Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
„Teraz nauczymy ich polskości!” – powiedział Robert Bąkiewicz i otagował nocą gmach Ministerstwa Klimatu. Policja wszczyna dochodzenie, ponieważ budynek jest zabytkiem.
W czwartek 25 stycznia posłowie PiS przeprowadzili kontrolę w Ministerstwie Klimatu i Środowiska w związku ze zdjęciem ze ścian w budynku znaku Polski Walczącej oraz tablic upamiętniających żołnierzy wyklętych.
„Jestem przekonana, że to zdjęcie ściany z wyraźnym śladem po zerwanej kotwicy Polski Walczącej będzie już symbolem tego rządu – rządu, który walczy z polskością w wielu wymiarach i obszarach” – mówiła podczas konferencji prasowej posłanka PiS Anita Czerwińska.
„Jakby to nie polskie władze weszły do budynku, a horda najeźdźców” – tak sprawę na Twitterze skomentowała Beata Szydło. „Co warto zaznaczyć, Ministerstwo Klimatu i Środowiska mieści się w gmachu, który podczas Powstania Warszawskiego był świadkiem wyjątkowo tragicznych wydarzeń. To tam służące Niemcom rosyjskie oddziały RONA wdarły się do powstańczego szpitala polowego, dokonując masakry polskich żołnierzy i cywilów”.
PiS poinformował, że o sprawie zamierza powiadomić prokuraturę.
Rzecznik Ministerstwa Klimatu i Środowiska Hubert Różyk przekazał dziennikarzom TVN24, że znak oraz tablice zostały zdjęte ze ścian ze względu na remont tej części budynku.
- Znak jest plastikowy i został przytwierdzony bezpośrednio do ściany, więc nie było innej możliwości zdjęcia tego znaku, niż oderwanie go. Jeśli dzisiaj słyszymy, że ktoś nie szanuje ważnych dla Polski symboli, to trzeba sobie zadać pytanie, czy przyklejanie plastikowych znaków Polski Walczącej jest uszanowaniem symbolu i wartości, za które ginęli ludzie? – powiedział rzecznik. I dodał, że znak został przyklejony do ściany resortu w 2019 roku.
W rozmowie z dziennikarzami Michał Woś z Suwerennej Polski nazwał wyjaśnienia ministerstwa kłamstwem i stwierdził, że ściana była niedawno odmalowywana, a znak powieszono na nowo.
Na tym interwencje polityków Suwerennej Polski jednak się nie skończyły.
W czwartek późnym wieczorem Robert Bąkiewicz, były szef Marszu Niepodległości, kandydat na posła z list PiS, a także członek Suwerennej Polski zamieścił w internecie nagranie spod Ministerstwa Klimatu.
„Rząd Donalda Tuska niszczy polskie symbole narodowe” – mówi na nagraniu Bąkiewicz. „Prawdopodobnie pani minister kazała zdjąć symbol Polski Walczącej w tym budynku. Prawdopodobnie kazała zdjąć także tablicę upamiętniającą żołnierzy niezłomnych. Jej bliski współpracownik powiedział tutaj, że te postacie historyczne – żołnierze niezłomni – budzą kontrowersje i są różnie oceniani przez historyków. Ale jakich historyków? Ruskich? Niemieckich? Teraz nauczymy ich polskości”.
Po tych słowach Robert Bąkiewicz kuca i przy pomocy czarnego spreju maluje na budynku symbol Polski Walczącej.
Nagranie Bąkiewicza szybko rozniosło się w sieci i wzbudziło duże kontrowersje. Gmach Ministerstwa Klimatu przy ul. Wawelskiej 52/54 jest bowiem zabytkiem.
Po południu Komenda Stołeczna Policji poinformowała, że w związku z nagraniami prowadzone są czynności w kierunku art. 108 ustawy o ochronie zabytków. Stanowi on, że osoba, która niszczy lub uszkadza zabytek, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. Wobec takiej osoby może być także orzeczony obowiązek przywrócenia stanu poprzedniego.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości w najbliższy weekend odbędą serię otwartych spotkań. Zamierzają wytłumaczyć Polkom i Polakom, że w Polsce łamana jest Konstytucja
„Łamana jest Konstytucja, łamane jest prawo, przejmowane są organy państwa, w tym prokuratura. Także telewizja i radio. I to w sposób siłowy” – mówił Jarosław Kaczyński podczas oświadczenia wygłoszonego po godz. 12.00. Wszystko to, zdaniem prezesa PiS, odbywa się na zlecenie Brukseli i ma doprowadzić do utraty przez Polskę suwerenności.
Kaczyński zapowiedział serię spotkań w czołowymi politykami partii, podczas których poruszane mają być bieżące kwestie. Oprócz problematyki praworządnościowej pojawić ma się także rozliczanie nowego rządu z obietnic.
„Gdzie mamy 60 tysięcy złotych bez podatku? Gdzie dotrzymanie słowa dla nauczycieli? Miało być 1500 zł do podstawy. Większość tej podwyżki dał poprzedni rząd, oni dali mniejszość” – mówił Kaczyński. „Nie ma żadnego zerowego kredytu, zlikwidowany został kredyt 2-procentowy. Naruszono zasadę, że co jest dane, nie zostanie odebrane. O tym trzeba Polakom mówić”.
Prezes powtórzył także swoje słowa z czwartku: „W tej chwili w Polsce nie obowiązuje Konstytucja, nie obowiązuje prawo. Obowiązuje tylko wola władzy”.
Stwierdził, że rząd Donalda Tuska jest niedemokratyczny.
„Niektóre przedsięwzięcia służą do tego, żeby działalność kryminalną prowadzić w sposób bezpieczniejszy niż za naszych czasów” – ocenił.
„Tak wyglądają te rządy. Niestety, nie dotarło to do poważnej części społeczeństwa. Każdy głosuje jak chce, ale może następnym razem podejmą lepsze decyzje” – podsumował.
W najbliższych dniach w całej Polsce odbędzie się seria spotkań otwartych pod hasłem „Bądźmy razem”. Jarosław Kaczyński w sobotę pojawi się w Lublinie, w niedzielę w Kielcach. Beata Szydło w sobotę odwiedzi Kraków, a w niedzielę w Rzeszowie. Spotkania zorganizują także Mateusz Morawiecki, Mariusz Błaszczak, Elżbieta Rafalska, Przemysław Czarnek, Jacek Sasin. Jarosław Kaczyński wprost wskazywał, że to wstęp do samorządowej kampanii wyborczej.
W czasie pytań od dziennikarzy nie pozwolono zabrać głosu przedstawicielom TVP.
„Czyja to telewizja?” – pytał Jarosław Kaczyński.
„Sienkiewicza i Tuska” – odpowiadał prowadzący spotkanie Rafał Bochenek. „Dopuszczamy do pytań tylko te media, których status jest niekwestionowany” – zwrócił się do dziennikarzy TVP.
Przewodniczącą Komisji ds. Pegasusa została Magdalena Sroka.
Po godzinie 9.00 Sejm przegłosował pełen skład Komisji Śledczej do zbadania legalności, prawidłowości oraz celowości czynności operacyjno-rozpoznawczych podejmowanych m.in. z wykorzystaniem oprogramowania Pegasus przez członków Rady Ministrów, służby specjalne, Policję, organy kontroli skarbowej oraz celno-skarbowej w okresie od dnia 16 listopada 2015 r. do dnia 20 listopada 2023 r.
Komisja składa się z 11 członków. Koalicję Obywatelską reprezentują Marcin Bosacki, Joanna Kluzik-Rostkowska i Witold Zembaczyński, Prawo i Sprawiedliwość – Mariusz Gosek, Marcin Przydacz, Jacek Ozdoba i Sebastian Łukaszewicz. PSL-Trzecią Drogę reprezentować będzie Magdalena Sroka, Polskę 2050-Trzecią Drogę – Paweł Śliz, Lewicę Tomasz Trela, a Konfederację Przemysław Wipler.
Komisja zajmie się odpowiedziami na pytania o to, za jakie pieniądze kupiono Pegasusa, kto i w jakim trybie podjął decyzję o jego zakupie, kto podejmował decyzje o użyciu oprogramowania w stosunku do konkretnych osób, czy dane pobierane przez program wyciekały poza państwo polskie, kto przekazywał mediom informacje z poszczególnych czynności operacyjnych.
Chwilę po przegłosowaniu składu Komisja zebrała się, by wybrać prezydium. Przewodniczącą została Magdalena Sroka z PSL-Trzeciej Drogi. Wiceprzewodniczącymi zostali Marcin Bosacki, Paweł Śliz, Tomasz Trela, Przemysław Wipler.
PiS zgłosił na stanowisko wiceprzewodniczącego komisji Jacka Ozdobę, którego kandydatura została jednak odrzucona przez pozostałych członków.
