Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Ministra do spraw równości, Katarzyna Kotula, w rozmowie z „Newsweekiem” podkreśla, że w Sejmie będą procedowane projekty Lewicy i KO w sprawie aborcji. „Cel jest jeden: liberalizacja aborcji do 12. tygodnia, bez podawania przyczyny” – mówi. „Może być tak, że Polska 2050 złoży ustawę, która będzie powrotem do całkowitego zakazu, czyli tzw. zgniłego kompromisu. Moje stanowisko jest twarde: »nie« dla powrotu do kompromisu, »nie« dla referendum w tej sprawie. »Tak« dla procedowania tych ustaw w komisji”.
Podkreśla również, że nie chce czekać do wyborów samorządowych. Przepisy liberalizujące aborcję mają zostać wprowadzone jak najszybciej. Ale zanim to się stanie, nowy rząd chce uznać wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r. za niebyły. „Orzekali sędziowie dublerzy. I to należy dziś zrobić, bo w sposób naturalny wrócimy do stanu prawnego sprzed wyroku” – mówi Kotula, podkreślając, że powrót do „kompromisu” to wciąż powrót do zakazu aborcji.
Katarzyna Kotula zapowiada również ustawę o związkach partnerskich. „Umówiliśmy się z premierem, że powstanie do końca zimy. Ale chciałabym, żebyśmy wcześniej przygotowali zapis o zakazie mowy nienawiści i stworzyli bezpieczną przestrzeń do debaty o związkach partnerskich” – podkreśla.
Ministra chciałaby, żeby pierwsze związki partnerskie osób tej samej płci zostały zawarte jeszcze w tym roku. Czy prezydent nie zawetuje ustawy? „Jest iskierka nadziei” – odpowiada Kotula.
175 milionów – z taką kwotą zakończył się 32. finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Liczenie ostatecznego wyniku potrwa dwa miesiące.
Dokładnie 175 426813 zł – to kwota deklarowana, z którą zakończył się 32. finał WOŚP.
To rekordowy wynik – w ubiegłym, 2023, roku, o północy po finale na koncie WOŚP było 154 mln zł. Dwa lata temu – 136 mln. Kwota deklarowana to to suma kwot szacunkowych od sztabów, wyników zbiórek elektronicznych w momencie zakończenia dnia finału w studiu oraz darowizn przekazanych przez partnerów.
Suma 32. finału jeszcze wzrośnie, bo wciąż trwają aukcje charytatywne. Nadal można wpłacać pieniądze do e-skarbonek, a sztaby przesyłają Fundacji kwoty zebrane do puszek.
Co roku ostateczny wynik jest wyższy od kwoty deklarowanej o kilkadziesiąt milionów złotych. Liczenie potrwa dwa miesiące, a rezultat tegorocznej zbiórki poznamy pod koniec marca.
Orkiestra zbierała w tym roku na „Płuca po pandemii”, czyli sprzęty do diagnostyki, leczenia i rehabilitacji chorób płuc. Urządzenia trafią zarówno na oddziały dla dorosłych, jak i te dziecięce. W planach jest zakup m.in. rezonansów magnetycznych i aparatów ultrasonograficznych, kriosond oraz przenośnych spirometrów.
„Kupimy furę sprzętu. Będziemy prowadzić nasze programy medyczne. Będziemy tak, jak na nowoczesnym świecie pomagać ochronie zdrowia, ale najważniejsze i najbardziej wartościowe, teraz to czuję, że ten niezwykły duch nas połączył w wielkiej, pozytywnej sprawie” – napisał Jurek Owsiak, szef WOŚP, po finale.
Fundacja informuje, że po ostatnim finale, podczas którego zbierano na walkę z sepsą, WOŚP kupił kupiliśmy 498 urządzeń. Wsparcie otrzymało 208 laboratoriów w 151 miastach. W sumie udało się wtedy zebrać 243 mln zł. W ciągu 31 finałów WOŚP zebrała blisko 2 miliardy złotych i kupiła 71,5 tysiąca urządzeń.
Cały czas można licytować przedmioty i doświadczenia, z których cały zysk trafi na konto WOŚP. W tym roku opublikowano aż 230 tysięcy aukcji, na których już udało się zebrać 28 mln zł.
Co można kupić? Czerwona sukienka Igi Świątek kosztuje ponad 68 tys. zł, kolacja z Karolem Okrasą 12 tys., a „ziemniaczany posiłek” z Zofią i Janem Pawłem z serialu „1670” – 50,1 tys. zł.
Pierwszy raz od ośmiu lat swoje aukcje WOŚP wystawiły niemal wszystkie ministerstwa. Można wylicytować wycieczkę po Ministerstwie Cyfryzacji z Krzysztofem Gawkowskim, spacer po Puszczy Białowieskiej z ministrą klimatu Pauliną Hennig-Kloską czy posiłek w wojskowej stołówce z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. Za ołówek i książkę „Upadek Cesarstwa Rzymskiego” od Donada Tuska trzeba zapłacić już 51,1 tys. zł.
Przedmioty na aukcje może wystawiać każdy. Wpierając WOŚP, można kupić ręcznie robione pluszaki, ale też spacery po lasach w całej Polsce, plakaty, obrazy, a nawet fragment ogrodzenia między Koreą Południową i Północą.
Lektury, samodzielnie opanowanie materiału, nauka słówek – zostają. W myśl nowych przepisów nauczyciele nie będą mogli jednak zadawać uczniom innych prac domowych. W klasach I-III wcale, w klasach IV-VIII prace będą dobrowolne i nie będą podlegać ocenie
Ministerstwo Edukacji skierowało do konsultacji projekt nowelizacji rozporządzenia ws. w sprawie oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów w szkołach publicznych. Według kierownictwa resortu nowe przepisy mają przede wszystkim zmienić filozofię myślenia o nauce. To szkoła, a nie dom ma być miejscem, w którym dzieci zdobywają umiejętności i wiedzę.
Nowe wytyczne obejmą uczniów i uczennice szkół podstawowych. Z klas I-III prace domowe znikną całkowicie. Dla starszych uczniów dodatkowa praca pisemna czy arkusz zadań do wypełnienia w domu, będzie nieobowiązkowy. Nauczyciele nie będą mogli też wystawiać ocen za jej wykonanie. „Zgodnie z założeniem, nauczyciel sprawdza pisemną lub praktyczną pracę domową i informuje ucznia o poprawności i jakości jej wykonania. Takie rozwiązanie jest korzystne dla ucznia, bowiem wspiera jego rozwój indywidualny, minimalizując zagrożenia związane ze stresem i nierównościami” – pisze Ministerstwo Edukacji.
Celem ma być zmniejszenie presji i odciążenie uczniów i uczennic. Zmiana przepisów ma też sprzyjać wyrównywaniu szans. „W opinii ekspertów i naukowców, jakość i częstotliwość odrabiania prac domowych przez uczniów szkół podstawowych w dużym stopniu uwarunkowana jest możliwościami rodziców. Dzieci rodziców słabiej wykształconych i o mniejszych kompetencjach mają mniejsze szanse na osiąganie dobrych wyników w tym zakresie” – stwierdza MEN.
To nie znaczy, że uczniowie i uczennice po ostatnim dzwonku w ogóle nie będą myśleć o szkole. Nauczyciele będą mogli wymagać: od najmłodszych uczniów – nauki czytania, od starszych – czytania lektur, przyswojenia treści omawianych w szkole, czy opanowania słówek z języków obcych. Według ministerstwa zmiana ma pozwolić uczniom wykorzystać dodatkowy czas na samodzielną naukę, realizowanie pasji i odpoczynek.
Zmiany mają wejść w życie wraz z nowym rokiem szkolnym, od 1 września 2024. Za wyjątkiem zakazu zadawania prac domowych w klasach I-III. Ministerstwo proponuje, żeby przepisy obowiązywały już 14 dni po wejściu w życie ustawy, czyli prawdopodobnie jeszcze wiosną 2024.
O kontrowersjach dotyczących zmian w ocenianiu pisał w OKO.press Piotr Pacewicz:
Po lekturze rozporządzenia wiemy, że Ministerstwo Edukacji dostrzegło, że lawinę prac domowych zapoczątkowało wprowadzenie przeładowanej podstawy programowej. Nie można więc wprowadzać rewolucji w klasach IV-VIII bez zmiany podstaw programowych.
MEN nadal nie rozumie jednak, że zamiast rozporządzenia przydałyby się mądre wytyczne, a wyrównywanie szans za pomocą ograniczania zadań domowych może być przeciwskuteczne. Badania edukacyjne pokazują, że ćwiczenie ma generalnie pozytywny wpływ na zdolności, a dziś więcej ćwiczą uczniowie, którzy już wiedzą więcej. Po wprowadzeniu dobrowolności, możemy mieć do czynienia z sytuacją, w której uczniowie z deficytami, nie mają szansy zasypać braków. To oznacza dalsze pogłębianie nierówności.
Wyniki badań pokazują, że prace domowe generalnie sprzyjają poprawie umiejętności uczniów. Ważne, żeby nie były zadawane za karę, nie były odtwórcze, żeby wymagały samodzielności i planowania albo prac zespołowych.
A do tego wystarczy zmiana myślenia o pracach domowych, a nie sztywne rozporządzenie.
Ministerstwo proponuje także, żeby oceny z religii i etyki nie wliczały się do średniej. „Są to obecnie jedyne przedmioty nieobowiązkowe wliczane do średniej. Wprowadzenie zmiany planowane jest z dniem 1 września 2024 roku” – pisze MEN.
Wykład Jarosława Kaczyńskiego o obronności: tylko człowiek o tak silnej pozycji jak on jest w stanie uchronić nas przed wojną z Rosją, Kosiniak-Kamysz to żaden „tygrys” raczej „tygrysek” Tuska, a nowy rząd dopuszcza się zdrady
Swoje przemówienie w Kielcach Jarosław Kaczyński poświęcił obronności. Stwierdził, że najskuteczniejszą strategią ochrony przed wojną jest odstraszenie Rosji. „Tylko jeżeli będziemy w stanie bronić się długo, nie zostaniemy zaatakowani. Musimy się potężnie uzbroić, ponad nasze możliwości ekonomiczne. Dobrym przykładem jest Izrael. Naprawdę lepiej wydać więcej na armię i nie być okupowanym i bombardowanym” – mówił prezes PiS.
Kaczyński przekonywał, że tylko osoba o silnej pozycji w partii może być w stanie pokonać bariery. Taką osobą w poprzedniej kadencji był – według własnej opowieści – prezes PiS, który został wiceministrem od spraw bezpieczeństwa właśnie po to, żeby przełamać poczucie niemożności. „To się w dużej mierze udało” – mówił Kaczyński, w detalach opisując sprzęt, który zakupił MON pod kierownictwem Mariusza Błaszczaka.
„Hasło PSL »połowa broni kupowana w Polsce« jest na zamówienie naszych wrogów. Nie jesteśmy w stanie tak szybko rozbudować przemysłu zbrojeniowego. To jest niewykonalne. I na razie wszystko, co można kupować w Polsce, to kupujemy, ale trzeba się spieszyć. Rosjanie mogą być gotowi w ciągu kilku lat do kolejnego ataku” – mówił Kaczyński.
Za to z pozycji nowego ministra obrony Władysława Kosiniaka-Kamysza otwarcie szydził. „Tygrys, proszę państwa. Wy się śmiejecie, a to groźne zwierzę. Największy upolowany tygrys ważył 485 kg, prawie pół tony. Jakby tu wpadł to nie daj panie boże... czyli można powiedzieć, że wybór bardzo celny. Tylko państwo mówili, bo tygrysy są groźne, ale czy tygryski są groźne? Tego nie wiem” – mówił prezes PiS. „Ale teraz bez żartów. Żeby przeforsować potężny program, trzeba mieć potężną pozycję polityczną. A czy pan, który ma 30 posłów i jest człowiekiem od najtrudniejszych zadań Tuska, takich, których nikt nie chce (...) jest człowiekiem, który jest w stanie to prowadzić?” – pytał.
Kaczyński stwierdził, że nowy rząd naraża Polskę na wojnę. „Oni robią coś, co trzeba określić jednym słowem. To jest zdrada”.
