Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
„Parlamentarna większość zmarginalizowała partię Jarosława Kaczyńskiego w Sejmie. W 29 komisjach PiS dostał na razie tylko dwóch przewodniczących. Ma też niewielu wiceprzewodniczących” – policzyła Wyborcza.pl.
Jak czytamy, przed pierwszymi posiedzeniami komisji Marek Suski z PiS mówił, że jego partii należy się 12 stanowisk przewodniczących komisji, bo „tak wynika z parytetu", a PiS – posiadając 191 posłów – jest największym klubem w Sejmie.
Tymczasem nowa sejmowa większość jest wobec PiS bezwzględna. Na razie jej politycy są przewodniczącymi tylko w dwóch z nich: Marek Suski został szefem Komisji ds. Energii, a Kacper Płażyński Komisji ds. Gospodarki Morskiej. Kierownictwo pozostałych komisji objęła KO (12). Trzecia Droga (8) Lewica (2) Jedną komisję (cyfryzacji i innowacyjności) objęła Konfederacja.
Do obsadzenia wciąż są prezydia jeszcze czterech komisji, w tym: Odpowiedzialności Konstytucyjnej oraz Komisji Ustawodawczej.
W poprzednim Sejmie opozycja przewodniczyła 11 komisjom.
Choć Mateusz Morawiecki zapewnia, że jest w stanie stworzyć nowy rząd i uzyskać wotum zaufania, zdecydowana większość Polaków w to nie wierzy – wynika z sondażu dla Wirtualnej Polski.
Mateusz Morawiecki ma czas do poniedziałku 27 listopada, by zaprezentować rząd i uzyskać wotum zaufania w Sejmie. Prezydent Andrzej Duda powierzył mu misję formowania nowego gabinetu 13 listopada w efekcie wygranych przez PiS wyborów parlamentarnych 15 października.
Wynik PiS pozwala mówić o wygranej w wyborach tej formacji, ale nie pozwala na samodzielne sformułowanie rządu. Dopuszczając się rażącego łamania zasad państwa prawa, rozmontowując wymiar sprawiedliwości i pozbawiając Polskę funduszy unijnych, PiS w ostatnich latach zupełnie stracił zdolność koalicją.
Nawet Polki i Polacy nie wierzą w powodzenie misji formowania rządu przez Mateusza Morawieckiego.
Jak wynika z sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski, zdecydowana większość badanych, bo aż 73 proc., uważa, że Mateusz Morawiecki nie zdoła utworzyć rządu i uzyskać wotum zaufania. Aż 48,4 proc. badanych wybrało odpowiedź „zdecydowanie nie”, a 24,6 proc. ”raczej nie".
Jedynie 16,7 proc. badanych było zdania, że Morawieckiemu uda się utworzyć rząd i zdobyć wotum zaufania. 14,1 proc. wybrało odpowiedź „raczej tak”, a 2,6 proc. – „zdecydowanie tak”.
Zdania w tej sprawie nie miało 10,3 proc. ankietowanych.
W powodzenie misji Morawieckiego wierzy zaledwie połowa sympatyków PiS. Aż 33 proc. sympatyków PiS uważa, że Morawiecki nie zdoła uzyskać wotum zaufania dla swojego rządu. 17 proc. ankietowanych nie ma zdania.
O niepowodzeniu misji formowania rządu przez Morawieckiego przekonanych jest za to aż 97 proc. wyborców Koalicji Obywatelskiej. Przeciwnego zdania było tylko 3 proc. ankietowanych.
Podobnie sytuacja wygląda wśród wyborców Trzeciej Drogi. Aż 93 proc. odpowiedziało, że Morawieckiemu zdecydowanie nie uda się utworzyć rządu, a przeciwnego zdania było 7 proc. respondentów.
Podobnie wysoki jest odsetek wyborów Lewicy, którzy nie wierzą w powodzenie misji Morawieckiego (98 proc. ankietowanych). Przeciwnego zdania było zaledwie 2 proc. badanych.
Jeszcze bardziej miażdżący wynik jest wśród wyborców Konfederacji. Tu aż 100 proc. ankietowanych nie ma złudzeń: próba formowania rządu przez Morawieckiego to strata czasu, bo zakończy się niepowodzeniem.
Sondaż United Surveys dla Wirtualnej Polski został zrealizowany w dniach 17-19 listopada 2023 roku na grupie 1000 osób metodą CAWI.
„Mamy do czynienia z prawdziwie zatrważającym zjawiskiem demograficznym. W Polsce rodzi się najmniej dzieci od zakończenia II Wojny Światowej. Liczba urodzeń oscyluje wokół 300 tys. dzieci i prawdopodobnie będzie spadać. Utrzymuje się zjawisko depresji urodzeniowej, obniża się współczynnik dzietności. Na 100 kobiet w wieku rozrodczym (15-49 lat) przypada zaledwie 133 urodzonych dzieci. A o rozwoju demograficznym mówimy o przypadku dopiero 210 urodzonych dzieci. Demografowie wskazują, że jako jedną z najistotniejszych przyczyn takiego stanu rzeczy, jest zlikwidowanie refundacji in vitro. To program, który daje Polkom i Polakom szansę na spełnienie marzeń o rodzicielstwie i zapobiega dramatycznym skutkom zatrzymania przyrostu demograficznego" – mówi w Sejmie Wioletta Tomczak, posłanka Polska 2050.
O spadku urodzeń pisaliśmy w OKO.press wielokrotnie, m.in. tutaj:
Przeczytaj także:
„Dzieje się rzecz historyczna. Przywracamy w Polsce element sprawiedliwości społecznej. Odebranie refundacji in vitro przez PiS oznaczało upokorzenie biednych, tych rodzin, które nie miały pieniędzy na zabieg i procedurę, która jest trudna. Stygmatyzowaliście tych, których nie było na to stać. Nawet najbogatsi musieli się zadłużać, brać kredyty, by mieć dziecko. Czy nie jest wam wstyd, że krzywdziliście ludzi? I prowadziliście politykę pogardy wobec dzieci z min vitro, ich rodziców i rodzin? Każdy z nas zna przynajmniej jedną osobę, która jest tu dzięki metodzie in vitro. Te wszystkie rodziny powinny usłyszeć dzisiaj jedno słowo: Przepraszamy was za hańbę, którą zaprezentowali wam rządzący. Obiecujemy, że takiego wstydu, jaki przyniósł podręcznik HIT nigdy więcej nie dostaniecie” – mówi Barbara Nowacka, posłanka KO.
„W imieniu klubu PiS przedstawiam stanowisko do projektu ustawy. Będziemy decydować o tym czy z budżetu państwa 500 mln zł ma zostać przeznaczone na jedną z form wspomagania prokreacji. Problem niepłodności dotyka wiele rodzin, a prawie każda rodzina marzy o tym, by mieć potomstwo. Ale nie zawsze te marzenia można spełnić. Te rodziny poszukują w różny sposób rozwiązania problemu, na przykład decydują się na adopcję. To spełnienie marzeń dzieci, które nie mają szans na wychowanie w biologicznej rodzinie” – mówi Józefa Szczurek-Żelazko, posłanka PiS.
Kobiety, które chcą urodzić własne dziecko, wybierają też program naprotechnologii. To proces odzyskiwania zdrowia prokreacyjnego w sposób naturalny. Kobiety poddają się diagnostyce przyczyn niepłodności i identyfikowaniu chorób, zmieniają styl życia i oczekują wsparcia psychologicznego. Czy 500 mln zł z budżetu państwa sprawi, że te programy nadal będą istniały?"