Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Takie mają być wyniki exit poll zakończonych o godz. 20 naszego czasu trzydniowych wyborów. Frekwencja miała być wyższa niż przewidywano – ponad 73 proc.
Propaganda rosyjska ogłasza, że nie przewidziała entuzjazmu dla jedynowładcy Moskwy. „Sondaże” dawały mu 80-82 proc. Najważniejsza propagandowo była jednak frekwencja. Miała pokazać, jak bardzo obywatele Federacji Rosyjskiej gotowi są wziąć udział w akcie wyborczym, który nie ma żadnego znaczenia – bo wiadomo, kto wygra.
“Putin prowadzi z rekordową liczbą głosów we współczesnej historii” – ogłosiła propaganda.
Frekwencja miała wynieść — zgodnie z exit pollem – ponad 73 proc. (sondaże przewidywały 71 proc.). Taka frekwencja policzona już zresztą była półtorej godziny przed ostatecznym zamknięciem lokali wyborczych na zachodzie Rosji – wtedy, kiedy głosował już tylko Kaliningrad. Propaganda chwaliła się, że w poprzednich wyborach Putina na prezydenta frekwencja wyniosła ledwie 67 proc.
Najwyższa frekwencja była na terenach okupowanych Ukrainy (gdzie, powtórzmy, trwa stan wojenny, nie istnieją spisy wyborców, część wyborców ma już rosyjski paszport, a część nadal ukraiński, a i tak zmuszano ich do głosowania). Już po południu przekroczyła ona 80 proc., przy czym na okupowanej Chersońszczyźnie było to 84 proc. , na Ługańszczyźnie — prawie 90 proc. i to do godz. 15 w niedzielę, na Doniecczyźnie – 88 proc.
Nic nie przebije jednak spacyfikowanej przez Rosję Czeczenii – tam frekwencja wyniosła 93 proc. Przykład Czeczenii jest ważny, bo propaganda Kremla podaje tę niegdyś zbuntowaną republikę jako udany przykład powrotu “ruskiego miru”.
Mniejsza frekwencja była w dużych miastach. Kremlowska komisja wyborcza szacowała ją około południa na 60 proc. Ostatecznie urosła do ok. 70 proc. Na tej podstawie można szacować skalę antyputinowskiego protestu, który polegał na stawieniu się w południe w lokalach wyborczych – by się zobaczyć. Propaganda Kremla rekomendowała tymczasem głosowanie internetowe. Takie, w którym człowiek jest sam i nie widzi współobywateli.
O tym proteście propaganda słowem nie wspomniała. Pierwszego dnia głosowania, w piątek 15 marca, oficjalne media podały tylko kilka przykładów jednostkowych protestów (podpalenia urny albo zalania jej farbą). Charakterystyczne, że rządowe kanały podawały frekwencję w wielkich miastach w liczbach bezwzględnych, nie w procentach.
W czasie głosowania rosyjska telewizja reklamowała Putina, cytując i przetwarzając na różne sposoby 1,5 godzinny wywiad, jakiego udzielił w środę.
Warto odnotować, że Ukraińcy zmusili Putina do skomentowania sytuacji na froncie. Chodziło o ataki dronów na rosyjską infrastrukturę paliwową i atak antyputinowskich rosyjskich sił w obwodzie biełgorodzkim i kurskim Rosji.
„Proszę ministra obrony narodowej o przedstawienie informacji na temat rozwoju sytuacji, która obecnie się rozwija” – powiedział Putin w czasie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa w piątek 15 marca. Zagroził jednocześnie Ukrainie odwetem, a swoich poddanych zapewnił o “jeszcze większej jedności”.
Propaganda Kremla udawała przy tym, że są to wybory takie, jak na Zachodzie (mocarstwowa Rosja Putina nieustająco porównuje się z Europą). Dlatego po ogłoszeniu wstępnych wyników zobaczyliśmy relacje ze sztabów trzech kontrkandydatów Putina. Cieszyli się oni bardzo ze swoich wyników (od prawie 5 proc. do 2,5 proc. – na zdjęciu u góry wyniki ogłasza prezenterka „Wiesti”).
