Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Amerykański wywiad miał informacje o możliwym ataku terrorystycznym w Rosji. W dodatku Amerykanie przekazali to ostrzeżenie nieoficjalnymi kanałami Kremlowi – informuje „The New York Times”
Amerykańscy urzędnicy korzystając z „prywatnych kanałów” ostrzegli Kreml przed możliwym atakiem terrorystycznym – podaje „The New York Times”. Ostrzeżenie było oparte na danych amerykańskiego wywiadu, który dotarł do informacji na temat planowanego ataku. Były one na tyle precyzyjne, że 7 marca amerykańska ambasada w Moskwie wydała publiczne ostrzeżenie zalecające obywatelom USA przebywającym w Rosji, by przez najbliższe 48 godzin nie uczestniczyli w zgromadzeniach masowych a zwłaszcza koncertach ze względu na zagrożenie „atakiem terrorystycznym przygotowywanym przez ekstremistów”.
Informacje zebrane przez amerykański wywiad wskazywały, że atak może przygotowywać ISIS, a ściśle mówiąc jego afgański oddział Państwo Islamskie Prowincja Choresan znany również jako ISIS-K lub ISPK (od Islamic State Province Khoresan).
"ISIS-K od dwóch lat ma obsesję na punkcie Rosji i oskarża Kreml o przelewanie krwi muzułmańskiej – wskazując interwencje Moskwy w Afganistanie, Czeczenii i Syrii” – mówił NYT Colin Clarke, analityk ds. walki z terroryzmem w Soufan Group.
ISIS jeszcze w piątek wieczorem publicznie przyznało się do przeprowadzenia zamachu pod Moskwą.
W ruinach spalonego podmoskiewskiego Crocus City Hall wciąż trwają poszukiwania ofiar piątkowego zamachu terrorystycznego, do którego przyznało się ISIS
Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej poinformował w sobotę po południu, że liczba ofiar piątkowego zamachu na podmoskiewską salę koncertową Crocus City Hall wzrosła do 133. Wcześniej rosyjska propagandystka Margarita Simonian podawała liczbę 143 ofiar. Na miejscu tragedii wciąż trwają poszukiwania.
„W tej chwili w placówkach medycznych przebywa 107 pacjentów. Troje z nich to dzieci, jedno dziecko jest w stanie krytycznym, dwoje dzieci jest w stanie ciężkim. Wśród dorosłych 15 jest w stanie bardzo ciężkim, 42 w ciężkim. Aktywnie współpracujemy ze wszystkimi placówkami medycznymi” – poinformowała rosyjska wicepremier Tatiana Golikowa.
Rosyjskie media informowały, że część najlżej rannych pacjentów wyszła już ze szpitali, rosyjskie służby wcześniej podawały, że hospitalizowanych łącznie zostało 121 osób.
Putin zapowiada srogą zemstę za zamach, insynuując rzekomy udział w nim Ukrainy. Ogłosił też żałobę narodową
Prezydent Rosji Władimir Putin przemówił po raz pierwszy od zamachu. Zapowiedział srogą zemstę (dokładnie tak, jak w swoim przemówieniu w 1999 r., kiedy po raz pierwszy startował w wyborach prezydenckich, a w Rosji nieznani sprawcy wysadzili kilka bloków mieszkalnych – wtedy notowania Putina poszybowały pod niebo). Jeszcze nie wskazał sprawców. Przemówienie było jednak skonstruowane tak, że łączyło zamach z wojną w Ukrainie. „Obecnie możemy powiedzieć, co następuje: wszyscy czterej bezpośredni sprawcy ataku terrorystycznego, wszyscy, którzy strzelali i zabijali ludzi, zostali znalezieni i zatrzymani. Próbowali uciec i przemieszczali się w kierunku Ukrainy, gdzie według wstępnych danych przygotowano dla nich przejście przez granicę państwową od strony ukraińskiej” – powiedział Putin.
Prezydent Rosji ogłosił żałobę narodową po zamachu.
"Federalna Służba Bezpieczeństwa Rosji i inne organy ścigania pracują nad zidentyfikowaniem i zdemaskowaniem całej bazy wspólników terrorystów. Ci, którzy zapewnili im transport, wyznaczyli drogi ucieczki przed zbrodnią, przygotowali skrytki, składy z bronią i amunicją. Powtarzam organy śledcze i organy ścigania zrobią wszystko, aby ustalić wszystkie szczegóły przestępstwa” – mówił Putin.
„Przestępcy z zimną krwią i celowo postanowili zabijać, strzelać z bliska do naszych obywateli, do naszych dzieci, tak jak kiedyś zrobili to naziści, gdy dokonywali masakr na okupowanych terytoriach. Planowali zorganizowanie pokazowej egzekucji, krwawego czynu zastraszenia” – powiedział też Putin. A pojęcie ”okupowane terytoria" jest teraz używane w Rosji na określenie tych ziem Ukrainy, które Putin sobie anektował, ale nie zdołał ich podbić.
Jenocześnie zatrzymani przez FSB rzekomi sprawcy zamachu „zeznają” publicznie w zgodzie ze znanym schematem: mówią, że zostali wynajęci przez zleceniodawców dla pieniędzy. Za skromną stawkę – 0,5 mln rubli. Następnym krokiem Putina będzie wskazanie „mocodawców”. I to wobec nich zrealizuje groźbę z orędzia: „wszyscy, którzy stoją za atakiem terrorystycznym na Crocus, zostaną ukarani”.
„Ukraina nie ma najmniejszego związku z tym incydentem. Ukraina toczy wojnę z Rosją na pełną skalę i rozwiąże problem rosyjskiej agresji (swoją drogą, agresji z zamierzonym elementem terrorystycznym) na polu bitwy. Wersje rosyjskich służb specjalnych dotyczące Ukrainy są absurdalne. Absolutnie nie do utrzymania” – powtórzył natomiast na platformie X Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy.
„To kolejne kłamstwo rosyjskich służb specjalnych, które nie ma nic wspólnego z rzeczywistością i nie wytrzymuje żadnej krytyki. Ukraina oczywiście nie była zaangażowana w ten atak terrorystyczny. Ukraina broni swojej suwerenności przed rosyjskimi najeźdźcami, wyzwalając własne terytorium i walczy z armią okupanta i celami wojskowymi, a nie cywilami.” – tak z kolei skomentował rosyjskie sugestie dotyczące udziału Ukrainy w zamachu rzecznik ukraińskiego wywiadu wojskowego Andrij Jusow.
Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej poinformował, że liczba ofiar śmiertelnych piątkowego wieczornego ataku terrorystycznego na salę koncertową Crocus City Hall na obrzeżach Moskwy wzrosła do co najmniej 115. Wśród zabitych jest trójka dzieci. Wciąż trwa przeszukiwanie ruin spalonego w wyniku zamachu obiektu – liczba ofiar może więc ponownie wzrosnąć.
Rosjanie podają również, że 121 osób zostało hospitalizowanych, a stan około 60 z nich – w tym niewielkiej liczby dzieci – określany jest jako „poważny” lub „bardzo poważny”. Jak dotąd ministerstwo zdrowia Rosji opublikowało dane 41 ofiar śmiertelnych, których tożsamość została w pełni potwierdzona.
Na konwencji wyborczej w Białymstoku Szymon Hołownia dość jednoznacznie oskarżył koalicyjnych partnerów o „politykierstwo” i „partyjniactwo” oraz zarzucił im „wybuchy ambicji”
W Białymstoku o 10 rozpoczęła się samorządowa konwencja wyborcza Trzeciej Drogi. Wystąpili na niej liderzy formacji – szef Polski 2050 Szymon Hołownia i prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Obaj zaczęli od omawiania sytuacji wewnątrz Koalicji 15 Października.
„Na dwa tygodnie przed wyborami coś zaczyna iść nie tak. PiS uzyskuje wciąż szanse na to, by utrzymać kilka sejmików” – tak zaczął Hołownia. I szybko przeszedł do wskazywania winnych tego stanu rzeczy — czyli swych koalicyjnych partnerów.
„Zobaczcie, do czego doprowadziły niemądre kłótnie i spory w Koalicji 15 Października. Zobaczcie, do czego doprowadziło politykierstwo. Do czego doprowadziły personalne i partyjniackie — powiem to wprost — wybuchy tych, czy innych ambicji. (...) Musimy pamiętać o tym, jaka jest stawka tych wyborów.” – mówił Hołownia.
Nie przypomniał, że do publicznych spięć w koalicji doszło po tym, jak to właśnie on jako Marszałek Sejmu przełożył bez konsultacji z koalicjantami sejmową debatę o projektach ustaw aborcyjnych na 11 kwietnia. Ostro zareagował na to Donald Tusk, który zwracając się do Trzeciej Drogi, stwierdził 8 marca: „Macie prawo trwać przy swoich poglądach, ale nie będziecie narzucać poglądów i konsekwencji swoich poglądów innym, którzy mają inne poglądy i chcą o sobie decydować”. Reakcje Lewicy były wielokrotnie ostrzejsze — najdalej poszła posłanka Anna Maria Żukowska, która na platformie X napisała do Hołowni „wyp... z tym spokojem”.
Odpowiedź Hołowni na to zaprezentowana w Białymstoku brzmi „dość kłótni”.
„Musimy pokazać, że potrafimy współpracować. Że nie podzielimy losu PiS-u, który pokłócił się tak, że nie był w stanie już być wyborem dla Polaków. Musimy powiedzieć jasno i wyraźnie: dość kłótni i do przodu, bo tego oczekują wyborcy.” – mówił Hołownia.
W bardzo podobnym duchu wypowiadał się po nim Władysław Kosiniak-Kamysz
„Nikt tu nie jest bez winy. Zrobimy wszystko, by wyciągnąć wnioski, liczymy na to, że nasi koalicjanci zrobią to samo” – mówił lider PSL.