0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jaźwieck...

Ostatni dzień kampanii samorządowej

Na żywo

Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach

Google News

20:10 20-02-2024

Prawa autorskie: Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Zuchowicz...

Politycy koalicji o protestach rolników: jesteśmy z rolnikami

Rolnicy protestują w całej Polsce, a politycy koalicji ich wspierają. Jak długo gniew rolników będzie omijał rząd, a kierował się w stronę UE?

Rolnicy zablokowali dziś drogi i ulice w całej Polsce, a także wszystkie przejścia graniczne z Ukrainą. Ogromne protesty w kilkuset miejscach mają zaskakujące poparcie z wewnątrz rządu i koalicji.

Jest tak, ponieważ większość gniewu rolników skierowana jest przeciwko Unii Europejskiej. Rolnicy chcą rezygnacji z Zielonego Ładu. To zestaw europejskich ustaw, które mają pomóc ograniczyć emisję dwutlenku węgla i walkę z ociepleniem klimatu. Po drugie rolnicy protestują przeciwko importowi produktów rolnych z Ukrainy. Ale Polska jest częścią wspólnego, europejskiego rynku, a ewentualne rozwiązania również można znaleźć na forum europejskim.

Kosiniak-Kamysz: to UE musi podjąć inne decyzje

„Unia Europejska musi podjąć inne decyzje. Musi być nie tylko ograniczenie wwożenia i sprzedaży zboża, ale takich produktów, jak jaja, drób, cukier, mrożonki owoców, musimy to wywalczyć na poziomie europejskim” – mówił dziś szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz w TVN24.

„Trzeba podpisać umowę bilateralną i wynegocjować umowę bilateralną z Ukrainą. Teraz to robimy, tylko to nie jest możliwe do wykonania w jeden tydzień, bo nasi poprzednicy nie zostawili w tej sprawie nic. […] Powinna Unia Europejska też dokonać skupu interwencyjnego. Kto jest komisarzem ds. rolnictwa?” – kontynuował.

Jednocześnie apelował do rolników:

„Potrzebny jest nam czas i o to bym chciał prosić rolników, do tego, żebyśmy wynegocjowali to w Unii Europejskiej i to się już dzieje”.

Kołodziejczak: jestem z rolnikami

Znany z protestów rolniczych z ostatnich lat Michał Kołodziejczak dziś jest posłem z Koalicji Obywatelskiej i wiceministrem rolnictwa. W mediach wypowiada się jednak tak, jakby był dziś przede wszystkim rolnikiem.

„Jestem z rolnikami, ta skala nie przeraża, ona pokazuje ogrom problemów, jakie są w rolnictwie. To jest coś normalnego. Gdyby było dobrze przez ostatnie lata, to dzisiaj by tego nie było […]. Ja też jestem sfrustrowany, ta frustracja we mnie budowała się przez wiele lat. Kiedy stałem na ulicy, kiedy organizowałem protesty, kiedy ujawniałem import zboża technicznego z Ukrainy do Polski. Kiedy pierwszy stanąłem na torach, kiedy jako jeden z pierwszych powiedziałem w ogóle, że ten import nam zagraża” –mówił Kołodziejczak w „Gościu Wydarzeń” Polsat News.

I kontynuował: „Problem polega na tym, że nikt problemów w polskim rolnictwie nie rozwiązywał systemowo. Bo dzisiaj łatwo byłoby nam wyłożyć 10 czy 12 miliardów złotych. Dopłacić rolnikom do czegoś, powiedzieć: nie ma problemu, ale jestem w rządzie ja i mówię tak: chwila, nie będziemy tak robić i nie będziemy dawać rozgrywać polskiego rolnictwa ukraińskim oligarchom”.

Pytanie, jak długo protestujący rolnicy będą uważać Kołodziejczaka za swojego.

