Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Prezydent Andrzej Duda do ostatniej chwili zwleka z podpisaniem ustawy budżetowej, której nie ma możliwości się bezpośrednio sprzeciwić. Mimo to Pałac Prezydencki mówi o różnych scenariuszach.
Według Wirtualnej Polski prezydent do teraz nie podjął decyzji w sprawie ustawy budżetowej. Wcześniej odmówił podpisu pod pierwotną wersją ustawy okołobudżetowej, argumentując takie działanie niezgodą na zapisane tam finansowanie mediów publicznych, przejętych zdaniem Andrzeja Dudy wbrew prawu. Teraz otoczenie prezydenta mówi o niekompletności składu Sejmu, z którego usunięto skazanych prawomocnie Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego. Tego argumentu, mówiąc o wahaniu głowy państwa, użyła Małgorzata Paprocka z Kancelarii Prezydenta.
Prezydent nie może zawetować ustawy budżetowej. Ma jedynie prawo rozwiązać parlament, jeśli nie została złożona na jego biurko w terminie. Może jednak odesłać budżet do Trybunału Konstytucyjnego. Konstytucja mówi, że „w przypadku zwrócenia się Prezydenta Rzeczypospolitej do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zgodności z Konstytucją ustawy budżetowej albo ustawy o prowizorium budżetowym przed jej podpisaniem, Trybunał orzeka w tej sprawie nie później niż w ciągu 2 miesięcy od dnia złożenia wniosku w Trybunale.”
Co, jeśli TK uzna, że budżet narusza ustawę zasadniczą? Jak wyjaśniał sam Duda, „absolutnie” nie oznacza to rozpisania nowych wyborów.
Trudno powiedzieć, jakie konsekwencje niósłby za sobą ten precedensowy ruch. Prawnicy sugerują jednak, że nie byłby bez znaczenia, choć rząd, zamiast na uchwalonej ustawie, bazowałby w takim przypadku zapewne na założeniach jej projektu. Oznaczałoby to, że nie może go nowelizować.
„Teoretycznie jest możliwe orzeczenie TK o niezgodności całości lub części ustawy budżetowej z konstytucją” – mówił „Bussines Insiderowi” Marcin Tyniewicki Katedry Finansów Publicznych i Prawa Finansowego Uniwersytetu w Białymstoku- "Zgodnie bowiem z art. 216 ust. 1 konstytucji, »środki finansowe na cele publiczne są gromadzone i wydatkowane w sposób określony w ustawie«. Nie chodzi tu jednak o ustawę budżetową, a inną ustawę. Ustawa budżetowa określa bowiem dochody i wydatki, które wynikają z innych ustaw – tłumaczył Marcin Tyniewicki.
Trybunał mógłby więc w takiej sytuacji uznać, że albo naruszony został ustalony konstytucyjnie tryb uchwalania budżetu, albo że jego postanowieniami złamano treść innych ustaw.
Jeśli młody działacz PiS ujawnił poufne informacje dotyczące wyników państwowego banku, może mu za to grozić odpowiedzialność karna. I to sroga – do 4 lat więzienia i do 2 milionów zł grzywny
Oskar Szafarowicz, niezwykle aktywny w mediach społecznościowych działacz PiS i zarazem nominat tej partii w PKO Banku Polskim, pożegnał się we wtorek z pracą w tym państwowym banku. Zamieścił z tej okazji okolicznościowy wpis na platformie X (wcześniej Twitter):
„Zamiast bajońskich sum, o których pisały media rządowe i politycy PO, w pracy czekały mnie o wiele przyjemniejsze niespodzianki: miłe słowa i urodzinowa słodkość – życzliwość drugiego człowieka jest bezcenna. PKO BP osiągnął prawdopodobnie w minionym roku historyczny sukces finansowy (około 7 mld zł zysku i rekordowe dywidendy dla akcjonariuszy), dlatego już za kilka dni nowa władza wyrzuci dyrektorów-fachowców z wieloletnim doświadczeniem. Radni PO, PSL i Lewicy już w blokach startowych” – irytował się Szafarowicz.
O ile polityczna wymowa tego wpisu jest kwestią do dowolnej oceny, o tyle bankowców i analityków rynku zaniepokoiło zdanie dotyczące „historycznego sukcesu finansowego” PKO BP. Pada w nim bowiem konkretna kwota rzekomego zysku banku – niepodana dotąd do publicznej wiadomości. Jeśli ta kwota ma oparcie w rzeczywistości, Szafarowiczowi grozi odpowiedzialność karna za przedwczesną publikację wrażliwych danych rynkowych.
Komisja Nadzoru Finansowego bada już ten przypadek – podaje money.pl. „Każda sytuacja, w której pojawiają się wątpliwości dotyczące możliwości ujawnienia informacji poufnych, jest poddawana przez Urząd KNF wnikliwej analizie pod kątem naruszenia Rozporządzenia MAR w zakresie złamania zakazu ujawniania informacji poufnych. Po przeprowadzeniu stosownych ustaleń, w uzasadnionych przypadkach UKNF jest zobowiązany do złożenia zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 180 ustawy o obrocie instrumentami finansowymi ” – tak rzecznik KNF Jacek Barszczewski odpowiedział serwisowi money.pl na pytanie dotyczące sprawy Szafarowicza.
Za złamanie zakazu ujawniania informacji poufnych polskie prawo przewiduje surowe kary – do 4 lat więzienia i do 2 milionów złotych grzywny. Obie kary mogą być zastosowane łącznie.
W banku PKO BP Szafarowicz był zatrudniony „w obszarze prezesa zarządu, pionie zarządzania personelem, w departamencie kapitału pracownika, w biurze zarządzania wartością pracownika, w zespole planowania i sprawozdawczości”.
Janina Goss, zaufana prezesa PiS i przyjaciółka jego rodziny została dziś odwołana z rady nadzorczej Polskiej Grupy Energetycznej – razem z jej pozostałymi członkami
Nadzwyczajne walne zgromadzenie PGE Polskiej Grupy Energetycznej zdecydowało dziś o odwołaniu rady nadzorczej tego państwowego koncernu. To oczywiście wstęp do dalszych zmian we władzach jednej z największych spółek skarbu państwa.
Jedno z miejsc w radzie nadzorczej PGE zajmowała dotąd Janina Goss, przyjaciółka Jarosława Kaczyńskiego. Goss należy do kilkuosobowego wąskiego kręgu postaci mających stały dostęp do prezesa PiS. Pożyczała mu m.in. pieniądze na leczenie chorej matki.
Choć Goss przyjaźni się z Kaczyńskim na stopie prywatnej, od lat traktowana jest przez niego jako osoba wyjątkowo zaufana – godna również tego, by w imieniu swego przyjaciela patrzeć na ręce politykom z jego partii. Dlatego zasiada m.in. w zarządzie spółki Srebrna – będącej biznesowym zapleczem Prawa i Sprawiedliwości, pełni też formalnie skromną partyjną funkcję, jako skarbniczka łódzkiego PiS. Realna potęga, jaką Goss osiągnęła w świecie PiS, zapewniła jej jednak także m.in. funkcje członkini rad nadzorczych w Orlenie (skąd została już wcześniej odwołana) i właśnie w PGE.
Goss znana jest w PiS również z pewnego ekscentryzmu, zarówno w ubiorze, jak i w zamiłowaniach. Jako zapalona zielarka (chętnie doradzająca w doborze niekonwencjonalnych metod leczenia) zwana jest w PiS „Szamanką”.
Bezpieczna Świadoma Ja – tak nazywa się program zdrowotny dla kobiet przygotowany przez resort Izabeli Leszczyny
Ministra zdrowia Izabela Leszczyna przedstawiła dziś na konferencji prasowej nowy projekt swojego resortu – skierowany do kobiet. Ma on obejmować:
„Chciałabym, żeby było bezpiecznie, jasno i kolorowo” – mówiła Leszczyna na wstępie. Obiecała wprowadzenie nowych wytycznych dotyczących terminacji ciąży – jasno przypominających, że lekarz nie może powoływać się na „klauzulę sumienia” w wypadku zagrożenia życia lub zdrowia kobiety.
„Zmienimy przepisy w umowach. Będzie z nich wynikać, że podmiot leczniczy nie ma sumienia. Kierownik musi zapewnić pacjentce terminację ciąży zgodnie z polskim prawem w swoim szpitalu. Inaczej straci kontrakt” – zapowiedziała Leszczyna.
Podkreśliła też, że badania prenatalne staną się dostępne dla wszystkich kobiet w ciąży – i że będą one prowadzone najnowocześniejszymi dostępnymi metodami.
Ma również zostać wprowadzony nowy program ściślejszego monitorowania opieki poporodowej.
Minister zdrowia powtórzyła też, że pigułka antykoncepcyjna „dzień po” EllaOne ma być dostępna bez recepty dla osób powyżej 15 roku życia.
Leszczyna zaznaczyła przy tym, że jej resort nie pracuje nad nową wersją ustawy aborcyjnej, liberalizującą drakońskie przepisy obowiązujące obecnie w Polsce. „Tym zajmują się koleżanki i koledzy w Sejmie” – mówiła na konferencji.
Minister zdrowia mówiła też o wprowadzanym już w życie programie refundacji in vitro – a także (również w kontekście in vitro) o działaniach w zakresie onkopłodności – m.in. o mrożeniu gamet przez kobiety przechodzące kurację onkologiczną, co może prowadzić do niepłodności.
Marek Suski nazwał nowych szefów Polskiego Radia „samozwańcami” i wyszedł z posiedzenia rady programowej
Kulisy drugiego po zmianie władz w rozgłośni wtorkowego posiedzenia rady programowej Polskiego Radia opisał w rozmowie z portalem wirtualnemedia jeden z jej członków – Jan Ordyński. Spotkanie pod przewodnictwem posła PiS Marka Suskiego (wciąż jest on szefem rady programowej PR) miało przez dłuższy czas przebiegać dość spokojnie – omawiano m.in. sprawy Radia Kierowców i podpisywano różne dokumenty.
Sytuacja zmieniła się jednak diametralnie, kiedy na posiedzenie przyszli Paweł Majcher i Juliusz Kaszyński, czyli nowi szefowie radia. Majcher i Kaszyński zamierzali podzielić się z radą swoimi planami dotyczącymi rozgłośni, jednak przewodniczący Suski tego nie zdzierżył.
„Stwierdził, że ”to są ludzie bezprawnie powołani, samozwańcy„. Założył kapelusz i wyszedł z posiedzenia wraz z Elżbietą Królikowską-Avis oraz Jędrzejem Lipskim” – relacjonował Ordyński. Członek rady programowej zapowiada, że razem z częścią jej składu będzie się domagał zwołania kolejnego posiedzenia.
„To jest paranoja. Panowie Majcher i Kaszyński przyszli, żeby poinformować, co zamierzają, a usłyszeli, że „nikt ich nie zapraszał”. Nie muszą być zapraszani, mają prawo przyjść na posiedzenie rady” – mówił Ordyński.
Członkami rady są obecnie: Piotr Apel, Renata Butryn, Maria Dłużewska, Małgorzata Gosiewska, Jakub Kowalski, Elżbieta Królikowska-Avis, Anna Kwiecień, Marek Lewandowski, Jędrzej Karol Lipski, Jan Ordyński, Andrzej Różański, Tomasz Jan Siwak, Dariusz Wasielewski, Barbara Zdrojewska i Marek Suski – jako przewodniczący.