Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Co czwarty pracownik w Niemczech ma pochodzenie migracyjne – podał 1 marca niemiecki Federalny Urząd Statystyczny. To dane za 2022 rok.
Ogółem 28 proc. osób mieszkających w Niemczech ma pochodzenie migracyjne. W tym kontekście liczby wśród pracowników nie mogą zaskakiwać. Według definicji chodzi o osoby, które wyemigrowały do Niemiec po 1950 roku lub których oboje rodziców przybyło do Niemiec po 1950 roku.
Jak wygląda rozkład osób z imigranckim pochodzeniem według zawodów? Częściej znajdują pracę w zawodach niewymagających wysokiego wykształcenia. Najczęściej pracują w branżach:
Z kolei wśród kadr kierowniczych to tylko 18 proc. pracowników.
Duży odsetek osób z pochodzeniem migracyjnym wielu kojarzy się negatywnie. Jeden ze stereotypów mówi o wzroście przestępczości wraz ze wzrostem liczby migrantów w społeczeństwie. Jak jest w rzeczywistości? „Mimo często przywoływanego przykładu Szwecji nie ma wielu dowodów na to, że imigracja zwiększa przestępczość. Więcej dowodów jest na to, że ją zmniejsza. A liczbom dotyczącym przestępstw migrantów w Szwecji warto przyjrzeć się dokładniej” – pisze w OKO.press Michał Rolecki.
Cały tekst na ten temat można przeczytać tutaj:
PiS reprezentowała piątka młodych kandydatów i jeden prezes. Szef partii mówił o przeszłości, młodzi patrzyli do przodu. Ich zadanie jest ekstremalnie trudne – przyciągnąć do partii najmłodszych wyborców
Trzecią konwencję samorządową w sobotę 2 marca zorganizowało Prawo i Sprawiedliwość. Podobnie do Koalicji Obywatelskiej PiS swoje przedwyborcze spotkanie zorganizowało pod Warszawą.
PiS starał się mocno podkreślić zerwanie z wizerunkiem partii staromodnej, konserwatywnej, kojarzonej głównie ze starszym elektoratem. Z plakatów i materiałów promocyjnych mówili do nas młodzi ludzie, hasła miały pozytywny wydźwięk, wszyscy podkreślali, że są „na tak”.
Współprowadzący konwencję rzecznik PiS Rafał Bochenek optymistycznie mówił o milionach widzów przed telewizorami. Niestety dla PiS, jest bardzo wątpliwe, by to wydarzenie śledziło w pierwszą marcową sobotę kilka milionów ludzi.
A nawet gdyby tak było, istnieje spora szansa, że podczas obowiązkowego przemówienia prezesa partii ta liczba się zmniejszyła.
Przemówienie Jarosława Kaczyńskiego sprawiało wrażenie siłą doklejonego do scenariusza konwencji. Kontrastowało z klipami młodych ludzi, którzy opowiadali o inwestycjach, których potrzebują w swoich gminach. Kaczyński wspomniał w wielu zapętlonych zdaniach na początku swojego przemówienia, że musimy być na tak.
Przemówienie nie było długie jak na możliwości prezesa PiS. Ale nie miało dynamiki godzinnego przedstawienia, jakie w Otrębusach wykonali dziś Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia. Koalicja Obywatelska była z kolei w stanie zrezygnować z przemówienia swojego lidera.
Jarosław Kaczyński przemawiał niecałe 20 minut, ale większą część swojego przemówienia poświęcił nie samorządom, a obecnemu rządowi.
„Od 13 grudnia zeszłego roku mamy do czynienia z rządem, który nieustannie mówi nie, przede wszystkim, że nie będzie kontynuował, że nie będzie naprawiał, nie będzie inwestował, że nie będzie kontynuował przedsięwzięć, które są już zaawansowane” – mówił Kaczyński.
I kontynuował: „Pod naszymi rządami Polska szła prostą drogą. Z tej drogi weszliśmy w jakiś zaułek, z którego nie bardzo widać wyjście. To koniecznie trzeba przerwać”.
Po jego przemówieniu przyszedł czas na prezentację odświeżonej wersji PiS z młodymi kandydatami w wyborach samorządowych. Mówili oni już o sprawach lokalnych. Na scenie znalazła się piątka kandydatów, w tym dwie kobiety, wszyscy przed czterdziestką.
Andrzej Śliwka żartobliwie wspominał: „Nazywam się Andrzej Śliwka i mogę to powiedzieć, dojrzałem do tego, żeby zostać prezydentem Elbląga”. Przekonywał, że dziura w chodniku nie ma poglądów politycznych i zapraszał do głosowania na PiS wszystkich, nie tylko sympatyków PiS. Wspominał o tym, że po zmianach władzy mamy do czynienia z „jednostronnym przekazem telewizyjnym”, tymczasem samorządowcy muszą zająć się problemami, których nie ma w telewizji, a jako własny priorytet wymienił pomoc psychiatryczną dla dzieci i młodzieży.
Wystąpiła też Monika Pohorecka, kandydatka na prezydentkę Częstochowy, która jest w tym mieście radną od dwóch kadencji. Mówiła, że „nasi oponenci są agresywni, atakują nas w sposób bezpardonowy” i dlatego kandydatów PiS w wyborach czeka podwójnie trudna praca. I zachęcała ich do „zdarcia butów” i przejścia dziesiątek, setek kilometrów, przekonując do swoich kandydatur.
„Nie wolno nam stracić ani jednego dnia, możemy wygrać wszystko, dla naszych wnuków, dzieci i kolejnych pokoleń” – mówiła.
Lucjusz Nadbereżny jest prezydentem Stalowej Woli od dwóch kadencji. Mówił, że walczy o „uśmiechy dzieci, które idą do nowego żłobka, przedszkola”. Podkreślał, podobnie jak inni kandydaci, że „PiS to wiarygodność”. I przekonywał, że nie potrzeba nam „żadnych kłótni, tylko zgoda i współpraca, miłość dobro – one mają nas prowadzić”, co całkiem przypominało „politykę miłości” Donalda Tuska sprzed ponad dekady.
Ostatnim mówcą był kandydat PiS na prezydenta Warszawy, wojewoda łódzki z lat 2019-2023 Tobiasz Bocheński
„Nasza wizja to wyjątkowo ciężka praca na rzecz wspólnot lokalnych” – mówił. Odpowiadał na zarzuty, że Centralny Port Komunikacyjny to „megalomania” i przekonywał, że projekt ten jest nam bardzo potrzebny.
„Chcemy nowoczesnego transportu, chcemy żeby Warszawa została wreszcie odkorkowana. zaproponujemy nową strategię, żeby odkorkować Warszawę” – obiecywał. I przypomniał o swoim programie dla kobiet, wielkodusznie dodając, że „Polska prawica to wspaniałe damy, które mają zabierać głos”.
„PiS jest najlepszą, najbardziej profesjonalną i najnowocześniejszą opcją dla Polski, dlatego musimy wygrać!” – zakończył.
Na koniec wszyscy podpisali krótką deklarację programową.
„Deklaracja programowa PiS dla wszystkich, wszystkich bez wyjątku naszych samorządowców, która dotyczy naszych postulatów, kierunków naszych działań; nie tylko na kampanię, ale również wtedy kiedy będziemy już realnie mieć wpływ na to, co dzieje się w naszych małych ojczyznach” – mówił Rafał Bochenek.
Nie ma w niej jednak konkretów programowych. Można ją przeczytać tutaj:
KO w podwarszawskim Piasecznie stawia na prezydenta Warszawy – Rafała Trzaskowskiego. Szybka konwencja wyborcza pokazuje, że KO będzie chwaliło się odblokowaniem pieniędzy z KPO
Koalicja Obywatelska postawiła na styl konwencji, który mocno kontrastował ze startującą półtorej godziny wcześniej konwencją Trzeciej Drogi w Otrębusach. Obie konwencje odbywały się jednak w podobnych lokalizacjach – w mniejszych miejscowościach na Mazowszu, KO – w Piasecznie.
KO chciała wyjść poza Warszawę, jednocześnie zbyt daleko z niej nie uciekając – głównym mówcą był prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, najczęściej poruszanym tematem – Warszawa i samorządy ościenne.
I chociaż i w Piasecznie i w Otrębusach głównymi mówcami byli najważniejsi politycy, to konwencja KO trwała krócej niż wspólne przemówienie Kosiniaka-Kamysza i Hołowni w Otrębusach. W Piasecznie nie eksponowano liderów ogólnokrajowych, nieobecny był premier Donald Tusk. Zamiast sceny naprzeciwko publiczności postawiono na niewielką przestrzeń, wokół której ustawione były krzesła skupione na mówcy.
Konwencję prowadziła Dorota Łoboda, była radna Warszawy, dziś – posłanka. Pierwszą mówczynią – ministra do spraw polityki senioralnej Marzena Okła-Drewnowicz.
„To my jesteśmy w obowiązku jako państwo zapewnić wsparcie seniorowi i odciążyć tych, którzy są dziś tak bardzo potrzebni na rynku pracy. I dlatego stworzyliśmy Bon Senioralny, odkłamując wszelkie mity – Bon to znaczone pieniądze na opiekę, a usługę tą zapewni samorząd. Bo my wierzymy w samorząd!” – przekonywała ministra.
Następnie głos zabrał prezydent Warszawy i faworyt do utrzymania tego stanowiska – Rafał Trzaskowski. Tak jak w przypadku Trzeciej Drogi, również sporo nawiązywał do wyborów parlamentarnych z października zeszłego roku.
„15 października wykonaliśmy pierwszy krok do odbudowania demokracji, ale też dla odbudowania samorządności”.
Trzaskowski podkreślał, że kwietniowe wybory to kolejny krok, by „zakończyć w Polsce erę PiS, erę populizmu”.
Przekonywał, że PiS jest wrogiem samorządów i samorządności. Posunął się nawet do retorycznego pytania: „jak mogą startować w wyborach samorządowych? Bo mają zerową wiarygodność – niszczyli samorząd”. I twierdził, że PiS boi się dzisiejszej koalicji, bo ta może wygrać te wybory w całej Polsce, „w miastach, miasteczkach i wsiach”.
Mówił też o swoim kontrkandydacie z PiS, Tobiaszu Bocheńskim:
„Nie wiem czy obserwowaliście państwo mojego konkurenta w Warszawie, który nagle kocha równe prawa, kocha prawa kobiet, kocha przejścia przez ulice nadziemne. Próbuje robić jakieś aplikacje, które już dawno funkcjonują, chce wyrównywać płace, mimo że już dawno to w Warszawie zrobiliśmy”.
Jednocześnie podkreślał, że samorząd to miejsce, gdzie zamiast politycznej rozwiązuje się realne problemy mieszkańców. Mówił o swoich rządach w Warszawie, a jako swoje sukcesy wymieniał między innymi 15 tys. nowych miejsc w żłobkach w Warszawie i odwrócenie sytuacji, w której warszawska Praga jest chronicznie niedofinansowana. „Naszą misją jest wyrównanie wszystkich nierówności” – chwalił siebie i przedstawiał dewizę swojej ekipy prezydent Warszawy.
W jego przemówieniu można było wyczuć, że jednym z głównych tematów, jakimi KO będzie się w kampanii posługiwać, będą środki z Krajowego Planu Odbudowy. Ich odblokowanie Komisja Europejska oficjalnie ogłosiła 29 lutego. Odblokowanie środków unijnych dla Polski przyspieszyło dzięki „Planowi Działań”, który minister sprawiedliwości Adam Bodnar przedstawił unijnym ministrom spraw europejskich. Plan zawiera rozpisane terminy przyjmowania 9 ustaw sądowniczych rozwiązujących problemy z KRS, SN czy Trybunałem Konstytucyjnym.
Koalicja Obywatelska uważa to za swój sukces, a na konwencji Rafał Trzaskowski kilkukrotnie przypisywał tu zasługę Donaldowi Tuskowi. W kontekście kampanii samorządowej istotne jest, by miliardy złotych przełożyć na język lokalnych inwestycji.
