Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zwróciła się do chińskich władz o szczegółowe dane na temat raportowanych przez organizacje medyczne skupisk niezdiagnozowanego dotąd typu zapalenia płuc u dzieci występujących w ostatnich dniach w północnej części Chin. Chodzi o informacje epidemiologiczne i kliniczne, a także wyniki badań laboratoryjnych zgłoszonych ognisk zachorowań wśród dzieci oraz o dane na temat stopnia obciążenia systemu ochrony zdrowia.
Choć chiński oddział WHO określa te działania mianem „rutynowych”, władze ChRL mają na mocy mechanizmu międzynarodowych przepisów zdrowotnych jedynie 24 godziny na udzielenie odpowiedzi – termin mija w piątek 24 listopada. Chińska Narodowa Agencja Zdrowia nie odpowiedziała dotąd agencji Reuters na zadane po opublikowaniu przez WHO komunikatu pytania w tej sprawie.
Jako pierwsi sprawę zwiększonej liczby zachorowań dzieci w północnych Chinach na niezdiagnozowany typ zapalenia płuc raportowali przedstawiciele „Program for Monitoring Emerging Diseases” (ProMED). To na tej podstawie WHO zwróciła się do chińskich władz.
W chińskich mediach społecznościowych i lokalnych pojawiały się w ostatnim czasie nagrania video przedstawiające szpitale przepełnione rodzicami i dziećmi oczekującymi na badania – dotyczyło to przede wszystkim rejonu miasta Xian na północnym zachodzie Chin. Pojawiły się także zdjęcia dzieci odrabiających prace domowe i jednocześnie przyjmujących leki dożylnie z kroplówek.
Doniesienia z Chin są jak dotąd szczątkowe – i w żadnym wypadku nie uprawniają do stawiania tez o ewentualnym początku nowej epidemii. Zwiększona liczba zachorowań na zapalenia płuc i inne choroby układu oddechowego może mieć charakter sezonowy i być pośrednim skutkiem epidemii COVID.
Rządowe samoloty naprawiane z pomocą drutu, działania o znamionach mobbingu, kolesiostwo i nieaktualne uprawnienia pilotów i instruktorów – taki obraz sytuacji w 1 Bazie Lotnictwa Transportowego wyłania się z materiału Edyty Żemły i Marcina Wyrwała opublikowanego dziś w Onecie.
„Gdyby politycy wiedzieli, jeździliby Uberem” – mówią dziennikarzom Onetu oficerowie 1 BLT.
1 BLT to następczyni znanego całej Polsce od czasów katastrofy smoleńskiej 36 pułku lotnictwa transportowego. A zatem jednostka odpowiadająca za transport VIP-ów i loty o statusie HEAD. To jej oficerowie pilotują rządowe Boeingi 737, Gulfstreamy i śmigłowce. Od nich zależy bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie. Jednostka powstała w wyniku gruntownej reorganizacji systemu transportu VIP-ów po katastrofie smoleńskiej. Wprowadzone tam procedury i standardy miały uniemożliwić powtórzenie się takiej tragedii. Z materiału Onetu wynika, że po 12 latach od sformowania jednostki dzieje się w niej coś zupełnie przeciwnego. I że wielokrotnie dochodziło w niej do łamania lub lekceważenia procedur – także tych o kluczowym znaczeniu dla bezpieczeństwa najważniejszych urzędników i wojskowych.
„Czym to się może skończyć? KATASTROFĄ LOTNICZĄ” – takie odpowiedzi pojawiają się w cytowanych przez Onet ankietach oceny kadry zarządczej przeprowadzonych wśród oficerów 1 BLT.
Nowy odcinek Programu Politycznego OKO.press jest już dostępny na naszym kanale na You Tube. Dominika Sitnicka i Agata Szczęśniak analizują i komentują w programie polityczne wydarzenia tygodnia. Zapraszamy do oglądania
W dzisiejszym odcinku Agata Szczęśniak i Dominika Sitnicka:
Na parkingu w przygranicznej Korczowej zmarł dziś (23 listopada) ukraiński kierowca samochodu ciężarowego od kilku dni oczekujący na możliwość przejazdu przez granicę. „Najprawdopodobniej przyczyny były naturalne, ale tak czy inaczej, swoją rolę odegrały stres, jakiego nasi kierowcy doświadczają z powodu strajku polskich przewoźników, a także niepewność, kiedy zdołają wjechać do Ukrainy” – tak mówił o tym szef ukraińskiego Stowarzyszenia Przewoźników Międzynarodowych Wołodymyr Balin.
To już drugi ukraiński kierowca, który zmarł w trasie podcza trwającej od 6 listopada blokady przejść granicznych prowadzonej przez polskich przewoźników. Polscy przewoźnicy rozpoczęli blokadę, ponieważ czują się zagrożeni konkurencją ze strony ukraińskich kolegów po fachu po wprowadzeniu przez Unię Europejską ułatwień dla transportu z Ukrainy. To mechanizm korytarzy solidarnościowych i jednoczesne zniesienie przez UE wymogu posiadania zezwolenia na przewozy komercyjne z i do Ukrainy. W efekcie liczba przewozów przez granicę polsko-ukraińską wzrosła z około 320 tysięcy do prawie miliona w skali roku.
Blokada jest na tyle skuteczna, że kierowcy czekają w kolejkach do przejść granicznych między Polską a Ukrainą 8-10 dni. Na szybszy przejazd mogą liczyć jedynie kierowcy TIR-ów z pomocą humanitarną lub sprzętem wojskowym – do przejść granicznych takie pojazdy eskortuje policja.
Dziś (23 listopada) do przewoźników blokujących przejścia w Dorohusku i Korczowej dołączyli rolnicy ze stowarzyszenia „Oszukana Wieś”, którzy zablokowali z kolei przejście w Medyce. Blokada – oficjalnie zgłoszona do 26 listopada – polega na krążeniu przez protestujących rolników w kółko przez przejście dla pieszych na drodze prowadzącej do granicy. Utworzyła się tam już ogromna kolejka ciężarówek – licząca około 1,5 tysiąca pojazdów. Do protestujących rolników ruszyli już z pielgrzymką politycy Konfederacji. W Medyce pojawili się Krzysztof Bosak, jeden z liderów partii, a także jej działacze Witold Tumanowicz, Andrzej Zapałowski i Krzysztof Mulawa.
Na tym nie koniec jednak wizyt polskich polityków u boku protestujących rolników. Już pierwszego dnia blokady w Medyce jej uczestników wsparł też bowiem Michał Kołodziejczak, lider AgroUnii, który w wyborach parlamentarnych startował z list Koalicji Obywatelskiej.
„Ciągle płacimy za nieodpowiedzialną, beznadziejną i nieperspektywiczną politykę. (...) Opisywany dziś szeroko raport NIK na temat przywozu zbóż z Ukrainy pokazuje jak wielkimi oszustami byli i są nadal politycy PiS” – napisał Kołodziejczak na Twitterze.
„Granica powinna zostać odblokowana. Nie możemy pozwolić uczynić z naszej granicy zakładnika. Powinna ona nas jednoczyć, a nie dzielić” – tak mówił o sytuacji na granicy jeszcze w poniedziałek ambasador Ukrainy w Polsce Serhij Derkacz.
Obecne Ministerstwo Edukacji i Nauki zostanie najprawdopodobniej w nowym rządzie koalicji partii demokratycznych podzielone na dwa osobne resorty. Edukacja może przypaść Platformie Obywatelskiej – a nauka (i szkolnictwo wyższe) Lewicy. Takie są nieoficjalne doniesienia informatorów zarówno Onetu, jak i Gazety Wyborczej.
Potwierdzają się więc informacje OKO.press. Właśnie o takim scenariuszu pisała bowiem w środę 22 listopada w OKO.press Agata Szczęśniak.