0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jaźwieck...

Ostatni dzień kampanii samorządowej

Na żywo

Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach

Google News

16:53 13-01-2024

RMF FM: Unijny pakt migracyjny wejdzie w życie w połowie 2026 roku

Unijny pakt azylowo-migracyjny – ten, który dotyczy m.in. relokacji migrantów – zacznie obowiązywać najwcześniej za dwa i pół roku, a więc pod koniec 2026 roku. Taką informację podało radio RMF FM, powołując się na unijnego dyplomatę.

RMF przypomina, że 20 grudnia między Komisją Europejską, Parlamentem Europejskim i radą Unii Europejskiej osiągnięto zgodę w sprawie najważniejszych elementów paktu migracyjnego. Teraz dopracowywane są techniczne szczegóły – co może potrwać ponad dwa miesiące.

Przeczytaj także:

Pod koniec obecnego półrocza pakt ma być poddany głosowaniu w Parlamencie Europejskim. Później trafi do Rady UE.

RMF podaje: „Kolejnym etapem jest publikacja w unijnym Dzienniku Ustaw i dopiero wówczas pakt wejdzie w życie. Przepisy dotyczące relokacji zaczną jednak obowiązywać dwa lata później, czyli pod koniec 2026 roku”.

15:43 13-01-2024

Prawa autorskie: Fot. Patryk Ogorzalek / Agencja Wyborcza.plFot. Patryk Ogorzale...

Kaczyński: Bodnar nie podejmuje działań, to może skończyć się tragicznie

„Dwaj nasi koledzy, którzy zostali bezprawnie skazani i umieszczeni, w wyjątkowo drastycznych okolicznościach, w dwóch więzieniach prowadzą strajk głodowy. To jest sytuacja, która przynajmniej jednemu z nich zagraża w sposób bezpośredni” – mówi Kaczyński

Prezes Prawa i Sprawiedliwości podczas sobotniej konferencji „Niebezpieczeństwa związane z tendencjami zmian w Unii Europejskiej” odniósł się do sprawy Kamińskiego i Wąsika.

"Mamy dzisiaj do czynienia z sytuacją niebezpieczną. Dwaj nasi koledzy, którzy zostali bezprawnie skazani i umieszczeni, w wyjątkowo drastycznych okolicznościach, w dwóch więzieniach prowadzą strajk głodowy. To jest sytuacja, która przynajmniej jednemu z nich zagraża w sposób bezpośredni, czyli zagraża jego życiu.

W związku z tym, musimy podjąć dodatkowe działania, zorganizować odpowiedni nacisk.

W jaki sposób będziemy to robić, to jest inna kwestia, ale chciałbym, aby opinia publiczna o tym wiedziała. Dzieją się tutaj rzeczy naprawdę straszne" – mówił.

Kaczyński straszy: „To może skończyć się tragicznie”

Podkreślił również, że Adam Bodnar nie podejmuje działań – pomimo tego, że Andrzej Duda zainicjował procedurę ponownego ułaskawienia skazanych polityków PiS. Przypomnijmy: Duda na podstawie art. 139 Konstytucji mógł zapewnić Mariuszowi Kamińskiemu i Maciejowi Wąsikowi wolność. Wystarczyło jedynie podpisać akt łaski. Wybrał dłuższą drogę, przekazując sprawę Prokuratorowi Generalnemu.

Przeczytaj także:

„To wszystko może skończyć się tragicznie. Dlatego wiedza społeczeństwa na ten temat jest czymś niezbędnym i mam teraz okazję o tym społeczeństwu powiedzieć” – ciągnął Kaczyński. „Prokurator Bodnar powinien przystąpić do działań natychmiast, ale to jest kwestia woli i przyzwoitości. Nie jesteśmy w stanie tych ludzi zmienić, ale jesteśmy w stanie naciskać, a także uświadamiać społeczeństwo o tym wszystkim, jak daleko już te sprawy zaszły, do czego posuwa się ten rząd – rząd Tuska, gdyż to on w ostatecznym rachunku ponosi za to wszystko odpowiedzialność” – mówił.

Kaczyński nie wiedział o decyzji Dudy?

Jak podał „Wprost”, Kaczyński miał o decyzji Dudy dowiedzieć się z mediów.

Prezydent poinformował o ponownym ułaskawieniu polityków PiS 11 stycznia, tuż przed marszem organizowanym przez partię w stolicy.

„To była gigantyczna demonstracja. Tak naprawdę dzięki działaniom władzy wobec Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Przecież ludzie nie zgromadzili się w sprawie TVP” – mówi źródło „Wprost”. Jak dodaje rozmówca, ta sytuacja nie była na rękę Jarosławowi Kaczyńskiemu, który chce uczynić z Kamińskiego i Wąsika symbol. Wolałby więc, żeby zostali w więzieniu dłużej.

15:01 13-01-2024

Prawa autorskie: Agencja Gazeta / fot. Sławomir KamińskiAgencja Gazeta / fot...

Uczelnia Rydzyka musi oddać dofinansowanie

Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej zdecydowało, że uczelnia Rydzyka musi zwrócić dofinansowanie za utworzenie kierunku „informatyka medialna”. Warunkiem przyjęcia na studia było zaświadczenie od proboszcza.

Ministra Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz poinformowała na portalu X: „Decyzją Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej, Akademia Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu (Lux Veritatis) zwróci dofinansowanie na utworzenie kierunku Informatyka medialna. Naruszenie naprawdę kuriozalne -warunkiem koniecznym przyjęcia na studia było zaświadczenie od proboszcza”. Akademia w Toruniu należy do Tadeusza Rydzyka.

Nie wiadomo, o jaką kwotę chodzi. Jak podał Business Insider, w 2017 r. szkoła otrzymała natomiast 414 tys. zł dofinansowania na projekt „Informatyka medialna twoją szansą na sukces!” w ramach programu unijnego Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój (POWER).

„Nowatorskie podejście”

Na stronie Akademii można przeczytać, że „studia na kierunku informatyka medialna to nowatorskie podejście do metod kształcenia. Odpowiada ono aktualnemu zapotrzebowaniu rynku medialnego. Kierunek oferuje duży komponent zajęć praktycznych, które umożliwiają nabycie umiejętności wykorzystywania technologii informacyjno-komunikacyjnych stosowanych w systemach przekazu medialnego”.

Dalej czytamy: „Od kandydatów nie są wymagane specjalne kompetencje informatyczne, a jedynie umiejętność stosowania i wykorzystywania podstawowych narzędzi komputerowych. Mile widziana umiejętność posługiwania się aparatem fotograficznym, kamerą internetową i mikrofonem. Kształcenie obejmuje tworzenie treści przekazu multimedialnego i wykorzystywanie współczesnego warsztatu komunikacyjno-informacyjnego”.

O zaświadczeniu od proboszcza w opisie studiów nie wspomniano.

Lux Veritatis bez pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości

To kolejne problemy fundacji Lux Veritatis należącej do Rydzyka. W poniedziałek – 8 stycznia 2024 – Ministerstwo Sprawiedliwości poinformowało o wstrzymaniu wypłaty środków z Funduszu Sprawiedliwości.

„Resort prowadzi szczegółowy audyt Funduszu. Powodem prowadzonego audytu jest ustalenie czy przyznanie konkretnych dotacji jest zgodne z zadaniami Funduszu oraz zasadami wynikającymi z ustawy o finansach publicznych takimi jak jawność, oszczędność, czy celowość” – podano.

Na liście podmiotów, do których na razie nie trafią pieniądze, jest Lux Veritatis. Resort podaje, że Fundacja miała w tym roku otrzymać 2 308 800 złotych. Łącznie do końca 2026 roku Fundacji ma zostać wypłacone 7 178 028 złotych.

13:49 13-01-2024

Prawa autorskie: Fot. Mikołaj MaluchnikFot. Mikołaj Maluchn...

Zastępcy prokuratora generalnego: Bodnar działa bezprawnie

Prokuratorzy zapowiadają złożenie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przez Adama Bodnara. Chodzi o odsunięcie od pracy prokuratora krajowego Dariusza Barskiego

„Minister Sprawiedliwości Prokurator Generalny Adam Bodnar wspólnie z premierem Donaldem Tuskiem bezprawnie stworzyli nową funkcję, nieznaną ustawie Prawo o prokuraturze. Bezprawne działanie Adama Bodnara i Donalda Tuska ma na celu ominięcie przepisów dotyczących trybu odwołania I Zastępcy Prokuratora Generalnego przy wyraźniej pisemnej zgodzie Prezydenta RP” – napisali w oświadczeniu zastępcy prokuratora generalnego.

Osobne oświadczenie zamieścił na portalu X jeden z zastępców, prok. Michał Ostrowski. „Wspólnie z pozostałymi Zastępcami Prokuratora Generalnego podjęliśmy decyzję o złożeniu zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Prokuratora Generalnego Adama Bodnara, prokuratora Jacka Bilewicza i inne działające z nimi osoby w związku z bezprawną próbą odwołania Prokuratora Krajowego Dariusza Barskiego” – powiedział. „Pracuję w prokuraturze od 26 lat, nigdy nie przypuszczałem, że będę zmuszony składać zawiadomienie na Prokuratora Generalnego” – dodał.

Zaapelował również, żeby nie ulegać „naciskom politycznym i medialnym”.

O co chodzi w sporze o Dariusza Barskiego?

W piątek, 12 stycznia odsunął od pracy prokuratora krajowego Dariusza Barskiego – bliskiego przyjaciela Zbigniewa Ziobry. Był świadkiem na jego ślubie, jest też ojcem chrzestnym jego syna.

Jak pisał w OKO.press Mariusz Jałoszewski, usunięcie Barskiego umożliwi reformę prokuratury, wymianę kadrową i sprzątanie po Ziobrze. Minister sprawiedliwości zdecydował się na ten ruch, bo Barski wcześniej dwa razy odmówił dobrowolnego ustąpienia.

