Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Protest rolników w Warszawie zakończył się, obyło się bez poważnych incydentów. Spotkanie w kancelarii premiera bez premiera rozczarowało protestujących
Delegacja protestujących rolników spotkała się w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów z jej szefem Janem Grabcem. Przed spotkaniem szef rolniczej delegacji Szczepan Wójcik mówił do protestujących, że liczy na spotkanie z premierem Donaldem Tuskiem. To jednak nie było możliwe. Premier przebywa dziś na zaplanowanej wcześniej wizycie w stolicy Czech.
Nie wszyscy uczestnicy protestu czekali na wyniki rozmów w KPRM, część rozeszła się już wcześniej.
„Rząd od ponad 2 miesięcy robi wszytko, żeby zabezpieczyć nasz rynek, zabezpieczyć naszych producentów. O szczegółach będziemy rozmawiać. Zależy mi bardzo na tym, żeby to była konkretna rozmowa, żebyśmy nie rozmawiali o kontekście, bo wszyscy wiemy, jaki on jest” – mówił do goszczących w budynku kancelarii premiera rolników Grabiec na początku spotkania.
Wedle relacji obecnych na spotkaniu przedstawicieli protestujących rozmowa nie była jednak wystarczająco konkretna.
„Nie mamy dobrych wiadomości” – oznajmił zebranym pod kancelarią premiera rolnikom Wójcik.
„Musieliśmy wyjść ze spotkania, ponieważ dostaliśmy propozycję, że do 7 marca zostaną wypracowane pewne kompromisy. Niestety nie padło nic konkretnego. Nic, co sprawiłoby, że dalej będziemy chcieli siedzieć i rozmawiać. A więc, szanowni państwo, jesteśmy tutaj, żeby powiedzieć: nie schodzimy z barykad! Nadal będziemy protestowali, nadal będziemy blokowali, nadal musimy walczyć o siebie, swoje rodziny, bezpieczeństwo żywnościowe i polskie rolnictwo” – mówił do protestujących Wójcik, a pod mobilną sceną, na której stał, rozległy się pojedyncze gwizdy.
Protest w Warszawie zakończył się bez poważnych incydentów, choć w pewnym momencie pod KPRM w stronę policjantów poleciała raca. Rolnicy zapowiadają już powrót do Warszawy na 6 marca.
Protesty kończą się też w innych miejscach, również poza Warszawą. Protestujący na trasie S7 w okolicy Radomia zakończyli protest i rozjeżdżają się – informowała we wtorek po południu rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Radomiu Justyna Jaśkiewicz.
„Jest wielkie wkurzenie w tych ludziach, jest troska o jakość żywności, którą produkują” – przekonywał marszałek Sejmu. Chciałby stałych spotkań z rolnikami w Sejmie
Po spotkaniu w Sejmie z przedstawicielami protestujących rolników marszałek Sejmu Szymon Hołownia zorganizował konferencję prasową, na której mówił, że rozmowy z rolnikami były szczere i trudne, ale też otwarte i dobre.
Według jego relacji, rolnicy przedstawili mu trzy podstawowe postulaty:
Ton marszałka był koncyliacyjny. Podkreślał wagę rolnictwa i rolników, nie poruszał tematów drażliwych i trudnych, jak zboże wysypywane przez protestujących na tory. W przypadku problemów rolników z Zielonym Ładem mówił, że nie chodzi im o cały dokument, ale jedynie konkretne punkty, których nie akceptują. Niestety nie rozwijał tutaj, o jakie punkty dokładnie chodzi.
W przypadku postulatu o żywności spoza UE Hołownia podkreślał, że rolnikom wcale nie chodzi o samą Ukrainę. I dodał, że jednym z poważniejszych problemów jest tutaj zboże z Rosji. Zboże z Rosji rzeczywiście jest dziś sporym problemem dla całego rynku, ponieważ Rosjanie mają spore nadwyżki i eksportują je, by obniżyć ceny globalnie. Ale do samej Polski zboże z Rosji wpływa w znikomych w kontekście całego rynku ilościach.
Jaki Hołownia chciałby rozwiązać problemy rolników? Zdaniem Marszałka potrzeba częstszych rozmów.
„Dobrze byłoby zorganizować rodzaj okrągłego stołu, w którym rolnicy, politycy, ale może przetwórcy, będą ze sobą rozmawiać w sposób ciągły” – mówił.
Marszałek chciałby zorganizować radę, w której zasiadaliby politycy i rolnicy, a która spotykałaby się często i dyskutowała problemy rolników, szukając rozwiązań na bieżąco. Jego zdaniem to uchroniłoby rolników przed nadmierną frustracją a resztę Polaków przed niedogodnościami związanymi z protestami. Bo wówczas by ich nie było.
Na razie jednak mamy i protesty, i frustrację rolników.
„Jest wielkie wkurzenie w tych ludziach, jest troska o jakość żywności, którą produkują” – przekonywał marszałek. I dodawał, że politycy i rolnicy zgadzają się w wielu punktach dotyczących Zielonego Ładu. Jedni i drudzy chcą, by susz, jakie znamy z ostatnich lat, nie było. Na rozwiązania jednak, jak przekonywał Hołownia, potrzeba czasu. „W Sejmie nie mamy narzędzi, by rozwiązywać to w 5 minut” – mówił. Natomiast jego zdaniem obecny rząd nie działa w próżni i musi rozwiązywać wieloletnie zaniedbana poprzedników.
„Mam nadzieję” – odpowiedział na pytanie, czy uda się przedstawić jakieś rozwiązania dla rolników przed wspólnym posiedzeniem rządów Polski i Ukrainy. Spotkanie to ma się odbyć pod koniec marca tego roku.
Hołownia odpowiadał też na zarzuty, że barierek przed Sejmem już miało nie być, a dziś wróciły.
„Barierki przed Sejmem zniknęły na dobre, odkąd zaczęliśmy tutaj wraz z nową większością pracować, natomiast będą pojawiały się zawsze, kiedy w grę będzie wchodziło realne bezpieczeństwo ludzi biorących udział w protestach. Za czasów poprzedniej władzy barierki stały tu przez ponad dwa i pół tysiąca dni. Nie po to, by chronić ludzi, obywateli. Po to, by chronić polityków. U nas, jeżeli będą stawiane barierki, to na 24 godziny, tak jak to miało miejsce przy poprzedniej manifestacji i obecnej” – mówił marszałek, podkreślając, że barierki pojawiły się tylko ze względu na demonstrację rolników.
„Liczę na to, że po naszej dyskusji to wsparcie dla Ukrainy będzie takie bardziej jednoznaczne” – mówił Tusk po spotkaniu z premierami Czech, Słowacji i Węgier. Widać jednak, że między liderami nie ma zgody.
„Dzisiaj testem na naszą współpracę są nasze działania w UE, bo o przyjaźni między narodami nie musimy się zapewniać, one są oczywiste i ugruntowane. To, co jest podstawą Grupy Wyszehradzkiej to, co zapisaliśmy w naszej deklaracji, w naszych sercach – to dzisiaj powinno mieć zastosowanie do naszej wspólnej polityki wobec Ukrainy” – mówił premier Donald Tusk na spotkaniu Grupy Wyszehradzkiej (V4). Razem z premierami Czech, Słowacji i Węgier rozmawiali w Pradze przede wszystkim o pomocy Ukrainie.
Dzień wcześniej w Paryżu Czechy zaproponowały, by 800 tys. sztuk amunicji artyleryjskiej dla Ukrainy pozyskać na rynkach krajów trzecich. Gotowość przystąpienia do tej inicjatywy zgłosiło 15 państw – w tym Polska.
Premier Słowacki Robert Fico i premier Węgier Viktor Orban podczas konferencji podkreślali, że nie zgadzają się na wysyłanie amunicji do Ukrainy. „Musimy rozmawiać, jak zakończyć tę wojnę” – mówił Orban. „Niektórzy patrzą na nią przez ukraińskie okulary. Węgry patrzą przez węgierskie. Przez pryzmat węgierski widzę to tak: musimy uratować jak najwięcej żyć i skończyć tę wojnę. Wojna może skończyć się wyłącznie dzięki rozmowom, musimy wybrać osoby, które będą brały udział w negocjacjach pokojowych” – powiedział.
