Posłowie koalicji rządzącej przyjęli wniosek o pozbawienie Ziobry immunitetu i przymusowe doprowadzenie na komisję ds. Pegasusa. W Korei Płd. parlament uchylił stan wojenny wprowadzony przez prezydenta. W Seulu demonstracje
Minister sprawiedliwości przedstawił swoje stanowisko po wyroku ETPC, którzy orzekł, że polskie prawo nie chroni obywateli przed nadmierną inwigilacją. Poinformował też, że złożył wniosek o uchylenie immunitetu Wosia w związku ze sprawą Pegasusa
Minister sprawiedliwości Adam Bodnar z ministrem spraw wewnętrznych i administracji Tomaszem Siemoniakiem, przedstawili swoje stanowisko po wtorkowym wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który jest wynikiem skargi Wojciecha Klickiego i Katarzyny Szymielewicz z Fundacji Panoptykon, Dominiki Bychawskiej-Siniarskiej i Barbary Grabowskiej-Moroz związanych z Helsińską Fundacją Praw Człowieka oraz adwokata Mikołaja Pietrzaka. W skardze złożonej w 2017 roku do ETPC zgłaszali, że kontrola nad działaniem służb w Polsce jest fikcją i uderza w ich prawa jako aktywnych obywateli. ETPC orzekł, że polskie prawo nie chroni obywateli przed nadmierną inwigilacją służb i ingerencją w ich prywatne życie.
„Wyrok wpisuje się w linie orzecznictwa ETCP, w których Trybunał analizuje przepisy prawa pod kątem ryzyka, jakie stwarza, jeżeli chodzi o inwigilację osób. ETCP przyznał aktywistom zwrot kosztów postępowania, doceniając ich rolę publiczną. Argumenty, które ETCP wziął pod uwagę i uznał, że doszło do naruszenia art. 8 Konwencji (prawo do prywatności); odnoszą się do trzech rodzajów inwigilacji” – mówił Bodnar podczas konferencji.
„Chodzi o kontrolę operacyjną i przepisy ustawy o policji. Trybunał zwrócił uwagę na niewystarczającą uwagę sądów na wydawanie zgody na kontrolę operacyjną. Osoby inwigilowane nawet po latach nie zostały poinformowane, że były ofiarą inwigilacji” – mówił minister sprawiedliwości.
„Wyrok odnosi się też do retencji danych telekomunikacyjnych. To gromadzenie przez teleoperatorów przez 12 miesięcy danych bez skutecznego mechanizmu, kontroli i weryfikacji, w jakim zakresie te dane były wykorzystywane przez służby” – mówił Bodnar.
„Problem jest też z ustawą terrorystyczną. I faktem, że w przepisy pozwalają na daleko idącą inwigilację osób, z którymi cudzoziemcy mieli kontakt. Wyrok odnosi się też do kwestii tajemnicy adwokackiej. Co zrobić, jeżeli dane pozyskane w wyniku kontroli, naruszają to prawo?” – mówił Bodnar.
Podczas konferencji Bodnar ogłosił, że wysłał pismo do marszałka Sejmu Szymona Hołowni o uchylenie immunitetu Michała Wosia. Chodzi o sprawę zakupu systemu Pegasus za pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości.
„MSWiA opracowało projekt ustawy kodeks pracy operacyjnej i jest on zgłoszony do planu prac rady ministrów. Chcemy we współpracy ze środowiskiem naukowym i organizacjami pozarządowymi pracować nad rozwiązaniami w sprawie ochrony prywatności. To pilne sprawy, którymi będziemy zajmować się bez zwłoki” – mówił Siemoniak.
„To wyrok, który jest efektem wieloletniej pracy organizacji pozarządowych. Zapadł nie tylko w procedurze pisemnej, ale też w wyniku przeprowadzonej rozprawy, ogłoszony przez Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Wyrok ma znaczenie z punktu widzenia reformy systemu przestrzegania praw człowieka w kontekście działalności służb specjalnych, a zwłaszcza stosowania podsłuchów, kontroli operacyjnej i retencji danych” – mówił Adam Bodnar.
I dodał: „Znajdziemy tu szereg sugestii i wskazówek, w jakim zakresie polskie prawo jest niedoskonałe i jak zagwarantować poczucie bezpieczeństwa obywateli. Wyrok będzie stanowił do nas impuls do dalszych działań w tej sprawie”.
„Czekaliśmy na wskazania, pracując od początku powstania rządy, by przygotować nowe regulacje w obszarze tak wrażliwym i interesującym obywateli, po ośmiu latach nadużywania narzędzi przez władzę wobec obywateli” – mówił Tomasz Siemoniak.
