Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Generał Tomasz Połuch oraz generał Robert Jędrychowski zostali odwołani ze swoich stanowisk w środę 14 lutego. Informację najpierw podały media, później potwierdziło to Ministerstwo Obrony Narodowej w oficjalnym, lakonicznym komunikacie.
Obaj awansowali w czasach rządów PiS.
Tomasz Połuch został komendantem głównym Żandarmerii Wojskowej 24 grudnia 2015 roku, a 1 marca 2016 objął stanowisko komendanta ŻW.
Robert Jędrychowski w 2016 roku został awansowany na generała brygady. Od 2011 roku pełnił funkcję zastępcy komendanta głównego Żandarmerii Wojskowej.
W listopadzie zeszłego roku sąd uznał, że Połoch musi przeprosić dwie ofiary molestowania o mobbingu w ŻW: Karolinę Marchlewską i Joannę Jałochę. W trakcie procesu wyszło na jaw, że zastępca Połocha potajemnie miał nagrywać ofiarę, a ŻW prowadziła wobec niej czynności operacyjno-rozpoznawcze
Chociaż Komisja Europejska poszła na daleko idące ustępstwa wobec rolników, minister rolnictwa przekonuje, że unijny plan neutralności klimatycznej do 2050 roku dalej jest szaleństwem
„Tak, za daleko poszliśmy, Unia poszła za daleko” – tak na pytanie Romana Rymanowskiego w Radiu Zet, czy „zielony ład to szaleństwo” odpowiedział minister rolnictwa, Czesław Siekierski.
Europejski Zielony Ład to plan Unii Europejskiej, dzięki któremu w 2050 roku Unia ma osiągnąć neutralność klimatyczną. Jego częścią jest na przykład ograniczenie użycia nawozów i pestycydów. Przeciwko temu ostro protestują Polscy i europejscy rolnicy.
Jednak już teraz rolnictwo zostało wyłączone z obowiązkowej redukcji CO2 o 90 proc. do 2040 roku. Wycofano też obowiązek ugorowania 4 proc. gruntów. Komisja Europejska wycofała się również z planu ograniczenia użycia pestycydów o połowę do 2030 roku.
To jednak najwyraźniej nie wystarcza rolnikom i zapowiadają dalsze protesty. A te, co ciekawe, są popierane przez ministra rolnictwa.
W Radiu Zet Siekierski mówił, że rozumie rolników i dopóki protesty korzystają z legalnych metod protestu, mają jego zrozumienie i poparcie. Na pytanie, czy rozumie też wysypywanie pszenicy odpowiedział, że nie podoba mu się ta forma protestu, ale jest ona znana z wielu wcześniejszych protestów rolniczych w Polsce i zagranicą.
Rolnicy protestują więc dalej. Również przeciwko nadmiernemu ich zdaniem napływowi tanich towarów rolnych z Ukrainy, który obniża ceny ich produktów. Zdaniem protestujących, dla wielu rolników oznacza to działalność na granicy opłacalności. na 15 lutego rolnicy zapowiedzieli blokadę centrum Wrocławia. Protest organizuje Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych Rolników i Organizacji Rolniczych.
Pomimo ustępstw, nie odpuszczają też rolnicy w innych krajach Europy. 13 lutego belgijscy rolnicy zablokowali pracę portu w Antwerpii. To drugi największy port w Europie po holenderskim Rotterdamie.
Ukraińska armia przekazała dziś rano, ze zatopiła kolejny rosyjski statek na Morzu Czarnym. Chodzi o okręt Cezar Kuznikow z 1986 roku.
„Siły Zbrojne Ukrainy, razem z oddziałem wywiadowczym Ministerstwa Obrony, zniszczyły wielki okręt Cezar Kuznikow. W momencie uderzenia znajdował się on na ukraińskich wodach terytorialnych w okolicy Ałupki” – czytamy w komunikacie armii na jej kanale w Telegramie.
Rosjanie nie skomentowali jeszcze ataku.
„Nie ma żadnego powodu, żeby prezydent Duda miał stawać przed jakąkolwiek komisją śledczą. Więc nie wyobrażam sobie tego. [Jeśli zostanie wezwany], to wtedy prezydent odpowie, za prezydenta nie będę odpowiadał i nie będę antycypował tego, co się stanie, ale nie wyobrażam sobie tego, nie ma najmniejszego powodu, żeby prezydent stawał przed komisją śledczą. Wydaje mi się, że nie stanie” – powiedział w RMF FM szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy Marcin Mastalerek.
W Sejmie pracuje komisja śledcza do spraw wyborów kopertowych w 2020 roku. Bada, jak doszło do przekazania organizacji niedoszłych wyborów korespondencyjnych Poczcie Polskiej i zmarnowania milionów złotych na ich organizację. W styczniu przewodniczący komisji Dariusz Joński zastanawiał się w Radiu Zet:
„Nie zapraszam żadnego kandydata na prezydenta w wyborach w 2020 r., bo nie mieli żadnego wpływu. W tym momencie przejawiają się wątki Andrzeja Dudy, bo był obecnym prezydentem. Jak widzę, były jakieś konsultacje rządu z prezydentem. Zobaczymy, czy padnie wniosek o przesłuchanie Andrzeja Dudy”.
Według Onetu Jarosław Kaczyński na zamkniętym spotkaniu politycznym upokorzył wieloletniego europosła Ryszarda Legutko. Legutko nie będzie kandydował w czerwcowych wyborach. PiS może dostać nawet kilkanaście mandatów mniej
„Byliśmy wszyscy w szoku, słuchając prezesa Kaczyńskiego i jego ataku na Ryszarda Legutkę, który został zmuszony do dymisji z funkcji przewodniczącego delegacji PiS w Parlamencie Europejskim. To była polityczna egzekucja” – takie słowa uczestników narady politycznej w siedzibie PiS na ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie cytuje Onet.
Zdaniem portalu Jarosław Kaczyński na spotkaniu dokonał politycznej „egzekucji” na Legutce. Kaczyński nie wyjaśnił, dlaczego Legutko utracił jego zaufanie i traci swoją pozycję. Na nowego szefa delegacji PiS w Parlamencie Europejskim wybrany został znany z kontrowersyjnych i konfrontacyjnych wypowiedzi Dominik Tarczyński.
„Ryszard takiego ataku na swoją osobę kompletnie się nie spodziewał. Został upokorzony i naprawdę ciężko to zniósł” – mówi Onetowi anonimowy europoseł PiS. W reakcji na decyzję Kaczyńskiego, Legutko ogłosił z kolei, że nie będzie się kolejny raz ubiegał o mandat europosła. Legutko to jeden z polskich weteranów europarlamentu. Spędził tam już trzy kadencje, od 2009 roku.
Zdaniem Onetu na cenzurowanym u Kaczyńskiego jest też polski komisarz rolnictwa, Janusz Wojciechowski. Kaczyński ma go obwiniać o niekorzystną jego zdaniem dla Polski unijną reformę rolną. Kaczyński chce, by Wojciechowski natychmiast ustąpił ze swojego stanowiska w Komisji Europejskiej. Ten jednak nie zamierza tego zrobić.
Onet pisze też, że ataki na obecnych europosłów PiS wspiera też Mateusz Morawiecki. Ma to być dla niego sposób na uzyskanie lepszych miejsc dla swoich ludzi na listach do wyborów europejskich w czerwcu. Na spotkaniu Kaczyński miał powiedzieć jeszcze jedną, zaskakującą rzecz: PiS nie zamierza finansować europosłom kampanii wyborczej. Prezes PiS miał powiedzieć, że przez ostatnie lata zarobili oni wystarczająco dużo pieniędzy, by sfinansować ją sobie samemu.
To z pewnością nie pomoże jego partii w uzyskaniu dobrego wyniku w najbliższych wyborach europejskich. PiS niemal na pewno uzyska słabszy wynik niż pięć lat temu i zdobędzie mniej mandatów. Po ostatniej reformie mieszkańcy Europy wybiorą tym razem 720 eurodeputowanych, zamiast 705, jak ostatnim razem. Dla Polski oznacza to jedno miejsce więcej – 53 zamiast 52. Dla PiS to marne pocieszenie. W ostatnich wyborach PiS zdobyło 45,4 proc. głosów i ponad połowę mandatów – 27. Dziś ten wynik jest nieosiągalny.
Dla europosłów PiS oznacza to jedno – część z nich na pewno pożegna się ze swoimi mandatami. Ile mandatów może zdobyć w czerwcu PiS? Na to pytanie nie da się odpowiedzieć dokładnie, ponieważ przez najbliższe dwa miesiące w polskiej polityce może się jeszcze wiele wydarzyć, a to wpłynie na notowania polityczne. Przede wszystkim mamy przed sobą wybory samorządowe w kwietniu.
Gdyby wykorzystać najnowszy sondaż United Surveys dla Wirtualnej Polski z 13 lutego (KO ma w nim 31,7 proc. głosów, PiS – 29 proc.), PiS uzyskałoby 17 mandatów. Czyli aż o 10 więcej niż ostatnio. Margines błędu jest tutaj spory, ponieważ był to ogólny sondaż poparcia dla partii, nie pytano o wybory europejskie. A te cieszą się nieco mniejszym zainteresowaniem, rozkład poparcia może być więc inny. Jedno jest natomiast jasne – PiS jest dziś w defensywie, notowania partii Kaczyńskiego spadają. A to oznacza, że przy układaniu list do europarlamentu wewnętrzne tarcia będą się tylko wzmagać. Bo mandatów będzie kilka, być może nawet kilkanaście mniej niż pięć lat temu.