Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Rządowy projekt ustawy dotyczący związków partnerskich ma zakładać, że umowa będzie zawierana u notariusza, a następnie rejestrowana w urzędzie stanu cywilnego – podała Polska Agencja Prasowa powołując się na źródła w Lewicy.
Wedle tychże źródeł nowy projekt ma zawierać ok. 20 uprawnień dla związków, które nie chcą lub nie mogą zawrzeć małżeństwa.
Prace nad projektem trwają ponad rok, w zeszłym roku o tej porze zaczęły się konsultacje społeczne. Ludzie wskazywali w nich, dlaczego konieczne jest w zwykłym życiu uregulowanie kwestii związków osób jednej płci – przynajmniej na poziomie związków partnerskich. Projekt nie realizował postulatu równości małżeńskiej ani większości problemów dzieci z tęczowych rodzin. Zakładał też, że związek partnerski – by nie był łatwo porównywalny z małżeństwem – byłby stosunkowo łatwo rozwiązywalny.
Przygotowanemu przez zespół Katarzyny Kotuli, wtedy ministry ds. równości, obecnie sekretarzyni stanu w Kancelarii Premiera, sprzeciwiał się PSL. Obiecywał własny projekt, ten jednak nigdy nie powstał. PSL jednak skutecznie zablokował projekt Kotuli – do tej pory nie trafił on na posiedzenie rządu.
W czerwcu Kotula złożyła swój projekt w Sejmie jako poselski. Pierwsze czytanie planowane było na wrzesień, ale do tego nie doszło. jest na wrzesień.
Przeczytaj także:
Kotula zapowiedziała, że jest gotowa do ustępstw i że nie będzie kłócić się o sformułowania. Jeśli prawicy przeszkadza nazwa „związki partnerskie”, przystanie na „ustawę o statusie osoby najbliższej”.
Projekt ustawy o związkach partnerskich znalazł się w końcu na liście priorytetów rządu po rekonstrukcji w lipcu 2025. 9 października min. Kotula poinformowała , że projekt ustawy regulujący sytuację związków jednopłciowych jest gotowy, a decyzja polityczna w jego sprawie już zapadła. Pytana o zastrzeżenia PSL do nazwy „związki partnerskie”, zaznaczyła, że nazwa jest kwestią drugorzędną, najważniejsze jest natomiast zapewnienie nieuregulowanym dziś związkom podstawowego poczucia bezpieczeństwa.
Przeczytaj także:
Rząd w sprawie porozumienia z PSL dozuje informacje stopniowo i oszczędnie.
Według informacji PAP, projekt ustawy regulujący sytuację związków tej samej płci, a także par heteroseksualnych, które nie chcą zawierać małżeństwa, będzie projektem rządowym. Oznacza to, że wszyscy posłowie koalicji będą mieli obowiązek go poprzeć.
Projekt ma zawierać ok. 20 uprawnień dla takich związków, m.in. wspólne rozliczenie podatkowe, dziedziczenie, dostęp do informacji medycznej partnera. Umowa ma być zawierana u notariusza, a dopiero potem rejestrowana w urzędzie stanu cywilnego (dla PSL nie do pomyślenia było, że zawarciu związku partnerskiego mogłaby kończyć się jakąkolwiek uroczystością w USC).
Niebawem można się spodziewać wyroku TSUE ws. transkrypcji zagranicznych aktów małżeństw. Już wiosną w opinii Rzecznik Generalny Trybunału wskazał, że niedopuszczalne jest pozostawianie par, które zawarły związek małżeński za granicą, w próżni prawnej w kraju pochodzenia. Jest prawdopodobne, że TSUE uzna, że trzeba uznawać małżeństwa zawarte za granicą i je transkrybować. Bez ustawy o związkach partnerskich zmierzamy więc do sytuacji, że Polska będzie uznawać takie związki – ale zawarte za granicą.
W czerwcu polska Prokuratura Krajowa wycofała instrukcję Ziobry, która nakazywała prokuratorom przystępować do straw i sprzeciwiać się transkrypcji zagranicznych aktów małżeństwa.
W wywiadzie dla „Wprost” prezydent Karol Nawrocki zapowiedział, że „z całą pewnością nic, co jest quasi-małżeństwem”, nie może liczyć na jego wsparcie. Ale gotów jest do podpisania ustawy o statusie osoby najbliższej, „nie tylko w kontekście seksualnym, ale też w kontekście relacji pomiędzy ludźmi, przyjacielskich, relacji wolontariuszy z kombatantami”.
Przeczytaj także:
Pakistan zamknął w niedzielę przejścia graniczne z Afganistanem. Kabul twierdzi, że w nocnej wymianie ognia między siłami zbrojnymi obu krajów, w wyniku której zginęło 58 pakistańskich żołnierzy. Pakistańczycy twierdzą, że zabili wielu Afgańczyków. Liczb nie podają.
