Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Rano rolnicy wysypali w Medyce ukraińskie zboże. Twierdzą, że import ukraińskich produktów rolnych zagraża istnieniu ich biznesów. Na incydent reagują władze Ukrainy
Marsz na Warszawę miał odbyć się dzisiaj, został jednak przełożony o tydzień. Dziś rolnicy blokowali jednak drogi w całej Polsce. A w wielu miejscach widać radykalizację przekazu i jawnie antyukraińskie nastawienie.
„Liberalizacja polityki importowej produktów rolno-spożywczych spoza Unii Europejskiej oraz Zielony Ład skazują na wyniszczenie nasze rolnictwo oraz jego rynki zbytu. Polska powinna wprowadzić regulacje cen płodów rolnych, stosując się do zasady cen niewyrządzających szkody wzorem innych sektorów UE” – mówił dziś podczas protestu w Szczecinie koordynator protestów na Pomorzu Zachodnim Sebastian Sahajdak.
Ceny niewyrządzające szkody to takie, które nie przynoszą rolnikom strat.
Drugi główny postulat rolników to ograniczenie importu żywności i produktów rolnych z Ukrainy. Ich zdaniem destabilizuje to polski rynek i uderza w polskich rolników. I to ten temat dziś dominuje wśród protestujących.
Rolnicy protestowali dziś w całym kraju, w wielu miejscach protesty jeszcze trwają. Miejsca, gdzie odbywały się demonstracje, można zobaczyć na mapie, którą udostępniła rolnicza „Solidarność”.
„Na dzień 20 lutego, w ramach 30-dniowego strajku generalnego rolników ogłaszamy, że wszystkie działania protestacyjne, będą skoncentrowane na całkowitej blokadzie wszystkich przejść granicznych Polski z Ukrainą i protestów w terenie. Będą blokowane nie tylko przejścia graniczne, ale i również węzły komunikacyjne i drogi dojazdowe do przeładunkowych stacji kolejowych oraz portów morskich” – czytamy w komunikacie rolniczej „Solidarności”.
Formy protestu były bardzo różne, rolnicy nie są koordynowani przez jedną centralę.
Najpoważniejszy dziś incydent dotyczył wschodniej granicy. Zablokowane zostały wszystkie przejścia graniczne między Polską i Ukrainą. Rano rolnicy wysypali ukraińskie zboże z wagonów pociągu stojącego na przejściu w Medyce.
„Zdecydowanie potępiamy wysypanie ukraińskiego zboża przez protestujących w Medyce. Policja powinna stanowczo reagować i ukarać tych, kto łamie prawo. To także brak szacunku do pracy ukraińskich rolników w warunkach rosyjskiej agresji, do siebie i innego człowieka. Wstyd i hańba, panowie!” – napisał w komentarzu w mediach społecznościowych ambasador Ukrainy w Polsce Wasyl Zwarycz.
Mocne oświadczenie wydał też rzecznik ukraińskiego MSZ Ołeh Nikolenko:
„Granice lądowe pozostają ważne w obliczu rosyjskiej agresji. Działania polskich protestujących i niektórych radykalnych polskich polityków podważają ukraińską gospodarkę i odporność na odparcie agresji Rosji. Granica między Polską a Ukrainą jest również granicą UE. Nie powinna być ona zakładnikiem jakichkolwiek interesów politycznych” – czytamy w mediach społecznościowych ukraińskiej dyplomacji.
Sugerował też, że rolnikom chodzi nie tylko o własny interes ekonomiczny:
„Antyukraińskie hasła wygłaszane na granicy potwierdzają politycznie motywowany charakter akcji. Jej celem jest sprowokowanie dalszego pogorszenia stosunków dwustronnych. Protestujący nie wspominają natomiast o zagrożeniach związanych z importem zboża i innych produktów rolnych z Rosji oraz innych krajów”.
Niestety na protestach widziano transparenty, które sugerują, że przynajmniej w przypadku części protestujących ukraińscy dyplomaci mogą mieć rację. Sieć obiegło dziś zdjęcie traktora, który wiózł transparent z napisem:
„Putin, zrób porządek z Ukrainą i Brukselą, i z naszymi rządzącymi”.
„Informacyjnie — skandaliczny transparent, którego zdjęcie obiegło sieć, został od razu usunięty i zabezpieczony przez Polską Policję i prokuratura prowadzą czynności wobec jego autora. Nie będzie zgody na takie przestępcze działania” – poinformował w mediach społecznościowych szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Marcin Kierwiński, odnosząc się właśnie do tego transparentu.
Na relacjach z protestów jawnie prorosyjskie treści to jednak wciąż margines. Transparenty uderzają głównie w Unię Europejską.
Prezydent Ukrainy odniósł się do protestów polskich rolników już wczoraj.
„To sytuacja, która każdego dnia pokazuje erozję solidarności. To, co dzieje się na naszej zachodniej granicy – granicy z Polską – nie może być postrzegane jako coś normalnego i zwyczajnego. Potrzebujemy sprawiedliwości, prostej i jasnej” – mówił Wołodymyr Zełenski w przemówieniu opublikowanym w sieci.
„Tak naprawdę sytuacja nie dotyczy zboża, ale najprawdopodobniej polityki. A w pobliżu Kupiańska, niedaleko granicy z Rosją, gdzie nie ustaje ostrzał artylerii wroga, wieści z granicy z Polską brzmią po prostu jak kpina” – dodawał ukraiński prezydent.
Reakcja Zełenskiego (jeszcze sprzed dziś, czyli sprzed wysypania zboża i skandalicznego transparentu) pokazuje, że protesty polskich rolników mogą być potężnym problemem w relacjach polsko-ukraińskich. Szczególnie, że wiele osób w koalicji rządowej otwarcie wyrażało zrozumienie dla protestujących rolników.
W zeszłym tygodniu rolnicy spotkali się z ministrem rolnictwa Czesławem Siekierskim. Minister poinformował ich, że Polska negocjuje dwustronne porozumienie z Ukrainą, by ustalić wielkości kontyngentów poszczególnych towarów, jakie mogą wjeżdżać z Ukrainy na polski rynek, by jednocześnie go nie zdestabilizować. Jak widać w żadnym stopniu nie uspokoiło to polskich rolników i dziś przeszli do ostrej akcji protestacyjnej.
Ministerstwo Rolnictwa po południu opublikowało odpowiedź na postulaty rolnicze:
Trudno jednak spodziewać się, by to rolnikom wystarczyło. Po dotychczasowych ustępstwach nie było ze strony protestujących żadnych reakcji. Wciąż domagają się całkowitej rezygnacji z Zielonego Ładu. A to jest dziś zupełnie nierealne.
W sierpniu zeszłego roku Maksim Kuzminow wleciał rosyjskim wojskowym helikopterem na teren Ukrainy i oddał się w ręce Ukraińców. Wcześniej skontaktował się z Ukraińcami i poinformował ich o swoich planach.
We wrześniu Kuzminow powiedział publicznie, że zrobił to, bo sprzeciwia się wojnie w Ukrainie. Strona Ukraińska przekazała, że była gotowa chronić na swoim terytorium. Kuzminow podjął jednak inną decyzję.
Żył w Hiszpanii pod fałszywym nazwiskiem. Został zastrzelony w poniedziałek koło nieruchomości w miejscowości Villajoyosa, gdzie mieszkał. Kilka miesięcy po jego ucieczce w rosyjskiej telewizji pokazano mężczyznę, który został przedstawiony jako oficer wywiadu, który powiedział, że nie sądzi by Kuzminow żył wystarczająco długo, by doczekać swojego procesu.
W raporcie po przepychankach z 7 lutego Straż Marszałkowska wskazała 7 osób z PiS, które szarpały się ze strażnikami. Hołownia chce najwyższych możliwych kar
Na dzisiejszej konferencji prasowej marszałek Sejmu Szymon Hołownia zapowiedział, co będzie działo się na najbliższym posiedzeniu Sejmu (środa-czwartek). Jutro między innymi sprawozdanie ministra sportu i turystyki z realizacji bonu turystycznego, w czwartek wotum nieufności wobec Bodnara. Na czwartek Hołownia zapowiedział między innymi głosowanie nad zmianami w ustawie o prawie farmaceutycznym – czyli ustawą o pigułce dzień po.
Dalej przedstawił konkluzje z raportu po próbie wtargnięcia do Sejmu polityków PiS Mariusza Kamińskiego i Mariusza Wąsika, którym wygasły mandaty poselskie po prawomocnym wyroku sądu.
Hołownia przekazał, że straż marszałkowska wskazała siedmiu posłów, którzy szarpali strażników marszałkowskich, „w niektórych przypadkach podduszali” – mówił Marszałek. I dodał:
„Inspektor Sadoń był popychany tak, że zrzucono mu czapkę. Takie zachowania nigdy nie powinni mieć miejsca”
W ocenie marszałka Sejmu doszło do naruszenia regulaminu Sejmu – przepisów o naruszeniu spokoju i porządku. Hołownia chce ukarania całej siódemki. „Będę rekomendował maksymalną karę – pozbawienie na 3 miesiące diety poselskiej”. Chodzi o posłów i posłanki PiS:
Zdaniem Hołowni kary te muszą pełnić rolę odstraszającą, „żeby nikomu więcej nie przyszło do głowy szarpać strażników”.
Marszałek podkreślał, że trudno mu uwierzyć w to, co stało się 7 lutego.„To są posłowie rzeczpospolitej, czy jakaś pospolita bandyterka?” – pytał retorycznie marszałek.
Hołownia został zapytany dzisiejsze słowa Włodzimierza Czarzastego:
„Nie będę brał odpowiedzialności za to, że ustawy, które złożyliśmy pierwszego dnia w Sejmie, blokuje Szymon Hołownia z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem” – mówił dziś lider Lewicy w TVN24. Chodzi o ustawy ułatwiające dostęp do aborcji
Hołownia przekazał, że ceni sobie Czarzastego prywatnie, ale w tej sprawie mija się on z prawdą. Zdaniem lidera Polski 2050 ustawy Lewicy nie trafiły jeszcze do pierwszego czytania w Sejmie z powodów proceduralnych i opieszałego uzupełniania uzasadnienia przez ustawodawców.
Dodał też, że Trzecia Droga przedstawi w tej sprawie swój projekt jutro. A pośpiech zdaniem marszałka jest w tej sprawie nie wskazany, ponieważ prezydent i tak zawetuje każdą przegłosowaną ustawę.
Marszałek zareagował też na dzisiejsze pytanie Przemysława Czarnka z PiS o to, czym przekonał posłankę Monikę Pawłowską do przejęcia mandatu po Mariuszu Kamińskim, ironizował, że „wdziękiem i kulturą osobistą”. Zaraz jednak uzupełnił, że wcale posłanki Pawłowskiej do niczego nie przekonywał. PiS nie chce Pawłowskiej w swoim klubie, choć ta dostała się do Sejmu z list tej partii. PiS uważa bowiem, ze jej mandat jest nielegalny, a w Sejmie zasiadać powinien Mariusz Kamiński. Z tego powodu Pawłowska najpewniej nie będzie siedzieć koło posłów PiS. Hołownia na konferencji przypomniał, że sala sejmowa ma 465 miejsc, o 5 więcej niż liczba mandatów. „Z całą pewnością znajdziemy miejsce dla pani poseł Pawłowskiej” – podsumowywał marszałek.
„W końcu pojawił się tutaj polski minister sprawiedliwości” – komentują europejscy politycy wizytę Adama Bodnara w Brukseli. Zbigniew Ziobro do Brukseli w sprawie praworządności nie przyjeżdżał
„Plan, który ma odbudować praworządność w Polsce, jest realistyczny. To rok, który może doprowadzić do zakończenia procedury art. 7 wobec Polski. Ale jest jeszcze dużo pracy do wykonania” – powiedziała we wtorek wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Vera Jourova.
To reakcja na dziewięcio-punktowy plan przywracania praworządności, jaki w Brukseli przedstawił Adam Bodnar.
„Wysocy rangą urzędnicy Unii Europejskiej z zadowoleniem przyjęli we wtorek plan nowego polskiego rządu mający na celu rozwianie obaw związanych z cofaniem się demokracji. Wyrazili nadzieję, że może on zakończyć wieloletnie spory prawne” – relacjonuje wizytę Bodnara korespondentka agencji Associated Press.
Plan Bodnara (Action Plan) zawiera dziewięć propozycji ustaw: o KRS, Trybunale Konstytucyjnym, Sądzie Najwyższym, statusie sądów powszechnych, rozdzieleniu urzędu ministra sprawiedliwości i prokuratury generalnej.
O tym planie mówił Adam Bodnar w wywiadzie z OKO.press
„Po sześciu latach dyskusji, po sześciu latach debaty na podstawie art. 7, jest to pierwszy pozytywny krok naprzód, który może doprowadzić do zamknięcia procedury na podstawie art. 7” – powiedziała Vera Jourova.
Procedura z art. 7 została uruchomiona w 2017 roku. Jeśli plan Bodnara się powiedzie, to nie tylko zamknie tę procedurę, ale również odblokuje środki z KPO dla Polski.
„Polska znów będzie jednym z czołowych członków UE” – zapowiedział Bodnar w rozmowie z portalem Politico.
„Belgijska minister spraw zagranicznych Hadja Lahbib, której kraj sprawuje obecnie rotacyjną prezydencję w UE, powiedziała, że reakcja ministrów była «niezwykle pozytywna»” – relacjonuje agencja AP.
„Kiedy jest wola, jest i sposób. Wymagało to zmiany politycznej, aby w końcu pojawił się tutaj polski minister sprawiedliwości” – mówiła Lahbib. Zauważyła, że Zbigniew Ziobro nigdy nie przyjechał do Brukseli, aby zająć się tą kwestią.
W podobnym tonie wypowiedziała się Vera Jourova: Nie chodzi tylko o sam plan, ale też to, jak będzie wprowadzany.
Na to, że liczy się sposób, w jak polski rząd będzie przywracał praworządność, zwracał tez uwagę unijny komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders. „Nie wystarczy cofnąć działań poprzedniego rządu, jeśli nie zostanie to zrobione demokratycznie” – powiedział.
Komisja Europejska musi być pewna, że „przywracamy praworządność w Polsce, po tylu latach naruszeń praworządności, ale z pełnym poszanowaniem praworządności. Mamy więc wiele do zrobienia” – powiedział dziennikarzom Reynders.
Lewica przedstawiła kandydatów i kandydatki na radnych miejskich w Warszawie.
Kandydatką Nowej Lewicy na stanowisko prezydenta Warszawy jest senatorka Magdalena Biejat.
Z okręgu nr 1 kandydować będzie Agata Diduszko-Zyglewska, obecnie wiceprzewodnicząca Komisji Kultury i Promocji Miasta. Jest też doradczynią wiceministry kultury Joanny Scheuring-Wielgus. Poza działalnością miejską Diduszko-Zyglewska jest znana z ujawniania pedofilii w kościele.
O reelekcję będzie się ubiegał na Woli Marek Szolc, wiceprzewodniczący Komisji Ochrony Środowiska.
W wyborach do Rady Miasta wystartują też lewicowi radni i radne dzielnicowe. To Martyna Jałoszyńska, Melania Łuczek, Marta Szczepańska. O mandat miejskich radnych ubiegać się będą też: Karolina Zioło-Pużuk, działacze lokatorscy: Konrad Wiślicz-Węgorowski i Robert Izdebski oraz specjalista od transportu Marcin Chlewicki.
Miejskim radnym chce też zostać Jan Mencwel, współtwórca stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.