Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Od soboty cztery przejścia graniczne między Finlandią a Rosją będą zamknięte. To reakcja władz Finlandii na pogłębiający się kryzys migracyjny, o którego wywołanie Helsinki oskarżają rząd Putina
O północy z piątku na sobotę rząd Finlandii zamknął cztery najbardziej uczęszczane przejścia na granicy z Rosją: Vaalimaa-Torfianowka, Nuijamaa-Brusnicznoje, Imatra-Swietogorsk i Niirala-Wiartsila. Powodem jest zwiększenie liczby migrantów próbujących dostać się do Finlandii z Rosji. Nie chodzi jednak o Rosjan a o osoby z krajów trzecich: z Bliskiego Wschodu i Afryki.
Przejścia mają pozostać zamknięte przez trzy miesiące – do 18 lutego. Nie będą mogli korzystać z nich również Finowie. Granica Finlandii z Rosją to aż 1330 km, otwartych przejść pozostaje pięć. Ale tylko na dwóch Finlandia nadal przyjmuje wnioski azylowe. Otwarte przejścia położone są nawet kilkaset kilometrów na północ od najbardziej uczęszczanych punktów, które zostały dziś zablokowane. Opuszczono szlabany, stawiane są też betonowe i metalowe zapory – donosi reporter PAP Przemysław Molik.
Rząd Finlandii oskarża Rosję o próbę wywołania kryzysu uchodźczego na granicy, podobnego do tego, jaki wydarzył się w Polsce w 2021 roku.
Fińska straż graniczna informuje, że w ubiegłym tygodniu do fińskiej granicy dotarło ok. 300 osób.
Finowie uważają, że pomagały w tym rosyjskie służby. Potwierdzają to zresztą sami azylanci. Rosjanie mieli dowozić ich w okolice granicy, a następnie sprzedawać im rowery, by mogli „samodzielnie” stawić się w punktach kontroli. Już w środę Finowie przestali obsługiwać na przejściach ruch rowerowy.
„Decyzja rządu o zamknięciu przejść granicznych jest zdecydowaną odpowiedzią na zinstrumentalizowaną imigrację” — powiedziała na konferencji prasowej w czwartek fińska minister spraw zagranicznych Elina Valtonen. Finowie uważają, że Rosja reaguje w ten sposób na podpisanie porozumienia o współpracy obronnej z USA, które rząd w Helsinkach wynegocjował pod koniec października.
Rzeczniczka Kremla Maria Zacharowa powiedziała agencji TASS, że decyzja Finlandii to „tworzenie w Europie nowych linii podziału”.
Tuż po zamknięciu przejść w piątkowy wieczór 30-osobowa grupa została zawrócona przez fińskich pograniczników. W przypadku jednej z osób siłą – strażnik użył gazu łzawiącego. Ale jescze w czwartek niemal 20 osób dotarło do przejścia położonego bardziej na północ, w okolicach Kuhmo. Finlandia nie wyklucza zamknięcia całej granicy, jeżeli kryzys będzie się pogłębiał. Buduje także zaporę na 200-kilometrowym odcinku na wysokości przejścia Imatra-Swietogorsk.
Z relacji fińskiej prasy wynika, że Rosja kieruje już migrantów do granicy z Norwegią, na dalekiej północy. Rząd w Oslo poinformował, że nie wyklucza zamknięcia ostatniego otwartego dla Rosjan przejścia w Storskog, gdyby nasiliła się tam presja migracyjna – pisze „Rzeczpospolita”.
Reaguje także Estonia. W piątek nad ranem ustawiła na granicy elementy betonowych zapór w razie gdyby musiała zamknąć przejścia. Estończycy również twierdzą, że napływ azylantów to działanie Rosji. W Łotwie otwarte dla ruchu z i do Rosji pozostają dwa z czterech przejść granicznych.
Rzecznik odchodzącego rządu Piotr Müller w rozmowie z Polską Agencją Prasową tłumaczy, dlaczego Mateusz Morawiecki próbuje sformować rząd, choć PiS nie ma w Sejmie niezbędnej większości. Wczoraj wieczorem Morawiecki ogłosił „Dekalog Polskich Spraw”, czyli priorytety dla nowego gabinetu, do którego współtworzenia zaprosił polityków opozycji.
„Naszym zdaniem to fundamenty programowe, wokół powinniśmy budować porozumienie i przestrzeń do współpracy w ważnych dla Polski sprawach” — powiedział PAP Müller.
„Liczymy, że posłowie, którzy widzą, że już w ramach umowy koalicyjnej z Platformą Obywatelską nie będą mogli zrealizować swoich postulatów programowych, rozważą propozycje, które przedstawiamy” — dodał.
Wczoraj wieczorem Morawiecki przedstawił trzy z dziesięciu fundamentów nowego rządu:
PiS obiecuje wakacje ZUS, płatność VAT po opłaceniu faktury, tarcze dla firm i wydłużenie vacatio legis dla zmian podatkowych.
Czyli realizację „projektów rozwojowych”, takich jak CPK, port w Świnoujściu czy Via Carpatia. Poza tym wymienił: krajowy program mieszkaniowy, modernizację i ekologizację osiedli „z wielkiej płyty” oraz modernizację sieci przesyłowych.
„Chcemy stałego wzrostu płacy minimalnej, a średnie wynagrodzenie, żeby wynosiło 10 tys. zł. Wprowadzimy dotację 70 tys. zł na start przy założeniu działalności gospodarczej. Zależy nam na równości płacowej dla kobiet i mężczyzn” – wyliczał wczoraj premier.
Morawiecki zapowiedział, że skład swojego nowego rządu przedstawi w ciągu 7-8 dni. Politycy PiS wydają się jednak nie palić do misji skazanej na porażkę. Ostatnie głosowania w Sejmie – nad wyborem marszałka i wicemarszałków – pokazują, że partia Jarosława Kaczyńskiego jest bez szans na uzyskanie wotum zaufania. Większość komentujących zgadza się, że PiS, próbując zmontować rząd, gra jedynie na zwłokę.
Płonne nadzieje premiera i spotkanie marszałka Hołowni z prezydentem – to najważniejsze wydarzenia kończącego się dnia.
Atmosfera spotkania miała być „życzliwa” – choć Duda z Hołownią rozstali się w przypadku wielu tematów raczej w życzliwej niezgodzie. Mimo to było to wartościowe spotkanie – stwierdził marszałek Hołownia wczesnym popołudniem.
„Poruszaliśmy kwestie związane z sytuacją geopolityczną. Prezydent mówił o projekcie ustawy o działaniu organów państwowych w sytuacji zagrożenia zewnętrznego. Rozmawialiśmy o perspektywach nowego rządu w kwestiach, o których mówiliśmy już podczas konsultacji. Zapoznał mnie ze stanowiskiem w tych kwestiach” – mówił ogólnikowo Hołownia.
Omawiane były również kwestie związane z polityką międzynarodową. „Na mnie, jako na marszałku, spoczywa część zadań, jeśli chodzi o spotkania z zagranicznymi liderami. Uzgodniliśmy koordynację tych zadań, żeby nie było waśni i sporów na linii, na której byśmy chcieli rozmawiać z naszymi partnerami. Oczywiście, jeśli nie będziemy się zgadzać, to powiem swoje. Ale jeśli można mówić jednym głosem, to Rzeczpospolita będzie nim mówiła” – zapowiedział.
„Prezydent wyraził ubolewanie z powodu braku przedstawiciela największego klubu parlamentarnego w Prezydium Sejmu, co jest sytuacją niezgodną ze standardami demokratycznymi” – przekazywała z kolei Grażyna Ignaczak-Bandych z kancelarii prezydenta.
Hołownia nie kwestionował wiary prezydenta w rychłe powstanie rządu Mateusza Morawieckiego. „Nie wypadało mi pytać” – mówił dziennikarzom. Marszałek Sejmu ma jednak nadzieję, że rząd, który będzie w stanie uzyskać wotum zaufania, powstanie przed 15 grudnia. Duda ma nie zwlekać z powołaniem rządu w drugi kroku, po fiasku Morawieckiego.
W zupełnie innej rzeczywistości żyje premier Mateusz Morawiecki. Mimo wyraźnej niechęci opozycyjnych ugrupowań do rozmów z szefem rządu ten utrzymuje, że montuje „koalicję polskich spraw”. Zachęca inne ugrupowania do dołączenia do niej „dekalogiem polskich spraw” – czyli 10 propozycjami czerpiącymi z postulatów programowych Trzeciej Drogi, Konfederacji, a nawet Lewicy.
Morawiecki przedstawił trzy z nich – podkreślając zbieżności w programach PiS, Lewicy, Konfederacji, PSL i Polski 2050.
W tym punkcie PiS obiecuje wakacje ZUS, płatność VAT po opłaceniu faktury, tarcze dla firm i wydłużenie vacatio legis dla zmian podatkowych.
Tutaj Morawiecki zapowiada realizację „projektów rozwojowych”, takich jak CPK, port w Świnoujściu czy Via Carpatia. Poza tym wymienił: krajowy program mieszkaniowy, modernizację i ekologizację osiedli „z wielkiej płyty” oraz modernizację sieci przesyłowych.