Jak można się więc obronić? Według prezesa PiS podstawowym warunkiem jest zmiana władzy. „Pierwsza okazja, żeby pokazać, że jesteśmy najsilniejszą partią w Polsce, że idziemy ku zwycięstwu, będzie bardzo niedługo. Wybory samorządowe są niesłychanie ważne” – mówił Kaczyński.
Opowiadał, że na listy PiS w wyborach lokalnych wciągani są ci, którzy mogą zdobyć dużą liczbę głosów. „Musimy zdobyć dużo głosów, musimy zachować władzę, musimy umocnić władzę” – dopingował aktyw prezes PiS. „Trzeba ciężko pracować od najniższego szczebla do najwyższego. Jeżeli tak się stanie, to z całą pewnością zwyciężymy”.
„Niech ta ziemia, ziemia świętokrzyska, z którą jestem związany rodzinnie, a teraz też tak, że jestem posłem, będzie wzorem dla całej Polski, wzorem wielkiego zwycięstwa” – zakończył Jarosław Kaczyński.
32. finał WOŚP rozpoczął się z 42 milionami złotych na koncie. Przed godziną 15 jest już 60 milionów – a to dopiero początek!
Trwa 32. finał WOŚP – na ulicach miast można spotkać wolontariuszy z charakterystycznymi puszkami, a w internecie trwają aukcje charytatywne. Pieniądze można wpłacać również do e-skarbonek – w 2023 niemal połowa zebranej kwoty pochodziła właśnie z wpłat elektronicznych. Dziś przed godziną 15:00 w puszkach online jest już prawie 12 milionów złotych.
Niedzielę zaczęliśmy z sumą 42 mln zł zadeklarowanych na koncie WOŚP. „Podobną kwotę zebraliśmy podczas 17. Finału – całego 17. Finału! Co roku te sumy się zwiększały” – komentował Jurek Owsiak. Do 15:00 kwota deklarowana wzrosła do 60 mln zł. Suma rośnie z minuty na minutę, rozliczane są kolejne puszki, kończą się aukcje, a do e-skarbonek wpadają kolejne wpłaty.
Podczas 31. finału udało się zebrać ponad 243 mln zł. Była to rekordowa suma. Czy tym razem uda się ją przebić?
W krakowskim sztabie przy Urzędzie Miasta słyszymy, że nie rekordy są ważne – ważne jest zaangażowanie wolontariuszy i sympatyków WOŚP. „A zaangażowanie w Orkiestrę jest rekordowe” – mówi Edyta Biel, szefowa sztabu przy Urzędzie Miasta Krakowa. „Mamy najwięcej w historii wydarzeń towarzyszących, a miejsca dla wolontariuszy skończyły nam się szybciej niż zwykle, jeszcze w grudniu” – dodaje.
W sumie z Orkiestrą gra ponad 120 tysięcy wolontariuszy zebranych w 1685 sztabach – nie tylko w Polsce, ale również m.in. w Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, USA i w Japonii.
Największe wydarzenia szykują się na błoniach pod Stadionem Narodowym. Do godz. 22 potrwają koncerty, a zagrają m.in. Tulia, Kwiat Jabłoni i Krzysztof Zalewski. O 20 – tradycyjne światełko do nieba. Nie będą to jednak fajerwerki – WOŚP chce uszanować apele miłośników zwierząt i stawia na widowisko pirotechniczne i świetlne.
WOŚP w tym roku zbiera na „płuca po pandemii”, czyli sprzęt dla dorosłych i najmłodszych pacjentów, który pomoże w walce z powikłaniami po COVID-19. Fundacja planuje zakup sprzętu do diagnozowania, monitorowania i rehabilitacji chorób płuc.
W ubiegłym roku zbieraliśmy na walkę z sepsą.
„Aby zrobić zakupy za środki zebrane podczas 31. Finału, zorganizowaliśmy 66. i 67. konkurs ofert. W ramach tych konkursów kupiliśmy 498 urządzeń. Wsparcie otrzymało 208 laboratoriów w 151 miastach” – informuje WOŚP.