Wtórował mu Fico, mówiąc, że „możemy wysłać do Ukrainy całą amunicję świata i mnóstwo pieniędzy”, ale to nie zakończy wojny. „Za dwa lata będziemy w tym samym miejscu, tylko z o wiele większą liczbą ofiar” – powiedział.
Polska i Czechy mają odmienne stanowisko i podkreślają, że Ukrainę należy wspierać, także wysyłając amunicję. „Mamy różne podejścia, ale dzisiaj rozmawialiśmy o tym jak można wspólnie działać na rzecz Ukrainy, jako ofiary napaści rosyjskiej. Po tej rozmowie myślę, że jest możliwe zbudowanie, przynajmniej fragmentarycznie, takiej wspólnej pracy na rzecz pomocy Ukrainie. Liczę na to, że po naszej dyskusji to wsparcie dla Ukrainy będzie bardziej jednoznaczne” – powiedział Tusk.
Na pytanie, czy któryś z czterech krajów planuje wysłać wojsko do Ukrainy, wszyscy premierzy odpowiedzieli przecząco. „Nie będziemy wysyłać wojsk” – zadeklarował Tusk. „To jest prosta droga do trzeciej wojny światowej”- powiedział Fico.
„Precz z Unią Europejską” i „Polexit, nie dla eurokołchozu” – to tylko niektóre z haseł, jakie znalazły się na transparentach podczas protestu rolników.
Organizatorzy mówią o nawet 50 tysiącach uczestników. Protestujący rolnicy wyruszyli o 11:30 z placu Defilad w stolicy. Zablokowali centrum miasta, jednak po 13:00 ratusz poinformował, że przywracany jest ruch w Alejach Jerozolimskich i na Marszałkowskiej. Kursują już tramwaje, stopniowo na trasy podstawowe wracają autobusy komunikacji miejskiej.
Rolnicy domagają się rezygnacji z ograniczeń, jakie nakłada na nich Zielony Ład. Chcą również zakazu importu produktów rolnych z Ukrainy. Do protestów dołączyli także hodowcy zwierząt futerkowych, myśliwi i górnicy.
Na transparentach, które rolnicy przywieźli do stolicy, widać i słychać antyunijne hasła: „Precz z Unią Europejską”, „Polexit, nie dla eurokołchozu”, a także „Jesteśmy rolnikami, a nie EU-kołchoźnikami”. Relację z protestu można śledzić na naszej stronie na portalu X:
„To dopiero początek rozmowy” – powiedział marszałek Szymon Hołownia, siadając do stołu z delegacją rolników.
„Zamiast być ze swoimi rodzinami, musicie przyjeżdżać tutaj i walczyć o to, co dla was ważne” – powiedział Hołownia delegacji rolników, która przyjechała do Sejmu. Razem siedli do rozmowy o postulatach rolników, którzy sprzeciwiają się importowi produktów rolnych z Ukrainy i przeciwko Zielonemu Ładowi. „To jest początek rozmowy, która musi trwać. Dla dobra naszego i dla waszego dobra. Na stole leżą dwie rzeczy: zboże, które wjeżdża i co zrobić, żeby Zielony Ład działał” – dodał Hołownia.
Podkreślał, że Zielony Ład powinien pomóc rolnikom, m.in. przez rozwiązanie problemu suszy. Nie powinien jednak, podkreślał marszałek, doprowadzać gospodarstw rolnych do bankructwa przez nadmiar biurokracji.
Hołownia wyjaśnił również, że barierki, które w nocy pojawiły się przed Sejmem, nie są odgrodzeniem się od rolników. „Stanęły na prośbę policji, która miała informacje o możliwych prowokacjach. Dbamy o bezpieczeństwo wszystkich z nas” – mówił.
Rolnicy, siadając do rozmów, podkreślali, że polskie władze muszą dojść do porozumienia z Unią i doprowadzić do ograniczenia Zielonego Ładu. Wyrazili również nadzieję, że Hołownia wesprze ich w sprzeciwie wobec likwidacji ferm zwierząt futerkowych. Projekt takiego zakazu już powstał, a jego autorką jest posłanka Zielonych Małgorzata Tracz. Szymon Hołownia jeszcze przed wyborami deklarował, że poprze całkowity zakaz – jeśli będzie „mądrze wprowadzony”.