Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
„Po zapoznaniu się z dokumentacją instytucji, dokumentami finansowymi oraz opiniami stowarzyszeń zawodowych i twórczych a także związków zawodowych działających w Zachęcie, 21 grudnia 2023 r. Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego odwołał Janusza Stanisława Janowskiego z pełnionej funkcji dyrektora Zachęty – Narodowej Galerii Sztuki” – czytamy na stronie resortu kultury.
Na razie jego stanowisko ma objąć pełnomocnik. Nie podano jednak nazwiska. Przyszły dyrektor zostanie wybrany w konkursie.
Jak wyjaśnia resort kultury, Janowski „nie zrealizował programowych zobowiązań dotyczących strategii promocji artystów polskich za granicą, przy których to działaniach miał współdziałać z Radą Programową oraz gronem ekspertów. Wśród uchybień dotyczących promocji sztuki polskiej wymienić należy rezygnację z funduszy europejskich i planowanej współpracy bilateralnej z Kunstmuseum w Trondheim”.
W komunikacie ministerstwa czytamy także, że zatrudnieni w Zachęcie kuratorzy nie brali udziału w budowaniu programu wystawienniczego, „co skutkowało ograniczeniem perspektywy priorytetów programowych”.
Były już dyrektor nie powołał Rady Programowej, a „zaniechanie powołania komisji ekspertów znacząco obniżyło poziom merytoryczny projektów”.
O Janowskim, wybranym na stanowisko przez byłego ministra kultury Piotra Glińskiego bez konkursu, mówiła w OKO.press była dyrektorka Zachęty Anda Rottenberg: „Nie kryje ciasnych katolicko-narodowych poglądów i jest niedobrym malarzem. Wiadomo, że za to jest jednym z ideologów rządzącej partii”.
„To nazwisko nie funkcjonuje w kołach opiniotwórczych. Nie ma takiego malarza w świadomości środowiska sztuki w Polsce, nie został rozpoznany przez liczących się krytyków sztuki czy kuratorów” – dodawała.
Komisja śledcza ds. wyborów kopertowych zebrała się już po raz drugi – tym razem rozpatrywane są już pierwsze wnioski dowodowe
Chodzi o wybory prezydenckie w 2020 roku, które ze względu na pandemię COVID-19 miały odbywać się korespondencyjnie.
W OKO.press wyjaśnialiśmy, dlaczego się nie odbyły:
Na wtorkowym (19.12) posiedzeniu wybrano przewodniczącego komisji – Dariusza Jońskiego. Wiceprzewodniczącymi zostali Jacek Karnowski z KO, Bartosz Romowicz z Polski 2050 i Waldemar Buda z PiS. Już wtedy zapowiedziano, że w piątek będą rozpatrywane wnioski dowodowe.
Na komisji nie brakuje jednak emocji. Posłowie PiS – a w szczególności Przemysław Czarnek i Paweł Jabłoński – próbowali zakrzyczeć prace komisji. Zgłaszali również wnioski, utrudniając przejście do planu prac.
W pewnym momencie głos zabrała posłanka Magdalena Filiks (KO). „Jest dla mnie naprawdę istotne, żeby zaprotokołować w protokole z posiedzenia komisji to, co się wydarzyło kilka minut temu. Pan poseł Jabłoński użył mojego nazwiska trzykrotnie i trzykrotnie powtórzył: pani Filiks, będzie pani tego żałowała. Trzy razy. Zapytałam, czy mnie straszy. Powiedział, że tak i że będę tego żałowała. Chciałabym, żeby to, co powiedział pan poseł Jabłoński, znalazło się w protokole z posiedzenia komisji”.
Paweł Jabłoński odpowiedział: – „Potwierdzam, pani poseł Filiks, pan, panie przewodniczący, wszyscy państwo, którzy prowadzicie to w taki sposób, będziecie tego żałowali, bo wprowadzacie precedens, który będzie wykorzystywany także przeciwko wam. Tak, potwierdzam, będziecie tego żałowali. Proszę o zaprotokołowanie tego”.