„Te 600 mld zł to nie jest abstrakcja” – przekonywał Rafał Trzaskowski – „My samorządowcy mamy szuflady pełne pomysłów, dzięki renesansowi samorządów, dzięki współpracy i synergii z rządem Donalda Tuska Polska będzie mogła się zmienić nie do poznania w najbliższych latach”.
Pozytywnie wypowiadał się o partnerach z koalicji rządowej. Przekonywał, że tam, gdzie jest to korzystne, KO współpracuje w kampanii z Trzecią Drogą i Lewicą. A tam, gdzie nie jest to możliwe, konkurencja jest konstruktywna.
Konwencja była stosunkowo krótka – trwała 40 minut. Krótkie przemówienie o tym, jak ważne jest młode pokolenie zdążyła jeszcze wygłosić „jedna z najmłodszych kandydatek” w wyborach – Oliwia Bieńkowska startująca w wyborach w Lesznowoli.
Hołownia i Kosiniak-Kamysz zaprezentowali 12 gwarancji samorządowych Trzeciej Drogi. Ale przez godzinę mówili przede wszystkim o sprawach krajowych. TD nie wystawi kandydatki na prezydentkę Warszawy – Adriana Porowska ma zostać wiceprezydentką Rafała Trzaskowskiego
„Ludzie Trzeciej Drogi w samorządzie wiedzą jak sprawić, żebyś nie musiał, nie musiała wyjeżdżać ze swojego miasteczka” – powiedziała prowadząca wspólną konwencję Polski 2050 i Polskiego Stronnictwa Ludowego Adrianna Porowska. I natychmiast ustąpiła miejsca dwóm faktycznym prowadzącym – Szymonowi Hołowni i Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi.
A ci porwali nie do końca zapełnioną salę w Otrębusach, w siedzibie zespołu pieśni i tańca Mazowsze. Żartowali ze swojego gadulstwa i wielokrotnie rozbawili siedzącą w pierwszych rzędach Różę Thun. I chociaż była to konwencja samorządowa, to można było o tym łatwo zapomnieć. Dwaj liderzy mówili niemal godzinę i poruszali przede wszystkim temat ogólnokrajowe.
Panowie sporo mówili o swoim sukcesie z października.
„Wiele naszych rodaków postawiło na Trzecią Drogę, otrzymaliśmy 3 mln głosów, to ogromne zobowiązanie dla formacji, która jest w centrum, która reprezentuje znakomitą większość Polaków” – słyszeliśmy ze sceny.
I o tym, co zastali w rządzie:
„Ministerstwa to były folwarki, które ze sobą nie rozmawiały, bo się zwalczały nawzajem. To wszystko spowodowało, że sprawy kolei są w czterech resortach, lotnictwa w trzech i wszystko jest poplątane i pomieszane. Trzeba ten bałagan i bajzel doprowadzić do ładu i składu” – mówił Władysław Kosiniak-Kamysz.
Lider PSL przekonywał, że kwietniowe wybory samorządowe są drugą turą wyborów parlamentarnych z października. Hołownia uzupełniał, że czas na drugą połowę meczu, a puchar za zwycięstwo należy nie do liderów partyjnych, a do Polek i Polaków.
Panowie podpisali dokument z 12 gwarancjami samorządowymi Trzeciej Drogi. To:
Hołownia wielokrotnie powtórzył hasło, które najpewniej będzie wyborczym sloganem Trzeciej Drogi: „Trzecia Droga jest ulicą, przy której mieszkasz”.
Panowie mówili sporo o swoich zobowiązaniach koalicyjnych:
„Zmienimy zasady poboru składki zdrowotnej dla przedsiębiorców. To jest bezwzględna i niepodlegająca negocjacjom koalicyjnym umowa. Jeśli tego nie będziemy mogli zrealizować, nie podpiszemy się pod innymi projektami” – mówił Kosiniak-Kamysz, a Hołownia dodawał: „Podpisuję się pod tym. Kwestia składki zdrowotnej to nasze być albo nie być w koalicji. Stawiamy tę sprawę bardzo twardo i bardzo jasno”.
„Po 20 latach polityki opartej o konflikt czas na 20 lat polityki opartej na współpracy” – przekonywał Hołownia, nawiązując do prawie dwóch dekad rządów na zmianę PO i PiS.
Ważnym tematem było rolnictwo i jego problemy.
„Nie mamy marki samochodu, która jest rozpoznawalna na świecie. [Naszą marką] może to być polska zdrowa, najlepsza żywność” – mówił Kosiniak-Kamysz. Za problemy rolników i wady Zielonego Ładu obwiniał unijnego komisarza rolnictwa z PiS – Janusza Wojciechowskiego.
Podkreślał też, że problemy w handlu z Ukrainą trzeba rozwiązywać w dialogu z Ukrainą, bez wzbudzania konfliktów. A osoby, które rozsypują zboże na granicy nazwał prowokatorami.
„Zielony Ład jest dobry i nikt nie przekona mnie, że jest inaczej” – mówił z drugiej strony Hołownia, dodając, że trzeba ten program implementować z ostrożnością.
Po niemal godzinie występu liderów, Hołownia ogłosił, że Adrianna Porowska nie będzie kandydatką Trzeciej Drogi na prezydentkę Warszawy (jak dotychczas spekulowano), a kandydatką na wiceprezydentkę u kandydata Koalicji Obywatelskiej – Rafała Trzaskowskiego. Trzecia Droga nie wystawi więc swojego kandydata wyborach na prezydenta Warszawy.
Pisaliśmy o takiej możliwości w OKO.press:
I dopiero, gdy oddano głos Porowskiej, konwencja przyjęła charakter prawdziwie samorządowy. Porowska przekonywała, że zna samorząd i wie jak naprawić problemy Warszawy.
„Nie mam nic przeciwko monumentalnym inwestycjom. Bardzo się cieszę, że mamy pieniądze na budowę tego pałacu. Ale ja nie pozwolę, żeby w cieniu tego pałacu dalej siedzieli ludzie i wyciągali rękę o pomoc”.
Następnie przemawiał marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik i prezydent Ciechanowa Krzysztof Kosiński – obaj z PSL
„Gwarancją Trzeciej Drogi jest uwolnienie budżetów od decyzji z góry [...]. Samodzielność finansowa samorządów to bezpieczeństwo naszych mieszkańców” – przekonywał Kosiński.
Tuż przed wyborami parlamentarnymi w październiku zeszłego roku Ministerstwo Aktywów Państwowych, rządzone wówczas przez Jacka Sasina, zamówiło reklamy za ponad milion złotych.
Według odpowiedzi Ministerstwa Aktywów Państwowych przesłanych portalowi Wirtualna Polska, reklamy miały chwalić działania MAP związane z „racjonalnym i efektywnym gospodarowaniem mieniem państwowym oraz roli spółek państwowych w zapewnieniu bezpieczeństwa Polaków w wielu dziedzinach życia”.
W spotach pojawia się, według opisu MAP „kobieta w maseczce, dziewczynka trzymająca flagę Polski i Ukrainy oraz grupa polskich żołnierzy, piekarz, hutnik, górnik, a także rodziny z dziećmi. Pojawia się również Pan Jacek Sasin jako Minister nadzorujący spółki Skarbu Państwa”.
Umowy z TVP podpisane 4 i 5 października opiewają na ponad 800 tys. zł i dotyczą emisji w kilku kanałach Telewizji Polskiej oraz w usłudze TVP VOD. Umowa obejmowała emisję do 13 października, do samej ciszy wyborczej. Wyemitowano go 135 razy.
Ministerstwo promowało się też przedwyborczo w Polskim Radiu. Tutaj umowę zawarto 8 września, a jej koszt to 400 tys. zł. Spot dotyczył „racjonalnego i efektywnego gospodarowania mieniem państwowym oraz roli spółek państwowych w zapewnieniu bezpieczeństwa Polaków w wielu dziedzinach życia”.
Ministerstwo nie podpisywało podobnych umów wcześniej w 2023 roku, co jasno sugeruje, że ponad milion złotych z kasy ministerstwa przekazano na kampanię wyborczą kandydata PiS.