Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
„Od 1 października 2025 r. będziemy nakładać 100% cło na każdy markowy lub opatentowany produkt farmaceutyczny, chyba że firma BUDUJE swój zakład produkcyjny w Ameryce!” – ogłosił Donald Trump
„Od 1 października 2025 r. będziemy nakładać 100% cło na każdy markowy lub opatentowany produkt farmaceutyczny, chyba że firma BUDUJE swój zakład produkcyjny w Ameryce!” – ogłosił Trump na swoim portalu społecznościowym Truth Social.
Jak zauważa Reuters, nie wiadomo na razie, czy zapowiedziane przez Trumpa cła na leki mają się nakładać na już nałożone cła krajowe. W dodatku ostatnie umowy handlowe, które USA zawarły z Japonią, UE i Wielka Brytania, już zawierają stawki niektórych produktów, w tym leków.
Komisja Europejska uznaje wynegocjowaną z USA umowę za regulującą kompleksowo cła na poziomie 15 proc. Jest ona jeszcze jednak niewiążącą, ponieważ Donald Trump nie podpisał rozporządzenia wykonawczego potwierdzającego porozumienie.
Reuters podaje także, że firmy farmaceutyczne przygotowywały się na ten krok administracji Trumpa i w ostatnim czasie przyspieszały eksport oraz rozwijały bądź wszczynały inwestycje na terenie Stanów Zjednoczonych.
Prezydent USA Donald Trump zapowiedział, że od 1 października oprócz wysokich ceł na leki, wprowadzone mają być także 25 proc. cła na ciężarówki, 50 proc. na meble kuchenne i łazienkowe oraz 30 proc. na meble tapicerowane. Administracja bada też możliwość nowych ceł na turbiny wiatrowe, półprzewodniki, surowce krytyczne czy sprzęt medyczny. Biały Dom liczy na 300 mld dol. wpływów z ceł do końca roku.
Przeczytaj także:
W wywiadzie dla „Faktu” prezydent Nawrocki, zapytany o los ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy, powiedział, że ze współpracownikami analizuje rządową nowelizację i dopuszcza jej podpisanie, ale „musi rozważyć za i przeciw”.
„Pierwszą ustawę zawetowałem, bo nie umawialiśmy się na to, aby wypłacać 800 plus niepracującym Ukraińcom” – mówi Karol Nawrocki w wywiadzie dla „Faktu”. Wyjaśnia, że poprzednia wersja nowelizacji specustawy ukraińskiej nie odpowiadała aktualnej sytuacji. Takie stanowisko od dłuższego czasu forsuje Prawo i Sprawiedliwość, które postuluje stopniowe wygaszanie ustawy. Według PiS ukraińscy uchodźcy wojenni powinni przechodzić na rozwiązania ogólne, przewidziane dla wszystkich cudzoziemców w Polsce.
Prezydent poinformował, że wraz ze współpracownikami analizuje nową wersję noweli, którą Sejm w trybie ekspresowym uchwalił w połowie września.
„Większość parlamentarna, rząd zrobiły krok do tyłu, dopasowały tę ustawę do niektórych moich oczekiwań jako prezydenta Polski” – kontynuuje Nawrocki. „To pokazuje, że presja ma sens”.
„Jeśli ustawa miałaby taki sam kształt, to zawetowałbym ją po raz drugi, ale wiem, że są w niej pewne rozwiązania, które być może skłonią mnie do tego, aby podpisać tego typu ustawę. Muszę rozważyć za i przeciw” – mówi Nawrocki.
Według prezydenta ma czas do 10 października na podpisanie tej ustawy. Natomiast 30 września 2025 kończy się termin legalnego przebywania ukraińskich uchodźców na terytorium Polski na mocy specustawy ukraińskiej.
25 sierpnia Karol Nawrocki zawetował kolejną nowelizację ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa, którą Sejm uchwalił na początku sierpnia.
Miała ona przedłużyć ochronę tymczasową dla ukraińskich uchodźców do 4 marca 2026 roku. A wraz z tym dostęp uchodźców, posiadających PESEL UKR, do opieki medycznej, świadczeń, zamieszkania w ośrodkach zakwaterowania zbiorowego oraz szeregu innych form pomocy, które przewidywała specustawa. Ukraińscy uchodźcy nie wiedzą, jak ma wyglądać ich sytuacja prawna po 30 września. Po tym terminie, jeśli prezydent nie podpisze ostatniej noweli, wyniknie chaos prawny, m.in. uchodźcy nie będą mogli pracować – zwracają na to uwagę polscy pracodawcy.
Wetując ustawę, prezydent podkreślił, że dostęp do systemów socjalnych oraz ochrony zdrowia w Polsce ma przysługiwać wyłącznie pracującym i płacącym składki Ukraińcom. Oznacza to, że także 800 plus ma przysługiwać tylko tym uchodźczym dzieciom, których rodzice w Polsce pracują.
Karol Nawrocki chce też wydłużenia czasu ubiegania się o obywatelstwo oraz zakazu propagowania „ideologii banderyzmu”. W zmienionej wersji nowelizacji rząd wziął pod uwagę tylko postulat dotyczący 800 plus.
O tym, czy powiązania wypłaty 800 plus z aktywnością zawodową jest racjonalne i jakie będą skutki takiego rozwiązania rozmawialiśmy w OKO.press z prof. Ryszardem Szarfenbergiem, z Uniwersytetu Warszawskiego, specjalistą od walki z ubóstwem, prezes EAPN Polska i ATD Czwarty Świat:
Przeczytaj także:
Przeczytaj także:
24 września rosyjskie wojsko przeprowadziło zmasowany atak w przyfrontowych miejscowościach. Policja obwodu donieckiego informuje o pięciu ofiarach śmiertelnych
25 września policja obwodu donieckiego wydała komunikat podsumowujący sytuację z poprzedniego dnia w ukraińskich miejscowościach znajdujących się w pobliżu linii frontu. Według danych 24 września odnotowano 2325 wrogich ataków na linię frontu i sektor mieszkalny.
Pod ostrzałem znalazło się 10 miejscowości, m.in. Kostiantynówka, Dobropillia, Drużkiwka, Kramatorsk, Słowiańsk. Wskutek ataków zostało zniszczonych 95 obiektów cywilnych, w tym 80 budynków mieszkalnych.
Jak podaje ukraińska policja, Rosjanie przeprowadzili 16 ataków na Kostiantynówkę, z czego 10 przy użyciu różnego typu kierowanych bomb lotniczych. Cztery osoby cywilne zginęły, a 11 zostało rannych. Kierowaną bombę lotniczą KAB-250 rosyjskie wojska zrzuciły również na Słowiańsk. Jedna osoba została ranna, uszkodzono 14 budynków prywatnych i dwa samochody. Dwie bomby, ważące setki kilogramów, spadły na Dobropilla. Wskutek tego uszkodzono cztery domy, dwa budynki szpitala, pomieszczenie gospodarcze i garaż.
W Ołeksijiwko-Drużkiwce rosyjskie drony FPV zabiły cywila, w Serhijiwce drony – uderzyły w autobus, powodując obrażenia czterech osób cywilnych.
Rosyjska armia codziennie atakuje przyfrontowe miejscowości za pomocą bomb lotniczych i dronów, ostrzeliwuje je z artylerii. Ukraińskie służby pod ostrzałem ewakuują ludzi. Tylko w Kostiantynówce – jak podaje policja obwodu donieckiego – rosyjska armia każdego dnia przeprowadza od 10 do 25 nalotów.
„Pomimo ciągłych ostrzałów, braku prądu i łączności, w mieście nadal przebywa około 6 tysięcy cywilów, którzy walczą o przetrwanie w niezwykle trudnych warunkach” – czytamy w komunikacie policji. „Prawie całkowicie zniszczona Kostiantynówka to jedno z najgorętszych miejsc na Doniecczyźnie. Wrogie pociski nie ominęły żadnej dzielnicy”.