Kiedy wreszcie udało się uchwalić harmonogram prac i przejść do wniosków dowodowych, posłowie PiS apelowali o przesłuchania Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i ówczesnego kandydata na prezydenta Rafała Trzaskowskiego. Jak argumentowali, były to osoby, którym „mogło zależeć, żeby wybory się nie odbyły”.
Przewodniczący komisji już wcześniej w rozmowie z PAP podkreślał, że przesłuchania będą organizowane chronologicznie. „Chronologicznie to jest od momentu pandemii, dlaczego w sytuacji, w której ludzie siedzieli w domach, na rympał rządzący myśleli, żeby przeprowadzić wybory, wyrzucili 70 milionów złotych w błoto, a wybory się nie odbyły” – mówił.
Razem z posłami KO – Jackiem Karnowskim i Magdaleną Filiks – wnioskowali m.in. o zabezpieczenia korespondencji przesyłanej pocztą elektroniczną, między innymi należącej do Michała Dworczyka, czy byłego premiera Mateusza Morawieckiego, a także o przekazanie przez NIK akt kontroli doraźnej w sprawie działania wybranych podmiotów w związku z przygotowaniem wyborów kopertowych.
Przesłuchania mają zacząć się już 9 stycznia. Wezwani zostaną m.in. Mateusz Morawiecki i Jacek Sasin.
„Donald Tusk powołał prof. Macieja Duszczyka na funkcję wiceministra spraw wewnętrznych i administracji” – powiedział na antenie Radia ZET szef MSWiA Marcin Kierwiński.
„U mnie w resorcie będzie odpowiadał za kwestie międzynarodowe, polityki migracyjnej, tego, co się dzieje na naszej granicy. Nie ma w Polsce lepszego specjalisty” – powiedział minister Kierwiński w Radiu Zet.
Profesor Maciej Duszczyk jest politologiem, doktorem habilitowanym nauk humanistycznych, członkiem Rady Naukowej Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego.
W latach 2008-2011 pracował jako doradca strategiczny w rządzie Donalda Tuska. Między 2012 a 2014 rokiem kierował pracami merytorycznymi zespołu ds. wypracowania polskiej polityki migracyjnej w Kancelarii Prezydenta RP.
Duszczyk jest specjalistą w swojej dziedzinie. Nie jest politykiem, ale ekspertem ds migracji, co pokazuje, że rząd wreszcie uznał migrację za ważne zagadnienie i wielkie wyzwanie XXI w. Jest szansa na to, że nowe władze potraktują to wyzwanie poważnie. Duszczyk wielokrotnie podkreślał, że jesteśmy teraz krajem, do którego się migruje i Polska musi się na to przygotować. To daje szanse na realizację ważnego postulatu wobec nowego rządu – stworzenie spójnej i przemyślanej polityki migracyjnej, której do tej pory nie było.
W wywiadzie dla Krytyki Politycznej Duszczyk mówił: „Polska nie ma ani polityki migracyjnej, ani integracyjnej, a umowa koalicyjna nie wspomina o migracji ani słowem”.
Wskazywał też na to, jak ważna jest integracja osób migrujących. Podkreślał, że polityka integracyjna powinna poprzedzać migracyjną. "Zanim otworzymy się na migrantów, przygotujmy szkoły na przyjęcie ich dzieci, sprawdźmy, czy integracja przez edukację działa, a jeśli tak, otwórzmy się szerzej. Wtedy możemy zacząć rozmawiać o tym, na jakie kierunki chcemy się otwierać, ilu migrantów potrzebujemy i jaką mają odgrywać rolę w polskim społeczeństwie” – mówił.
Duszczyk nie wierzy jednocześnie w to, że przywrócenie praworządności na granicy polsko-białoruskiej może nastąpić szybko: „Niestety, nie ma takiej opcji, by straż graniczna mogła z dnia na dzień po prostu odejść od pushbacków. Białoruś by to natychmiast wykorzystała przeciwko nam. By odejść od pushbacków, potrzebujemy wielu dodatkowych zabezpieczeń”.
Jak dodawał, zapora na granicy z Białorusią powinna zostać „uzupełniona o podobny system jak przy granicy z Królewcem, pozwalający monitorować ruch na granicy”.
