Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
„Cieszymy się, że w końcu mówimy wspólnym językiem” – deklarowali po spotkaniu minister sprawiedliwości Adam Bodnar i wiceszefowa KE Vera Jourová. Padła też jasna deklaracja. Zakończenie procedury przeciw naruszeniowej przeciwko Polsce możliwe do końca kadencji KE, czyli do czerwcowych wyborów do PE
W środę do Warszawy na spotkanie z ministrem sprawiedliwości Adamem Bodnarem przyjechała wiceszefowa Komisji Europejskiej Vera Jourová. „Mówiłam od lat, że Polska powinna być przy głównym stole, powinna brać udział w podejmowaniu decyzji” – mówiła Jourová na wspólnej konferencji prasowej.
„Zawsze żałowałam, że poprzednie reformy doprowadziły do chaosu, zmniejszyły zaufanie obywateli wobec wymiaru sprawiedliwości i spowolniły postępowania” – stwierdziła wiceszefowa KE.
„Cieszę się, że obecny rząd chce radykalnie zmienić kurs i współpracować, by poprawić sytuację. Minister Bodnar powiedział, że jego głównym zadaniem jest przywrócenie praworządności. Nie dlatego, że pragnie tego Bruksela, ale dla obywateli Polski” – dodała pani komisarz.
Zapewniała, że napięcia na linii Bruksela-Warszawa nie wynikały z samej chęci reformowanie wymiaru sprawiedliwości, ale sposobu, w jaki została ona przeprowadzona — z pogwałceniem wartości i zasad unijnych.
Jedyna deklaracja, która padła podczas konferencji dotyczy procedury naruszeniowej przeciwko Polsce. „Naszym celem jest zakończenie procedury, wynikającej z art. 7 traktatów o UE, dotyczącej naruszenia praworządności. To jednak nie jest kwestia tygodni, ale osobiście mam nadzieję zamknąć ten temat jeszcze w tej kadencji Komisji Europejskiej” – mówiła wiceszefowa KE.
Odnosząc się do kamieni milowych, które musi spełnić polski rząd, by w całości odblokować unijne fundusze, Jourová podkreślała, że to rząd państwa członkowskiego decyduje, jak chce je spełnić. „Komisja Europejska ma dwa miesiące na ocenę propozycji ministra. Jak zawsze jesteśmy otwarci na dialog” – stwierdziła wiceszefowa KE.
Minister Adam Bodnar podkreślał, że wizyta Jourovej w Polsce ma symboliczne znaczenie. „Po raz pierwszy zdarza się, że spotykamy się z Komisją Europejską i chcemy współpracować, przyświecają nam te same wartości. Wartości europejskie są takie same na gruncie traktatów unijnych i polskiej Konstytucji” – mówił Bodnar.
Minister sprawiedliwości podkreślał, że cieszy się, że Warszawa i Bruksela mogą mówić wspólnym językiem i działać na rzecz rozwiązania problemów, które narastały przez ostatnich osiem lat.
Bodnar wspominał też walkę stowarzyszeń prawniczych i zwykłych obywateli, którzy nie zgadzali się na niszczenie praworządności. A w prezencie podarował wiceszefowej KE zdjęcie z protestu pod Sądem Najwyższym z lipca 2017 roku, gdy na gmachu SN wyświetlano hasło: „To jest nasz sąd”.
Przed gmachem TVP atmosfera pozostaje gorąca. Zwolennicy PiS protestujący w obronie odchodzących władz TVP stają się agresywni wobec dziennikarzy
Przed siedzibą TVP na Woronicza i w jej holu zebrało się kilkadziesiąt osób. Stoją głównie przed barierkami – ochrona nie wpuszcza nikogo bez przepustek, także dziennikarzy. „Posłowie i senatorowie mogą wejść – to władza jakby nie było” – mówi mi jeden z ochroniarzy.
Ok. 13.50 wchodzi do holu Adam Borowski. Zagrzewa obrońców starej ekipy TVP – wydaje się, że to głównie oni, prócz dziennikarzy, czekają pod TVP. Za chwilę skandują „precz z komuną!”, potem „państwo prawa”. Jakaś kobieta krzyczy: „Precz z władzą okupacyjną”.
Wybuchają dyskusje, robi się nerwowo. Niektóre osoby stają się agresywne – także wobec dziennikarzy. Operator kamery AFP poszturchiwany drzewcem flagi wybucha krzycząc: „Dont touch me!”. Jeden ze zwolenników obecnej władzy stoi tuż przy nim z gotowymi do walki pięściami. Szczęśliwie nie dochodzi do dalszych rękoczynów.
O 14.10 w akompaniamencie okrzyków „Mateusz!” wchodzi do TVP były premier Morawiecki. Za nim posłanki PiS m.in. była minister Marlena Maląg.
Ktoś z obrońców TVP studiuje moją legitymację. Ogłasza głośno kim jestem i z jakiej redakcji. „Pan jest z ARD?” pyta grzecznie jedna pani.
„Do Berlina!” krzyczy inna.
„Zatrudniacie tam samych pederastów?” pyta starszy człowiek.
„Jak panu nie wstyd!” pyta emerytka widząc legitymację.
Dostajemy informację, że na wysokich piętrach na Woronicza wciąż jest „gorąco” – nie wiadomo jednak, co to znaczy.
Za to z całkiem innego źródła dowiadujemy się, że w TVP raczej nie będzie gwałtownej czystki. „Jest decyzja, by nie było na razie fali zwolnień w TVP. Nie ma ludzi, by zastąpić tych zwolnionych. Dlatego ci pracujący na stanowiskach od wydawcy w dół mogą zostać i służyć nowej ekipie” – słyszę od informatora zbliżonego do środowisk decyzyjnych w PO.
Jarosław Kaczyński wdał się w pyskówkę z uczestnikami pikiety pod TVP
Jarosław Kaczyński ponownie przybył na Woronicza – do gmachu TVP przejętej już przez nowe władze. Wcześniej prezes PiS spędził tam noc osobiście kierując okupacją budynku przez posłów swej partii i usiłując zablokować zmiany.
Dziś przed siedzibą TVP protestują niewielkie grupy przeciwników i zwolenników poprzedniej władzy. „Będziesz siedział” – skandowali więc ci pierwsi na widok Kaczyńskiego. „Uważaj gówniarzu, żebyś ty nie siedział” – wycedził przed kamerami widocznie tym poirytowany prezes PiS do jednego z nich.
Posłowie PiS z Piotrem Glińskim na czele razem z byłym prezesem Polskiej Agencji Prasowej Wojciechem Surmaczem usiłują zablokować przejęcie kontroli nad PAP przez jej nowe władze
Prezesem Polskiej Agencji Prasowej został wczoraj Marek Błoński – wieloletni pracownik PAP, członek Rady Pracowników Agencji. „Na razie nie możemy wejść do biura prezesa. Pan Surmacz (były już prezes PAP – red.) blokuje nam drzwi. Jesteśmy tutaj w grupie, są media, wezwaliśmy policję” – mówi OKO.press nowy prezes PAP.
Chwilę później znów rozmawiamy. „Wczoraj wieczorem minister kultury jako walne zgromadzenie odwołał poprzednią radę nadzorczą i powołał nową. Przewodniczącym jest Mikołaj Kozak. W radzie jest też Krzysztof Sokołowski – jako sekretarz – i Bartosz Przeciechowski. Rada na swoim pierwszym zebraniu wybrała mnie na prezesa." – mówi Błoński.
Przejęcie kontroli nad PAP jak dotąd jednak się nie udało.
„Dzisiaj w towarzystwie członków rady nadzorczej, z aktami notarialnymi, chcieliśmy przejąć władzę w PAP. Mieliśmy też pismo od ministra Sienkiewicza do prezesa Surmacza. To wystarczająca podstawa prawna. Prezesa Surmacza najpierw nie było, potem przyszedł w towarzystwie kilku posłów, między innymi Kamila Bortniczuka i Piotra Glińskiego.” – mówi Błoński.
Początkowo w obie strony przedstawiły swoje argumenty policjantom. Doszło do małej przepychanki – Gliński fizycznie przepychał przewodniczącego rady nadzorczej.
"Sytuacja jest patowa. Powołujemy się na różne podstawy prawne i czekamy aż nowo wybrany zarząd będzie mógł rozpocząć pracę. Teraz Piotr Gliński fizycznie blokuje dostęp do drzwi prezesa PAP” – relacjonuje Błoński.
Głos zabrał też Piotr Gliński:
Nowe władze przejęły już kontrolę nad Polskim Radiem. Była prezes rozgłośni Agnieszka Kamińska miała uznać swą dymisję i podpisać stosowne dokumenty – podaje Radio Zet. Zarządem PR kieruje obecnie Paweł Majcher, były wiceprezes radia.
Wcześniej służby prasowe Polskiego Radia informowały, że jego była prezes Agnieszka Kamińska opuściła budynek „pod przymusem”.