińskiego i Wąsika nie jest skutkiem jego decyzji.
„Ten status nie wynika z żadnego mojego postanowienia. On wynika z wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie. Żeby nie mieć żadnych wątpliwości wczoraj jako Marszałek Sejmu zasięgnąłem informacji w Krajowym Rejestrze Karnym, który jest źródłem informacji dla organów państwa o statusie prawnym danej osoby, danego obywatela. Dane uwidocznione w kraj rej karnym nie pozbawiają wątpliwości” – zapewniał Hołownia.
Marszałek Sejmu zapewniał, że konsultował się z autorytetami prawniczymi: ministrem sprawiedliwości Adamem Bodnarem, Rzecznikiem Praw Obywatelskich Marcinem Wiąckiem, byłymi RPO i sędziami Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, m.in. Ewą Łętowską, Andrzejem Zollem, Adamem Strzemboszem.
W odpowiedzi na pytania dziennikarzy Hołownia poinformował, że wszczęcie procedury powołania posłów, którzy zastąpią Kamińskiego i Wąsika uzależni od jutrzejszego orzeczenia Sądu Najwyższego. W sprawie postanowienia Marszałka Sejmu o wygaszeniu mandatu Mariusza Kamińskiego wypowie się wtedy Izba Pracy SN.