„Bo dziś nie wiemy, co dzieje się z migrantami przekraczającymi granicę z Białorusią. Strażnicy graniczni ganiają się z nimi po lasach, co nie ma żadnego sensu” – powiedział.
Z tą diagnozą nie zgadza się sektor humanitarny, który od dwóch lat apeluje o natychmiastowe zaprzestanie wywózek na granicy polsko – białoruskiej.
Pisała o tym w polemice z prof. Duszczykiem Marta Górczyńska, prawniczka z Grupy Granica. Podkreśliła, że zarówno stanowisko Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, jak i polskich sądów jest jednoznaczne: pushbacki są nielegalne.
Żeby implementować wyroki sądów, podkreśliła prawniczka, trzeba wszczynać odpowiednie procedury wobec każdej osoby, która przekracza granicę.
„W zgodzie z literą prawa oznacza to nie »ograniczenie« pushbacków, ale całkowite ich wyeliminowanie. I tak, można to zrobić z dnia na dzień. Nie trzeba w tym celu nawet zmieniać prawa, wystarczy zmienić rozkazy wydane funkcjonariuszom pełniącym służbę na pograniczu. Kropka” – pisała Gróczyńska.
Maciej Duszczyk w rozmowie z „Krytyką Polityczną” zaznaczał także, że jedną z pierwszych decyzji nowego rządu powinna być dekryminalizacja pomocy na granicy.
„Nie może być tak, że aktywiści z takich organizacji jak Podlaskie Ochotnicze Pogotowie Humanitarne czy Klub Inteligencji Katolickiej muszą liczyć się z tym, że podając uchodźcy szklankę wody czy udzielając pomocy medycznej komuś, kto zranił się np. przy próbie przekroczenia muru, ryzykują zarzuty za pomoc w przemycie ludzi” – powiedział.
Historie aktywistów, którzy byli oskarżani o pomoc w przemycie, opisywaliśmy w OKO.press:
„Gdyby nie szybka reakcja policji moglibyśmy być świadkami dziesiątek ofiar”- powiedział czeski minister spraw wewnętrznych Vít Rakušan po czwartkowej strzelaninie na Uniwersytecie Karola. Prezydent Petr Pavel ogłosił żałobę narodową
24-letni mężczyzna na terenie Uniwersytetu Karola w Pradze zastrzelił co najmniej 14 osób, a 25 innych ranił. Do strzelaniny doszło w czwartek 21 grudnia na Wydziale Sztuki w samym centrum stolicy Czech. Policja identyfikuje ofiary. Nie podano jeszcze danych sprawcy.
Prezydent Petr Pavel zarządził żałobę narodową na 23 grudnia. „Czechy potrzebują spokoju, który pozwoli wyjaśnić każdy szczegół tragicznego wydarzenia” – ogłosił.
Burmistrz Pragi Bohuslav Svoboda powiedział czeskiej telewizji: „Zawsze myśleliśmy, że to nas nie dotyczy. Teraz okazuje się, że niestety nasz świat też się zmienia i tutaj także pojawia się problem indywidualnego strzelca”.
Szczegóły zdarzenia opisaliśmy w OKO.press:
Likwidacji Funduszu Kościelnego nie ma w umowie koalicyjnej, a ja jestem ministrem rządu koalicyjnego — powiedział minister finansów Andrzej Domański w „Jeden na jeden” TVN24. – Dlatego Fundusz jest w budżecie na 2024 r. i jest wyższy niż w tym roku. Wzrosła płaca minimalna, a to przekłada się na wyższe składki na ubezpieczenia społeczne.
Z Funduszu opłacane są m.in. składki ubezpieczeniowe kleru.
Likwidację Funduszu zapowiadała KO, jednak taka likwidacja wymaga ustawy. A jak pokazało doświadczenie poprzedniego rządu Tuska, same konsultacje takiego projektu wymagają czasu.
Pomysł sprzed 10 lat polegał na zastąpieniu państwowego funduszu pieniędzmi z dobrowolnych odpisów podatkowych członków poszczególnych kościołów.
Pisaliśmy o tym tu: