Po przegranej w wyborach samorządowych PiS może się już nie podnieść – mówił w TVN24 prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Tymczasem najnowszy sondaż Ipsos dla OKO.press i TOK FM pokazuje, że to PiS może zdobyć przewagę w tych wyborach
Metro, lepszy transport publiczny w całej metropolii, nowa linia kolejowa, porzucenie koncepcji Kanału Krakowskiego – to część zadań, jakimi będzie zajmował się parlamentarny zespół ds. Krakowa.
„Taki zespół do dobry znak dla Krakowa, mamy nadzieję, że jego obrady będą odbywały się także w naszym mieście – blisko mieszkanek i mieszkańców” – komentuje w rozmowie z OKO.press Maciej Fijak z grupy Akcja Ratunkowa dla Krakowa.
Drugiego dnia pracy nowego parlamentu krakowscy posłowie i posłanki zarejestrowali zespół ds. Krakowa. „Nie ma czasu do stracenia, spraw do załatwienia jest sporo” – napisał w mediach społecznościowych poseł KO Aleksander Miszalski.
W skład zespołu weszli: Daria Gosek-Popiołek (Lewica), Jagna Marczułajtis-Walczak (KO), Katarzyna Matusik-Lipiec (KO), Dorota Marek (KO), Aleksander Miszalski (KO), Bartłomiej Sienkiewicz (KO), Rafał Komarewicz (Trzecia Droga) i Ireneusz Raś (Trzecia Droga).
Czym będzie zajmować się krakowski zespół? Posłowie zapowiadają, że będą chcieli skupić się na pozyskiwaniu środków na budowę metra (czy tzw. prametra, tramwajów jeżdżących pod ziemią). Aleksander Miszalski w rozmowie z lokalnym portalem Love Kraków wymieniał również inne priorytety: budowę tras Pychowickiej i Zwierzynieckiej (to kontrowersyjne projekty, krytykowane przez miejskich aktywistów), uregulowanie sprawy najmu krótkoterminowego czy wprowadzenie opłaty klimatycznej.
Zespół ma również naciskać na budowę obiecywanej od lat linii kolejowej Podłęże-Piekiełko, powstanie obwodnic małopolskich miast oraz rozwój komunikacji metropolitalnej.
Lokalni aktywiści pozytywnie oceniają powstanie krakowskiego zespołu. I wyliczają zadania, jakimi powinni zająć się parlamentarzyści.
„Najważniejsze sprawy, to powołanie metropolii krakowskiej, wsparcie centralne dla premetra, ustawa odorowa, której dzisiaj brakuje i czuć to szczególnie na południu Krakowa, czy opłata turystyczna dzięki której nawet 100 milionów złotych rocznie może trafić do budżetu. Wystarczy zmiana jednej ustawy” – wylicza Maciej Fijak. „Trzeba wreszcie porzucić projekt z 1904 roku, czyli tzw. kanał ulgi, bo nigdy węgla już Wisłą nie będziemy wozić. Rezerwa terenowa zachowana pod ten projekt przyda się społeczności miasta, bo już istnieją tam tereny zielone” – dodaje.
Przeczytaj także:
„Mikrofony na sali sejmowej zbierają tylko tych, którzy przemawiają. Chciałbym, żeby Polki i Polacy śledzący obrady wiedzieli, że na tej sali dziś w mojej ocenie, ale myślę że i wielu z nas, przekroczone zostały standardy demokratycznej debaty. Chcę państwa zapewnić, że jako marszałek Sejmu nigdy nie będę państwu okazywać niczego, jak szacunku wobec mandatu, który państwo otrzymali od obywateli. Gorąco zachęcam państwa, by pogarda, agresja i okrzyki: puknij się w głowę, które słyszeliśmy dziś na tej sali nigdy więcej na niej nie zagościły, bo są policzkiem wymierzonym tym, którzy poszli do wyborów” – mówił Hołownia. Marszałek Sejmu zarządził przerwę w obradach do 21 listopada.
Do Krajowej Rady Sądownictwa Sejm wybrał:
Do KRS dostali się zatem jedynie członkowie przyszłej koalicji rządzącej.
Do KRS nie dostali się przedstawiciele PiS:
Na mównicę wszedł kolejny minister – Łukasz Schreiber, sekretarz Rady Ministrów. Przypomnijmy: marszałek Hołownia nie może odmówić głosu członkom rządu.
„Ministrowie proszą o głos w trybie art. 186, który nie ogranicza ich czasem, bo z tej mównicy prowadzono debatę urągającą standardom demokratycznym, oskarżano w bezprawny sposób ministrów i prawą część tej sali o rzeczy skandaliczne. Ze strony lewej strony sali w ciągu ośmiu ostatnich lat, ja wiem, że pana marszałka nie było wtedy z nami, padały groźby nie tylko pod adresem polityków, ale też mediów, sędziów, gdy wyroki były dla was niekorzystne. Tak wyglądała demokracja, tak wyglądało poszanowanie prawa” – mówił Schreiber. – „Pozbawienie klubu parlamentarnego funkcji w prezydium sejmu to oznaka pogardy, nie tylko w stosunku dla pani marszałek (Witek – przyp. aut.), ale w stosunku do 7 mln 600 tys. wyborców” – mówił minister przytaczając liczbę osób, które oddały głosy na Prawo i Sprawiedliwość.
„Możecie nas pozbawić wszelkich miejsc i stanowisk, ale będziemy korzystali z regulaminu Sejmu, by przeciwstawić się łamaniu przez was zasad” – mówił Schreiber.
Zaraz po nim na mównicę wyszedł Szymon Szynkowski vel Sęk, który skrytykował kandydaturę posłanki Kamili Gasiuk – Pichowicz do KRS.
Na mównicę wszedł minister edukacji Przemysław Czarnek. „Panie marszałku rotacyjny” – zwrócił się z przekąsem do Szymona Hołowni. Później zaczął bronić Zbigniewa Ziobry, argumentując, że na PiS zagłosowało o kilka milionów więcej wyborców niż na Lewicę. „A teraz poseł Śmiszek będzie mówił o usuwaniu Zbigniewa Ziobry z polityki?” – krzyczał Czarnek. Była to reakcja na słowa Śmiszka, który zabrał głos po Ziobrze.
„Nie tylko na mównicy minął pana czas, ale w polityce też” – powiedział poseł Lewicy.
Przemysław Czarnek ciągnął: „Demokracja polega na tym, że to ludzie mają głos, a nie Śmiszki, które nie umieją liczyć”. Swoje wystąpienie, w którym mówił również o „chamstwie politycznym”, zakończył zdaniem: „Nie płaczcie nad Konstytucją, tylko ją raz przeczytajcie”.
Hołownia podsumował: „Jeśli to są pana standardy parlamentaryzmu, to ubolewam”.