Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
„Będę do tego pana premiera namawiał, żebyśmy szybko to kończyli. Nie ma co czekać do 14 dnia na moment przed północą. Powniśmy szybko pójść pod głosowanie, powinien nastąpić moment prawdy, powinniśmy ustalić, czy jest nie ma większości. Powinien być gotowy, jeśli miał miesiąc, by przygotować się do tego kroku, o którym tak marzył” – mówił marszałek Szymon Hołownia o perspektywach powołania nowego rządu i głosowaniu nad wotum zaufania dla gabinetu Mateusza Morawieckiego.
Szymon Hołownia podczas dzisiejszej konferencji odpowiadał również na pytanie pracownika TVP o komisję śledczą ds. badania rosyjskich wpływów.
„Pan marszałek mówił, że tą sprawą mogłyby zająć się służby specjalne. Dlaczego ta komisja powinna zostać odwołana, skoro ma powstać komisja śledcza ds. inwigilacji programem Pegasus? Czy tej drugiej sprawy nie powinny również badać służby?” – pytał marszałka.
„Cały problem polega na tym, że to służby specjalne są podejrzane o używanie Pegasusa w nieuprawniony sposób. Jeśli teraz mielibyśmy oczekiwać, że służby specjalne wyjaśnią sprawę niewłaściwego postępowania służb specjalnych, to obawiam się, że nie bylibyśmy wystarczająco efektywni. Jeśli masz podejrzenia wobec kogoś, to prosisz innych, by zweryfikowali te podejrzenia, a nie samego zainteresowanego”- odpowiadał ironizując Hołownia.
Na konferencji prasowej 23 listopada marszałek sejmu, Szymon Hołownia zapowiedział prace Sejmu w dniach 28 -29 listopada. W planie znalazły się projekty obywatelskie (in vitro, podwyżki dla zawodów medycznych), Rzecznik Praw Dziecka, komisje śledcze, szef/owa komisji ds pedofilii
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia przedstawił program na ostatnie dni pierwszego posiedzenia Sejmu nowej kadencji – 28 i 29 listopada. Ten program Hołownia będzie jeszcze konsultował z Prezydium Sejmu.
28 listopada spotkają się komisje sejmowe, z których cztery nie mają jeszcze przewodniczących. Mają być wybrani i wybrane właśnie tego dnia. We wtorek ponadto:
W środę 29 listopada w planie Sejmu:
W rozmowie z dziennikarzami Hołownia zachęcił do oglądania Sejmu i „zaopatrzenia się w popcorn”, bo będzie ciekawie.
Brak reakcji na zwiększony import zboża z Ukrainy i spóźnione, nieefektywne rozwiązania – tego dotyczą zarzuty Najwyższej Izby Kontroli do rządu. NIK przedstawił dziś raport w tej sprawie.
Według inspektorów Najwyższej Izby Kontroli import ukraińskiego zboża był problemem, który trudno było zignorować – a jednak rządowi Mateusza Morawieckiemu się to udało. Wzrosty w wolumenach przyjmowanych przez polskich importerów były gigantyczne. W 2022 roku (w porównaniu do roku 2021) do Polski trafiło z tego kierunku o 17 tys. procent więcej pszenicy i o prawie 30 tys. procent więcej kukurydzy.
„W ciągu 16 miesięcy 541 firm sprowadziło łącznie 4,3 mln ton zbóż i roślin oleistych o wartości 6,2 mld zł. W ocenie NIK, rząd nie opracował systemowych rozwiązań zapewniających stabilność rynku rolnego, w tym funkcjonowania polskich producentów rolnych” – czytamy w opracowaniu Izby z kontroli.
Najwyższa Izba Kontroli wskazuje na postać Henryka Kowalczyka, byłego ministra rolnictwa, który miał zignorować zagrożenie dla stabilności rynku. Kowalczyk w zeszłym roku twierdził, że obniżki cen w skupach są chwilowe, a rolnicy powinni wstrzymać się ze sprzedażą zboża. Ceny nie chciały jednak drgnąć w górę.
Według NIK państwowe organy nie zapobiegły „przekwalifikowaniu” zboża „technicznego” na dopuszczone do produkcji żywności dla ludzi. NIK sugeruje również, że ukraińskie zboże wpłynęło na problemy ze zbytem u krajowych rolników i obniżki cen w skupach – choć w OKO.press pisaliśmy już, że nie odbiegały one od tych panujących na światowych rynkach. Izba sprawdziła również, które firmy sprowadziły najwięcej surowca zza wschodniej granicy.
„W okresie od 1 stycznia 2022 r. do 30 kwietnia 2023 r. 541 podmiotów prowadzących działalność gospodarczą sprowadziło 4,3 mln ton zbóż i roślin oleistych o wartości 6,2 mld zł (z przeznaczeniem na cele: konsumpcyjne, na pasze dla zwierząt, do siewu oraz jako zboże techniczne). Ponadto w okresie 4,7 tys. ton zbóż i roślin oleistych o wartości 5 mln zł zostało sprowadzonych przez 11 osób fizycznych” – czytamy w raporcie z kontroli. – „Sześciu z dziesięciu największych importerów zbóż i roślin oleistych z Ukrainy do Polski miało siedzibę w Warszawie i województwie mazowieckim. Największą ilość zboża i rzepaku, tj. 0,5 mln ton o wartości 0,6 mld zł sprowadziła firma zajmująca się przeładunkiem i sprzedażą produktów rolnych mająca siedzibę w województwie mazowieckim” – twierdzą pracownicy NIK.
Trwają negocjacje na temat podziału ministerstw pomiędzy partiami koalicji. Nadal nieobsadzone może być stanowisko szefa lub szefowej resortu zdrowia.
Negocjacje dotyczące podziału stanowiskach w ministerstwach przyszłej koalicji rządzącej wciąż trwają – mimo że niedługo po wyborach Donald Tusk stwierdził, że ma „komplet ministrów”, i mimo że Mateusz Morawiecki twierdzi, że kompletuje swój gabinet, który mógłby zyskać wotum zaufania w Sejmie. O rozmowach między Lewicą, Trzecią Drogą a Koalicją Obywatelską mówiła rano Joanna Mucha z Polski 2050. Według niej ministerstwo zdrowia może przypaść Izabeli Leszczynie z KO. Według niego posłanka dałaby sobie radę, choć pełnienie tej funkcji będzie bardzo trudnym zadaniem.
„Ktokolwiek podejmie się tej misji, weźmie to ministerstwo, musi mieć świadomość, że to misja samobójcza, politycznie i być może też w sensie zupełnie fizycznym. Przypomnę, że mamy dwóch ministrów zdrowia w wolnej Polsce, którzy odeszli z tego świata sprawując tę funkcję” – mówiła Mucha w Radiu Zet. Odniosła się również do informacji o tym, że sama mogłaby objąć tę funkcję.
„Znam się na systemie, na opiece zdrowotnej, ale nie spodziewam się takiej propozycji. Wiem tyle, ile jest w doniesieniach medialnych. Rzeczywiście mówi się o Izabeli Leszczynie” – mówiła Mucha.
Polskie Stronnictwo Ludowe również otrzymało zaproszenie na rozmowy od Mateusza Morawieckiego – mówi wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski. Jak zapowiedział, jego ugrupowanie nie ma zamiaru rozmawiać z PiS-em o budowaniu sejmowej większości.
„Nie idziemy, dlatego, że umówiliśmy się już z innymi partnerami i zbudowaliśmy większość, więc nie ma sensu chodzić i budować jakiejkolwiek iluzorycznej większości, bo jej po prostu nie będzie” – mówił na antenie Polast News.
Przypomnijmy, że zaproszenia od premiera otrzymali liderzy kilku ugrupowań opozycyjnych. Na pewno wiemy o listach, które wpłynęły do Polski 2050, PSL, Lewicy i Konfederacji.