W mieście codziennie dyżuruje grupa śledczo-operacyjna, ekipy ewakuacyjne i policjanci-ratownicy medyczni. Ewakuują ludność cywilną, pomagają poszkodowanym oraz dokumentują zbrodnie wojenne armii rosyjskiej. Jak zaznaczają funkcjonariusze, wraz z nasileniem ataków rosyjskich wzrosła liczba osób chętnych opuścić miasto. Policja wywozi cywilów opancerzonymi pojazdami.
Przeczytaj także:
„Dzieci powinny przynajmniej raz dziennie jeść ciepły posiłek w szkole" – mówi Marcelina Zawisza z Koła Razem, składając projekt ustawy o darmowych szkolnych obiadach.
„Nasz projekt gwarantuje, że taki posiłek będzie dostępny dla każdego dziecka niezależnie od jego sytuacji finansowej„ – mówiła Zawisza w Sejmie. ”Będzie dostępny w każdej szkole, tak żeby żadne dziecko nie musiało się martwić, czy ma pieniądze na obiad, czy wzięło ze sobą pożywienie do szkoły, czy jest to posiłek zdrowy i zbilansowany" – kontynuowała posłanka.
„Kilka lat temu stołówki w szkołach zostały w dużej większości praktycznie sprywatyzowane. Zewnętrzna firma jest zatrudniona do tego, żeby w tej kuchni szkoły gotować posiłek i wtedy już rodzic płaci nie 8-10 zł, a 15, 16, nawet ponad 20 zł. To oznacza, że rodzic de facto płaci za jedno dziecko pomiędzy 200 a 400 zł miesięcznie” – tłumaczył na konferencji Sławomir Cygler, wiceburmistrz dzielnicy Ochota w Warszawie.
„Jesteśmy 20. gospodarką świata. Jak słyszeliśmy niedawno od pana ministra Sikorskiego, od pana premiera Tuska, wzrost gospodarczy w Polsce jest imponujący. Polska idzie do przodu. Skoro tak, to naprawdę stać nas na to, żeby w końcu raz na zawsze zamknąć kwestię głodnych dzieci w szkole” – mówił Adrian Zandberg.
I zachęcał innych parlamentarzystów do wsparcia projektu, ponieważ koło poselskie samodzielnie nie może złożyć projektu ustawy. Dlatego w czasie konferencji podpisał się pod nim jeden z jej uczestników – poseł Janusz Cieszyński z Prawa i Sprawiedliwości.
Według raportu Europejskiej Sieci Przeciwdziałania Ubóstwu w Polsce żyje około pół miliona dzieci w skrajnym ubóstwie. „Wyniki badań krajowych oraz raporty organizacji międzynarodowych pokazują, że dostęp do pełnowartościowego posiłku w trakcie dnia szkolnego jest jednym z kluczowych warunków prawidłowego rozwoju dziecka” – czytamy w uzasadnieniu projektu. Badania przeprowadzonego wśród uczniów szkół podstawowych województw śląskiego, małopolskiego i opolskiego wynika, że jedynie około 60-70 proc. uczniów spożywa w ciągu dnia zalecaną liczbę posiłków.
Obowiązek zapewnienia przez szkoły podstawowe gorącego posiłku dla uczniów wszedł w życie 1 września 2022 roku. Ale bez sprecyzowania, czy szkoła ma ten posiłek zorganizować we własnym zakresie, czy też może skorzystać z usług firmy zewnętrznej.
Ustawa z 2018 roku o prawie oświatowym umożliwia korzystanie ze wspomnianego posiłku, ale jest to odpłatne i nie zapobiega problemowi niedożywienia – wskazują autorzy projektu.
„Ograniczenie zapewnienia żywienia tylko dla uczniów z rodzin o niskich dochodach niesie za sobą niepożądane konsekwencje. Po pierwsze, uczniowie, którzy korzystają z bezpłatnych posiłków, często są narażeni na stygmatyzację, gdy dowiadują się o tym fakcie ich rówieśnicy. Pojawiają się szkodliwe zachowania, ponieważ dzieci nierzadko interpretują upoważnienie do korzystania z takiej ulgi jako przejaw niższego statusu społecznego. Po drugie, zdarzają się także przypadki, gdy z różnych powodów rodzice dzieci uprawnionych do korzystania z Programu nie zgłaszają ich do udziału, obawiając się stygmatyzacji” – czytamy.
Przeczytaj także:
Reuters ustalił, że inżynierowie z Chin kilkakrotnie odwiedzali Rosję, żeby przeprowadzić prace techniczne nad wojskowymi dronami „Garpiya” w rosyjskim państwowym przedsiębiorstwie objętym zachodnimi sankcjami.
Na zdjeciu: Dmytro Chubenko (z tyłu), rzecznik prokuratora w Charkowie, i jego asystent pokrywają rosyjskiego drona Shahed zestrzelonego przez ukraińskie siły obrony powietrznej na polu służącym do przechowywania rosyjskich rakiet w Charkowie, 30 kwietnia 2025 r. Fot. Ivan Samoilov /AFP
Reuters, powołując się na dwóch europejskich urzędników ds. bezpieczeństwa i odpowiednie dokumenty, do których dotarła agencja, podaje, że od drugiego kwartału ubiegłego roku chińscy eksperci odwiedzili rosyjski koncern zbrojeniowy IEMZ „Kupol” ponad sześć razy.
Według źródeł agencji w tym czasie Kupol otrzymywał również dostawy chińskich dronów szturmowych i obserwacyjnych za pośrednictwem rosyjskiego pośrednika.
Jak czytamy w artykule, z analizy dokumentów i faktur biznesowych wynika, że „Kupol otrzymał w zeszłym roku ponad dziesięć jednokierunkowych dronów szturmowych wyprodukowanych przez Sichuan AEE, chińskiego producenta dronów”. Drony zostały dostarczone przez rosyjską firmę TSK Vektor, która jest objęta amerykańskimi oraz europejskimi sankcjami.
„Dostawy niewielkiej liczby chińskich dronów szturmowych i obecność chińskich ekspertów mogą wskazywać na zainteresowanie Kupolu rozszerzeniem produkcji na nowe modele dronów” – pisze Reuters. Dodaje jednak, że nie udało się dowiedzieć dokładnie charakter prac przeprowadzonych przez chińskich ekspertów w Rosji.
Chińskie ministerstwo spraw zagranicznych oświadczyło, że nie ma informacji o tej współpracy.
„Chiny zawsze utrzymywały obiektywne i uczciwe stanowisko w kwestii kryzysu na Ukrainie, nigdy nie dostarczając śmiercionośnej broni żadnej ze stron konfliktu i ściśle kontrolując produkty podwójnego zastosowania, w tym eksport dronów” – podkreśla MSZ Chin. Rosyjska strona oraz chiński producent dronów nie odpowiedzieli na pytania agencji o współpracy drogowej z Chinami.
W lipcu Reuters jako pierwszy informował, że Kupol produkuje tysiące jednokierunkowych dronów szturmowych Garpiya przy użyciu chińskich części, w tym silników. Drony Garpiya – wzorowane na irańskim dronie Shahed – mogą przelecieć setki mil do zaprogramowanych celów.
Urzędnicy, z którymi rozmawiał Reuters utrzymują, że „współpraca ta sugeruje pogłębienie relacji między Kupolem a chińskimi firmami w zakresie opracowywania dronów, które okazały się niezwykle ważne dla wojny Rosji na Ukrainie”.
Według danych ukraińskich władz co miesiąc Rosja w swoich atakach na Ukrainę używa ok. 500 takich urządzeń. Ukraina niejednokrotnie zwracała uwagę partnerom zagranicznym, że broń, którą Rosja atakuje kraj, zawiera części chińskie oraz wielu innych krajów.
USA i Europy wielokrotnie wyrażały zaniepokojenie chińskimi firmami zaopatrującymi rosyjskich producentów broni i nałożyły sankcje na niektóre z nich.
Jak podaje ukraińska agencja Ukrinform, chińskie silniki do dronów bojowych trafiają do Rosji z pominięciem sankcji pod pozorem „urządzeń chłodniczych”. Pekin zaprzecza, że dostawy towarów do Federacji Rosyjskiej mają podwójne zastosowanie.
Przeczytaj także: