Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Francja uruchamia kolejny pakiet pomocy militarnej dla Ukrainy
Francuski minister obrony Sébastien Lecornu poinformował, że jego kraj przekaże Ukrainie kolejnych 78 armatohaubic samobieżnych CAESAR i 80 tysięcy pocisków artyleryjskich kalibru 155 mm. To bardzo znacząca pomoc dla walczącego kraju.
CAESAR to nowoczesna francuska armatohaubica samobieżna o napędzie kołowym. Strzela pociskami 155 mm (standard artylerii NATO) o zasięgu do ok 40 km. Przy zastosowaniu pocisków ze wspomaganiem rakietowym zasięg CAESAR-a rośnie do nawet 80 km. Na front w Ukrainie trafiło już kilkadziesiąt sztuk tego sprzętu – CAESAR-y są uważane za broń sprawdzającą się w walce. Ich wysoka mobilność przy jednocześnie relatywnie niskim opancerzeniu sprawia, że CAESAR-y są stosowane przez Ukraińców nieco inaczej niż w pełni opancerzone polskie Kraby czy niemieckie Pzh-2000. Najczęściej operują na głębszych tyłach ukraińskiej obrony i prowadzą ogień wymierzony w rosyjską pierwszą linię lub nacierające z niej jednostki, dla bezpieczeństwa przed dronami i ogniem kontrbateryjnym bardzo często przemieszczając się z pozycji na pozycję.
Naruszenie praw autorskich i nieuczciwą konkurencję zarzuca TVP Telewizji Republika. Michał Rachoń przeniósł do Republiki program, który prowadził w TVP Info. Nazwa programu była niemal identyczna
Telewizja Polska złożyła pozew przeciwko Telewizji Republika. Żąda miliona złotych zadośćuczynienia za posługiwanie się znakiem programu „Jedziemy” Michała Rachonia.
Program Michała Rachonia „Jedziemy” wystartował w TVP Info w czerwcu 2019 roku. Nadawany był w godzinach porannych, a jego znakiem firmowym były pozbawione hamulców komentarze kilkorga stałych gości.
Rachoń należał do najbardziej aktywnych obrońców TVP przed zmianą władz Telewizji w grudniu 2023 roku. Brał udział w wiecach i blokadzie budynku przy Placu Powstańców w Warszawie. Kiedy zespół TVP Info zaczął się stopniowo przenosić do Telewizji Republika Tomasza Sakiewicza, zrobił to również Rachoń.
Jeszcze w grudniu 2023 w Republice pojawił się program „Jedziemy Michała Rachonia”. Nazwa była więc niemal identyczna, jak nazwa jego programu z TVP Info. Logotyp został nieco zmieniony, ale na pierwszy rzut oka trudno go rozróżnić. Program w obu stacjach rozpoczyna gitarowy wstęp. A formuła programu pozostała taka sama. Różni się scenografia: w Republice jest dużo skromniejsza, zapewne ze względów finansowych i braku dostępu do nowoczesnego sprzętu.
Logotyp programu „Jedziemy” w TVP info:
„Jedziemy” w Telewizji Republika:
26 marca 2024 roku spółka Telewizja Polska w likwidacji, „złożyła w Sądzie Okręgowym w Warszawie pozew przeciwko TV Republika o zaniechanie dokonywania naruszeń praw autorskich przysługujących TVP do audycji «Jedziemy», zapłatę odszkodowania za naruszenie praw TVP do audycji oraz z tytułu nieuczciwej konkurencji, wydanie bezprawnie uzyskanych korzyści, przeproszenie oraz zapłatę zadośćuczynienia na cel społeczny”.
Pozew TVP zapowiadała już w luty. W wezwaniu przedprocesowym likwidator Telewizji Polskiej S.A. Daniel Gorgosz wezwał Tomasza Sakiewicza, szefa Telewizji Republika, do zaprzestania emisji programu, a także do „natychmiastowego usunięcia zarówno jej fragmentów, jak i pełnych odcinków z serwisu YouTube oraz platform Facebook i X, a także do zaprzestania wykorzystywania logo produkowanego i rozpowszechnianego przez Telewizję Polską programu «Jedziemy»”.
O tym, że „Jedziemy” może naruszać prawa autorskie TVP, rozmawiały Dominika Sitnicka i Agata Szczęśniak w „Politycznym Plusie” w styczniu. Polityczny Plus jest dostępny dla osób wspierających OKO.press. W tamtym odcinku autorki recenzowały pierwsze dni Telewizji Republika.
Michał Rachoń odpowiedział Telewizji Polskiej. Zażartował, że nowe władze TVP chcą mu przekazać, że „chcieliby mieć na antenie program «Michał Rachoń #Jedziemy»”.
„Jeśli likwidatorzy od pułkownika Rympałka próbują w ten sposób powiedzieć, że chcieliby mieć na antenie program „Michał Rachoń #Jedziemy”to sorry, ale nie widzę żadnej możliwości współpracy z uzurpatorami, których do TVP policyjnymi sukami przywieźli politycy ściskający się z Putinem takim jakim on jest” napisał Rachoń na portalu X.
Początkowo program Rachonia był hitem Telewizji Republika, oglądało go po 200 tysięcy widzów. Obecnie jest to od kilku do kilkunastu tysięcy wyświetleń. Do wyjątków należy program o wejściu służb do domu Zbigniewa Ziobry – ponad 80 tysięcy wyświetleń.
Generał Jarosław Gromadziński stracił w trybie natychmiastowym stanowisko dowódcy Eurokorpusu. Jego sprawą zajmuje się obecnie kontrwywiad
Ministerstwo Obrony Narodowej opublikowało komunikat o odwołaniu ze skutkiem natychmiastowym z funkcji dowódcy Eurokorpusu generała broni Jarosława Gromadzińskiego. W tym samym komunikacie MON poinformował publicznie, że Służba Kontrwywiadu Wojskowego „wszczęła postępowanie kontrolne dotyczące poświadczenia bezpieczeństwa osobowego gen. broni Jarosława Gromadzińskiego w związku z pozyskaniem nowych informacji na temat oficera.”
Nie znamy szczegółów dotyczących tej sprawy – komunikat MON jest jednak bezprecedensowy i może wskazywać, że charakter zarzutów SKW wobec gen. Gromadzińskiego jest wyjątkowo poważny. Podawanie do publicznej wiadomości informacji o wątpliwościach kontrwywiadu dotyczących dowódców tak wysokiej rangi jest niezwykle rzadką praktyką.
Eurokorpus dowodzony dotąd przez Gromadzińskiego to autonomiczna wielonarodowa wielka jednostka wojskowa utworzona w celu realizowania misji militarnych i pokojowych prowadzonych przez Unię Europejską. Eurokorpus współtworzą armie Niemiec, Francji, Hiszpanii, Luksemburga, Belgii i Polski. Dowództwo Eurokorpusu zlokalizowane jest w Strasburgu – to stamtąd generał Gromadziński został w trybie natychmiastowym wezwany do kraju. Na jego miejsce „w trybie natychmiastowym wyznaczony zostanie inny oficer.” – informuje MON.
Gromadziński dowodził Eurokorpusem od czerwca zeszłego roku. Wcześniej przez cztery lata był dowódcą nowoformowanej 18 Dywizji Zmechanizowanej.
Narodowy Instytut Wolności współfinansował imprezy i organizacje stanowiące merytoryczne zaplecze Prawa i Sprawiedliwości – takie są wyniki kontroli NIK w tej instytucji
Dyrektor Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego Michał Braun poinformował w środę o wynikach kontroli przeprowadzonej przez Najwyższą Izbę Kontroli w tej instytucji. „Nie tylko kontrolowano sam NIW, ale także 15 wybranych beneficjentów (programów finansowanych z budżetu NIW – przyp. red), a więc kontrolerzy sprawdzili dokładnie, na co środki były wydawane” – mówił Braun.
Według Brauna kontrola wykazała nielegalne finansowanie przez NIW organizacji powiązanych z Prawem i Sprawiedliwością. Jako jeden z przykładów Braun wskazał środki przekazane na organizację kongresów programowych PiS przygotowywanych przez Fundację Polska Wielki Projekt.
W wyniku kontroli „stwierdzono, że proces oceny wniosków, wyłaniania projektów, weryfikacji i rozliczania był nierzetelny, w niektórych przypadkach niezgodny z prawem, niecelowy, niegospodarny, a okoliczności wskazują na niezasadność zajmowania stanowiska przez byłego dyrektora NIW-u pana Wojciecha Kaczmarczyka” – mówił Braun.
NIK skontrolował wydatki NIW za prawie 3 lata – od 1 stycznia 2021 r. do 24 listopada 2023 a zatem w schyłkowym okresie rządów PiS. Szefem NIW był w tym okresie nominat Piotra Glińskiego jako ministra kultury Wojciech Kaczmarczyk. Według NIK przez 2 lata NIW wypłacił beneficjentom dwóch tylko prowadzonych przez tę instytucję programów łącznie prawie 295 milionów złotych.
Według NIK „zarówno procesy oceny wniosków, wyłaniania beneficjentów, udzielania dotacji, jak i monitorowania i kontroli realizowanych projektów oraz akceptowania rozliczeń projektów, dotknięte były licznymi i istotnymi nieprawidłowościami”.
„Nieprawidłowości te wskazywały na liczne niedostatki organizacyjne i zarządcze, a w skrajnych przypadkach na działania w sytuacjach konfliktu interesów lub zagrożone czynnikami korupcjogennymi, co łącznie wskazywało na model działania instytucji niedający racjonalnego zapewnienia, że sposób wydatkowania środków publicznych (...) odpowiadał wymogom finansów publicznych, tj. że dotacje były udzielane i wydatkowane prawidłowo i w sposób zapewniający wartość dodaną dla interesu publicznego, adekwatną do angażowanych środków publicznych”
O treści wystąpienia pokontrolnego NIK informuje szerzej TVN24.
Michał Woś – były zastępca Zbigniewa Ziobry jako ministra sprawiedliwości i poseł Suwerennej Polski – próbował zarówno bagatelizować sprawę Pegasusa, jak i zrzucać z siebie odpowiedzialność za nią.
Były wiceminister sprawiedliwości i obecny poseł Suwerennej Polski Michał Woś stawił się na przesłuchanie przed komisją śledczą ds Pegasusa mocno spóźniony. Przyszedł minutę po tym, jak komisja zdążyła przegłosować wniosek do sądu o ukaranie go za niestawiennictwo. – „Chciałem zwrócić uwagę, że stawiłem się na godz. 12.00. Zostałem poinformowany przez sekretarza komisji o opóźnieniu i, że ok. 12.40 z hakiem powinienem się tutaj stawić – więc się stawiłem.” – tak się tłumaczył.
W środę przed południem w pokoju Wosia w hotelu poselskim rozpoczęło się przeszukanie prowadzone przez ABW w związku ze sprawą Funduszu Sprawiedliwości i fundacji Profeto byłego egzorcysty, ks Michała Olszewskiego.
„W postanowieniu prokuratorskim nie został wskazany hotel sejmowy. Przeszukanie mojego pokoju jest działaniem absolutnie nielegalnym, bandyckim. Ma podtekst wyłącznie polityczny” – tak komentował to na początku przesłuchania przed komisją Woś.
Chwilę później na posiedzeniu odbyła się mała awantura, w wyniku której poseł Sebastian Łukasiewicz ze Zjednoczonej Prawicy został wykluczony z obrad za głośne komentowanie ich przebiegu poza kolejnością. W ślad za nim – już z własnej woli – wyszli posłowie Jacek Ozdoba i Mariusz Gosek, którzy postanowili zbojkotować posiedzenie w reakcji na wykluczenie partyjnego kolegi.
Potem zaczęło się właściwe przesłuchanie. Na wstępie Woś ogłosił, że ABW zabrała mu notatki. „- Zabezpieczono laptop, na którym miałem notatki dotyczące dzisiejszego przesłuchania. W związku z tym uważam, że jest to celowe działanie polityczne obecnej koalicji rządzącej. Notatki, uważam, że to celowe, zostały zabrane przez służby Tuska. Ja próbowałem dla państwa te notatki odtworzyć. Ocena moja tych działań, całej afery Pegasusa, jest jednoznaczna, to działanie skrajnie polityczne” – mówił Woś.
Jego taktyka przed komisją polegała na jednoczesnym bagatelizowaniu sprawy Pegasusa i zrzucaniu odpowiedzialności za nią z resortu sprawiedliwości, siebie i Zbigniewa Ziobry.
„O nazwie Pegasus dowiedziałem się z prasy w 2020 lub 2021 r., kiedy ”Gazeta Wyborcza„ odgrzała ten kotlet. W Polsce nazwa Pegasus nie funkcjonowała” – mówił Woś.
„Nie jest prawdą, że Woś i Ziobro kupili Pegasusa. Nie jest prawdą, że MS kupiło Pegasusa. My zgodnie z procedurą przekazaliśmy dotację dla CBA, co odbywało się w 100 proc. zgodnie z prawem, wbrew narracji politycznej, którą państwo przyjęli i, którą wmawiacie opinii publicznej, żeby wywołać ferment, jakoby miało się dziać coś niedobrego” – opowiadał przed komisją Woś.
W trakcie przesłuchania były wiceminister zaczął coś pisać w telefonie. „Do żony piszę” – ogłosił.
„Szanowni państwo, świadek podczas przesłuchania nie może posługiwać się telefonem ani notatkami ” – poinformował wezwany na pomoc przez prezydium komisji obecny na posiedzeniu ekspert ds prawnych. Po tym komunikacie Woś odniósł telefon (razem z ładowarką) na biurko komisji.
"Wszystkie służby wiedziały, że pojawiło się nowe źródło możliwości korzystania ze środków, takie jak Fundusz Sprawiedliwości. Wszyscy mogli zwrócić się o te środki – tak Michał Woś opowiadał o metodologii wykorzystywania pieniędzy przeznaczonych na pomoc ofiarom przestępstw na potrzeby służb i instytucji wspierających Zjednoczoną Prawicę.
„Nie pamiętam, jak to dokładnie przebiegało” – stwierdził Michał Woś, pytany o to, czy to on samodzielnie podjął decyzję o wypłacie 25 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości dla CBA na zakup Pegasusa.