Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Podobne oświadczenia wydał już dziś szef NATO i premierzy Polski i Czech. Kreml uważa jednak, że zachód dąży do konfrontacji
Nie wyślemy wojsk na Ukrainę: dziś takie oświadczenia wydali już sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg oraz premierzy Polski i Czech. Teraz podobne słowa słyszymy ze strony Stanów Zjednoczonych.
„Prezydent Biden jasno mówi, że USA nie wyślą swoich wojsk na Ukrainę” – stwierdziła dziś rzeczniczka Rady Bezpieczeństwa Narodowego Adrienne Watson. Rada składa się z członków gabinetu prezydenta i doradców do spraw bezpieczeństwa.
Watson dodała jednocześnie, że drogą do zwycięstwa Ukrainy jest odblokowanie pomocy wojskowej, którą w Kongresie blokuje Partia Republikańska i przekazanie „broni i amunicji, by Ukraina mogła bronić się sama”. Pakiet ten warty jest 60 mld dolarów.
Amerykańska administracja odniosła się do pogłosek o ewentualnym wysłaniu wojsk na Ukrainę po słowach najpierw słowackiego premiera, a następnie francuskiego prezydenta.
W poniedziałek 26 lutego przed konferencją w Paryżu, na której przywódcy ponad 20 krajów omawiali możliwość zwiększenia pomocy dla Ukrainy, Fico powiedział, że niektóre kraje rozważają podpisanie umów dwustronnych z Ukrainą i wysłanie tam swoich wojsk. Nie podał jednak żadnych szczegółów, ani nie nazwał żadnego z krajów.
„Nie ma konsensusu na tym etapie... by wysłać tam wojska. Niczego nie można wykluczyć. Zrobimy wszystko, co musimy, by Rosja nie wygrała” – mówił po paryskiej konferencji prezydent Francji Emmanuel Macron. Nie odrzucając w tej wypowiedzi wysłania wojsk, rozbudził międzynarodowe spekulacje. Dziś światowi liderzy kategorycznie zaprzeczają, by istniały takie plany.
Wypowiedzi te skomentowała już również strona rosyjska. Rzecznik Kremla Dimitrij Pieskow powiedział dziś:
„Pojawienie się żołnierzy NATO na terytorium Ukrainy będzie prowadziło do bezpośredniego konfliktu z Federacją Rosyjską i eskalacji sytuacji”.
Zdaniem Pieskowa wypowiedź Macrona sugeruje nowy, bardziej konfrontacyjny styl ze strony NATO:
„Generalnie, prawdopodobnie sam fakt omawiania możliwości wysłania określonych kontyngentów NATO na Ukrainę jest, oczywiście, bardzo ważnym, nowym elementem. Wszystkie inne elementy wystąpienia prezydenta Francji, Emmanuela Macrona, były już wyrażane w ten czy inny sposób, braliśmy je już pod uwagę”.
Dzisiejsze komentarze Białego Domu czy NATO idą jednak w zupełnie inną stronę.
„Zaczyna się odbudowa Pałacu Saskiego, a tak naprawdę otoczenia Grobu Nieznanego Żołnierza, ołtarza ojczyzny” – mówi minister kultury Bartłomiej w nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych.
To pierwsza taka deklaracja przedstawiciela rządu koalicji KO-TD-Lewica. Będąc w opozycji, przedstawiciele dzisiejszej koalicji ostro krytykowali decyzję o odbudowie.
Na nagraniu minister podkreśla, że poprzedni zarząd od grudnia 2022 roku nie był w stanie zabezpieczyć zabytkowych fundamentów Pałacu Saskiego. Pozostawiono je odsłonięte i narażone na działanie warunków atmosferycznych, szczególnie zimą. Minister twierdzi, że nowy zarząd rozpoczął zabezpieczanie fundamentów już w dwa tygodnie – na nagraniu widać rozłożone nad fundamentami namioty.
Odbudowa Pałacu Saskiego to ogromne koszty i ogromne kontrowersje. Parlament pod rządami PiS zdecydował w 2021 roku, że odbudowa się odbędzie, a jej koszt już wtedy szacowano na 2,5 mld zł. Odbudowa od początku wzbudzała sprzeciw urbanistów i architektów.
„To, co znamy z 1939 roku, to, co znamy ze starych pocztówek, to nie jest Pałac Saski. To budynek powstały na gruzach Pałacu Saskiego w XIX wieku pod auspicjami władz rosyjskich na zamówienie kupca Iwana Skwarcowa” – mówił w 2021 roku w podkaście OKO.press „Powiększenie” Grzegorz Piątek, historyk architektury.
Protest rolników w Warszawie zakończył się, obyło się bez poważnych incydentów. Spotkanie w kancelarii premiera bez premiera rozczarowało protestujących
Delegacja protestujących rolników spotkała się w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów z jej szefem Janem Grabcem. Przed spotkaniem szef rolniczej delegacji Szczepan Wójcik mówił do protestujących, że liczy na spotkanie z premierem Donaldem Tuskiem. To jednak nie było możliwe. Premier przebywa dziś na zaplanowanej wcześniej wizycie w stolicy Czech.
Nie wszyscy uczestnicy protestu czekali na wyniki rozmów w KPRM, część rozeszła się już wcześniej.
„Rząd od ponad 2 miesięcy robi wszytko, żeby zabezpieczyć nasz rynek, zabezpieczyć naszych producentów. O szczegółach będziemy rozmawiać. Zależy mi bardzo na tym, żeby to była konkretna rozmowa, żebyśmy nie rozmawiali o kontekście, bo wszyscy wiemy, jaki on jest” – mówił do goszczących w budynku kancelarii premiera rolników Grabiec na początku spotkania.
Wedle relacji obecnych na spotkaniu przedstawicieli protestujących rozmowa nie była jednak wystarczająco konkretna.
„Nie mamy dobrych wiadomości” – oznajmił zebranym pod kancelarią premiera rolnikom Wójcik.
„Musieliśmy wyjść ze spotkania, ponieważ dostaliśmy propozycję, że do 7 marca zostaną wypracowane pewne kompromisy. Niestety nie padło nic konkretnego. Nic, co sprawiłoby, że dalej będziemy chcieli siedzieć i rozmawiać. A więc, szanowni państwo, jesteśmy tutaj, żeby powiedzieć: nie schodzimy z barykad! Nadal będziemy protestowali, nadal będziemy blokowali, nadal musimy walczyć o siebie, swoje rodziny, bezpieczeństwo żywnościowe i polskie rolnictwo” – mówił do protestujących Wójcik, a pod mobilną sceną, na której stał, rozległy się pojedyncze gwizdy.
Protest w Warszawie zakończył się bez poważnych incydentów, choć w pewnym momencie pod KPRM w stronę policjantów poleciała raca. Rolnicy zapowiadają już powrót do Warszawy na 6 marca.
Protesty kończą się też w innych miejscach, również poza Warszawą. Protestujący na trasie S7 w okolicy Radomia zakończyli protest i rozjeżdżają się – informowała we wtorek po południu rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Radomiu Justyna Jaśkiewicz.
„Jest wielkie wkurzenie w tych ludziach, jest troska o jakość żywności, którą produkują” – przekonywał marszałek Sejmu. Chciałby stałych spotkań z rolnikami w Sejmie
Po spotkaniu w Sejmie z przedstawicielami protestujących rolników marszałek Sejmu Szymon Hołownia zorganizował konferencję prasową, na której mówił, że rozmowy z rolnikami były szczere i trudne, ale też otwarte i dobre.
Według jego relacji, rolnicy przedstawili mu trzy podstawowe postulaty:
Ton marszałka był koncyliacyjny. Podkreślał wagę rolnictwa i rolników, nie poruszał tematów drażliwych i trudnych, jak zboże wysypywane przez protestujących na tory. W przypadku problemów rolników z Zielonym Ładem mówił, że nie chodzi im o cały dokument, ale jedynie konkretne punkty, których nie akceptują. Niestety nie rozwijał tutaj, o jakie punkty dokładnie chodzi.
W przypadku postulatu o żywności spoza UE Hołownia podkreślał, że rolnikom wcale nie chodzi o samą Ukrainę. I dodał, że jednym z poważniejszych problemów jest tutaj zboże z Rosji. Zboże z Rosji rzeczywiście jest dziś sporym problemem dla całego rynku, ponieważ Rosjanie mają spore nadwyżki i eksportują je, by obniżyć ceny globalnie. Ale do samej Polski zboże z Rosji wpływa w znikomych w kontekście całego rynku ilościach.
Jaki Hołownia chciałby rozwiązać problemy rolników? Zdaniem Marszałka potrzeba częstszych rozmów.
„Dobrze byłoby zorganizować rodzaj okrągłego stołu, w którym rolnicy, politycy, ale może przetwórcy, będą ze sobą rozmawiać w sposób ciągły” – mówił.
Marszałek chciałby zorganizować radę, w której zasiadaliby politycy i rolnicy, a która spotykałaby się często i dyskutowała problemy rolników, szukając rozwiązań na bieżąco. Jego zdaniem to uchroniłoby rolników przed nadmierną frustracją a resztę Polaków przed niedogodnościami związanymi z protestami. Bo wówczas by ich nie było.
Na razie jednak mamy i protesty, i frustrację rolników.
„Jest wielkie wkurzenie w tych ludziach, jest troska o jakość żywności, którą produkują” – przekonywał marszałek. I dodawał, że politycy i rolnicy zgadzają się w wielu punktach dotyczących Zielonego Ładu. Jedni i drudzy chcą, by susz, jakie znamy z ostatnich lat, nie było. Na rozwiązania jednak, jak przekonywał Hołownia, potrzeba czasu. „W Sejmie nie mamy narzędzi, by rozwiązywać to w 5 minut” – mówił. Natomiast jego zdaniem obecny rząd nie działa w próżni i musi rozwiązywać wieloletnie zaniedbana poprzedników.
„Mam nadzieję” – odpowiedział na pytanie, czy uda się przedstawić jakieś rozwiązania dla rolników przed wspólnym posiedzeniem rządów Polski i Ukrainy. Spotkanie to ma się odbyć pod koniec marca tego roku.
Hołownia odpowiadał też na zarzuty, że barierek przed Sejmem już miało nie być, a dziś wróciły.
„Barierki przed Sejmem zniknęły na dobre, odkąd zaczęliśmy tutaj wraz z nową większością pracować, natomiast będą pojawiały się zawsze, kiedy w grę będzie wchodziło realne bezpieczeństwo ludzi biorących udział w protestach. Za czasów poprzedniej władzy barierki stały tu przez ponad dwa i pół tysiąca dni. Nie po to, by chronić ludzi, obywateli. Po to, by chronić polityków. U nas, jeżeli będą stawiane barierki, to na 24 godziny, tak jak to miało miejsce przy poprzedniej manifestacji i obecnej” – mówił marszałek, podkreślając, że barierki pojawiły się tylko ze względu na demonstrację rolników.
„Liczę na to, że po naszej dyskusji to wsparcie dla Ukrainy będzie takie bardziej jednoznaczne” – mówił Tusk po spotkaniu z premierami Czech, Słowacji i Węgier. Widać jednak, że między liderami nie ma zgody.
„Dzisiaj testem na naszą współpracę są nasze działania w UE, bo o przyjaźni między narodami nie musimy się zapewniać, one są oczywiste i ugruntowane. To, co jest podstawą Grupy Wyszehradzkiej to, co zapisaliśmy w naszej deklaracji, w naszych sercach – to dzisiaj powinno mieć zastosowanie do naszej wspólnej polityki wobec Ukrainy” – mówił premier Donald Tusk na spotkaniu Grupy Wyszehradzkiej (V4). Razem z premierami Czech, Słowacji i Węgier rozmawiali w Pradze przede wszystkim o pomocy Ukrainie.
Dzień wcześniej w Paryżu Czechy zaproponowały, by 800 tys. sztuk amunicji artyleryjskiej dla Ukrainy pozyskać na rynkach krajów trzecich. Gotowość przystąpienia do tej inicjatywy zgłosiło 15 państw – w tym Polska.
Premier Słowacki Robert Fico i premier Węgier Viktor Orban podczas konferencji podkreślali, że nie zgadzają się na wysyłanie amunicji do Ukrainy. „Musimy rozmawiać, jak zakończyć tę wojnę” – mówił Orban. „Niektórzy patrzą na nią przez ukraińskie okulary. Węgry patrzą przez węgierskie. Przez pryzmat węgierski widzę to tak: musimy uratować jak najwięcej żyć i skończyć tę wojnę. Wojna może skończyć się wyłącznie dzięki rozmowom, musimy wybrać osoby, które będą brały udział w negocjacjach pokojowych” – powiedział.
Wtórował mu Fico, mówiąc, że „możemy wysłać do Ukrainy całą amunicję świata i mnóstwo pieniędzy”, ale to nie zakończy wojny. „Za dwa lata będziemy w tym samym miejscu, tylko z o wiele większą liczbą ofiar” – powiedział.
Polska i Czechy mają odmienne stanowisko i podkreślają, że Ukrainę należy wspierać, także wysyłając amunicję. „Mamy różne podejścia, ale dzisiaj rozmawialiśmy o tym jak można wspólnie działać na rzecz Ukrainy, jako ofiary napaści rosyjskiej. Po tej rozmowie myślę, że jest możliwe zbudowanie, przynajmniej fragmentarycznie, takiej wspólnej pracy na rzecz pomocy Ukrainie. Liczę na to, że po naszej dyskusji to wsparcie dla Ukrainy będzie bardziej jednoznaczne” – powiedział Tusk.
Na pytanie, czy któryś z czterech krajów planuje wysłać wojsko do Ukrainy, wszyscy premierzy odpowiedzieli przecząco. „Nie będziemy wysyłać wojsk” – zadeklarował Tusk. „To jest prosta droga do trzeciej wojny światowej”- powiedział Fico.