19:24 20-02-2024

Nitras: kobiety do zarządów związków sportowych. Dziś nie ma ich tam prawie wcale

„Chciałbym zaproponować rządowi i parlamentowi wprowadzenie w pierwszym kroku kwot minimalnego udziału kobiet w organach wykonawczych związków sportowych i to natychmiast, bezpośrednio po przyjęciu ustawy [o sporcie]” – mówił dziś w Sejmie podczas posiedzenia Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki minister sportu Sławomir Nitras.

I kontynuował: „Mając świadomość, że to jest proces, chcemy zaproponować 30 proc. minimalnej obecności kobiet w organach zarządczych związków sportowych od najbliższych wyborów w każdym ze związków. Od razu mówię, że to będzie element, który będzie w przyszłości brany pod uwagę jako kryterium wysokości dotacji ze strony Ministerstwa Sportu przez sport”.

Piłka nożna wyjątkiem?

Minister powiedział też:

„O ile rozumiem piłkę nożną, nie widzę powodu, żeby w Polskim Związku Narciarskim czy w Polskim Związku Piłki Koszykowej nie było w zarządach ani jednej pani. To jest w czasach, w których żyjemy nie do zaakceptowania”.

Trudno jednak zrozumieć, dlaczego piłka nożna miałaby być traktowana inaczej. Polski Związek Piłki Nożnej odpowiada również za kobiecą piłkę nożną. Polski w ostatniej edycji Ligi Narodów UEFA wygrały grupę z Ukrainkami, Greczynkami i Serbkami. Odniosły pięć zwycięstw i raz zremisowały. A to oznacza, że w kolejnym sezonie będą rywalizować w najwyższej lidze, rywalizując z najlepszymi reprezentacjami na kontynencie.

Zero, jedna, dwie

Tymczasem zarząd PZPN to dziś 18 osób i ani jednej kobiety. Dla porównania angielski odpowiednik PZPN, Football Association ma w zarządzie 11 osób, wśród nich trzy kobiety. W tym przewodniczącą zarządu – Debbie Hewitt.

We wspomnianym przez ministra PZN zarząd to dziewięciu mężczyzn. PZKosz – jedenastu. Jedną kobietę znajdziemy w siedmioosobowym zarządzie Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. Również jedną wśród 21 mężczyzn w związku siatkarskim. I tak samo jest w piętnastoosobowym zarządzie Polskiego Związku Piłki Ręcznej. Wśród najpopularniejszych sportów rekordzistą jest Polski Związek Tenisowy. Przypomnijmy, że numerem jeden w światowym rankingu tenisowym kobiet jest Polka Iga Świątek. W PZT w zarządzie mamy aż dwie kobiety na dziewięć osób.

Czyli – po zmianach postulowanych przez ministra Nitrasa, polskie związki sportowe czekają duże zmiany.

18:24 20-02-2024

Prawa autorskie: Fot. Jakub Orzechowski / Agencja wyborcza.plFot. Jakub Orzechows...

Rolnicy blokują drogi w całej Polsce. Protesty zagrożeniem dla stosunków z Ukrainą

Rano rolnicy wysypali w Medyce ukraińskie zboże. Twierdzą, że import ukraińskich produktów rolnych zagraża istnieniu ich biznesów. Na incydent reagują władze Ukrainy

Marsz na Warszawę miał odbyć się dzisiaj, został jednak przełożony o tydzień. Dziś rolnicy blokowali jednak drogi w całej Polsce. A w wielu miejscach widać radykalizację przekazu i jawnie antyukraińskie nastawienie.

Czego domagają się rolnicy?

„Liberalizacja polityki importowej produktów rolno-spożywczych spoza Unii Europejskiej oraz Zielony Ład skazują na wyniszczenie nasze rolnictwo oraz jego rynki zbytu. Polska powinna wprowadzić regulacje cen płodów rolnych, stosując się do zasady cen niewyrządzających szkody wzorem innych sektorów UE” – mówił dziś podczas protestu w Szczecinie koordynator protestów na Pomorzu Zachodnim Sebastian Sahajdak.

Ceny niewyrządzające szkody to takie, które nie przynoszą rolnikom strat.