„Mój charakter uczestnictwa w koalicji rządzącej był taki sam, jak pani przewodniczącej Sroki, dlatego nie rozumiem, dlaczego wiceprzewodniczącym nie może być reprezentant Zjednoczonej Prawicy” – mówił Jacek Ozdoba. I dodawał, że to dyskryminacja największego klubu sejmowego oraz wskazówka, że „raport komisji być może jest już napisany”.
„Jesteście państwo czteroosobowym składem w Komisji, co już wskazuje na to, że będziemy chcieli dogłębnie wyjaśnić całą sprawę" – odpowiadała mu Magdalena Sroka.
Szymon Hołownia był w czwartek wieczorem gościem „Kropki nad I”. Marszałek Sejmu komentował sprawę byłych posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.
W czwartek wszyscy czekali na pojawienie się Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika – dwóch ułaskawionych byłych posłów PiS, którzy nie uznali utraty swych mandatów. Jako ex-parlamentarzyści mają prawo przebywać na terenie Sejmu, nie wolno im jednak wchodzić na salę plenarną, ani – co zrozumiałe – wykonywać w innych sposób mandatów. Na przykład poprzez głosowania. W związku z zapowiedziami polityków PiS, że będą domagać się wykonywania obowiązków posła, władze Sejmu szykowały się na różne możliwe scenariusze. Do próby sił jednak nie doszło – politycy do Sejmu jednak nie przyszli.
Wieczorem sprawę komentował marszałek Sejmu Szymon Hołownia.
„Nikt się z nimi nie będzie szarpał i bił. I mam też nadzieję, że oni nie będą się z nikim szarpać i bić. Ale są narzędzia porządkowe, karty i tak mają wyłączone, a więc głosować nie będą mogli. Natomiast jeżeli się w jakiś sposób dostaną w miejsce, do którego nie powinni się dostać, to będziemy metodami pokojowymi doprowadzać do deeskalacji tego konfliktu i przekonywać ich, że nie powinni być tam, gdzie być nie powinni” – mówił Hołownia.
W piątek Sejm miał zająć się projektami liberalizującymi prawo aborcyjne i gwarantującymi dostępność legalnego zabiegu do 12 tygodnia ciąży. Ten punkt spadł jednak z porządku obrad. Zgodnie z zapowiedziami Donalda Tuska ustawy wrócą pewnie dopiero po wyborach samorządowych wyznaczonych na kwiecień.
Poparcie dla projektu deklarują kluby KO i Lewicy. PSL oraz Polska 2050 w tej sprawie się podzielą.
„Ja zagłosuję przeciw takiej ustawie. Przypuszczam, że będę mniejszością w swoim klubie i też uczciwie, otwarcie o tym mówię. Zagłosowałbym za ustawą przywracającą status quo ante, czyli stan sprzed wyroku Trybunału i referendum” – mówił Szymon Hołownia na antenie TVN24.
Wąsik i Kamiński wbrew przewidywaniom nie pojawili się w Sejmie. Gorąco na linii rząd – prezydent, poszło o Radę Dialogu Społecznego
Oto najważniejsze wydarzenia czwartku, 25 stycznia:
Jeszcze przed posiedzeniem Sejmu pod sejmowym biurem przepustek tłumnie zgromadzili się dziennikarze, zaś wokół gmachu wzmocniono procedury bezpieczeństwa. Wszyscy czekali na pojawienie się Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika – dwóch ułaskawionych byłych posłów PiS, którzy nie uznali utraty swych mandatów.
Do próby sił jednak nie doszło – Wąsik i Kamiński w Sejmie się nie pojawili. „Zobaczymy” – tak Jarosław Kaczyński odpowiedział na pytanie, czy to jeszcze nastąpi. „Jestem przekonany, że była to osobista decyzja Tuska i on osobiście powinien za tortury odpowiadać” – odgrażał się prezes PiS
O politycznych skutkach ułaskawienia Wąsika i Kamińskiego rozmawiają w najnowszym odcinku Programu Politycznego OKO.press Dominika Sitnicka i Agata Szczęśniak:
„Posłowie i posłanki poszczególnych partii nie będą głosować tak samo. Trudno mi powiedzieć, ilu posłów i posłanek z klubów Polska 2050 i PSL będzie jak głosować. Na ten moment wygląda na to, że tej większości nie ma. Na pewno jest większość na zmianę tego co jest, gotowość do liberalizacji dotyczy większości w Sejmie. Dużo bardziej konserwatywni są panowie Kosiniak-Kamysz i Hołownia.” – tak odpowiadał dziś Donald Tusk na pytania o losy projektów ustaw dotyczących aborcji.
Według pierwotnych planów Sejm miał się nimi zajmować już w piątek – jednak skończyło się na tym, że debatę odłożono. I to o sporo – głównie dlatego, by istotne różnice stanowisk w tej sprawie między koalicjantami nie komplikowały sytuacji rządzącej większości przed wyborami samorządowymi.
Tusk to pośrednio potwierdził. „Nie sądzę, byśmy znaleźli termin na ostateczne głosowanie przed kwietniem. Ale rząd będzie robił co do niego należy.” – stwierdził dziś premier.
„Te projekty pod pozorem eufemistycznie brzmiących haseł, tak naprawdę niosą ze sobą śmierć człowieka (...) Obowiązkiem każdego człowieka, który ma uczciwie ukształtowane sumienie, jest stawanie w obronie nienarodzonych. To nie ma związku z wyznawaną wiarą. To jest problem zwykłej, ludzkiej uczciwości” – tak wypowiedział się z kolei w tej sprawie rzecznik Episkopatu.
Kancelaria Prezydenta poinformowała dziś, że uroczystość powołania 10 członków rządu Donalda Tuska do Rady Dialogu Społecznego trzeba było odwołać, bo ministrowie „w ostatniej chwili” wycofali swój udział – i obarczyła rząd winą za to, że Rada w nowym składzie nie może podjąć prac.
Szef Kancelarii Premiera Jan Grabiec odpowiadał na ten zarzut, tłumacząc, że prezydent wyznaczył termin uroczystości w trakcie posiedzenia Sejmu, co kolidowało z obowiązkami poselskimi ministrów. Andrzej Duda był więc w stosownym czasie proszony o wysłanie ministrom odpowiednich pism zamiast urządzania uroczystości – na co Kancelaria Prezydenta odpowiedziała, że uroczystość i tak musi się odbyć.
Informowaliśmy już o tym w OKO.press:
Tymczasem szef OPZZ – i zarazem wiceszef Rady Dialogu Społecznego – Piotr Ostrowski przypomniał w mediach społecznościowych sposób, w jaki sam został do niej powołany. A odbyło się to przez wysłanie pisma. Zdecydowanie przeczy to tezie, jakoby prezydent musiał urządzać specjalne uroczystości z powodu powołania do RDS jej nowych członków.
Arkadiusz Mularczyk, Iwona Arent i Kacper Płażyński z Prawa i Sprawiedliwości zorganizowali w Sejmie konferencję prasową. Ogłosili na niej, że jako członkowie delegacji polskiego Sejmu do Rady Europy złożyli do tej międzynarodowej instytucji skargę na Polskę a także projekt rezolucji mającej potępiać nasz kraj za „łamanie praw człowieka”.
„Próba dokarmiania Mariusza Kamińskiego przez nos i usta naruszała zasady, które są opisane w konwencji praw człowieka. Możemy to traktować jako tortury” – dowodzili posłowie.
Torturowanie więźnia Mariusza Kamińskiego zarzuca Służbie Więziennej prezes PiS Jarosław Kaczyński. Sam Kamiński w wywiadzie udzielonym Telewizji wPolsce nie mówił o torturach, opowiadał za to, że siedział „obok bardzo groźnego szpiega GRU”. Zapytaliśmy o te kwestie Straż Więzienną. Oto jej odpowiedź:
Sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka przerwała posiedzenie, po tym jak pojawił się na nim Jarosław Wyrembak, sędzia-dubler z Trybunału Przyłębskiej. Trybunał przysłał go w roli swego oficjalnego przedstawiciela. Po opuszczeniu sali przez większość członków komisji pozostali w niej jedynie posłowie PiS i Konfederacji.
Anna Michalska, rzeczniczka Straży Granicznej od 2021 roku, została odwołana. W imieniu SG komentowała wydarzenia na granicy polsko-białoruskiej, przez co gościła w mediach praktycznie codziennie. Zasłynęła m.in. sarkastycznym – i niezamierzenie makabrycznym – zdaniem „Uwielbiam temat dzieci z Michałowa” rzuconym do Agaty Adamek z TVN 24. Pokrzykiwała na dziennikarzy, domagała się, by pushbacki nazywać „zawracaniem na linię granicy”.
Michalska potwierdziła już w rozmowie z PAP, że straciła funkcję rzeczniczki.