Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Komisja Europejska zatwierdziła rewizję polskiego KPO. To oznacza, że do końca roku Polska dostanie zaliczki z tzw. rozdziału REPowerUE – 5,1 mld euro. To jedyne środki z KPO, które nasz kraj może otrzymać bez naprawy rozmontowanego przez PiS wymiaru sprawiedliwości.
REPowerUE to program utworzony dwa lata temu w odpowiedzi na kryzys energetyczny związany z wysokim wzrostem cen energii, a później wybuchem wojny w Ukrainie. Jego budżet to niemal 300 mld euro. Państwa członkowskie mogą z niego finansować inwestycje w infrastrukturę energetyczną, dywersyfikację dostaw oraz rozwój zielonej energii.
Więcej w tekście Pauliny Pacuły:
O postępach w negocjacjach jednym głosem mówią dziś premier Izraela i liderzy Hamasu. Na czym ma polegać porozumienie?
We wtorek 21 listopada premier Izraela Benjamin Netanjahu poinformował, że poczyniono postępy w sprawie uwolnienia izraelskich zakładników przetrzymywanych przez Hamas w Strefie Gazy.
Podobne komunikaty płyną z palestyńskiej strony konfliktu. Kilka godzin wcześniej Ismail Hanijja deklarował, że Hamas „jest blisko” rozejmu z Izraelem.
O tym, że tym razem porozumienie może być czymś więcej niż strategią PR-ową, świadczy także popołudniowy harmonogram prac izraelskiego rządu:
Według nieoficjalnych doniesień porozumienie obejmowałoby wymianę 50-100 osób porwanych z Izreala 7 października 2023. W sumie w Strefie Gazy Hamas przetrzymuje około 240 osób, z czego do tej pory uwolniono zaledwie cztery.
W zamian Izrael miałby uwolnić palestyńskich więźniów, szczególnie kobiety i dzieci. Według szacunków organizacji działających na rzecz praw człowieka, w izraelskich aresztach przebywa co najmniej 145 dzieci, 95 kobiet, a także 37 dziennikarzy.
Obie strony zobowiązałyby się także do wielodniowego zawieszenia broni. A to miałoby umożliwić dotarcie pomocy humanitarnej do Strefy Gazy.
UNICEF, agencja ONZ ds. dzieci, twierdzi, że dziś w oblężonej Gazie istnieje poważne zagrożenie wybuchu masowej epidemii chorób. Rzecznik agencji zwracał uwagę na „rozpaczliwy” brak dostępu do wody, ograniczenia w higienie osobistej – w tym podstawowe tj. mycie rąk – a także fekalia oraz śmieci rozrzucone po gęsto zaludnionych osadach.
W Gazie przestała też działać większość szpitali. Dziś Światowa Organizacja Zdrowia poinformowała, że trzy kolejne placówki zwróciły się do niej z prośbą o pomoc w ewakuacji pacjentów.
Tusk w Sejmie zapowiada powołanie trzech komisji śledczych. I deklaruje, że liberalizacja prawa aborcyjnego to jego „osobiste, niełatwe zobowiązanie”
Podczas konferencji prasowej w Sejmie lider Koalicji Obywatelskiej Donald Tusk wskazywał, że decyzja prezydenta Andrzeja Dudy, by powierzyć misję tworzenia rządu Mateuszowi Morawieckiemu była błędem.
„Mówiliśmy, że nie ma do stracenia ani jednego dnia. Jeszcze wiele dni będziemy mieli rząd, który nie jest rządem i premiera, który nie jest premierem. To jest tylko próba zarobienia pieniędzy i czasu, żeby PiS mógł się bezpiecznie ewakuować na bogato wyposażone pozycje” – oceniał Tusk. „Widać gołym okiem, że ten rząd nie podejmuje nawet najmniejszej próby rozwiązania problemów, które cały czas się dzieją”.
Lider KO przedstawił także harmonogram prac Sejmu na najbliższe dni i tygodnie. „Po pierwsze, już jutro będziemy finalizowali obywatelską inicjatywę finansowania in vitro. Niewykluczone, że już w przyszły wtorek zostanie powołana komisja ds. wyborów kopertowych” – mówił Tusk.
Rozliczeń rządów PiS dokonają też komisje ds. nielegalnego podsłuchu i afery wizowej. Tusk podkreślał, że celem tej drugiej ma być nie tylko wyjaśnienie, jak doszło do nielegalnego handlu polskimi wizami, ale także wyciągnięcie wniosków co do systemu zapobiegania nieregularnej migracji.
Wcześniej o działalności komisji śledczych wypowiadał się marszałek Sejmu Szymon Hołownia. „Dla mnie będzie szalenie ważne, żeby te komisje śledcze nie były kolejnymi teatrami politycznymi, których już w tym gmachu oglądaliśmy często bardzo dużo, tylko realnymi komisjami, które w realny sposób, wyposażone w realne kompetencje, będą ustalały prawdę, fakty i będą mogły zająć się później innymi rzeczami. A więc nie przewiduję ciągnących się miesiącami oper mydlanych” – mówił Hołownia.
Tusk dodał, że pojawi się też projekt ustawy dotyczący jawności majątkowej. „W interesie reputacji klasy politycznej jest, byśmy taką ustawę przyjęli. Mam nadzieję, że można liczyć tu na solidarność wszystkich ugrupowań” – mówił Tusk.
Zapowiedział też jak najszybsze prace nad ustawami dotyczącymi legalnej aborcji do 12 tygodnia, pigułki „dzień po” i szerzej zdrowia kobiet. „Będziemy chcieli publicznie, przy otwartej kurtynie dyskutować ze środowiskami pozarządowymi o optymalnym kształcie tych ustaw” – deklarował Tusk.
Dodał, że traktuje to jako swoje osobiste, niełatwe zobowiązanie. A dla ustaw chciałby zebrać jak najszersze społeczne poparcie.
Donald Tusk pytany o wypłatę środków z KPO, zapowiedział przełom. „Jeździłem do Brukseli, rozmawiałem o zmianach w Polsce. Ja się nie dziwię, że my od pierwszych godzin staliśmy się bardzo wiarygodnym partnerem. Czy to Waszyngton, czy Unia Europejska, wszyscy tam dokładnie wiedzą, że my jesteśmy gwarancją przywrócenia rządów prawa w Polsce” – mówił lider KO.
Podkreślał, że ma nadzieję, że w sprawie KPO „będzie miał dla Polaków prezent na święta”.
Tusk pytano o to, jak zagłosują europarlamentarzyści KO ws. zmian w traktatach unijnych, odpowiedział, że będą przeciwni. „Nie dlatego, żebyśmy byli przeciwni postępującej integracji europejskiej” – tłumaczył Tusk. Dodał, że chodzi o brak akceptacji dla części zapisów, a także tempo prac nad zmianami. „Europa wymaga naprawy, ale najgłupszą metodą będzie brnięcie w naiwny entuzjazm integracyjny. Pamiętamy Brexit” – mówił Tusk.
Dodał, że Polska w kwestii integracji z UE ma do zrobienia wiele. „Dziś na scenie politycznej widzę grupę ludzi rozsądnych, niezależnie z jakiej partii. I nikt z nas nie da się wkręcić w manewry, które ograniczałyby polskie interesy i niezależność” – tłumaczył lider KO. „Wmawianie Polakom, że UE jest zagrożeniem dla naszego kraju, te polityczne brednie prezentowane przez Kaczyńskiego i PIS, to narażanie Polski. Suwerenności nie zdobywa się stekami uchwał, suwerenność zdobywa się codzienną pracą, a nie pohukiwaniem ludzi, którzy mają w oczach coś dziwnego”.
Podczas konferencji doszło też do przepychanki słownej z Miłoszem Kłeczkiem pracownikiem TVP Info. „Mam już swoje lata, ale ciągle się dziwię, kiedy słyszę funkcjonariuszy telewizji publicznej, ciągle się dziwie, że coś takiego stało się z mediami publicznymi” – mówił Tusk. „Patrzę na pana i aż mnie ciekawość nurtuje i wolałbym, abyście wy przestali ukrywać, kto nielegalnie otrzymywał materiały od CBA. To jest idealny moment, aby teraz zacząć, bo i tak na komisji śledczej te pytania padną”.
Gdy Kłeczek zapytał, jak Tusk chce „demontować TVP”, lider KO najpierw poprosił go, by wyjął rękę z kieszeni, a potem rzucił: „Pan na pewno się dowie w stosownym czasie”.
Dzisiejsza plenarna sesja posiedzenia Sejmu trwała nieco ponad dwie godziny. To wciąż faza, w której posłanki i posłowie zajęci są przede wszystkim kwestiami formalnymi niezbędnymi do załatwienia na początku nowej kadencji. Tak też było i dziś – Sejm miał po prostu wybrać składy osobowe swych komisji oraz członków Trybunału Stanu. Bądźmy szczerzy – jedno i drugie to dla widza raczej nuda. Składy komisji ustalane są na poziomie prezydium Sejmu, posłowie głosują już nad gotowymi projektami uchwał zawierającymi listy nazwisk. Wybór członków TS także ma taki proceduralny charakter. Przedstawiciele klubów jeszcze przed posiedzeniem uzgodnili parytet miejsc i zgłosili swych kandydatów (łącznie 18). Następnie – już podczas posiedzenia Sejmu – kandydatury zostały jedna po drugiej przedstawione przez przedstawicieli klubów, by w końcu zostać przegłosowane w jednym zbiorczym głosowaniu.
Prawo i Sprawiedliwość miało jednak nieco inny pomysł na dzisiejsze posiedzenie. Najpierw pojawiło się kilka inicjatyw obstrukcyjnych – co skończyło się akcentem komediowym, czyli wyłączeniem mikrofonu posłowi Markowi Suskiemu, który wkroczył na mównicę bez wystarczającego uzasadnienia.
Następnie jednak PiS zadął w bardziej apokaliptyczne tony. Ministrowie z rządu Mateusza Morawieckiego domagali się by Sejm (teraz, natychmiast, od ręki) zajął się projektem uchwały złożonym przez PiS a sprzeciwiającym się reformie Unii Europejskiej. Wszystko po to, by narzucić Sejmowi temat prosto z „przekazów dnia” PiS. Partia Jarosława Kaczyńskiego ma zamiar oprzeć na opowieści o „obronie polskiej suwerenności” przed Unią Europejską swą polityczną narrację na kilka najbliższych miesięcy – aż do przypadających w czerwcu wyborów europejskich. Temu też miał służyć show w Sejmie – PiS chciał wymusić to, by posłowie i posłanki odbyli debatę nad ich projektem, co stałoby się doskonałą okazją do wygłaszania tyrad pod adresem zarówno Unii Europejskiej jak i krajowych partii demokratycznych.
Plan się jednak nie powiódł. Skończyło się krótką piłką. Nad wnioskiem ministrów PiS nawet nie głosowano – poseł Paweł Zalewski z Koalicji Polskiej złożył wniosek o przejście do dalszych punktów dziennego i za tym natychmiast zagłosowali posłowie. A projektem uchwały ma zająć się w stosownym czasie najpierw sejmowa komisja – zgodnie z procedurą i harmonogramem prac sejmu.
Widok PiS-u przegrywającego głosowania i odsyłanego przez większość do kąta to wciąż w Sejmie nowe doświadczenie. Obserwatorzy sceny politycznej powoli jednak się do tego przyzwyczajają. Znacznie wolniej na tym etapie idzie to PiS-owi, którego posłowie wciąż uważają, że należy im się miejsce na mównicy „bez żadnego trybu”. I którego ministrowie wciąż oczekują, że Sejm na jedno skinienie zmieni nagle swój porządek obrad, by zająć się nowym, zasuflowanym właśnie tematem. Zanim to się zmieni, posłowie Prawa i Sprawiedliwość muszą zapewne jeszcze niejednokrotnie zderzyć się z widokiem tablicy wyników głosowań. Zapewne także tego dnia, w którym w Sejmie będzie głosowane wotum nieufności wobec „formowanego” obecnie rządu Mateusza Morawieckiego.
Sejm wybrał właśnie członków Trybunału Stanu i zastępców przewodniczącego TS. Funkcja przewodniczącego TS nie jest objęta głosowaniem – bo pełni ją z urzędu Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego.
Przedstawiciele klubów parlamentarnych już przed posiedzeniem uzgodnili parytet miejsc w Trybunale Stanu. PiS ma mieć mieć ich siedem, Koalicja Obywatelska sześć, PSL dwa, a Polska 2050, Lewica i Konfederacja po jednym. Członków TS wybiera się spoza grona posłów i senatorów.
Na mocy porozumień między klubami parlamentarnymi zgłoszeni zostali następujący kandydaci: Jacek Dubois, Piotr Andrzejewski, Marek Czeszkiewicz, Jan Majchrowski, Adrian Salus, Piotr Sak, Marcin Wawrzyniak, Maciej Zaborowski, Sabina Grabowska, Adam Koczyk, Marek Mikołajczyk, Przemysław Rosati, Piotr Zientarski, Marek Małecki, Józef Zych, Marcin Radwan-Röhrenschef, Kamila Ferenc i Maciej Miłosz.
Wszyscy oni zostali wybrani do Trybunału Stanu. Wiceprzewodniczącymi TS zostali Jacek Dubois i Piotr Andrzejewski. Sejm głosował praktycznie jednogłośnie, większością 431 głosów przy zaledwie 1 głosie sprzeciwu.