Drugi główny postulat rolników to ograniczenie importu żywności i produktów rolnych z Ukrainy. Ich zdaniem destabilizuje to polski rynek i uderza w polskich rolników. I to ten temat dziś dominuje wśród protestujących.

Protesty w całym kraju

Rolnicy protestowali dziś w całym kraju, w wielu miejscach protesty jeszcze trwają. Miejsca, gdzie odbywały się demonstracje, można zobaczyć na mapie, którą udostępniła rolnicza „Solidarność”.

„Na dzień 20 lutego, w ramach 30-dniowego strajku generalnego rolników ogłaszamy, że wszystkie działania protestacyjne, będą skoncentrowane na całkowitej blokadzie wszystkich przejść granicznych Polski z Ukrainą i protestów w terenie. Będą blokowane nie tylko przejścia graniczne, ale i również węzły komunikacyjne i drogi dojazdowe do przeładunkowych stacji kolejowych oraz portów morskich” – czytamy w komunikacie rolniczej „Solidarności”.

Formy protestu były bardzo różne, rolnicy nie są koordynowani przez jedną centralę.

  • w całej Polsce blokowano drogi, skrzyżowania, ważne arterie miejskie, ronda,
  • blokowano węzeł autostrad A1 i A2, do utrudnień doszło też na A4,
  • w Budzyniu w Wielkopolsce rolnicy wysypali na jezdnię obornik

Najpoważniejszy dziś incydent dotyczył wschodniej granicy. Zablokowane zostały wszystkie przejścia graniczne między Polską i Ukrainą. Rano rolnicy wysypali ukraińskie zboże z wagonów pociągu stojącego na przejściu w Medyce.

Reakcja Ukrainy na wysypane zboże i blokady

„Zdecydowanie potępiamy wysypanie ukraińskiego zboża przez protestujących w Medyce. Policja powinna stanowczo reagować i ukarać tych, kto łamie prawo. To także brak szacunku do pracy ukraińskich rolników w warunkach rosyjskiej agresji, do siebie i innego człowieka. Wstyd i hańba, panowie!” – napisał w komentarzu w mediach społecznościowych ambasador Ukrainy w Polsce Wasyl Zwarycz.

Mocne oświadczenie wydał też rzecznik ukraińskiego MSZ Ołeh Nikolenko:

„Granice lądowe pozostają ważne w obliczu rosyjskiej agresji. Działania polskich protestujących i niektórych radykalnych polskich polityków podważają ukraińską gospodarkę i odporność na odparcie agresji Rosji. Granica między Polską a Ukrainą jest również granicą UE. Nie powinna być ona zakładnikiem jakichkolwiek interesów politycznych” – czytamy w mediach społecznościowych ukraińskiej dyplomacji.

Sugerował też, że rolnikom chodzi nie tylko o własny interes ekonomiczny:

„Antyukraińskie hasła wygłaszane na granicy potwierdzają politycznie motywowany charakter akcji. Jej celem jest sprowokowanie dalszego pogorszenia stosunków dwustronnych. Protestujący nie wspominają natomiast o zagrożeniach związanych z importem zboża i innych produktów rolnych z Rosji oraz innych krajów”.

Prorosyjski transparent

Niestety na protestach widziano transparenty, które sugerują, że przynajmniej w przypadku części protestujących ukraińscy dyplomaci mogą mieć rację. Sieć obiegło dziś zdjęcie traktora, który wiózł transparent z napisem:

„Putin, zrób porządek z Ukrainą i Brukselą, i z naszymi rządzącymi”.

„Informacyjnie — skandaliczny transparent, którego zdjęcie obiegło sieć, został od razu usunięty i zabezpieczony przez Polską Policję i prokuratura prowadzą czynności wobec jego autora. Nie będzie zgody na takie przestępcze działania” – poinformował w mediach społecznościowych szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Marcin Kierwiński, odnosząc się właśnie do tego transparentu.

Na relacjach z protestów jawnie prorosyjskie treści to jednak wciąż margines. Transparenty uderzają głównie w Unię Europejską.

Zełenski: erozja solidarności

Prezydent Ukrainy odniósł się do protestów polskich rolników już wczoraj.

„To sytuacja, która każdego dnia pokazuje erozję solidarności. To, co dzieje się na naszej zachodniej granicy – granicy z Polską – nie może być postrzegane jako coś normalnego i zwyczajnego. Potrzebujemy sprawiedliwości, prostej i jasnej” – mówił Wołodymyr Zełenski w przemówieniu opublikowanym w sieci.

„Tak naprawdę sytuacja nie dotyczy zboża, ale najprawdopodobniej polityki. A w pobliżu Kupiańska, niedaleko granicy z Rosją, gdzie nie ustaje ostrzał artylerii wroga, wieści z granicy z Polską brzmią po prostu jak kpina” – dodawał ukraiński prezydent.

Reakcja Zełenskiego (jeszcze sprzed dziś, czyli sprzed wysypania zboża i skandalicznego transparentu) pokazuje, że protesty polskich rolników mogą być potężnym problemem w relacjach polsko-ukraińskich. Szczególnie, że wiele osób w koalicji rządowej otwarcie wyrażało zrozumienie dla protestujących rolników.

Rolnicy nie ustępują

W zeszłym tygodniu rolnicy spotkali się z ministrem rolnictwa Czesławem Siekierskim. Minister poinformował ich, że Polska negocjuje dwustronne porozumienie z Ukrainą, by ustalić wielkości kontyngentów poszczególnych towarów, jakie mogą wjeżdżać z Ukrainy na polski rynek, by jednocześnie go nie zdestabilizować. Jak widać w żadnym stopniu nie uspokoiło to polskich rolników i dziś przeszli do ostrej akcji protestacyjnej.

Ministerstwo Rolnictwa po południu opublikowało odpowiedź na postulaty rolnicze:

Trudno jednak spodziewać się, by to rolnikom wystarczyło. Po dotychczasowych ustępstwach nie było ze strony protestujących żadnych reakcji. Wciąż domagają się całkowitej rezygnacji z Zielonego Ładu. A to jest dziś zupełnie nierealne.

16:57 20-02-2024

Rosyjski pilot, który sprzeciwił się wojnie i uciekł, został zastrzelony w poniedziałek w Hiszpanii

W sierpniu zeszłego roku Maksim Kuzminow wleciał rosyjskim wojskowym helikopterem na teren Ukrainy i oddał się w ręce Ukraińców. Wcześniej skontaktował się z Ukraińcami i poinformował ich o swoich planach.

We wrześniu Kuzminow powiedział publicznie, że zrobił to, bo sprzeciwia się wojnie w Ukrainie. Strona Ukraińska przekazała, że była gotowa chronić na swoim terytorium. Kuzminow podjął jednak inną decyzję.

Żył w Hiszpanii pod fałszywym nazwiskiem. Został zastrzelony w poniedziałek koło nieruchomości w miejscowości Villajoyosa, gdzie mieszkał. Kilka miesięcy po jego ucieczce w rosyjskiej telewizji pokazano mężczyznę, który został przedstawiony jako oficer wywiadu, który powiedział, że nie sądzi by Kuzminow żył wystarczająco długo, by doczekać swojego procesu.

15:30 20-02-2024

Prawa autorskie: Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Zuchowicz...

Hołownia o przepychankach z 7 lutego: kary dla posłów PiS powinny być dotkliwe i odstraszać

W raporcie po przepychankach z 7 lutego Straż Marszałkowska wskazała 7 osób z PiS, które szarpały się ze strażnikami. Hołownia chce najwyższych możliwych kar

Na dzisiejszej konferencji prasowej marszałek Sejmu Szymon Hołownia zapowiedział, co będzie działo się na najbliższym posiedzeniu Sejmu (środa-czwartek). Jutro między innymi sprawozdanie ministra sportu i turystyki z realizacji bonu turystycznego, w czwartek wotum nieufności wobec Bodnara. Na czwartek Hołownia zapowiedział między innymi głosowanie nad zmianami w ustawie o prawie farmaceutycznym – czyli ustawą o pigułce dzień po.