Przeczytaj także:

Sprawę skomentował prezydent Andrzej Duda, który w piątkowy wieczór napisał na portalu X: :„Zmiana na stanowisku Prokuratora Krajowego to zgodnie ustawą kompetencja Premiera i Prokuratora Generalnego we współdziałaniu z Prezydentem. Działanie Adama Bodnara bez udziału Premiera i Prezydenta to kolejne rażące naruszenie prawa (ustawy i art. 7 Konstytucji)”.

Na razie pełniącym obowiązki prokuratora krajowego będzie Jacek Bilewicz ze stowarzyszenia niezależnych prokuratorów Lex Super Omnia. Jak wyjaśniał Jałoszewski, na taki ruch nie potrzebna jest zgoda prezydenta. Potrzebna będzie dopiero przy wyborze nowego prokuratora krajowego – kandydata na to stanowisko mamy poznać niedługo.

Nieważne przywrócenie do służby czynnej

Sprawa nie jest jednak tak prosta – co wynika z opinii prawnych przedstawionych przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Dariusz Barski został przywrócony do służby czynnej przez poprzedniego prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobro 16 lutego 2022. Z tym że Ziobro zastosował przepis ustawy prawo o prokuraturze, który już nie obowiązywał. To oznacza, że przywrócenie do służby czynnej Barskiego jest nieważne.

„W efekcie od dnia przekazania powyższego stanowiska Prokuratora Generalnego, a więc od 12 stycznia 2024 r. pan Dariusz Barski pozostaje w stanie spoczynku, co powoduje niemożność sprawowania przez niego funkcji Prokuratora Krajowego” – czytamy w oświadczeniu resortu sprawiedliwości.

Mówiąc prościej: Dariusz Barski nie został odwołany ze stanowiska – taki ruch rzeczywiście wymaga zgody prezydenta. Został odsunięty od obowiązków, w związku z tym, że jego przywrócenie do służby czynnej w 2022 roku odbyło się niezgodnie z prawem.

13:39 13-01-2024

Prawa autorskie: Foto ALASTAIR PIKE / AFPFoto ALASTAIR PIKE /...

Wiliam Lai wygrał wybory prezydenckie na Tajwanie. Chiny mają problem

Zwycięstwo Lai, który od 2020 roku pełnił funkcję wiceprezydenta u boku dotychczasowej prezydent Tsai Ing-wen, oznacza kontynuację rządu, który promował suwerenny Tajwan i tożsamość narodową odrębną od Chin.

Po podliczeniu 13,7 miliona głosów do godziny 20:30 lokalnego czasu (13:30 naszego czasu), Wiliam Lai uzyskał 40,1 procent głosów, zgodnie z wynikami podawanymi na żywo przez kanał telewizyjny TVBS. Razem z nim startowała Bi-khim Hsiao jako kandydatka na wiceprezydentkę. Jest ona znaną postacią w Waszyngtonie, gdzie pełniła funkcję faktycznego ambasadora Tajwanu w USA.

Jego kontrkandydat Hou Yu-ih z bardziej przyjaznego Chinom Kuomintangu (KMT) zdobył 33,4 procent oddanych głosów. Trzeci konkurent – Wen-je z Tajwańskiej Partii Ludowej uzyskał 26,4 procent.

Przeczytaj także:

Amanda Hsiao, starszy analityk ds. Chin w International Crisis Group, powiedziała dziennikowi „The Guardian”, że Pekin prawdopodobnie zareaguje na zwycięstwo Lai zwiększoną presją, szczególnie w okresie poprzedzającym jego inaugurację w maju. „Określili Lai jako wichrzyciela, więc jest pewne oczekiwanie, że zareagują” – powiedziała.

Hsiao uważa jednak, że akty nacisku będą bardziej dyskretne niż zakrojone na szeroką skalę ćwiczenia wojskowe obserwowane w ostatnich latach, czy bardziej represyjne decyzje handlowe oraz działania wojskowe lub działania w szarej strefie, takie jak niedawny wzrost liczby balonów meteorologicznych przelatujących przez suwerenną przestrzeń powietrzną Tajwanu.

Przeczytaj także:

Lai ma 64 lata. Jest absolwentem Harvardu. Jego ojciec zginął w wypadku górniczym, gdy miał zaledwie rok, a on sam był jednym z sześciorga dzieci wychowywanych przez matkę. Zanim został wiceprezydentem przy , był burmistrzem miasta Tainan, a później premierem Tajwanu. Przez ostatnie cztery lata był wiceprezydentem.

Podczas kampanii Lai wykluczył możliwość ogłoszenia niepodległości podczas swojej kadencji, co miało na celu uspokojenie Waszyngtonu, który – wraz z europejskimi sojusznikami – wolałby, aby ani Pekin, ani Tajpej nie zmieniały jednostronnie status quo.