„Mierzymy się z dziedzictwem Pegasusa. Sięgamy do dorobku senackiej komisji, która pracuje nad tymi kwestiami i tej, która pracowała w PE. Działamy wspólnie, patrzymy na to, jak na priorytet rządu. Jesteśmy w sytuacji niebezpieczeństwa narodowego, a obywatele oczekują od nas działania. Gwarantując prawo obywatelskie, prawo do prywatności, by obywatel niesłusznie inwigilowany, gdy nie ma dalszego ciągu, był o tym informowany. Chcemy stworzyć nowoczesny niezawistny system, by żadna władza nie podniosła ręki na prywatność i tajemnicę korespondencji” – mówił Siemoniak. „Te prawa zostały dramatycznie naruszone. Chcemy skończyć z tymi praktykami”.
Adwokatka Sabrina Mana-Walasek została wybrana na stanowisko stałej doradczyni komisji nadzwyczajnej ds. projektów aborcyjnych. PiS walczy o zwiększenie liczby stałych doradców. Wśród kandydatek lekarka należąca do Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich
Aleja Najświętszej Maryi Panny 54, Częstochowa. To nie adres sanktuarium ani klasztoru paulinów na Jasnej Górze, a siedziby Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich. Należy do nich jedna z kandydatek na stałego doradcę nadzwyczajnej komisji ds. projektów aborcyjnych, zgłoszona dziś przez wiceprzewodniczącego klubu Konfederacji, Włodzimierza Skalika.
Chodzi o doktor Kamilę Majcher – ginekolożkę specjalizującą się w ginekologii onkologicznej i chorobach szyjki macicy. Z biogramu zamieszczonego na stronie szpitala, w którym pracuje, dowiadujemy się, że w pracy z pacjentami stosuje naturalne metody planowania rodziny i leczenia niepłodności. Biogram kończy wyróżnione czerwoną czcionką zdanie: “Lekarz nie przepisuje hormonalnych środków antykoncepcyjnych i nie stosuje metod wspomaganego rozrodu”. Jak informuje strona Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich, “organem nadrzędnym” stowarzyszenia jest przewodniczący Zespołu Komisji Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia, biskup Romuald Kamiński, funkcję wiceprezesa sprawuje prof. Bogdan Chazan.
Inną kandydatkę na kolejnego stałego doradę komisji, zgłosiła posłanka Joanna Borowiak z PiS, przedstawiając kandydaturę doktor Ewy Zofii Klimaszewskiej-Antos. To absolwentka wydziału lekarskiego Uniwersytetu Medycznego Poznaniu, a także studiów podyplomowych z zakresu prawa medycznego na UMK w Toruniu. Jest neurolożką, specjalizuje się w rehabilitacji medycznej. Pełniła także funkcje przewodniczącej sejmiku organizacji pozarządowych województwa kujawsko-pomorskiego oraz sędziego sądu lekarskiego.
Klimaszewska-Antos była bezpartyjną kandydatką na listach Prawa i Sprawiedliwości w wyborach do sejmiku województwa kujawsko-pomorskiego w wyborach samorządowych w 2024 roku. W spocie wyborczym zapewniała: “Jestem wśród was: w sklepie, w kościele, w drodze do pracy”. W wyborach zdobyła 4992 (3,83%) głosów i nie uzyskała mandatu.
O tym, czy któraś ze zgłoszonych kandydatek będzie miała szansę objąć funkcję stałej doradczyni, zdecyduje Prezydium Sejmu, które musi wyrazić zgodę na powołanie więcej niż jednej stałej doradczyni pracującej przy komisji.
Na dzisiejszym posiedzeniu komisja przegłosowała powołanie na stanowisko pierwszej (i póki co jedynej) stałej doradczyni. Została nią adwokatka Sabrina Mana-Walasek. Jest doktorką nauk prawnych, specjalizuje się w prawie karnym i w prawach reprodukcyjnych. Posiada także doświadczenie legislacyjne – w latach 2017-2019 współpracowała ze związkami zawodowymi, opiniując teksty ustaw. We własnej kancelarii zajmuje się sprawami związanymi z aborcją, nie tylko na gruncie prawa karnego, ale i cywilnego oraz administracyjnego. Jest współzałożycielką facebookowej grupy Prawniczki Pro Abo.
- Nie ukrywam, że głównym obszarem moich zainteresowań i mojej działalności w kancelarii adwokackiej są sprawy związane z pomocą w aborcji – powiedziała podczas wystąpienia przed komisją Sabrina Mana-Walasek. – Nie będę forsowała żadnych swoich przekonań. To nie jest rolą eksperta, aby forsować dane rozwiązania. Mogę jedynie pomóc komisji wypełnić cel jej działania, czyli przeprowadzić prace komisji tak, aby przyjęte projekty ustaw były zgodne z Konstytucją oraz spójne z systemem i aksjologią prawa karnego – dodała.
