Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
„Na pewno pojawimy się w sejmie, ale na naszych warunkach” – powiedział Kamiński w rozmowie z telewizją wPolsce.
Wypuszczeni z zakładów karnych politycy PiS pojawili się w telewizji wPolsce (której właścicielem jest Fratria, ta sama spółka, która wydaje „Sieci” i wpolityce.pl). „Nasze zdrowie jest w porządku, trochę schudliśmy, ale wszystko jest pod kontrolą” – powiedział Mariusz Kamiński, zapytany o samopoczucie po wyjściu z więzienia.
„Przez te dwa tygodnie nie zjedliśmy ani jednego posiłku, ale mamy to za sobą, wracamy do normalnego żywienia się. Musimy podziękować tym, którzy byli razem z nami. Dziennikarzom, tym, którzy demonstrowali w Warszawie i codziennie o 18 pod zakładami karnymi. Ja nawet przez pleksi trochę ich widziałem. To dawało otuchę i nadzieję” – dodał Maciej Wąsik. Podziękował również „rodzinie Radia Maryja”, z którą odmawiał różaniec. Telewizję Trwam oglądał w więzieniu codziennie.
Kamiński dodał, że żony relacjonowały im, kto przychodzi na demonstracje. „To byli zwykli ludzie, nie działacze. Polacy, poruszeni tym, co się stało”.
Rząd Tuska były szef CBA porównał do „reżimu Jaruzelskiego”. „To są ludzie bezwzględni, mają zagraniczne poparcie, im się wydaje, że to wystarczy. Nasza sprawa miała być przykładem” – mówił. Wspomniał o swojej przeszłości opozycyjnej i przyjaciołach, więźniach z czasów komunizmu, którzy przygotowali go do głodówki. „Wiedziałem, jakie jest ryzyko dla zdrowia, ale są ważniejsze sprawy” – dodał. Opowiadał także, że miał mieć – jeszcze w areszcie na Grochowie – przeprowadzoną rewizję osobistą. Finalnie do niej nie doszło.
„Wytłumaczyłem służbie więziennej, to nie jest protest wobec straży więziennej. To jest krzyk o wolność naszą” – mówił o swojej głodówce Maciej Wąsik. „Próbuje się nam przypisać na wielkie zbrodnie. My tego pozornego wyroku nie uznajemy” – komentował prawomocny wyrok z końcówki grudnia. Jak dodał, nie ma mowy o zbrodniach, a o „pewnych niedociągnięciach operacyjnych”.
Kamiński i Wąsik – przypomnijmy – wciąż utrzymują, że są posłami. „Mamy legitymacje poselskie” – mówili podczas wywiadu. Straż Marszałkowska i policja były dziś przygotowane na pojawienie się skazanych polityków w Sejmie. Do budynku mogliby wejść – jednak wyłącznie na podstawie jednorazowych przepustek.
„Na pewno pojawimy się w sejmie, ale na naszych warunkach” – powiedział Kamiński. Wąsik dodał, że marszałek Hołownia jest niekonsekwentny w swoim stanowisku, że ich mandaty wygasły. „Dostałem dietę poselską za styczeń”- dodał.
Byli posłowie opowiadali również, jakie warunki mieli w więzieniu. „Byłem ciągle monitorowany, jak wychodziłem poza celę, to inne cele były zamknięte. Nie miałem żadnych złych reakcji” – powiedział. Dodał, że w tym samym zakładzie karnym, w którym przebywał, jest osadzony "najgroźniejszy rosyjski agent”, jaki został zatrzymany przez polskie służby specjalne – Pablo Gonzalez. To hiszpański dziennikarz, który został oskarżony o współpracę z rosyjskim wywiadem.
Politycy cieszyli się, że wyszli z więzienia tak szybko. „Bodnar mógł zwlekać, ale zaczął się bać” – mówił Kamiński. Nie odniósł się do tego, że prezydent Andrzej Duda zastosował bardziej skomplikowaną ścieżkę ułaskawienia, angażującą Prokuratora Generalnego. Chwalił go za „skuteczne działanie”. Wspomniał również, że jego żona z żoną Wąsika odwiedziły zarówno Dudę, jak i Bodnara. „Atmosfera na spotkaniu z Bodnarem była zimna, bez empatii. Nie mogły uwierzyć, że on był Rzecznikiem Praw Obywatelskich” – powiedział.
Zdaniem skazanych polityków PiS, wypuszczenie ich z więzienia „jest pierwszym sukcesem opozycji” i dowodem na to, że opór społeczny ma sens.
„Chcemy, żeby nauczyciele zarabiali na poziomie dobrze wykształconych specjalistów, którymi są” – mówił w Sejmie prezes ZNP Sławomir Broniarz
W Sejmie trwa pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy „Godne płace i wysoki prestiż”, pod którym podpisało się ponad 250 tys. nauczycielek i nauczycieli. Autorem ustawy jest Związek Nauczycielstwa Polskiego. A jej celem uproszczenie systemu wynagradzania pracowników oświaty i powiązanie ich płac z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce narodowej.
Prezes ZNP, prezentując założenia ustawy w Sejmie, podkreślał, że dzisiejszy system płac jest nie tylko zawiły, ale nie uchronił nauczycieli przed drastyczną pauperyzacją w trakcie gwałtownie rosnącej inflacji. „Dziś zarobki nauczycieli są niekonkurencyjne wobec innych grup zawodowych, a ich poziom lokuje nas na samym końcu Unii Europejskiej” – mówił Broniarz. Dodał, że system wynagradzania jest nieatrakcyjne dla młodych ludzi, którzy pracując w szkole nie mają szansę na samodzielny start w dorosłość.
Broniarz podkreślał, że dziś wynagrodzenia nauczycieli zależą od decyzji politycznej, zamożności gminy, która przyznaje dodatki (np. motywacyjne, czy funkcyjne), a także dodatkowej pracy nauczycieli (wyrabianej w formie nadgodzin).
„Rekordowa liczba wakatów u progu każdego roku szkolnego budzi przerażenie i każe zadać pytanie, kto będzie pracował w mojej szkole” – mówił Broniarz.
Mariusz Gosek, Jacek Ozdoba, Marcin Przydacz oraz Sebastian Łukaszewicz – to, według informacji Wirtualnej Polski kandydaci PiS do komisji ds. Pegasusa. Jeszcze wczoraj według przecieków medialnych w tej grupie miał znaleźć się Janusz Cieszyński.
WP informuje, że na jego miejsce zgłoszony będzie jednak Marcin Przydacz.
17 stycznia Sejm zagłosował za powołaniem komisji śledczej w sprawie Pegasusa. Następnego dnia miał zostać wybrany jej skład, jednak Prezydium Sejmu zdecydowało o skreśleniu posłów PiS z listy kandydatów.
Większość sprzeciwiła się kandydaturom Janusza Cieszyńskiego w związku z jego zaangażowaniem w aferę respiratorową. Sprzeciw dotyczył też Sebastiana Kalety, Jana Kanthaka i Michała Wójcika. Cała trójka pracowała w resorcie Zbigniewa Ziobry, który z Funduszu Sprawiedliwości miał przekazać pieniądze na zakup Pegasusa.
„Lekarze muszą się czuć absolutnie bezpiecznie, gdy decydują się na aborcję ze względu na dobro pacjentki, kobiety ciężarnej”, powiedział Tusk w Sejmie. Ale o samopoczuciu kobiet nie wspomniał
Donald Tusk zapytany o projekty aborcyjne powiedział 25 stycznia w Sejmie: "Posłowie i posłanki poszczególnych partii nie będą głosować tak samo. Trudno mi powiedzieć, ilu posłów i posłanek z klubów Polska 2050 i PSL będzie jak głosować. Na ten moment wygląda na to, że tej większości nie ma. Na pewno jest większość na zmianę tego co jest, gotowość do liberalizacji dotyczy większości w Sejmie. Dużo bardziej konserwatywni są panowie Kosiniak-Kamysz i Hołownia.
Ale czy znajdziemy jakieś wspólne rozwiązanie? W praktycznych działaniach rządu na pewno tak. Mówię tu o rekomendacjach konsultantów krajowych, może zapisach na poziomie rozporządzeń ministra. ale ta zasadnicza zmiana w Sejmie trudno powiedzieć. Będziemy ciągle przekonywali do odważnego kroku do przodu pana marszałka i przewodniczącego. Żeby ten uprawniony konserwatyzm trochę zliberalizować.
Nie sądzę, byśmy znaleźli termin na ostateczne głosowanie przed kwietniem. Ale rząd będzie robił co do niego należy. Lekarze muszą się czuć absolutnie bezpiecznie, gdy decydują się na aborcję ze względu na dobro pacjentki, kobiety ciężarnej. Nie może być tak, że lekarz się boi że przyjdzie prokurator gdy lekarz ratuje życie kobiety ciężarnej".
Jak pisaliśmy, 24 stycznia wieczorem na stronie Sejmu opublikowano projekt legalizacji aborcji do 12. tygodnia. To oznacza, że w Sejmie znajdują się teraz trzy projekty aborcyjne – dwa Lewicy i jeden KO. Swój zapowiedziała także Polska 2050. Z naszych informacji wynika, że będzie to projekt przywracający stan sprzed wyroku TK Julii Przyłębskiej w 2020 r.
Przeczytaj także:
O aborcję w Sejmie był pytany także Szymon Hołownia. Zapowiedział, że czeka jeszcze na dwa projekty (zapewne drugi będzie autorstwa Konfederacji). Potwierdził, że zagłosuje za projektem przywracającym status quo sprzed 2020 r., ale jest przeciwny aborcji do 12. tygodnia. „Zdaję sobie sprawę, że jestem w tym w moim klubie mniejszością”.
„Sprawa aborcji nie może być już dłużej odkładana, będzie je procedować jak najszybciej. Musimy zacząć o tym. rozmawiać, a nie udawać, że problemu nie ma” – dodał Hołownia.
„Od kilku dni mówię po prostu, że nie ma to dla polskiej polityki żadnego znaczenia. Przestępcy skazani przez sąd nie są posłami” – mówi wicemarszałek Włodzimierz Czarzasty w rozmowie z OKO.press
Na pytanie, czy skazani Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński wejdą dziś na obrady Sejmu, Włodzimierz Czarzasty odpowiada Agacie Szczęśniak: „Przyjdą albo nie przyjdą, to naprawdę nic nie znaczy. Nie widzę w tym żadnego ładunku powagi. To tylko wywołuje emocje. Jestem w tej sprawie bardzo konsekwentny. Od kilku dni mówię po prostu, że nie ma to dla polskiej polityki żadnego znaczenia. Przestępcy skazani przez sąd nie są posłami”.
Jak dodał, władza wie, co zrobić w tej sprawie. "Mamy jasne stanowisko, jesteśmy do niego przekonani. To stanowisko wynika z Konstytucji. Patrzymy ze zrozumieniem na różne opinie różnych autorytetów, których się w ostatnich dniach namnożyło. Wsłuchujemy się w nie z godnością, ale decyzja należy do nas" – powiedział.
Na razie skazani prawomocnymi wyrokami politycy PiS nie pojawili się w Sejmie. Prezydium Sejmu nie zakazało wydania im jednorazowych przepustek – to na ich podstawie mogliby dostać się do budynku. Jednak nie mogliby wejść na salę plenarną. Wyjaśniał to marszałek Szymon Hołownia, mówiąc, że Wąsik i Kamiński już nie są posłami, więc nie mogą brać udziału w obradach. „Nie będzie przepychanek” – zapowiedział.
Przed Sejmem zebrało się dziś dużo policji, która wspiera Straż Marszałkowską.