Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Dziś w sądzie w Radomiu rozpoczął się proces psycholożki Marii Książak. Straż Graniczna oskarża ją o próbę uwolnienia osadzonego obywatela Turcji. W tym celu miała się podszywać pod funkcjonariuszkę Straży Granicznej. Grozi jej za to do trzech lat pozbawienia wolności. Oskarżona nie przyznaje się do popełnianego czynu.
Maria Książak jest psycholożką współpracująca z NGO-sami, była asystentką społeczną posła Tomasza Aniśko w zespole interwencyjnym ds. ochrony praw człowieka. Jest ekspertką, przez lata współpracowała z Rzecznikiem Praw Obywatelskich i Krajowym Mechanizmem Prewencji Tortur przy RPO, wizytowała obozy dla migrantów. Sama w przeszłości szkoliła funkcjonariuszy Straży Granicznej w identyfikacji ofiar tortur.
Na pierwszej rozprawie obecny był nasz współpracownik Krzysztof Boczek. Zgodnie z jego relacją nikt podczas rozprawy nie przedstawił przekonujących dowodów na to, że oskarżona rzeczywiście podawała się za funkcjonariuszkę SG. Lekarka powołana w charakterze świadkini zeznała, że ktoś zadzwonił do szpitala, w którym przebywał zatrzymany obywatel Turcji i podawał się za osobę ze Straży Granicznej. Nie ma jednak nagrania tej rozmowy.
Relację Krzysztofa Boczka z tej rozprawy można przeczytać tutaj:
„Proszę też wziąć pod uwagę, że te swoje preferencje, które przekazał mi prezydent podczas spotkania w tej sprawie jeszcze w grudniu póki co zostały uhonorowane” – mówi szef polskiego MSZ. PiS ostro krytykuje decyzję rządu, by odwołać 50 ambasadorów
Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało wczoraj o „rozpoczęciu procedury” odwołania 50 ambasadorów i kilkunastu kandydatów na nowe stanowiska.
„To jest w sumie ponad 50 osób, tylko proszę pamiętać, że to są bardzo różnego rodzaju pracownicy resortu dyplomacji. Niektórzy są tymczasowi, którzy byli wzięci spoza ministerstwa, czasami z bardzo politycznych motywów” – tłumaczył dziś szef MSZ Radosław Sikorski podczas konferencji prasowej w Helsinkach.
„Część z tej grupy to są osoby, którym po prostu się kończą kadencje, która trwa 3-4 lat” – mówił minister – „Część to są zawodowi dyplomaci, którzy po prostu wrócą na stanowiska w centrali i za jakiś czas znowu wyjadą i oczywiście służą do czasu, aż nie zostaną poproszeni o przyjazd do kraju i tutaj też są bardzo różne sytuacje. Są osoby bezdzietne, z dziećmi w szkołach. Mamy cały system w MSZ związany z rotacjami. W każdym razie zapewniam, że ciągłość polskiej polityki zagranicznej będzie zachowana i proszę też wziąć pod uwagę, że te swoje preferencje, które przekazał mi prezydent podczas spotkania w tej sprawie jeszcze w grudniu póki co zostały uhonorowane”.
W ostatnim zdaniu Sikorski mówi o ustaleniach między nim a prezydentem. Prezydent nie chce, by odwołano czterech ambasadorów – Krzysztofa Szczerskiego, szefa polskiej misji w ONZ, Pawła Solocha, ambasadora w Rumunii, Jakuba Kumocha, ambasadora w Chinach oraz Adama Kwiatkowskiego, ambasadora w Watykanie. Wszyscy oni są ludźmi prezydenta i nie mają poważniejszego zaplecza politycznego w PiS.
Reszta ambasadorów mianowanych przez PiS nie może liczyć na taką ochronę. Dlatego PiS ostro krytykuje decyzję MSZ i podkreśla, że ostateczna decyzja należy do prezydenta, a sam szef MSZ nie może ambasadorów odwołać.
„Ta groźba, którą Tusk formułuje, że to my w takim razie odwołamy ambasadorów do kraju, będą nas reprezentować dyplomaci w randze chargé d’affairs, to pokazuje dyplomatolstwo tej ekipy, która oczywiście zawsze się szczyci, że oni są obyci w świecie, że oni pozycję Polski będą zwiększyć. Nikogo nie interesuje w kraju, w państwie przyjmującym to, że Donald Tusk postanowił rozpętać wojnę z prezydentem i dlatego odwołuje ambasadora. Odwołanie ambasadora, bez jasnej dyplomatycznej przyczyny, bez zgrzytu między dwoma państwami jest odbierane jako działanie nieprzyjazne” – mówił dziś w Radiu Wnet poseł PiS Radosław Fogiel.
Ostrzej wypowiadał się inny poseł PiS – Przemysław Czarnek.
„Sikorski powiedział że odwołuje ambasadorów, tylko nie ma do tego żadnych kompetencji. Prezydent RP powołuje i odwołuje pełnomocnych przedstawicieli RP w innych krajach, artykuł 133 Konstytucji. Prezydent po prostu podejmie albo nie podejmie decyzji, jak nie ma podpisu prezydenta, to nikt nie jest odwołany” – mówił dziś w Radiu Plus.
I buńczucznie uzupełniał swoją myśl: „Pajacować to może Sikorski, który mówi, że odwołuje 50 ambasadorów. Nie może odwołać 50 ambasadorów, może odwołać także 50 biskupów jak chce, też tego nie może zrobić”.
Czarnek ma rację, ale tylko do pewnego stopnia. Prezydent powołuje i odwołuje ambasadorów. Ale ich nie wybiera. Powołuje ich wyłącznie na kontrasygnowany przez premiera wniosek szefa MSZ.
Kraje UE doszły do porozumienia w sprawie 5 mld euro pomocy wojskowej dla Ukrainy. W przyszłym roku jest szansa na kolejne 5 mld. W USA republikański Kongres dalej blokuje ogromny pakiet pomocy
Wczoraj późnym popołudniem kraje Unii Europejskiej doszły do porozumienia w sprawie nowego funduszu, który zapewnia 5 mld euro w pomocy wojskowej dla Ukrainy.
„Sygnał jest jasny: będziemy wspierać Ukrainę aż do zwycięstwa” – napisał w mediach społecznościowych szef unijnej dyplomacji, Josep Borrell.
Decyzja tworzy Fundusz Wsparcia Ukrainy (UAF, Ukraine Assistance Fund), który będzie częścią Europejskiego Instrumentu na rzecz Pokoju (EPF, European Peace Facility). To fundusz pozabudżetowy, którego celem jest zwiększenie możliwości Unii Europejskiej w zakresie zapobiegania konfliktom, budowy pokoju oraz wzmacniania bezpieczeństwa międzynarodowego.
Oznacza to, że budżet EPF wzrasta do 17 mld euro. Aż 11 mld euro przeznaczone jest na pomoc Ukrainie, reszta – dla innych regionów świata. Możliwe, że UAF w kolejnym roku ponownie otrzyma 5 mld euro.
Zgoda krajów UE poprzedzona była kilkutygodniowymi negocjacjami. Swoje obiekcje zgłaszały Niemcy, Francja i Węgry. Wątpliwości Niemiec i Francji polegały na rozwiązaniach finansowych wewnątrz unijnych funduszy oraz nacisku, by za europejskie środki kupować tylko europejski sprzęt. Ostatecznie udało się osiągnąć rozwiązanie satysfakcjonujące i Niemcy, i Francję. Węgry, najbardziej prorosyjski członek UE, zgodziły się ostatecznie na wstrzymanie od głosu, by nie powstrzymywać porozumienia.
Ukraina bardzo potrzebuje tych środków. W USA Kongres dalej blokuje głosowanie nad 60 mld dolarów pomocy wojskowej dla Ukrainy. Republikanie mają w Kongresie większość, a ich kandydat na prezydenta i były prezydent Donald Trump nie chce, by Biden odniósł w Kongresie sukces w roku wyborczym.
12 marca amerykańskiemu rządowi udało się zorganizować pakiet pomocy dla Ukrainy warty 300 milionów dolarów. To jednak kropla w morzu potrzeb.
„Ukrainie nie brakuje odwagi i wytrwałości – brakuje im amunicji. A my tracimy czas, w którym moglibyśmy im pomóc” – powiedział w Kongresie szef CIA William Burns. Europejski pakiet pomocy jest znacznie mniejszy niż amerykański, ale stanowi istotną pomoc, której Ukraina bardzo dziś potrzebuje.
„Przecież TK może się zająć tą sprawą za trzy lata, albo nigdy, czy to znaczy, że nie będziemy mieli prokuratura krajowego, że prokuratura nie będzie funkcjonowała?” – pytał dziś retorycznie na antenie TVP Info szef kancelarii premiera Jan Grabiec.
Chodzi o próbę powstrzymania przez prezydenta zmian w prokuraturze krajowej. Dziś premier Donald Tusk powołał na stanowisko prokuratora krajowego Dariusza Korneluka. Prezydent ma obowiązek wydać opinię na temat kandydatury na to stanowisko, ale tego nie robi.
„A przecież przypomnę, że to właśnie zmiana przepisów dokonana przez rząd PiS-u, ustawa podpisana przez pana prezydenta przeniosła większość kompetencji dot. prokuratury, właśnie na prokuratora krajowego. Nie można sobie wyobrazić sytuacji, że pan prezydent będzie uczestniczył w jakiejś grze blokującej działalność centralnych organów władzy państwowej. To jest nie do pomyślenia, konstytucja w takich sytuacjach jasno rozstrzyga, kto odpowiada za daną dziedzin” – mówił dziś Grabiec.
Premier zaczepia Trzecią Drogę, Marszałek Sejmu apeluje: rozwiązujmy sprawy, nie prowokujmy sporów. Ryszard Petru grozi, że TD może opuścić koalicję
Rano premier Tusk zaapelował do wyborców, by w wyborach samorządowych głosować zgodnie ze swoim sumieniem.
To nawiązanie do podejścia Koalicji Obywatelskiej z ostatnich dni kampanii parlamentarnej, gdy KO przestała atakować Trzecią Drogę, podkreślając, jak ważne są inne partie opozycji w pokonaniu PiS. Dziś Tusk ogłasza koniec takiego podejścia. I prowokuje spięcia w koalicji.
Na tweet premiera szybko odpowiedział marszałek Sejmu i szef Polski 2050, Szymon Hołownia:
Z tweeta Tuska wynika, że chciałby, by wybory samorządowe były polityczną weryfikacją partii koalicji po kilku miesiącach wspólnych rządów. Hołownia z kolei przekierowuje uwagę na skuteczność rządu w załatwianiu konkretnych spraw: wymienia reformę szpitali, poprawę poziomu edukacji i uproszczenie podatków. To interesujący wybór wątków, bo Hołownia nie dotyka spraw, które dziś najsilniej dzielą opozycję.
Silniej koalicja spiera się o aborcję czy składkę zdrowotną dla przedsiębiorców. W pierwszym przypadku Lewica silnie naciska na jak najszybsze procedowanie projektów liberalizujących prawo aborcyjne, a Hołownia, jako marszałek Sejmu apeluje o spokojną debatę i odsuwa w czasie moment debaty sejmowej.
W drugim przypadku Trzecia Droga stara się pozycjonować jako siła broniąca interesów przedsiębiorców. Na konwencji samorządowej TD 2 marca Hołownia powiedział, że kwestia złagodzenia zasad płacenia składki zdrowotnej przez przedsiębiorców jest dla nich być albo nie być w koalicji. O podejściu TD do tematu i ewentualnych zmianach dokładnie pisaliśmy tutaj:
Niemal dwa tygodnie później Trzecia Droga nie łagodzi swojego stanowiska. W wywiadzie w Radiu ZET poseł TD Ryszard Petru na pytanie, czy jego ugrupowanie może opuścić koalicję, jeśli nie będzie zmian w składce zdrowotnej.
„Jeśli nie będzie żadnych zmian, to mogę powiedzieć tak” – odpowiedział Petru.
Spór w polityce, również w koalicji rządowej, jest w polityce rzeczą normalną, choć przez lata rządów PiS się od tego odzwyczailiśmy. Tusk może mieć rację, że najbliższe wybory – samorządowe w kwietniu i europejskie w czerwcu mogą być również wewnątrzkoalicyjną weryfikacją skuteczności strategii poszczególnych partii.
Tusk może mieć też słuszne obawy, że Trzecia Droga może osiągnąć lepszy niż spodziewany wynik w wyborach samorządowych. Jeszcze we wrześniu wyniki sondażowe TD oscylowały wokół 10 proc. Po wyborach średnia jest bliżej 15 proc. Częścią tej koalicji jest Polskie Stronnictwo Ludowe. Partia ta zwykle w wyborach do sejmików wojewódzkich osiąga lepsze wyniki niż w wyborach parlamentarnych. W ostatnich wyborach samorządowych było to 12 proc., w wyborach parlamentarnych rok później – 8,5 proc. Jeszcze jaskrawiej wygląda różnica między 2014 a 2015 rokiem. Jesienią 2014 roku w wyborach do sejmików wojewódzkich PSL dostał 24 proc. głosów, a rok później do Sejmu – 5 proc. Dla KO oznacza to słuszne obawy, że ten efekt może podbić wynik TD i dać koalicji PSL i Polski 2050 siłę w wewnątrzkoalicyjnych sporach.