Za powołaniem Sabriny Many-Walasek na stanowisko stałej doradczyni komisji nadzwyczajnej zagłosowało 15 osób, przeciw było 7 członków komisji.
Jak dowiedziało się OKO.press, w poniedziałek 27 maja prokuratura postawiła zarzuty byłemu ministrowi zdrowia. Chodzi o wpis w mediach społecznościowych, w którym Adam Niedzielski ujawnił, jakie leki wypisał sobie krytykujący go w mediach lekarz
Wpis byłego ministra zdrowia był związany ze sporem toczącym się między ministerstwem zdrowia za rządów PiS a środowiskiem lekarskim. W lipcu 2023 roku ministerstwo podjęło karkołomną próbę ukrócenia procederu hurtowego wypisywania e-recept przez tzw. receptomaty.
„3 lipca 2023, bez żadnego aktu prawnego, bez ustawy, bez rozporządzenia, pojawił się limit na wystawiane recepty” – opowiadał OKO.press lek. Sebastian Goncerz, przewodniczący Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
Środowisko lekarskie ostro skrytykowało działania ministerstwa. Poznański lekarz Piotr Pisula wypowiedział się w mediach, że w szpitalu, w którym pracuje, nie da się wystawiać recept na niektóre typy leków. Minister zdrowia odpowiedział lekarzowi wpisem na platformie X (dawny Twitter):
„Lek. Piotr Pisula, szpital miejski w Poznaniu wczoraj w Fakty TVN ”żadnemu pacjentowi nie dało się wystawić takiej recepty„. Sprawdziliśmy. Lekarz wystawił wczoraj na siebie receptę na lek z grupy psychotropowych i przeciwbólowych. Takie to FAKTY. Jakie kłamstwa czekają nas dziś” – napisał 4 sierpnia 2023 r. Adam Niedzielski.
Na tę wypowiedź zareagowała Naczelna Rada Lekarska, zarzucając szefowi resortu zdrowia złamanie tajemnicy lekarskiej poprzez ujawnienie, jakie leki i komu wystawia lekarz. NIL zapowiedziała złożenie zawiadomienia do prokuratury. Jak dowiedziało się OKO.press, w poniedziałek 27 maja prokuratura postawiła Niedzielskiemu zarzuty.
Jak poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie, Adam Niedzielski usłyszał zarzuty przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego. “Poprzez niezgodne z prawem przetwarzanie danych osobowych dotyczących zdrowia ustalonej osoby polegające na ujawnieniu za pośrednictwem środków masowego komunikowania, działał na szkodę interesu prywatnego osoby prywatnej” – przekazał OKO.press Szymon Banna.
Prokuratura podkreśla, że wpis Adama Niedzielskiego naruszył jednocześnie kilka przepisów. Chodzi o 231 § 1 kodeksu karnego, który mówi o przekroczeniu uprawnień przez funkcjonariusza publicznego na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, a także o 266 § 1 kk, czyli ujawnienie lub wykorzystanie informacji, z którą zapoznano się w związku z pełnioną funkcją lub działalnością publiczną.
Zdaniem prokuratury naruszona została także ustawa o ochronie danych osobowych w art. 107 ust. 2 mówiącym o tym, że dane dotyczące zdrowia są szczególnie wrażliwe i za ich bezprawne ujawnienie grozi wyższa kara.
Prokuratura informuje, że Adam Niedzielski nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności.
Dziś wczesnym rankiem doszło do groźnego incydentu na granicy polsko-białoruskiej. Podczas patrolu polski żołnierz próbował uniemożliwić migrantowi przekroczenie granicy. Został przez niego ugodzony nożem.
O zdarzeniu poinformował 28 maja 2024 w Polskim Radiu wiceminister MSWiA: “Dziś z rana otrzymałem bardzo niedobrą informację o tym, że jeden z żołnierzy, który próbował powstrzymać przekraczających granicę, został ugodzony nożem” – mówił w Sygnałach Dnia Czesław Mroczek.
Incydent potwierdziło także Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych. “W trakcie realizacji zadań wzdłuż granicy polsko-białoruskiej żołnierz został pchnięty nożem przez migranta znajdującego się po białoruskiej stronie” – przekazano w komunikacie na platformie X. Ranny żołnierz został przewieziony do szpitala w Hajnówce, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
To nie jedyna niebezpieczna sytuacja, do której doszło w ostatnim czasie na granicy polsko-białoruskiej. Jak informuje Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych, w Dubiczach Cerkiewnych, czyli w tej samej okolicy, w której ranny został żołnierz, doszło także do ataku na patrol Straży Granicznej. Podczas próby nielegalnego przekroczenia granicy przez grupę 9 cudzoziemców, jeden z nich ranił w ramię funkcjonariusza SG. Do ataku wykorzystano kij, do którego przytwierdzony był nóż. Inne zdarzenie miało miejsce w okolicach Białowieży, gdzie funkcjonariusz Straży Granicznej został zaatakowany rozbitą butelką. Z obrażeniami twarzy został przewieziony do szpitala.
Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej robi się coraz bardziej napięta. Jak donosi reporterka OKO.press, przemocy na migrantach dopuszczają się także polscy funkcjonariusze:
Były prezes Orlenu powinien stawić się dziś na przesłuchaniu przed sejmową komisją śledczą ds. afery wizowej. Daniel Obajtek zeznawać jednak nie zamierza. “Nie będę małpą w cyrku Michała Szczerby” – napisał na platformie X.
O wezwaniu byłego prezesa Orlenu przed komisję śledczą ds. afery wizowej poinformował 9 maja jej przewodniczący, Michał Szczerba z Koalicji Obywatelskiej.
„Niewolnicza praca i ekspresowe wizy dla obcokrajowców na polecenie rządu Morawieckiego i Kaczyńskiego. (...) Duża część potraktowała orlenowskie wizy jako kanał przerzutu do UE” – napisał Szczerba na platformie X (dawny Twitter).
Nowym wątkiem w aferze mają być nieprawidłowości w ściąganiu cudzoziemców do pracy przy inwestycjach dwóch spółek, w których udziałowcem jest Skarb Państwa. Chodzi właśnie o Orlen oraz Grupę Azoty.
Jak przekazał Michał Szczerba w rozmowie z Polską Agencją Prasową, komisja pozyskała z Ministerstwa Aktywów Państwowych dokumenty, z których wynika, że osoby wskazywane przez te spółki otrzymywały wizy potrzebne do podjęcia legalnego zatrudnienia, ale duża część z nich albo w ogóle nie pojawiła się w Polsce, albo nie stawiła się w miejscu pracy.
“Wiele osób rezygnowało też z pracy po krótkim czasie, co oznacza, że stworzono jakiś kanał przerzutowy dla znaczącej liczby osób” – tłumaczył Szczerba w rozmowie z PAP. Dodał, że nieprawidłowości dotyczą również dopisywania do listy pracowników osób niezwiązanych bezpośrednio z tymi inwestycjami, „które nawet nie wiedziały, dokąd jadą”.
W związku z odkrytymi nieprawidłowościami komisja postanowiła przesłuchać także byłego prezesa Orlenu. Termin przesłuchania wyznaczono na wtorek 28 maja.
Z wpisów Daniela Obajtka w mediach społecznościowych wynika jednak, że nie stawi się dziś na przesłuchaniu przed komisją śledczą. “Nie będę małpą w cyrku Michała Szczerby” – napisał na platformie X. “Z wizami mam tyle wspólnego co z pyłem na Marsie” – dodał.
Zdaniem byłego prezesa Orlenu, nie został on skutecznie wezwany przed komisję śledczą. “Zgodnie z ustawą o Komisji, pisma doręcza się za pokwitowaniem odbioru osobiście do rąk adresata. Odbiór pisma powinien zostać potwierdzony własnoręcznym, czytelnym podpisem zawierającym pełne imię i nazwisko na zwrotnym pokwitowaniu. Taka sytuacja nie miała miejsca” – napisał w oświadczeniu.
Jak zapewnia przewodniczący komisji poseł Michał Szczerba, doręczenie Danielowi Obajtkowi wezwania nie było możliwe, ponieważ nie przebywa on pod żadnym z siedmiu adresów ustalonych przez prokuraturę i CBA.
Według Obajtka wezwanie go na przesłuchanie na półtora tygodnia przed ciszą wyborczą jest elementem gry politycznej, mającej na celu “zohydzenie jego osoby”. Były prezes Orlenu zapewnia, że “jako człowiek szanujący polskie prawo” stawi się przed komisją po wyborach do Parlamentu Europejskiego. Daniel Obajtek startuje z pierwszego miejsca listy PiS na Podkarpaciu.
Aktualizacja:
Po dzisiejszym posiedzeniu komisja wyznaczyła nowy termin przesłuchania Daniela Obajtka. Były prezes Orlenu ma stanąć przed komisją jeszcze przed wyborami do PE, 5 czerwca 2024 r. Tego samego dnia zeznawać ma także Jarosław Kaczyński.
Kolejne przesłuchania przed komisją śledczą ds. afery wizowej nie potwierdzają gigantycznej skali operacji z nielegalnymi wizami do Europy. Ale pokazały chaos w procedurach, ignorowanie ostrzeżeń własnych służb, niechlujne stanowienie prawa i załatwianie spraw przez wysokich funkcjonariuszy PiS na telefon. Pisaliśmy o tym w OKO.press: