0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jaźwieck...

Ostatni dzień kampanii samorządowej

Na żywo

Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach

Google News

21:24 03-03-2024

Prawa autorskie: Fot: Robert Kuszyński / Oko.pressFot: Robert Kuszyńsk...

Aktywistki przerwały koncert w Filharmonii Narodowej. „Nasz świat płonie, przedstawienie nie może trwać”

Dwie aktywistki przerwały w niedzielę wieczorem koncert symfoniczny w Filharmonii Narodowej z okazji jubileuszu 80. urodzin i 60-lecia pracy artystycznej Antoniego Wita. To członkinie grupy “Ostatnie Pokolenie”. Zaapelowały do rządu o podjęcie skutecznych działań w walce z kryzysem klimatycznym

Aktywistki, które przerwały koncert, należą do grupy Ostatnie Pokolenie. Ze sceny skandowały „Nasz świat płonie”, przedstawiły także żądania zwiazane z walką z kryzysem klimatycznym. Po kilku minutach ochrona Filharmonii wyprowadziła je z sali.

„Właśnie skończył się ekstremalnie gorący luty. Kryzys klimatyczny dotyka nas wszystkich. Jesteśmy jak alarm pożarowy, którego nikt nie chce słuchać. Nieprzyjemny, ale konieczny, by zareagować. Gdyby płonęła filharmonia, musiałybyśmy awaryjnie przerwać koncert. Dziś płonie nasz cały świat. Polski rząd mówiąc o klimacie deklaruje dobre chęci, a jednocześnie wciąż rozbudowuje autostrady kosztem transportu publicznego. Szkoda, że to autostrady do piekła.

To przedstawienie nie może trwać”

- mówi Zuzanna Wójtowicz, która zakłóciła jubileuszowy koncert.

Przeczytaj także:

Ostatnie Pokolenie stawia ultimatum

Ostatnie Pokolenie to kampania obywatelska, której członkowie chcą zmusić rząd, żeby zaczął poważnie traktować zdrowie i bezpieczeństwo obywateli w czasach – jak mówią – zagrożonych zapaścią klimatyczną. Od czterech tygodni mobilizują ludzi do działania. Dziś kampania zrzesza blisko sto osób i szybko rośnie. Właśnie rozpoczyna publiczne działania.

„Kryzys klimatyczny to klęski rolnicze i utrata plonów. Zmierzamy w kierunku zapaści społecznej i musimy zrobić co w naszej mocy, by temu zapobiec. Jesteśmy pierwszym pokoleniem, które żyje z dostępem do pełnej wiedzy o kryzysie klimatycznym, a zarazem ostatnim pokoleniem, które wciąż może powstrzymać jego najgorsze skutki. Taki właśnie mamy zamiar” – dodaje Wójtowicz.

Członkowie Ostatniego Pokolenia napisali list otwarty do premiera Donalda Tuska i ważnych instytucji państwowych. Żądają konkretnych działań rządu w walce z kryzysem klimatycznym. Chcą przekazania 100 proc. środków zaplanowanych na nowe autostrady na transport publiczny oraz wprowadzenia biletu miesięcznego na transport regionalny w całym kraju za 50 złotych.

Działacze stawiają ultimatum: premier ma czas do wyborów samorządowych na przyjęcie postulatów Ostatniego Pokolenia. Jeśli tego nie zrobi, w połowie kwietnia aktywiści mają zorganizować kolejne akcje.

Transport zbiorowy zamiast autostrad

W poniedziałek o godz. 12 list członkowie Ostatniego Pokolenia dostarczą swój list do KPRM, a także do Marszałka Sejmu, Sądu Najwyższego, Telewizji Polskiej i Polskiej Akademii Nauk. Podkreślają ich kluczową rolę w społecznej zmianie.

„Mamy poważny problem z transportem. W ciągu ostatnich 20 lat emisje z transportu drogowego w Polsce wzrosły o 77 proc. Jest to sektor, w którym najszybciej rosną emisje gazów cieplarnianych, a powinny już spadać. Domagamy się, aby rząd poważnie zajął się tym tematem – i dla klimatu, a przede wszystkim dla ludzi, bo miliony Polaków zmagają się z wykluczeniem transportowym. Rząd planuje gigantyczny rozwój autostrad, a tymczasem powinniśmy iść w zupełnie przeciwnym kierunku – transportu zbiorowego, nie tylko w dużych miastach” – komentuje Tytus Kiszka, rzecznik prasowy Ostatniego Pokolenia.

17:08 03-03-2024

W poniedziałek Francja może wpisać prawo do aborcji do konstytucji

Jeśli poprawka przegłosowana już przez Zgromadzenie Narodowe i Senat zostanie przyjęta na wspólnym posiedzeniu, Francja stanie się pierwszym krajem świata gwarantującym prawo do aborcji w konstytucji

W poniedziałek 4 marca zbierze się Kongres Parlamentu Francuskiego. Na wspólnym posiedzeniu deputowani do Zgromadzenia Narodowego i senatorowie zadecydują o przyjęciu poprawki do konstytucji gwarantującej Francuzkom prawo do przerywania ciąży. Prawdopodobieństwo, że poprawka zostanie przegłosowana, jest wysokie. Zgromadzenie Narodowe i Senat już ją na własnych posiedzeniach poparły. W ZN zagłosowało za nią 493 z 577 deputowanych. W Senacie – 267 z 348 senatorów. Razem za dotyczącą prawa do aborcji nowelizacją konstytucji głosowało więc już 760 parlamentarzystów.

Zmiany w konstytucji wymagają zatwierdzenia większością 3/5 głosów wszystkich członków Kongresu Parlamentu Francuskiego. Do przyjęcia poprawki potrzeba więc obecnie 611 głosów.

Sama poprawka to jednozdaniowy przepis o brzmieniu: „Warunki korzystania z gwarantowanej kobiecie wolności do dobrowolnego przerwania ciąży określa odpowiednia ustawa”. Zgromadzenie Narodowe przyjęło poprawkę już w 2022 roku, Senat natomiast w ostatnią środę.

Francuski parlament zalegalizował ustawowo aborcję w 1975 roku. 49 lat później Francja może stać się pierwszym krajem na świecie, w którym prawo do aborcji będzie kobietom gwarantowała konstytucja. Obecnie we Francji aborcja (z dowolnego powodu) jest dozwolona do 14 tygodnia ciąży, cała opieka aborcyjna jest refundowana przez państwo.

W trakcie procesu legislacyjnego poprzedzającego głosowanie kilkakrotnie dochodziło do masowych protestów fundamentalistów katolickich przeciwko nowelizacji konstytucji. Nie doprowadziły one jednak do zmiany zdania ani większości Francuzek i Francuzów, ani większości parlamentarzystów. Już w 2022 roku według sondażu przeprowadzonego przez pracownię IFOP 86 procent francuskiego społeczeństwa opowiadało się za konstytucyjnym zagwarantowaniem prawa do aborcji.

15:01 03-03-2024

Prawa autorskie: Taurus on Eurofighter at the Lufwaffe Air Base in Neuburg a.d. DonauTaurus on Eurofighte...

Niemiecki MON potwierdza, że opublikowane przez Rosjan nagrania Luftwaffe są prawdziwe

Wysocy oficerowie niemieckiego lotnictwa rzeczywiście rozmawiali na temat możliwych zastosowań rakiet manewrujących Taurus przez ukraińską armię. Teraz Miedwiediew ogłasza, że „Niemcy szykują się na wojnę z Rosją”

Niemieckie ministerstwo obrony potwierdziło autentyczność nagrań wyemitowanych w piątek przez rosyjską telewizję RT. To zapis trwającej około pół godziny telekonferencyjnej rozmowy generalnego inspektora niemieckich sił powietrznych (Luftwaffe) generała Ingo Gerhartza z trzema innymi wysokimi oficerami niemieckiego lotnictwa.

Rozmowa dotyczyła potencjalnych możliwości wykorzystania niemieckich pocisków manewrujących Taurus przez Siły Zbrojne Ukrainy. Niemieccy oficerowie wymieniali konkretne możliwe cele (np. rosyjskie składy amunicji, Most Kerczeński czy obiekty wojskowe na Krymie), rozmawiali też o tym, jak Bundeswehra może wesprzeć Ukraińców w przypadku przekazania im Taurusów.

Taurusy to nowoczesne i precyzyjne pociski manewrujące dalekiego zasięgu produkowane przez niemiecko-szwedzką firmę o tej samej nazwie. Ich zasięg przekracza 500 kilometrów, przenoszą głowicę bojową o wadze 500 kg. Niemieckie lotnictwo wojskowe ma na wyposażeniu kilkaset takich pocisków. Kanclerz Olaf Scholz już kilkakrotnie publicznie odmawiał przekazania części z nich Ukrainie, nawet po tym, jak Wielka Brytania wysłała walczącemu krajowi pociski Storm Shadow o podobnej charakterystyce, choć o nieco mniejszym zasięgu.

Teraz Scholz zapowiada, że „dogłębnie wyjaśni tę sprawę”. Nie wiadomo dokładnie, w jaki sposób zapis rozmowy wpadł w ręce Rosjan. Sprawę na polecenie Scholza bada obecnie niemiecki kontrwywiad wojskowy. Wiadomo natomiast, że niemieccy oficerowie nie użyli do swej rozmowy chronionej czy szyfrowanej wojskowej linii. Rozmawiali za pośrednictwem komercyjnego programu konferencyjnego WebEx amerykańskiego koncernu Cisco przy użyciu telefonów komórkowych i zwykłego telefonu stacjonarnego w jednym z obiektów Bundeswehry.

„Niemcy znów stali się zaprzysięgłymi wrogami” – tak komentował rozmowę niemieckich oficerów były prezydent Rosji, obecny wiceszef Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, Dymitr Miedwiediew. Miedwiediew ogłosił też, że opublikowane przez RT nagrania są dowodem na to, że „Niemcy szykują się do wojny z Rosją”.

Nagrania są w tej chwili jednym z głównych tematów eksploatowanych przez rosyjską propagandę wojenną.

12:58 03-03-2024

Prawa autorskie: Fot. ANAS BABA / AFPFot. ANAS BABA / AFP

Strefa Gazy. Trwają prowadzone przez USA negocjacje w sprawie zawieszenia broni na 6 tygodni

Wg Reutersa Izrael miał już się zgodzić na zawieszenie broni. Amerykanie starają się przekonać do tego samego Hamas

W sobotę amerykańskie wojskowe samoloty transportowe C-130 zrzuciły na spadochronach nad plażami Strefy Gazy kontenery zawierające ok. 38 tysięcy racji żywnościowych. To pierwszy taki amerykański zrzut pomocy humanitarnej – następne mają zostać przeprowadzone w nadchodzących dniach. To wsparcie to jednak jedynie kropla w morzu potrzeb cywili uwięzionych w oblężonej Strefie Gazy. Bezpośrednio zagrożonych głodem według szacunków ONZ jest tam w tym momencie prawie 600 tysięcy ludzi. Kryzys humanitarny narasta.

W tej sytuacji Stany Zjednoczone dążą do przekonania obu stron konfliktu do zawarcia porozumienia o sześciotygodniowym zawieszeniu broni – by pomoc humanitarna mogła zostać cywilom udzielona w możliwie efektywny – a z pewnością znacznie bardziej efektywny niż okazjonalne zrzuty z powietrza – sposób. Dziś wznowiono rozmowy w tej sprawie – prowadzone przede wszystkim na terytorium i ze wsparciem Egiptu.

Według czołowych zachodnich mediów, Izrael miał już zaakceptować amerykańską propozycję. „Droga do zawieszenia broni w tej chwili, dosłownie w tej chwili, jest prosta” – taką wypowiedź wysokiego rangą amerykańskiego urzędnika cytują Reuters i „The Guardian".

„Jest już gotowa umowa ramowa. Izraelczycy właściwie już ją zaakceptowali. W Strefie Gazy ma nastąpić sześciotygodniowe zawieszenie broni, jeśli tylko Hamas zgodzi się uwolnić część zakładników: chorych, rannych, starszych i kobiety. Pracujemy non stop nad tym, by wprowadzić umowę w życie w nadchodzącym tygodniu.” – mówi cytowany urzędnik.

Prezydent USA Joe Biden wyraził nadzieję, że zawieszenie broni zostanie wprowadzone przed muzułmańskim miesiącem postu – Ramadanem, który rozpoczyna się 10 marca.

10:10 03-03-2024

Prawa autorskie: Fot. ATTA KENARE / AFPFot. ATTA KENARE / A...

W wyborach w Iranie odnotowano najniższą frekwencję od czasu rewolucji islamskiej z 1979 roku

Irańczycy w większości zignorowali odbywające się w ich kraju fasadowe wybory parlamentarne. Większość uprawnionych do głosowania została w domach. Wybory „wygrają” konserwatyści, ale frekwencja to policzek dla władzy

Według wciąż nieoficjalnych danych frekwencja w piątkowych wyborach parlamentarnych w Iranie osiągnęła zaledwie około 40 procent uprawnionych do głosowania. Jeśli te wyniki się potwierdzą, będzie to najniższy wynik od 45 lat, czyli od 1979 roku, gdy w wyniku rewolucji islamskiej władzę w Iranie przejęli ajatollahowie.

W Iranie wciąż trwa liczenie głosów. Według wstępnych wyników te niedemokratyczne wybory dają dominującą pozycję konserwatystom i ultrakonserwatystom. To z pozoru dość gorzki wynik w kontekście trwających przez niemal całą ostatnią kadencję parlamentarną w Iranie protestów w obronie praw człowieka, praw kobiet i praw obywatelskich. Niezwykle niska frekwencja świadczy jednak o tym, że Irańczycy dość masowo zbojkotowali odbywające się w tym roku parawybory.

Obywatele Iranu wybierali członków Islamskiego Zgromadzenia Konsultatywnego i Zgromadzenia Ekspertów. Islamskie Zgromadzenie Konsultatywne to jednoizbowy parlament Iranu, w którym zasiada 290 reprezentantów. Sprawuje ono formalnie władzę ustawodawczą – przy czym musimy pamiętać, że ustrój Iranu zdecydowanie nie ma charakteru demokratycznego, łącząc w sobie elementy dyktatury i teokracji. Do Islamskiego Zgromadzenia Konsultatywnego mogli kandydować wyłącznie politycy zatwierdzeni przez irańską Radę Strażników, czyli złożony w połowie z muzułmańskich duchownych organ rządowy. Większość polityków o nastawieniu progresywnym lub umiarkowanym nie została dopuszczona do udziału w wyborach. To właśnie główna przyczyna, dla której większość Irańczyków pozostała w domach.

Zgromadzenie Ekspertów to z kolei 88 osobowe ciało, którego głównym zadaniem jest wybór irańskiego Najwyższego Przywódcy współrządzącego krajem razem ze świeckim prezydentem. Zgromadzenie Ekspertów składa się w całości z muzułmańskich duchownych wykształconych w zakresie prawa koranicznego – i tylko oni mogą do niego kandydować. Funkcję Najwyższego Przywódcy Iranu sprawuje nieprzerwanie od 1989 roku ajatollah Ali Chamenei – więc członkowie Zgromadzenia Ekspertów nie będą raczej przytłoczeni nadmiarem pracy.