„Chcemy stałego wzrostu płacy minimalnej, a średnie wynagrodzenie, żeby wynosiło 10 tys. zł. Wprowadzimy dotację 70 tys. zł na start przy założeniu działalności gospodarczej. Zależy nam na różności płacowej dla kobiet i mężczyzn” – wyliczał premier.
„Podjęcie próby tworzenia rządu to wielki zaszczyt, ale i obowiązek. Nowy rząd ma ofertę programową dla obywateli, ale i polityków innych partii, bo nasze propozycje są spójne z pomysłami polityków m. in. PSL-u. Widzimy, że nasi konkurenci chcą wycofać się ze swoich obietnic, że chcą do powrotu do dawnych standardów polityki. My chcemy rozwoju Polski i realizacji dobrego programu” – przekonywał Morawiecki.
Mało brakło, by premier nie musiał stosować umizgów do opozycji – przekonywał z kolei Janusz Korwin-Mikke, z którym wywiad szykuje „Rzeczpospolita”. W jego zapowiedzi możemy przeczytać, że rozmowy o koalicji PiS z Konfederacją trwały do ostatniej chwili, a w zmontowaniu jej przeszkodził jedynie słaby wynik tego drugiego ugrupowania. Według Korwina to kara za schowanie w kampanii jego i posła Grzegorza Brauna.
Nasz naczelny Piotr Pacewicz przygląda się decyzji partii Razem o nieuczestniczeniu w rządzie Donalda Tuska. Jakie są jej motywy i skutki? „Abdykacja partii ze współrządzenia to zła wiadomość dla lewicowych wyborców, którzy na to przecież liczyli” – ocenia Pacewicz.
O ratunku dla pszczyńskich drzew i lekcji dla całej Polski pisze Agnieszka Jędrzejczyk. „To jest postawienie aktywności obywatelskiej z głowy na nogi: zabierać głos i być słuchanym wtedy, kiedy ekspertyza obywatelska może się przydać i ma szansę być skuteczna. Siła pszczyńskiego pomysłu polega na zorganizowaniu współpracy samorządu ze społecznikami” – pisze nasza autorka
W czasie trwających ataków na szpital al-Shifa w Gazie w przeciągu ostatnich 48 godzin zginęło 24 pacjentów oddziału intensywnej terapii – podaje Al Jazeera za palestyńskim Ministerstwem Zdrowia. Pacjenci umierają między innymi przez brak prądu w szpitalu, który boryka się z tym problemem od poprzedniej soboty.
„Zostaliśmy z niczym- bez prądu, bez jedzenia, bez wody. W ciągu jednej nocy straciliśmy 22 osoby, od trzech dni szpital jest oblężony” – mówił Al-Jazeerze Muhammad Abu Salmiya, dyrektor szpitala Al-Shifa.
Placówka jest jednym z najważniejszych celów izraelskiej ofensywy w Strefie Gazy. Izraelczycy twierdzą, że pod szpitalem bojownicy Hamasu skonstruowali sieć tuneli używanych do organizowania ataków. Palestyńskie władze i przedstawiciele szpitala zaprzeczają, a izraelskie siły przedstawiają rzekome dowody na poparcie swojej tezy. Po dwóch dniach przeszukiwania terenu na terenie szpitala miał odnaleźć się samochód ciężarowy przewożący dużą ilość broni. Izraelczycy mieli również odnaleźć jeden z tuneli Hamasu.
Według palestyńskiego Ministerstwa Zdrowia atak na szpital zniszczył znaczną część sprzętu medycznego i kosztował bezpieczeństwo ok. 2,3 tys. pacjentów, jak również cywilów chroniących się w obiekcie przed izraelskim natarciem.
Charles Michel przyjedzie do Kijowa w 10 rocznicę rozpoczęcia protestów na tamtejszym Majdanie. W 2013 roku rozpoczęły się brutalnie tłumione protesty po niepodpisaniu umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z Unią Europejską. Protesty doprowadziły do Rewolucji Godności i ustąpienia uległego wobec Rosji prezydenta Wiktora Janukowycza.
Wizyta Michela nastąpi tuż przed szczytem UE, na którym unijni liderzy będą decydować o otwarciu procesu akcesyjnego dla Ukrainy. Za otwarciem negocjacji akcesyjnych opowiedziała się już Komisja Europejska. „Zrobiliście więcej niż można było oczekiwać od kraju ogarniętego wojną (…) Udało się wam wypełnić już ponad 90 procent zobowiązań (…) Jestem przekonana, że uda się osiągnąć zakładany cel: uzyskanie decyzji o otwarciu negocjacji akcesyjnych jeszcze w tym roku” – mówiła szefowa Komisji Ursula von der Leyen.