Wojska afgańskie otworzyły ogień do pakistańskich posterunków granicznych w sobotę wieczorem. Ministerstwo obrony Afganistanu poinformowało, że był to odwet za pakistańskie naloty na Afganistan. Pakistan poinformował, że odpowiedział ogniem z broni palnej i artylerii.
Oba państwa ogłosiły, że zniszczyły posterunki graniczne drugiej strony. Wymiana ognia w większości zakończyła się w niedzielę rano, poinformowały pakistańskie służby bezpieczeństwa. Jednak w pakistańskim rejonie Kurram, według lokalnych władz i mieszkańców, nadal dochodziło do strzelanin.
Kabul poinformował w niedzielę, że wstrzymał ataki na prośbę Kataru i Arabii Saudyjskiej. Oba państwa wydały oświadczenia wyrażające zaniepokojenie starciami.
Na zdjęciu – afgańscy talibowie patrolują granicę z Pakistanem.
Pakistan od dawna oskarża afgańskich talibów o zezwalanie pakistańskim talibom, znanym jako TTP, na działanie z ich terytorium i walkę z rządem w Islamabadzie w celu wprowadzenia ścisłego systemu rządów opartego na islamie. Rząd afgańskich talibów zawsze temu zaprzeczał.
Najnowsza eskalacja napięć zbiegła się w czasie z wizytą Indiach ministra spraw zagranicznych afgańskich talibów Amira Khana Muttaqiego. To jego pierwsza podróż od czasu powrotu talibów do władzy. W ramach dyplomatycznej odwilży Delhi poinformowało o ponownym otwarciu ambasady w Kabulu, która została zamknięta cztery lata temu, gdy talibowie powrócili do władzy.
„Afganistan również otrzyma stosowną odpowiedź, podobnie jak Indie, aby nie śmiał mieć złych zamiarów wobec Pakistanu” – ostrzegł minister spraw wewnętrznych Pakistanu Mohsin Naqvi.
Przeczytaj także:
„Protestujemy przeciwko oświadczeniom polskiego premiera Tuska, że problemem z Nord Stream 2 nie było wysadzenie rurociągu w powietrze, ale jego budowa. Takie oświadczenia stanowią naruszenie suwerenności energetycznej Niemiec. AfD jest za za naprawą i uruchomieniem Nord Stream". Tusk: I z nimi chce się przyjaźnić ekipa Nawrockiego?
Takie oświadczenie wydał Tino Chrupalla, współprzewodniczący opozycyjnej partii Alternatywa dla Niemiec (na zdjęciu razem z drugą przewodnicząca Alice Weidel). Natychmiast podchwyciła je propaganda Kremla.
"Premier Tusk odmawia ekstradycji podejrzanego o eksplozję, pomimo europejskiego nakazu aresztowania. Twierdzi, że ekstradycja nie leży w interesie Polski. Słysząc to, zastanawiam się, czy Polska mogła być zamieszana w atak terrorystyczny. Nasza frakcja domaga się wyjaśnień w Bundestagu, w Europie i przed ONZ” – oświadczył Krupalla w nagraniu wideo opublikowanym na platformie społecznościowej X.
ALTUALIZACJA: Wieczorem do komentarza Chrupalli odniósł się Donald Tusk: „To z tą partią ekipa Karola Nawrockiego próbuje się ostatnio zaprzyjaźnić” – napisał.
Obywatel Ukrainy Wołodymyr Ż., podejrzany o udział w ataku na Nord Stream 2, został zatrzymany w Polsce na wniosek władz niemieckich. 1 października Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał jego siedmiodniowy areszt. 6 października ten sam sąd przedłużył areszt o kolejne 40 dni. Premier Donald Tusk oświadczył, że polski rząd sprzeciwia się ekstradycji podejrzanego do Niemiec. Dodał również, że problem z gazociągiem Nord Stream 2 „nie polega na tym, że został wysadzony w powietrze, ale na tym, że został wybudowany”.
Przeczytaj także:
Aktorka Diane Keaton zmarła w Kalifornii w wieku 79 lat – poinformował w sobotę magazyn „People”. Keaton wielokrotnie grała w filmach Woody'ego Allena, a za swoją rolę w „Annie Hall” zdobyła Oscara.
Keaton zagrała w ponad 60 filmach, m.in. w trylogii „Ojciec chrzestny”, „Ojciec panny młodej”, „Zmowie pierwszych żon”, a także w ośmiu filmach Woody Allena, takich, jak „Manhattan”, „Zagraj to jeszcze raz, Sam”, „Śpioch”, „Tajemnica morderstwa na Manhattanie" czy „Wnętrza”.
Zdobyła nominacje do Oscara dla najlepszej aktorki za rolę amerykańskiej dziennikarki Louise Bryant w politycznym dramacie z 1981 roku „Czerwoni”, za rolę troskliwej ciotki Leonarda DiCaprio w rodzinnej sadze z 1996 roku „Pokój Marvina” oraz za rolę u boku Jacka Nicholsona w romantycznej komedii z 2003 roku „Lepiej późno niż później”.
Jednak to film „Annie Hall”, który Allen luźno oparł na swoim związku z Keaton, ugruntował jej pozycję jako znakomitej aktorki.
Jej ostatnim filmem była komedia „Summer Camp” z 2024 roku, w której zagrała u boku Eugene’a Levy’ego i Kathy Bates. Keaton była również reżyserką, scenarzystką, producentką i fotografką, a jej pasją było odnawianie kalifornijskich rezydencji. Szczegółowo opisała swoje życie w dwóch pamiętnikach: „Then Again” z 2011 roku, w którym przyznała, że w wieku 20 lat cierpiała na zaburzenia odżywiania – bulimię, oraz „Let's Just Say It Wasn't Pretty” z 2014 roku.
Na zdjęciu Diane Keaton przed rokiem na US Open
Biały Dom skrytykował werdykt Komitetu Noblowwskiego, który zdecydował nie przyznawać Pokojowej Nagrody nominowanemu Donaldowi Trumpowi.
„Komitet Noblowski postawił politykę ponad wartością pokoju” – stwierdzili w oświadczeniu przedstawiciele Białego Domu po tym, jak pokojową nagrodę Nobla otrzymała Maria Corina Machado, wenezuelska dysydentka. – „Prezydent Trump będzie nadal zawierał porozumienia pokojowe, kończył wojny i ratował życie ludzkie. Ma serce humanitarysty i nigdy nie będzie nikogo takiego jak on, kto potrafi przenosić góry samą siłą swojej woli” – oświadczył rzecznik adinistracji w Waszyngtonie Steven Cheung. Trump przez ostatnie miesiące domagał się Pokojowego Nobla.
W swoich wypowiedziach dawał do zrozumienia, że powinien zostać doceniony za wsparcie dla procesów pokojowych w Ukrainie i Strefie Gazy, a inna decyzja będzie zniewagą dla Stanów Zjednoczonych. Rosyjski przywódca Władimir Putin, zapytany o nagrodę stwierdził, że Trump „potrafi rozwiązywać konflikty”. Trump podziękował mu we wpisie na platformie społecznościowej Truth Social, dodając do wpisu wideo, na którym widać Putina stwierdzającego, że Pokojowa Nagroda Nobla „straciła swoją wiarygodność”. Mimo wszystko Trump połączył się w piątek z Machado telefonicznie. Zapytany o przebieg rozmowy odpowiedział, że była ona „bardzo miła”, a Machado stwierdziła, że to on bardziej zasługuje na tę nagrodę. „Nie powiedziałem, żeby mi ją oddała, choć sądzę, że mogłaby to zrobić” – stwierdził amerykański prezydent.
Wcześniej jednak Machado wykonała gest wobec Waszyngtonu, dziękując Trumpowi.
„Dedykuję nagrodę cierpiącemu narodowi wenezuelskiemu i prezydentowi Trumpowi za zdecydowane wsparcie dla naszych starań” – napisała na platformie X. Jednocześnie przekazała, że liczy na mocniejsze wsparcie prezydenta USA dla usunięcia z urzędu prezydenta Wenezueli Nicolasa Maduro.
Maria Corina Machado od ponad 20 lat działa w wenezuelskiej polityce, w ostatnich latach jako liderka opozycji sprzeciwiającej się polityce prezydenta Nicolasa Maduro. Ten doprowadził kraj do ekonomicznego kryzysu, brutalnie stłamsił polityczny opór, a przez UE i USA oskarżany jest o sfałszowanie wyborów. W 2024 roku to właśnie Machado miała stawić mu czoła. Została jednak usunięta z prezydenckiego wyścigu po wyroku sądu. Po przegranych przez opozycję wyborach jej działacze dotarli do dokumentów z komisji wyborczej, z której wynikało, że Maduro faktycznie przegrał głosowanie. Po tej informacji w kraju wybuchły krwawo stłumione protesty, a sama Machado musiała się ukrywać.
„Jako liderka sił demokratycznych w Wenezueli Maria Corina Machado jest jednym z najbardziej niezwykłych przykładów odwagi cywilnej w Ameryce Łacińskiej w ostatnich czasach. Pani Machado była kluczową postacią jednoczącą głęboko podzieloną opozycję polityczną, która znalazła wspólną płaszczyznę porozumienia w żądaniu wolnych wyborów i reprezentatywnego rządu. To właśnie leży u podstaw demokracji – nasza wspólna gotowość do obrony zasad rządów ludowych, nawet jeśli się nie zgadzamy” – mówił o laureatce Jørgen Watne Frydnes, przewodniczący Norweskiego Komitetu Noblowskiego.
Przeczytaj także: