Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
KE postanowiła rozdysponować 500 milionów euro europejskim firmom produkującym amunicję artyleryjską, by wspierać walczącą Ukrainę. Na liście beneficjentów jest polska firma Dezamet
Celem programu jest zwiększenie produkcji amunicji w Unii Europejskiej. Komisja Europejska chce dostarczać jej więcej do walczącej Ukrainy, ale też wspomóc państwa członkowskie w uzupełnieniu zapasów. Dzięki unijnemu wsparciu europejski przemysł obronny ma zwiększyć zdolności produkcyjne do 2 mln pocisków rocznie do końca 2025 roku. Obecnie produkuje nieco ponad 1 mln rocznie.
„Europa jest gotowa produkować więcej, szybciej i razem” – skomentował komisarz do spraw przemysłu i rynku wewnętrznego, Thierry Breton.
Pieniądze trafią do firm zbrojeniowych w państwach członkowskich UE, a także w Norwegii. Wśród największych beneficjentów są firmy niemieckie (otrzymają ok. 85 mln euro) i właśnie norweskie (87,6 mln euro). Firmy francuskie dostaną 38 mln euro, fińskie 32,5 mln euro, węgierskie 27 mln euro, hiszpańskie 23,8 mln euro, a szwedzkie 19 mln euro. Na liście znalazła się polska firma Dezamet – działająca w ramach Polskiej Grupy Zbrojeniowej – która otrzyma około 2,1 mln euro.
Beneficjentami pomocy będą także międzynarodowe konsorcja firm. Np. konsorcjum włosko-francusko-norwesko-fińsko-łotewskie ma dostać ok. 41,3 mln euro.
Pakiet 500 mln euro ma w założeniu pobudzić inwestycje ze strony samego przemysłu, przez co łączny efekt unijnego wsparcia wyniesie ok. 1,4 mld euro.
Były minister sprawiedliwości podzielił się w mediach społecznościowych historią swojej choroby nowotworowej
Tajemnicze zniknięcie Zbigniewa Ziobry z polityki tuż po przegranych przez Zjednoczoną Prawicę październikowych wyborach uruchomiło falę spekulacji. Informacje o chorobie nowotworowej lidera Suwerennej Polski przekazywali jego współpracownicy, a sam Ziobro na trzy miesiące zupełnie zniknął z mediów. Część komentatorów twierdziła, że to zasłona dymna, a były minister sprawiedliwości po prostu ulotnił się z kraju.
Na początku marca Ziobro wrócił do publikowania wpisów w mediach społecznościowych. Najpierw pożegnał zmarłą prof. Elżbietę Starosławską z lubelskiego centrum onkologii. Później w kilku zdaniach poinformował, że przeszedł operację usunięcia nowotworu z przełyku i przerzutów do żołądka.
Dziś rano opublikował na portalu X obszerniejszy wpis, w którym relacjonuje, jak dowiedział się o chorobie. Opatrzył go zdjęciem ze szpitalnej sali, na którym leży podłączony do aparatury medycznej.
„O moim wrogu dowiedziałem się 13 listopada, w dniu ślubowania nowo wybranych posłów. Po drodze do Sejmu podjechałem do szpitala MSWiA w Warszawie. Odebrałem wynik badań histopatologicznych. Otworzyłem kopertę i czytam: nowotwór złośliwy przełyku. Rak! Tuż przed wejściem na salę plenarną wpisałem w wyszukiwarce Google hasło: »nowotwór złośliwy przełyku rokowania« i zobaczyłem … wyrok: umiera 90-95 proc. chorych!” – pisze Ziobro.
Z relacji wynika, że Ziobro przeszedł radio- i chemioterapię, a następnie skomplikowaną operację. Tę lekarze uznali za udaną. Ziobro ma jednak nadal trudności z mówieniem.
„A więc statystyki statystykami, a walczyć trzeba do końca. Teraz muszę wrócić do sił. Głęboko wierzę, że niedługo się zobaczymy. Wszystkim Państwu życzę zdrowia i jeszcze raz dziękuję za modlitwy i wsparcie” – podsumował Ziobro.
Przesłuchanie prezesa PiS trwało niemal osiem godzin. Było pełne złośliwości i nieścisłości. W trakcie posiedzenia wykluczono z obrad posłów PiS Mariusza Goska i Jacka Ozdobę.
Komisja śledcza rozpoczęła się od awantury: na samym początku prezes PiS odmówił złożenia oświadczenia, w którym musiałby powiedzieć „będę mówił szczerą prawdę, niczego nie ukrywając z tego, co mi jest wiadome”.
Argumentował:
„Mam złożyć wedle przepisów odnoszących się do działania komisji przyrzeczenie. W tym przyrzeczeniu jest formuła mówiąca o tym, że muszę powiedzieć wszystko, co wiem, a część mojej wiedzy dotyczącej Pegasusa, która może być traktowana jako tajna, ściśle tajna, można powiedzieć marginalna. Ale jeśli mam powiedzieć całą prawdę, to nie mogę złożyć takiego przyrzeczenia. To jest prosta sprawa”.
Po godzinie dyskusji rozpoczęło się przesłuchanie. Prezes Jarosław Kaczyński podkreślał, że nie wiedział o jego zakupie. Później jednak okazało się, że był poinformowany o „jakimś systemie”, który Polska planuje kupić, żeby walczyć z przestępczością.
Uważa, że on sam nie był podsłuchiwany. Nie był również podsłuchiwany premier Mateusz Morawiecki – Kaczyński wie to od byłego szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego. Wierzy mu, bo Kamiński jest „prawdziwym patriotą i człowiekiem o uczciwości autentycznej”.
Jarosław Kaczyński informacje o podsłuchiwaniu europosła Krzysztofa Brejzy „fejkami”. Później jednak mówił: „Są poważne przesłanki, by sądzić, że Krzysztof Brejza i jego ojciec dopuścili się (czynów karalnych)”.
W trakcie ośmiu godzin przesłuchania nie brakowało wzajemnego obrażania się, powtarzanego przez Jarosława Kaczyńskiego do znudzenia żartu, polegającego na zwracaniu się do posła Zembaczyńskiego per „panie członku” i dublujących się pytań.
Naszą relację i analizę posiedzenia komisji śledczej można przeczytać tutaj:
Rosjanie przeprowadzili atak na Odessę, jeden z najtragiczniejszych od początku pełnoskalowej wojny w Ukrainie. Władze miasta ogłosiły żałobę. Wiadomo na razie o 20 ofiarach śmiertelnych, ponad 70 jest rannych.
Rosjanie ostrzelali miasto pociskami balistycznymi z półwyspu krymskiego. Kiedy na miejsce, gdzie eksplodowała pierwsza rakieta Iskander przybyli ratownicy z Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych oraz karetki pogotowia, Rosja zaatakowała ponownie.
Zniszczonych zostało też co najmniej 10 domów, karetki pogotowia i wozy strażackie.
Onet ujawnił kolejne nagrania z podsłuchów, jakie prowadziło CBA. Według Onetu podsłuch w gabinecie Daniela Obajtka założyła CBA w 2018 roku, niedługo po tym, jak został prezesem Orlenu. Nie był podejrzany o popełnienie przestępstwa. Służby miały zbierać materiały na wszelki wypadek.
W nagraniu słychać rozmowę prezesa Orlenu z Piotrem Nisztorem, prawicowym dziennikarzem. Nisztor prosi Obajtka o znalezienie pracy dla jego żony i ojca. „My o nią zadbamy i się zaopiekujemy. Tak samo z ojcem. Może kogoś wypierdolę” – mówi Obajtek.
Później dzieli się z Nisztorem refleksją:
„Przyjacielu, uważam, że te skurwiele kradły i jeszcze stanowiska załatwiały. A my przynajmniej nie kradniemy, staramy się zrobić, żeby nasi ludzie, kurwa, zarabiali. Bo przyjdą chude lata, że będziemy musieli wszyscy przetrwać”.
„By sytuacja Ukrainy się poprawiła, pomoc musi być natychmiastowa. Europa i Trójkąt Weimarski mają odpowiedzialność za bezpieczeństwo, przyszłość relacji transatlantyckich. Im silniejsza i bardziej zjednoczona Europa, tym większe szanse dla Ukrainy” – mówił Tusk po spotkaniu z Berlinie z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem i kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem.
Olaf Scholz wyjaśniał: „Uzgodniliśmy dziś kilka głównych obszarów, m.in. od teraz będziemy kupować jeszcze więcej broni dla Ukrainy, na całym rynku światowym, co jest dobrą poprawą. Po drugie rozbudujemy produkcję sprzętu wojskowego, także przez współpracę z partnerami w Ukrainie. Po trzecie powołamy w ramach formatu Ramstein nową koalicję zdolności na rzecz dalekosiężnej artylerii rakietowe”.
Amerykańska firma Hindenburg Research opublikowała raport, w którym czytamy, że „rzekome zbycie działalności LPP w Rosji było całkowitą fikcją”. LPP, właściciel m.in. marki Reserved, odcina się od zarzutów i zgłasza sprawę do prokuratury.
Akcje polskiej firmy odzieżowej LPP przez cały piątek gwałtownie staniały. Na zakończenie notowań spadek cen sięgnął 35,78 procent. To wynik śledztwa Hindenburg Research, amerykańskiej firmy, która w opublikowanym właśnie raporcie poinformowała, że LPP jedynie pozornie zrezygnował ze sprzedawania swoich ubrań w Rosji.
Polska firma, do której należą marki Reserved, Sinsay, Mohito, Cropp i House, była jedną z tych, które po rozpoczęciu pełnoskalowej wojny w Ukrainie, ogłosiły wycofanie się z Rosji. Decyzja zapadła 28 kwietnia 2022 roku. 19 maja spółka ogłosiła zakończenie negocjacji z nienazwanym nabywcą. Do sprzedaży doszło 30 czerwca.
Hindenburg Research pisze: „LPP twierdzi, że sprzedała swoje rosyjskie aktywa (tzw. »Re Trading«) »chińskiemu konsorcjum« za kwotę ok. 382 mln dolarów. Ustaliliśmy, że kupującym była firma fasadowa z siedzibą w Dubaju o nazwie Far East Services, której właściciele i dyrektorzy nie zostali ujawnieni. Spółka Far East Services została utworzona zaledwie dzień przed ogłoszeniem przez LPP informacji o osiągnięciu porozumienia w sprawie sprzedaży rosyjskiej spółki zależnej. Nie ma weryfikowalnej zewnętrznie obecności, osiągnięć w branży modowej ani widocznych powiązań z Chinami”.
Dalej czytamy: „Były pracownik LPP powiedział nam, że transakcja była »fasadą mającą ukryć prawdę o niesprzedawaniu rosyjskich oddziałów«, dodając, że rosyjskie operacje LPP w dalszym ciągu są »bezpośrednio kontrolowane przez centralę i zarząd LPP«”.
W raporcie padają również słowa, jakie miał wypowiedzieć dyrektor generalny i założyciel LPP Marek Piechocki: „Nie przejmowałbym się jakąś wojną między Rosją a Ukrainą. Ta [wojna] jest tylko tymczasowa”.
Po sprzedaży „chińskiemu konsorcjum” sklepy Cropp w Rosji stały się sklepami „Cr”, a Reserved – „Re”. Już wtedy media informowały, że w Rosji nadal można kupić produkty z fabryk LPP. „Na mocy podpisanej umowy kupujący nabył prawo do sprzedaży wszystkich towarów przeznaczonych na rynek rosyjski. Transakcja objęła więc produkty znajdujące się w momencie zawarcia umowy sprzedaży spółki w magazynach oraz sklepach stacjonarnych, zlokalizowanych w Rosji, jak również te, które były przewidziane, zamówione czy już wyprodukowane na potrzeby rynku rosyjskiego” – wyjaśniała wtedy spółka.
Hindenburg Research w grudniu 2023 roku wysłał tajnych klientów do flagowych sklepów „Far East Services”, czyli spółki która miała kupić rosyjskie aktywa LPP, w Moskwie i w Petersburgu. Prawie wszystkie sfotografowane przez nas ubrania miały identyczne wzory i kolory jak kolekcje jesienno-zimowe w katalogach internetowych LPP w Polsce. „Co wskazuje, że produkty LPP co najmniej 18 miesięcy po rzekomym zbyciu nadal w jakiś sposób przedostają się do Rosji” – czytamy.
LPP się od tych zarzutów odcina i informuje, że sprawa została zgłoszona do prokuratury. „W dniu dzisiejszym do Prokuratury zostały złożone zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na szkodę LPP SA i jej akcjonariuszy, inwestorów giełdowych, zagrażające bezpieczeństwu rynku finansowego. Podstawą zawiadomienia są nieprawdziwe bądź zmanipulowane informacje opublikowane w dniu dzisiejszym w materiale Hindenburg Research” – napisano w jednym z trzech oświadczeń.
Firma podkreśla, że nie jest właścicielem biznesu rosyjskiego oraz nie kontroluje „obecnych właścicieli i dyrektorów spółki, która zakupiła RE TRADING OOO. Kupujący jest niezależną firmą, z którą LPP nie wiążą żadne powiązania kapitałowe ani osobowe”.
„LPP od kilku miesięcy monitoruje sytuację związaną z atakiem skierowanym przeciwko Spółce, mającym na celu manipulację kursem akcji. Z pozyskanych informacji wynika jednoznacznie, że atak jest inspirowany przez osoby, których celem jest uzyskanie korzyści na utracie wartości akcji LPP” – czytamy.
Raport można znaleźć TUTAJ.
Odpowiedzi LPP – TUTAJ.
Od godz. 12 do 20 trwało przesłuchanie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego podczas posiedzenia komisji śledczej ds. Pegasusa.
Komisja śledcza obradowała od godziny 9 rano. Pierwszym przesłuchiwanym był prof. Jerzy Kosiński z Zakładu Systemów Bezpieczeństwa Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni, który jest ekspertem od cyberbroni. Po dwóch godzinach na sali pojawił się drugi przesłuchiwany – Jarosław Kaczyński.
Odpowiadał na pytania niemal przez osiem godzin.
Choć nie brakowało wzajemnego obrażania się, powtarzanego przez Jarosława Kaczyńskiego do znudzenia żartu, polegającego na zwracaniu się do posła Zembaczyńskiego per „panie członku” i dublujących się pytań, przewodnicząca Magdalena Sroka wyszła z obrad zadowolona.
„Wiemy, że był poinformowany, kiedy dochodziło do zakupu Pegasusa” – powiedziała, podkreślając, że wcześniej Jarosław Kaczyński zasłaniał się kompletną niewiedzą. „Polacy dowiedzieli się o tym dopiero w 2022 roku” – dodała.
Jak podkreślała, przesłuchanie pokazało także, że „mieliśmy do czynienia z wicepremierem do spraw bezpieczeństwa, który nie zapoznał się z żadną analizą dotyczącą Pegasusa i nie zlecił takiej analizy”.
Sam Kaczyński po wyjściu z sali opowiedział dziennikarzom historię, którą powtarzał już wielokrotnie – politycy spoza PiS działają na „zlecenie”. „Na zlecenie sił rządzących, albo nawet zewnętrznych” – mówił.