Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
„Gdyby jakakolwiek przesłanka świadczyła o tym, że rosyjska rakieta zmierza w kierunku celu w Polsce, zostałaby zestrzelona” – powiedział szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz
„Wszystkie nasze działania stanowią rację stanu Rzeczypospolitej. Dbając o bezpieczeństwo, współpracujemy ze wszystkimi” – mówił w niedzielę wicepremier i minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz.
Premier, prezydent, minister spraw zagranicznych — to tylko niektóre spośród osób sprawujących najwyższe urzędy, które otrzymały informacje o wtargnięciu rosyjskiej rakiety w polską przestrzeń powietrzną.
Minister obrony dodał, że od kilku dni obserwujemy nasilone ataki na Ukrainę i w związku z tym polskie siły zbrojne pozostają w gotowości.
Wicepremier i minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz oraz Dowództwo Operacyjne Sił Zbrojnych podały dotąd następujące informacje:
„Zostały podjęte wszystkie strategiczne działania zmierzające do zapewnienia bezpieczeństwa” – powiedział w niedzielę wicepremier i minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz.
Jak informuje dowództwo sił zbrojnych i szef MON, rakieta przez cały czas przebywania w polskiej przestrzeni powietrznej była obserwowana przez wojskowe systemy radiolokacyjne.
„Dzisiejszej nocy wszystkie niezbędne procedury mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej zostały uruchomione. Aktywowano między innymi polskie i sojusznicze lotnictwo” – pisze w oficjalnym komunikacie Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych.
Wśród działań, jakie podjęło wojsko, było aktywowanie dyżurnych par sojuszniczych w samolotach F16.
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, Jacek Siewiera, napisał na portalu X (dawniej Twitter), że o wtargnięciu rosyjskiej rakiety został poinformowany prezydent Andrzej Duda. Informacje na temat naruszenia granicy NATO przez Rosję otrzymały też państwa sojusznicze. Siewiera rozmawiał o incydencie z szefem MON Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem.
„Polska będzie domagała się od Federacji Rosyjskiej wyjaśnień w związku z kolejnym naruszeniem przestrzeni powietrznej kraju” – zapowiedział rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Zagranicznych Paweł Wroński.
MSZ pisze w oświadczeniu:
„Przede wszystkim zaś wzywamy Federację Rosyjską do zaprzestania terrorystycznych ataków z powietrza na mieszkańców i terytorium Ukrainy oraz zakończenia wojny i zajęcia się wewnętrznymi problemami kraju.
Wyrażamy współczucie ofiarom rosyjskich bombardowań oraz ich bliskim.
Rzeczpospolita Polska potępia wszelkie formy terroryzmu i próby rewizji granic przy użyciu siły”.
Rakieta nie zaskoczyła polskich Sił Zbrojnych.
Już o godzinie 4:19, czyli cztery minuty przed tym, jak rosyjski pocisk wleciał na terytorium Polski, Dowództwo Operacyjne donosiło na portalu Twitter, że obserwuje intensywną aktywność rosyjskiej lotnictwa dalekiego zasięgu. Rosyjskie rakiety były skierowane w stronę infrastruktury krytycznej w obwodzie lwowskim.
Według Dowództwa Ukraińskich Sił Powietrznych Rosjanie wystrzelili w sumie 29 rakiet manewrujących. Użyli czternastu samolotów bombowych TU-95 i 28 dronów typu Shahed.
Dlaczego polskie wojsko nie zestrzeliło rosyjskiej rakiety?
„Autoryzacja zestrzelenia takiej rakiety leży w kompetencjach dowódcy. Jest to decyzja bardzo złożona. Trzeba dogłębnie przeanalizować, czy jest to konieczne i bezpieczne. Trzeba zdawać sobie sprawę z wagi takiego pocisku, to jest ponad 2 tony. To wszystko spadnie na ziemię” – zwrócił uwagę rzecznik Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych ppłk. Jacek Goryszewski.
„Gdyby jakakolwiek przesłanka świadczyła o tym, że rosyjska rakieta zmierza w kierunku celu w Polsce, zostałaby zestrzelona” – powiedział szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.
Za zamach odpowiada najprawdopodobniej afgańska komórka Państwa Islamskiego zwana ISIS-K. Władimir Putin zapowiedział zemstę wobec terrorystów i publicznie sugerował, że mogą oni być powiązani z Ukrainą. Stany Zjednoczone ostrzegały od początku rokRosję przed możliwym zamachem
Oto, co wiemy dotąd na temat zamachu dokonanego przez ISIS pod Moskwą:
Sobotnie telewizyjne „Wiesti” są żałobne, a zamachowi pod Moskwą poświęcają całe 50 minut. Oficjalna wersja wydarzeń już się krystalizuje: To wina Zachodu, Ukrainy i wszystkich, tylko nie Putina i jego służb, które miały strzec bezpieczeństwa Rosji
W 60-minutowym, więc krótszym niż zwykle programie, zamachowi pod Moskwą poświęcone jest 50 minut. Ale widz się nie dowie, co się stało, jak mogło do tego dojść. Nikt nie stawia pytań
Relacja z zamachu zajmuje 50 minut z godzinnego programu, potem propagandyści zajmują się złymi Ukraińcami ostrzeliwującymi Biełgorod. To jednak jest od tygodnia stały temat nr 2 propagandy, budujący narastające poczucie zagrożenia odbiorców telewizji. „Musimy utrzymać Biełgorod” – przekonują mieszkańcy do kamery.
W sieci pojawiła się fotografia mająca przedstawiać zamachowców spod Moskwy
Powiązany z Państwem Islamskim serwis Amaq opublikował w sobotę po południu zdjęcie mające przedstawiać czterech zamachowców, którzy dokonali ataku na podmoskiewską salę koncertową Crocus City Hall.
Ubiór osób przedstawionych na zdjęciach odpowiada ubraniom noszonym przez terrorystów w trakcie zamachu. Podobne szczegóły widać również na zdjęciach z zatrzymania sprawców opublikowanych przez rosyjskie służby – informuje Insider, rosyjskojęzyczny serwis niezależny z siedzibą w łotewskiej Rydze.
Dziennikarze Insidera dotarli do mediów społecznościowych jednego z uczestników zamachu. To 19-letni Muhammadsobir Fajzow, mieszkaniec Duszanbe – stolicy Tadżykistanu. W mediach społecznościowych publikował rysunki o tematyce religijnej, odwiedzał serwisy internetowe dżihadystycznych fundamentalistów. W archiwum jego profilu zachowały się zdjęcia zrobione w Moskwie – przed kilku laty.
Fajzow w trakcie zatrzymania miał zostać postrzelony w oko – a jego stan jest ciężki.
Amerykański wywiad miał informacje o możliwym ataku terrorystycznym w Rosji. W dodatku Amerykanie przekazali to ostrzeżenie nieoficjalnymi kanałami Kremlowi – informuje „The New York Times”
Amerykańscy urzędnicy korzystając z „prywatnych kanałów” ostrzegli Kreml przed możliwym atakiem terrorystycznym – podaje „The New York Times”. Ostrzeżenie było oparte na danych amerykańskiego wywiadu, który dotarł do informacji na temat planowanego ataku. Były one na tyle precyzyjne, że 7 marca amerykańska ambasada w Moskwie wydała publiczne ostrzeżenie zalecające obywatelom USA przebywającym w Rosji, by przez najbliższe 48 godzin nie uczestniczyli w zgromadzeniach masowych a zwłaszcza koncertach ze względu na zagrożenie „atakiem terrorystycznym przygotowywanym przez ekstremistów”.
Informacje zebrane przez amerykański wywiad wskazywały, że atak może przygotowywać ISIS, a ściśle mówiąc jego afgański oddział Państwo Islamskie Prowincja Choresan znany również jako ISIS-K lub ISPK (od Islamic State Province Khoresan).
"ISIS-K od dwóch lat ma obsesję na punkcie Rosji i oskarża Kreml o przelewanie krwi muzułmańskiej – wskazując interwencje Moskwy w Afganistanie, Czeczenii i Syrii” – mówił NYT Colin Clarke, analityk ds. walki z terroryzmem w Soufan Group.
ISIS jeszcze w piątek wieczorem publicznie przyznało się do przeprowadzenia zamachu pod Moskwą.