Putin głosu nie zabrał, choć wieczorem propaganda robiła nadzieje, że być może odwiedzi on swój sztab wyborczy.
W Moskwie dochodziła godzina 22.
Niedziela to ostatni dzień wyborów prezydenckich w Rosji. Ludzie zaczęli ustawiać się w kolejkach do urn wyborczych w odpowiedzi na apel Aleksieja Nawalnego krótko przed śmiercią
Rosjanie zaprotestowali przeciwko autorytarnej kontroli Władimira Putina w ostatni dzień wyborów prezydenckich. Jak podaje Reuters, przed lokalami wyborczymi ustawiły się długie kolejki do głosowania. To odpowiedź na wezwanie lidera opozycji Aleksieja Nawalnego. Rosyjski opozycjonista na krótko przed śmiercią napisał na portalu X: „Podoba mi się pomysł, aby wyborcy przeciwni Putinowi poszli razem do lokali wyborczych o 12 w południe”. Pomysłodawcą akcji jest były radny dumy Petersburga i współzałożyciel ruchu "Europejski Petersburg” Maksim Reznik. 1 lutego 2024 roku Aleksiej Nawalny również poparł tę inicjatywę.
Akcja zyskała nazwę: „W południe przeciw Putinowi”. Ludzie ustawili się w kolejkach przed lokalami w Moskwie, Nowosybirsku, Czelabińsku i innych rosyjskich miastach. Kolejki do urn ustawiły się też w innych krajach, Rosjanie protestowali w ten sposób, m.in. w Krakowie.
„Ostatni plan Nawalnego. Szykuje Putinowi przykrą niespodziankę. Nawet po śmierci chce mu wyrządzić maksymalne szkody” – skomentowało Politico.
Jak przeciwnicy Putina ustawiają się w kolejkach w Rosji widać na nagraniu poniżej:
Prezes PiS Jarosław Kaczyński przemawiał na konwencji PiS w Krakowie, krytykował rządy Tuska i mówił o nakręcającej się inflacji
„Mamy teraz podział na Polskę liberalną i solidarnościową, jak w 2005 roku. Myśmy w 2005 roku byli za solidarnościową drogą, a nasi przeciwnicy za kontynuacją drogi liberalnej. Często się mówi, to się utrwaliło od XIX wieku, że w drodze liberalnej chodzi o konstrukcję państwa, którą można porównać do nocnego stróża. Bo to było państwo nocnego stróża niedołęgi, który nie był w stanie niczego upilnować, bo Polska była rozkradana” – mówi prezes partii PiS na konwencji samorządowej w Krakowie.
„Państwo nie interesowało się zwykłym obywatelem, nie pomagało mu, nie wykazywało mu troskliwości, było obojętne. Padały deklaracje, czasem coś zrobiono, ale nic nie było to istotnego. Adresatem polityki w ramach tego typu władzy byli ci, którzy rządzili. Reszta nosiła moherowe berety. Tak to wyglądało. Potem przyszło osiem lat naszej władzy. To były lata, w których nie tylko robiliśmy dużo, ale przede wszystkim nie dzieliliśmy społeczeństwa na uprawnionych i tych, o których się zapomina. Symbolem tej władzy jest 500 czy dzisiaj 800 plus, wyprawka szkolna, CPK, elektrownie atomowe, rozwój Orlenu, regulacja Odry, port w Świnoujściu, port gdański i tak dalej” – mówi Kaczyński.
Prezes PiS podkreślał, że polityka jego partii była „mocnym fundamentem”.
„Obniżyliśmy wiek emerytalny, ale bez przymusu. Teraz nocny stróż niedołęga zamienia się w nocnego rabusia. Do centrali wracają ludzi związani z przedsięwzięciami, które można określić jako rabunek. Co oznacza 5 proc. VAT od żywności? Wzrost cen żywności. Ale czy o 5 proc.? Ceny wzrosną bardziej niż o 5 proc. Każdy to wie. To atak na poziom życia tych, którzy mają mniej, czyli rolników, rencistów, emerytów. Mamy powrót inflacji, a ona może się nakręcać. Obciąży nasz rozwój oprócz ludzi najbogatszych. Nasz pościg za najbogatszymi krajami Unii Europejskiej zostanie spowolniony, a nawet się cofnie” – mówi szef PiS. „Dlaczego oni to robią? Mają potrzeby, bo nie reprezentują polskich interesów. Tylko te obce”.
Kaczyński twierdzi, że rząd zdobył władzę przez „oszustwo”.
„Oszustwo polegało na budowie urojonej rzeczywistości, w którą wielu uwierzyło. Wmówiono, że w Polsce jest dyktatura. Ale dyktatury nie było, bo opozycja w dyktaturze jest niemożliwa”.
Prezes PiS podkreślał, że wybory samorządowe są ważne, bo samorząd ma dużo władzy w Polsce, więcej niż w krajach UE. „Dużo władzy jest stawką tych wyborów”.
W Krakowie trwa konwencja samorządowa Koalicji Obywatelskiej. „Jestem przekonany, że wygramy wybory w Krakowie i w Małopolsce” – mówi Rafał Trzaskowski
“Kocham Kraków i uczyłem się go od dziecka. Kraków to ludzie, którzy mają marzenia o silnej, prężnej gospodarce, obywatelskim mieście, rozsądnym planowaniu, pozbyciu się smogu i efektywnym transporcie, którego brakuje. Kraków powinien być miastem nowoczesnym, jak Mediolan, Monachium, jak Wiedeń. W Krakowie połączymy nowoczesność z tradycją" – mówił Aleksander Miszalski, kandydat KO na prezydenta Krakowa podczas konwencji KO.
Miszalski podkreślał, że tendencja spadkowa studentów, którzy odchodzą z Krakowa, „może doprowadzić do krachu”. „Wybudujemy więc dla nich akademiki i stworzymy gospodarkę opartą na wiedzy, transformacji energetycznej i mądrej współpracy uczelni i biznesu”.
Kandydat KO na prezydenta obiecuje, że każdy krakowianin będzie miał konto w internecie, za pomocą którego będzie mógł konsultować każdą decyzję z urzędem miasta. „Urząd będzie przejrzysty, uczciwy i transparentny. Bo to się krakowianom należy” – mówi Miszalski.
Miszalski zobowiązał się też, że – jeżeli wygra wybory – to w Krakowie:
„Jestem przekonany, że wygramy wybory w Krakowie i w Małopolsce” – mówi Rafał Trzaskowski. W konwencji brał też udział Bartłomiej Sienkiewicz, minister kultury i dziedzictwa narodowego.
“Mamy konwencję około 700 metrów od hali Sokoła, w której za dwie godziny będzie przemawiał Kaczyński. Po ośmiu latach rządów PiS, które były butą, pogardą dla człowieka i zorganizowanym złodziejstwem państwowych pieniędzy, Polacy rozchodzą się do domów. To największe niebezpieczeństwo. Wzywam wszystkich, żeby poszli na wybory i obronili Kraków przed kontynuacją władzy PiS. Musimy skończyć to, co zaczęliśmy 15 października 2024 roku" – mówił Sienkiewicz.
O godz. 12 w Krakowie rozpocznie się konwencja samorządowa Koalicji Obywatelskiej. Wezmą w niej udział m.in. Rafał Trzaskowski, Bartłomiej Sienkiewicz, Dorota Niedziela i Aleksander Miszalski. A o godz. 14 – również w Krakowie – rozpocznie się konwencja samorządowa z udziałem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.