Siedem osób z PiS

Dalej przedstawił konkluzje z raportu po próbie wtargnięcia do Sejmu polityków PiS Mariusza Kamińskiego i Mariusza Wąsika, którym wygasły mandaty poselskie po prawomocnym wyroku sądu.

Hołownia przekazał, że straż marszałkowska wskazała siedmiu posłów, którzy szarpali strażników marszałkowskich, „w niektórych przypadkach podduszali” – mówił Marszałek. I dodał:

„Inspektor Sadoń był popychany tak, że zrzucono mu czapkę. Takie zachowania nigdy nie powinni mieć miejsca”

W ocenie marszałka Sejmu doszło do naruszenia regulaminu Sejmu – przepisów o naruszeniu spokoju i porządku. Hołownia chce ukarania całej siódemki. „Będę rekomendował maksymalną karę – pozbawienie na 3 miesiące diety poselskiej”. Chodzi o posłów i posłanki PiS:

  • Edwarda Siarkę
  • Jana Dziedziczaka,
  • Antoniego Macierewicza – Hołownia podkreślał, że to on odznaczał się wyjątkową agresją
  • Jacka Boguckiego
  • Małgorzatę Gosiewską
  • Jerzego Polaczka
  • Katarzynę Sójkę

Zdaniem Hołowni kary te muszą pełnić rolę odstraszającą, „żeby nikomu więcej nie przyszło do głowy szarpać strażników”.

Marszałek podkreślał, że trudno mu uwierzyć w to, co stało się 7 lutego.„To są posłowie rzeczpospolitej, czy jakaś pospolita bandyterka?” – pytał retorycznie marszałek.

Hołownia: nie blokujemy praw kobiet

Hołownia został zapytany dzisiejsze słowa Włodzimierza Czarzastego:

„Nie będę brał odpowiedzialności za to, że ustawy, które złożyliśmy pierwszego dnia w Sejmie, blokuje Szymon Hołownia z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem” – mówił dziś lider Lewicy w TVN24. Chodzi o ustawy ułatwiające dostęp do aborcji

Hołownia przekazał, że ceni sobie Czarzastego prywatnie, ale w tej sprawie mija się on z prawdą. Zdaniem lidera Polski 2050 ustawy Lewicy nie trafiły jeszcze do pierwszego czytania w Sejmie z powodów proceduralnych i opieszałego uzupełniania uzasadnienia przez ustawodawców.

Dodał też, że Trzecia Droga przedstawi w tej sprawie swój projekt jutro. A pośpiech zdaniem marszałka jest w tej sprawie nie wskazany, ponieważ prezydent i tak zawetuje każdą przegłosowaną ustawę.

Znajdzie się miejsce dla Pawłowskiej

Marszałek zareagował też na dzisiejsze pytanie Przemysława Czarnka z PiS o to, czym przekonał posłankę Monikę Pawłowską do przejęcia mandatu po Mariuszu Kamińskim, ironizował, że „wdziękiem i kulturą osobistą”. Zaraz jednak uzupełnił, że wcale posłanki Pawłowskiej do niczego nie przekonywał. PiS nie chce Pawłowskiej w swoim klubie, choć ta dostała się do Sejmu z list tej partii. PiS uważa bowiem, ze jej mandat jest nielegalny, a w Sejmie zasiadać powinien Mariusz Kamiński. Z tego powodu Pawłowska najpewniej nie będzie siedzieć koło posłów PiS. Hołownia na konferencji przypomniał, że sala sejmowa ma 465 miejsc, o 5 więcej niż liczba mandatów. „Z całą pewnością znajdziemy miejsce dla pani poseł Pawłowskiej” – podsumowywał marszałek.