0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jaźwieck...

Ostatni dzień kampanii samorządowej

Na żywo

Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach

Google News

19:44 14-02-2024

Prawa autorskie: 05.02.2003 WARSZAWA AL. NIEPODLEGLOSCI SIEDZIBA BUDYNEK POLSKIE RADIO SA NZ. STARY BUDYNEK POLSKIEGO RADIA FOT. WOJCIECH SURDZIEL / Agencja Wyborcza.pl05.02.2003 WARSZAWA ...

Regionalne rozgłośnie Polskiego Radia już wszystkie w likwidacji

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego poinformowało, że już wszystkie rozgłośnie regionalne Polskiego Radia są objęte likwidacją. Może się więc rozpocząć proces ich naprawy.

Ostatnią rozgłośnią, której dotyczy wpis, jest oddział Polskiego Radia w Lublinie, Radio Lublin SA. Decyzję o uznaniu jej likwidacji podjął Sąd Rejonowy w Lublinie Wschód, który uznał skargę likwidatora na decyzję referendarza sądowego, który wcześniej takiego wpisu do KRS odmówił.

Tym samym zakończył się proces wpisywania do rejestru otwarcia likwidacji wszystkich 17 spółek rozgłośni regionalnych Polskiego Radia – poinformowało Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Postawienie wszystkich spółek mediów publicznych w stan likwidacji to strategia przyjęta przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego, który sprawując nadzór właścicielski, dąży do naprawy mediów publicznych po okresie rządów PiS.

Decyzję o otworzeniu likwidacji wszystkich spółek mediów publicznych minister kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomiej Sienkiewicz podjął 27 grudnia 2023. Decyzja została podjęta po tym, jak Andrzej Duda zawetował ustawę okołobudżetową zakładającą 3 mld dotacji dla mediów publicznych.

Od tamtej pory każdą ze spółek zarządza ustanowiony likwidator, który wkroczył w miejsce poprzednich organów.

Więcej o transformacji mediów publicznych znajdziesz tutaj:

Przeczytaj także:

19:22 14-02-2024

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Prezydent Duda spotkał się z szefem Lockheed Martin. Co z dostawami F-35?

Kancelaria Prezydenta oraz Rada Bezpieczeństwa Narodowego opublikowały bardzo lakoniczną informację po spotkaniu prezydenta Andrzeja Dudy z szefem jednego z największych amerykańskich koncernów zbrojeniowych Lockheed Martin.

Prezydent Andrzej Duda spotkał się z Jamesem Taicletem, prezesem koncernu zbrojeniowego Lockheed Martin.

Jak poinformowała Kancelaria Prezydenta oraz Rada Bezpieczeństwa Narodowego na platformie X, tematem rozmów były „amerykańskie inwestycje w polski sektor zbrojeniowy, a także zabezpieczenie udziału polskiego sektora obronnego w łańcuchu dostaw i remontów uzbrojenia z USA”. Chodzi przede wszystkim o pociski rakietowe PAC-3MSE, myśliwce F-35A, elementy wyrzutni HIMARS oraz pociski Javelin.

Wcześniej Polskie Radio donosiło, że prezes Lockheed Martin ma zaproponować Polsce kolejne egzemplarze piątej generacji myśliwców F-35.

Obecnie czekamy na dostawy z zamówienia ze stycznia 2020 roku. To wówczas ówczesny szef Ministerstwa Obrony Narodowej podpisał umowę na zakup 32 maszyn F-35A. Kontrakt opiewa na 4,6 miliardy dolarów. Pierwsze maszyny mają zostać dostarczone na przełomie 2025 i 2026 roku – tak długi jest czas oczekiwania na realizację kontraktów zbrojeniowych.

Dyskutowane dziś zamówienie ma dotyczyć dwóch eskadr tych maszyn z dostawami do 2035 r.

Jak piszą eksperci od wojskowości, F-35A to samoloty wyróżniające się interoperacyjnością, współpracujące np. z systemami Patriot, które Polska zakupiła w 2018 r., czy z samolotami F-16, które posiadamy już od kilku lat.

Interoperacyjność sprzętu i sił wojskowych to największa słabość europejskich armii. Pomimo że większość państw UE należy do NATO (dokładnie są to 22 państwa; państwa należące do UE, ale nie należące do NATO, to obecnie Austria, Cypr, Irlandia, Malta oraz Szwecja, która jednak ubiega się o członkostwo w sojuszu) do tej pory nie koordynowały swoich zakupów.

Na forum UE powoli podejmowane są działania, które mają to zmienić.

18:27 14-02-2024

Prawa autorskie: Fot . Maciek Skowronek / Agencja Wyborcza.plFot . Maciek Skowron...

Krzysztof Brejza: Upada system PiS-u jako partii budowanej na hakach

„Pegasus to skandal na skalę międzynarodową. Polska wymaga transparentnej i jasnej polityki. PiS to był układ paramafijny” – mówi Krzysztof Brejza.

„Opinia publiczna musi poznać moralne aspekty rozgrywek wewnątrz PiS, bo one niestety emanowały na funkcjonowanie państwa. Dzięki odpolitycznieniu prokuratury ruszają śledztwa” – mówił na antenie Polskiego Radia 24 Krzysztof Brejza (na zdjęciu), obecnie europoseł z Koalicji Obywatelskiej, inwigilowany w 2019 roku jako szef sztabu wyborczego największej partii opozycyjnej w Polsce.

Brejza podkreślił, że „wątek rozgrywek wewnątrz PiS, zbierania haków, kompromatów, transferów finansowych różnego rodzaju, budowy frakcji w układzie paramafijnym, jakim był i jest nadal PiS – te sprawy muszą być wyjaśnione opinii publicznej”.

Wirtualna Polska donosi w środę 14 lutego, że lista polityków inwigilowanych Pegasusem może być znacznie dłuższa niż się wydaje. Jest na niej co najmniej 100 osób, w tym liczne grono polityków PiS – nawet 30 osób. Z listą zapoznać miał się już premier Donald Tusk, ale nie została ona upubliczniona.

Sprawami poszczególnych osób inwigilowanych Pegasusem ma się zająć prokuratura. Sprawę nielegalnej inwigilacji bada też sejmowa komisja śledcza, której kolejne posiedzenie odbędzie się 19 lutego.

Z ustaleń jej członków wynika, że za zakup oprogramowania Pegasus odpowiadają dwie osoby: minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro oraz wiceminister sprawiedliwości Michał Woś. Ich podpisy widnieją na dokumencie o zakupie Pegasusa, na który wydano 25 milionów złotych.

Krzysztof Brejza złożył doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa m.in. wobec Mateusza Morawieckiego, który możliwe, że też był inwigilowany.

„Uważam, że premier sam powinien takie zawiadomienie skierować (...). Ale być może Mateusz Morawiecki nie chce tej sprawy ruszać. A ja uważam, że Polska wymaga transparentnej i jasnej polityki. Używanie tej broni przeciwko przeciwnikom politycznym, politykom z własnego obozu, prokuratorom, niezależnym adwokatom, dziennikarzom, premierowi jest skandalem na miarę międzynarodową. I organy państwa powinny poważnie dążyć do wyjaśnienia tego” – podkreślał Brejza.

Brejza przyznał, że nie zna wszystkich nazwisk figurujących na liście, ale widzi „nerwówkę w PiS-ie”.

„O tym, że to wiarygodne doniesienia [o tym, jak duża była skala inwigilacji polityków] świadczy też chaos w PiS-ie. Niewykluczone, że przez te sprawy inwigilacji Pegasusem, zbierania materiałów wzajemnie na siebie, takiego systemu hakokracji, PiS się totalnie rozsypie za moment. Widać, że ludzie mają tam tego dosyć” – uważa Brejza.

17:08 14-02-2024

Prawa autorskie: UE mat. pras.UE mat. pras.

Rosja wpisuje estońską premier Kaję Kallas na listę osób poszukiwanych. Mocna odpowiedź Kallas

Premier Estonii, a także estoński sekretarz stanu Taimar Peterkop, minister kultury Litwy Simonas Kairys oraz kilkudziesięciu byłych parlamentarzystów z Łotwy trafili na rosyjską listę osób poszukiwanych. Powodem mają być akcje usuwania sowieckich pomników w obu krajach.

„To dopiero początek. Zbrodnie przeciwko pamięci o wyzwoleniu świata przez nazistami i faszystami będą karane” – tak sprawę skomentowała Maria Zacharowa, rzeczniczka rosyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych, cytuje Reuters.

Rzecznik Kremla Dimitrij Peskow podkreślił, że osoby te są poszukiwane za „zbezczeszczenie pamięci historycznej”.

Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę, państwa bałtyckie zintensyfikowały proces pozbywania się symboli radzieckiej propagandy ze swojej przestrzeni publicznej. Zarówno w Estonii, jak i w Łotwie oraz Litwie usuwane są pomniki oraz miejsca pamięci po sowieckich okupantach.

Rosyjska policja uznaje obecnie za poszukiwanych estońską premier Kaję Kallas, estońskiego sekretarza stanu Taimara Peterkopa, ministra kultury Litwy Simonasa Kairysa oraz kilkudziesięciu byłych parlamentarzystów z Łotwy.

Gdyby znaleźli się na terytorium Rosji, groziłoby im aresztowanie i nawet do pięciu lat więzienia.

„Kreml ma nadzieję, że uciszy mnie i takich jak ja. Ale tak się nie stanie. Będę dalej mocno wspierać Ukrainę. Będę dalej optować za umocnieniem europejskiej obrony” – napisała Kaja Kallas na platformie X.

Po wpisie Kallas posypały się odpowiedzi innych europejskich polityków.

„Jako osoba wpisana na rosyjską listę poszukiwanych już w 2015 roku, witam cię Kajo Kallas!” – napisał Guy Verhofstadt, belgijski polityk z grupy Odnowić Europę.

„To prawdziwy zaszczyt być uznanym za wyrazistego oponenta przez państwo terrorystyczne – Rosję. Umieszczenie urzędującego lidera UE na liście osób poszukiwanych powinno skutkować ostrzejszymi sankcjami oraz podejmowaniem realnych kroków na rzecz tworzenia unii obronnej” – napisał Verhofstadt

„Rosyjski prezydent Władimir Putin nie przestraszy nas. Hiszpanie i Europą stoją za Tobą” – tak zareagował premier Hiszpanii Pedro Sancheza.

Komentarze po odpowiedzi Kallas były bardzo pozytywne. Jeden z analityków stosunków międzynarodowych Ben Tallis napisał nawet, że to właśnie takich przywódców potrzebuje obecnie NATO i Europa.

Kaja Kallas jest jedną z możliwych kandydatek na stanowisko szefa NATO. Kadencja Jensa Stoltenberga kończy się w październiku 2024.

16:10 14-02-2024

Prawa autorskie: Fot. Bartosz Banka / Agencja Wyborcza.plFot. Bartosz Banka /...

Pomaska: Składamy kolejne zawiadomienie do prokuratury w sprawie fuzji Orlenu i Lotosu

Tym razem zawiadomienie dotyczy bezpośrednio m.in. byłego prezesa Orlenu Daniela Obajtka, byłego ministra aktywów państwowych Jacka Sasina oraz prezes zarządu grupy Lotos Zofii Paryły.

Posłowie KO Agnieszka Pomaska i Jacek Karnowski poinformowali, że do Prokuratury Okręgowej w Płocku kierują zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez poszczególnych członków zarządu Orlen S.A. oraz członków zarządu grupy Lotos.

Jedno z zawiadomień ma też dotyczyć byłego szefa Ministerstwa Aktywów Państwowych Jacka Sasina.

Wnioski z raportu NIK „zatrważające”

Zawiadomienia oparte są na ustaleniach raportu NIK w sprawie fuzji Lotosu i Orlenu, opublikowanego na początku lutego. Chodzi o nieprawidłowości w sprawowaniu nadzoru właścicielskiego oraz działania na szkodę spółek, szczególnie przy wyprzedaży aktywów Lotosu.

„Składamy do Prokuratury Okręgowej w Płocku zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w pierwszej kolejności przez poszczególnych członków zarządu Orlen S.A. To dotyczy Daniela Obajtka, ale również wszystkich innych członków zarządu, m.in. Zofii Paryły, prezesa zarządu grupy Lotos i pozostałych poszczególnych członków zarządu grupy Lotos” – oświadczyła Agnieszka Pomaska podczas konferencji prasowej.

„W związku z działalnością, a w zasadzie z zaniechaniem działalności przez pana ministra Sasina, składamy również zawiadomienie do prokuratury w związku z tym, że nie sprawował odpowiednego nadzoru nad procesem połączenia Orlenu z Lotosem” – poinformowała Pomaska.

Posłanka KO podkreśliła, że „wnioski z wystąpienia pokontrolnego [NIK] są zatrważające”.

„Te wnioski wskazują na to, że w sposób jednoznaczny zabrakło nadzoru ze strony pana ministra Sasina (...) Z raportu NIK wynika jednoznacznie, że minister Sasin po prostu nie dopełnił swoich obowiązków” – powiedziała Agnieszka Pomaska na konferencji prasowej w Sejmie.

„Lotos był świetnie prosperującą spółką”

Zdaniem Pomaski raport NIK pokazuje również „w jaki sposób funkcjonowała spółka pod kierownictwem Daniela Obajtka, prezesa Orlenu”. „Pokazuje niekompetencję, omijanie procedur, pokazuje że tak naprawdę spółka Orlen stała się narzędziem w rękach polityków, narzędziem do wykonywania decyzji, które zapadały na Nowogrodzkiej” – kontynuowała.

Pomaska i Karnowski podkreślali także, „wbrew temu, co mówią politycy PiS, Lotos był spółką świetnie prosperującą. ”Była to spółka, która na siebie zarabiała i przynosiła zyski” – powiedziała Pomaska.

Karnowski zapowiedział także, że posłowie KO będą również w najbliższym czasie chcieli sprawdzić, ile zarabiali dziennikarze grupy Polska Press, która została przejęta przez Orlen.

„Będziemy chcieli sprawdzić, czy były to podobne kwoty do tych, które były w Telewizji Polskiej za czasów Jacka Kurskiego i jego następców” – zapowiedział.

Najwyższa Izba Kontroli ustaliła, że aktywa Lotosu sprzedano w cenie zaniżonej co najmniej o 5 mld zł, a PKN Orlen realizował proces przejmowania Grupy Lotos bez właściwego nadzoru Ministra Aktywów Państwowych.

Śledztwo ws. sprzedaży 30 proc. udziałów w Rafinerii Gdańskiej Saudi Aramco prowadzi Prokuratura Okręgowa w Płocku. Zawiadomienie w tej sprawie także złożyła Agnieszka Pomaska.