Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Na konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Ministrów premier Donald Tusk skomentował sprawę Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, którzy od godz. 11.00 przebywają w Pałacu Prezydenckim, chroniąc się przed doprowadzeniem do więzienia. Tusk odczytał art. 239 kodeksu karnego.
„Kto utrudnia lub udaremnia postępowanie karne, pomagając sprawcy przestępstwa uniknąć odpowiedzialności karnej, w szczególności kto sprawcę ukrywa, zaciera ślady przestępstwa, w tym i przestępstwa skarbowego albo odbywa za skazanego karę podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Czytam ten artykuł z kodeksu karnego, nie żeby podnosić atmosferę tego politycznego sporu. Tylko żeby uświadomić panu prezydentowi, w co dał się uwikłać. W jakiej sytuacji postawił go prezes Kaczyński” – powiedział Tusk.
Radio ZET informuje, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji bada, czy pracownicy Kancelarii Prezydenta nie utrudniali zatrzymania Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika – art. 239 kodeksu karnego zakazuje tego pod groźbą kary od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Obaj politycy PiS od godz. 11.00 przebywają w Pałacu Prezydenckim.
„Wszystkie wyjścia są obstawione, kontrolowane są wyjeżdżające pojazdy z Pałacu Prezydenckiego” – powiedziało dziennikarzom źródło w stołecznej komendzie policji.
Zgromadzona wokół Kancelarii Prezydenta policja zamierza doprowadzić Kamińskiego i Wąsika do odbywania kary więzienia. Z ustaleń Radia ZET wynika, że funkcjonariusze biorą pod uwagę „ekstremalny” wariant, w którym politycy mogliby zostać przetransportowani helikopterem do prezydenckiej rezydencji w Juracie.
Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik nadal przebywają w Pałacu Prezydenckim. Wydali krótkie oświadczenie dla mediów. „Jesteśmy, nie ukrywamy się, jesteśmy tu pana prezydenta”. Zapowiadają, że wezmą udział w manifestacji 11 stycznia, którą zwołało Prawo i Sprawiedliwość
Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik o godz. 15.00 wyszli na chwilę z Pałacu Prezydenckiego, by porozmawiać z mediami. Wydali krótkie oświadczenie, w którym zapewniają, że mimo ciążącego na nich prawomocnego wyroku, są posłami i zamierzają wziąć udział w „Marszu Wolnych Polaków”, który PiS zwołało w Warszawie w czwartek 11 stycznia. Odnieśli się też do prób zatrzymania ich przez policję, która dysponuje nakazem doprowadzenia ich do więzienia.
„Wczoraj pan prezydent zaprosił nas na spotkanie, jako posłów na Sejm RP. Ta informacja pojawiła się w przestrzeni publicznej. W momencie, gdy byliśmy już poza miejscami zamieszkania, do naszych domów wchodzili policjanci w celu zatrzymania nas. Odnosimy wrażenie, że chciano uniemożliwić nam spotkanie z prezydentem RP. Jest to kolejny przejaw bezprawia, jakie w naszej sprawie odbywa się od lat. Chcę panu prezydentowi bardzo podziękować za wyrazy solidarności, za zrozumienie tej sytuacji” – mówił na konferencji Mariusz Kamiński.
„Mamy do czynienia z bardzo głębokim kryzysem naszego państwa. Anarchia w sądach, jawny bunt w Sądzie Najwyższym, kolejni sędziowie z Iustiii powiązani z Platformą Obywatelską wydają wyroki w naszych sprawach. To są rzeczy niedopuszczalne” – stwierdził Kamiński.
Kamiński i Wąsik w przeszłości byli szefami Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Warszawski Sąd Okręgowy 20 grudnia 2023 skazał ich prawomocnie na dwuletnie więzienie za nielegalną prowokację CBA w tzw. aferze gruntowej z 2007 roku. Była elementem walki politycznej PiS z ówczesnym koalicjantem: Samoobroną. Obaj politycy twierdzą dziś, że skazani być nie mogą, bo w 2015 roku ułaskawił ich Andrzej Duda. Sprawa Kamińskiego i Wąsika – wygaszenia mandatów poselskich i doprowadzenia do więzienia – sprowokowała dziś marszałka Szymona Hołownię do przesunięcia obrad Sejmu na kolejny tydzień. Posiedzenie miało się odbyć 10-12 stycznia.
Kamiński w rozmowie z mediami tłumaczył, że wyrok z 20 grudnia to nic innego jak rewanż polityczny za to, że jako szef CBA śledziła tzw. aferę hazardową. Ta miała „pokazywać rozmiary korupcji w obozie ówczesnego rządu”. Zdaniem Kamińskiego to ówczesny (i obecny) premier Donald Tusk „spowodował”, że postawiono zarzuty jemu i jego zastępcy – Wąsikowi.
„Chodzi o aferę hazardową. Było to w sierpniu 2009 roku. Dwa tygodnie później, we wrześniu, otrzymałem wezwanie w charakterze podejrzanego do prokuratury dokładnie w tej sprawie. W tej sprawie teraz sędziowie z Iustitii skazują nas na więzienie. To są rzeczy niedopuszczalne, żeby w Polsce byli więźniowie polityczni” – ubolewał Kamiński.
„Jeżeli trafimy do więzienia, będziemy więźniami politycznymi. Pan prezydent za wszelką cenę chce tego uniknąć. Bardzo mu za to dziękujemy”
– dodał. I zaprzeczył, jakoby wraz z Wąsikiem „ukrywał się” w Pałacu Prezydenckim.
„Jesteśmy dalej posłami na Sejm, chociaż wprowadzane są bezprawne działania przez marszałka Hołownię, przez większość sejmową, żeby uniemożliwić nam wypełnianie mandatu, który mamy z woli wyborców. To oni dają nam siłę moralną i polityczną do dalszego działania. Jesteśmy, nie ukrywamy się, jesteśmy tu pana prezydenta. Wiemy, że w okolicach Kancelarii Prezydenta gromadzone są siły policyjne w celu zatrzymania nas” – mówił Kamiński.
Zaznaczył, że wraz z Wąsikiem będą dążyli do tego, żeby wziąć udział w Marszu Wolnych Polaków – demonstracji PiS przeciwko nowemu rządowi.
„Będziemy na manifestacji, będziemy z przyzwoitymi, normalnymi Polakami, którzy są zaniepokojeni tym, co wyprawia rząd Donalda Tuska. Tworzy się ponura dyktatura. Nie możemy pozwolić na to, żeby w Polsce byli więźniowie polityczni” – przestrzegał Kamiński. Polityk skomentował też decyzję Hołowni o przełożeniu na kolejny tydzień obrad Sejmu.
„Nasza dwójka, wydaje się, spowodowała, że Marszałek Sejmu odwołał posiedzenie Sejmu w tym tygodniu, mimo tego, że miał być uchwalany budżet państwa. Jedna z najważniejszych ustaw. To jest po prostu żałosne i mamy do czynienia z bardzo poważnym kryzysem państwa” – zaznaczył.
Maciej Wąsik podkreślił, że wraz z Kamińskim pozostają posłami.
„Nikt nam nie uchylił mandatu. To, co próbował zrobić pan marszałek Hołownia, zakończyło się fiaskiem. Sąd Najwyższy wydał postanowienie uchylające decyzję Hołowni. W tej sytuacji próby zatrzymania posłów świadczą o tym, że zmierzamy w kierunku państwa totalitarnego” – powiedział Wąsik.
„Sprawiedliwość musi zwyciężyć, a zło przegra” – podsumował Kamiński.
Trwa przesłuchanie Jarosława Gowina przed sejmową komisją śledczą. Posłowie PiS – Paweł Jabłoński i Przemysław Czarnek podkręcili atmosferę. Dopytują o szczegóły spotkania Gowina z osobą ze służb specjalnych
Paweł Jabłoński (PiS) dopytywał o spotkanie z osobą ze służ specjalnych, o którym wcześniej wspomniał Gowin. Według byłego wicepremiera ta osoba przedstawiła się jako funkcjonariusz jednej ze służb. Miała go ostrzec, że prokuratura i służby specjalne szukają argumentów, by go zdyskredytować.
Jabłoński chciał wiedzieć, kiedy odbyło się spotkanie.
„Nie potrafię tego przytoczyć, po 6 kwietnia 2020 roku, kiedy nie byłem już ministrem, pierwsza połowa kwietnia” – odpowiedział Gowin.
Gdzie odbyło się to spotkanie? – chciał też wiedzieć Jabłoński. „W wynajmowanym przeze mnie mieszkaniu przy ulicy Flory” – odpowiedział Gowin. Według jego opowieści osoba ta skontaktowała się z nim smsowo, pisząc, że ma ważne informacje dotyczące wyborów.
„Już wtedy docierały do mnie informacje z innych źródeł, co dzieje się w NCBiR, uznałem, że warto spotkać się z tą osobą” – powiedział Gowin, wyjaśniając swoje motywacje.
„Pan ma tego smsa?” – pytał Jabłoński.
„Nie mam, nie mam tego telefonu”.
„Kiedy się zepsuł telefon?” – dopytywał były minister z PiS. Gowin stwierdził, że jesienią 2021 roku.
Spróbował zrekonstruować treść smsa. Miała ona brzmieć mniej więcej tak: „Witam panie premierze, mam ważne informacje dot wyborów, proponuję, żeby się pan ze mną spotkał”.
„Odpisałem, zapraszając w określonym terminie” – stwierdził Gowin.
Gowin powiedział też, że nie pytał, kim była ta osoba, a spotkanie odbyło się bez świadków. Argumentował, że chciał uniknąć świadków, żeby chronić rozmówcę. „Szanowałem wolę zachowania anonimowości” – w związku z tym nie zapytał o imię i nazwisko.
Jabłoński pytał, czy zatem jest jakikolwiek dowód, że takie spotkanie się odbyło. Czy komuś opowiedział o tym spotkaniu?
Gowin: „Dzieliłem się [informacją o spotkaniu] z najbliższymi współpracownikami”. Wymienił następujące osoby: Stanisław Bukowiec, Iwona Michałek, Magdalena Sroka, Michał Wypij. Jabłoński zgłosił zamiar potwierdzenia tej informacji u tych osób.
Powiedział, że nie zgłosił tego żadnym służbom. Poinformował jednak Jarosława Kaczyńskiego, że są podejmowane działania zdyskredytowania go. „Opisywałem, że zostałem poinformowany, że służby i prokuratura zostały uruchomione w tym celu, żeby znaleźć argumenty dyskredytujące mnie w oczach opinii publicznej” – opowiadał Gowin. Później w odpowiedzi na pytania Przemysława Czarnka przyznał, że nie powiedział Kaczyńskiemu o spotkaniu.
Pytany, czy próbował zweryfikować tożsamość osoby, która się z nim spotkała, Gowin powiedział, że nie miał instrumentów weryfikacji poza powiedzeniem o tym Kaczyńskiemu. Nie czuł też takiej potrzeby. „Kaczyński kategorycznie zaprzeczył, żeby działania przeciwko mnie były podejmowane. Zaprzeczył również Mariusz Kamiński”.
Do zadawania pytań przystąpił były minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek.
„Czy pan często spotyka się w prywatnym mieszkaniu z osobami, które mogą pana szantażować?” – ironizował Czarnek.
„Sytuacja była wyjątkowa” – odpowiedział Gowin.
Czarnek chciał też wiedzieć, jak wyglądała ta osoba. „Raczej wysoka, szatyn, z lekką skłonnością do tycia” – odpowiedział Gowin.
Czy ta osoba jest na sali? – brzmiało kolejne pytanie. Gowin zaprzeczył.
Kolejny poseł PiS, Mariusz Krystian pytał:
„Czy nie przyszło mu do głowy, że ta osoba mogła być współpracownikiem rosyjskich służb specjalnych?”.
„Nie przyszło”.
Krystian dopytywał też, ile rozmów z politykami ówczesnej opozycji sejmowej odbył Gowin.
Około dziesięciu – brzmiała odpowiedź Gowina. Dodał, że tyle samo rozmów odbył z Kaczyńskim i Morawieckim.
Wniosek o odwołanie prezes ZUS Gertrudy Uścińskiej złożyła 9 stycznia na ręce premiera Tuska min. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk — podaje w komunikacie Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. – „Nowe wyzwania w obszarze ubezpieczeń społecznych, jakie stawia przed sobą rząd koalicji 15 października, wymagają nowego otwarcia, gwarantującego odpowiedzialne zarządzanie tak ważną instytucją”