Witaj w dziale depeszowym OKO.press. W krótkiej formie przeczytasz tutaj o najnowszych i najważniejszych informacjach z Polski i ze świata, wybranych i opisanych przez zespół redakcyjny
Prezydent Stanów Zjednoczonych może wziąć udział w zaplanowanych na czwartek 15 maja rozmowach pokojowych w Stambule. Obecność potwierdził natomiast Wołodymyr Zełenski
W czwartek w stolicy Turcji mają się odbyć rozmowy pokojowe między delegacjami Ukrainy, Rosji i Stanów Zjednoczonych. Zarówno Moskwa, jak i Kijów potwierdzają chęć prowadzenia negocjacji przy wspólnym stole. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zapowiedział już, że sam stanie na czele ukraińskiej delegacji. Wciąż nie jest natomiast jasne, kto będzie reprezentował w Stambule Rosję – przyjazd Władimira Putina wciąż nie jest oficjalnie wykluczony.
Rosyjskiego dyktatora postanowił w środę dodatkowo do tego zachęcić prezydent Stanów Zjednoczonych. Donald Trump ogłosił, że „możliwe, że pojawi się w czwartek w Turcji”. Dodał, że sądzi, że bez tego raczej nie należy liczyć na obecność Putina.
„Wiem, że Putin chciałby, żebym ja tam był. To możliwość, żeby zakończyć tę wojnę” – mówił Trump.
„Wszyscy w Ukrainie bylibyśmy wdzięczni, gdyby prezydent Trump mógł być z nami na tym spotkaniu w Turcji. To jest właściwy pomysł. Możemy wiele zmienić” – tak skomentował doniesienia o możliwym przyjeździe do Stambułu Trumpa prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
Od wtorku Izrael ponownie bombarduje strefę Gazy. W środę nad ranem szczególnie ucierpiały miasta Chan Junus i Dżalabija
W środę nad ranem w wyniku serii izraelskich ataków powietrznych na Strefę Gazy miało zginąć ok. 60 osób. Aż 22 z nich to dzieci – podaje strona palestyńska. W Chan Junus zginęło nie mniej niż 10 osób. W Dżalabiji izraelskie wojsko wydało ostrzeżenie przed bombardowaniem – i tak jednak zginęli tam cywile, w tym dzieci.
We wtorek premier Izraela Benjamin Netanjahu ogłosił, że „nie ma szans” na zakończenie wojny w Strefie Gazy. Miało to miejsce w momencie, w którym prezydent USA odwiedzał Bliski Wschód – w tym Arabię Saudyjską. Środowe ataki nastąpiły także dzień po tym, jak Hamas uwolnił kolejnego zakładnika na mocy umów z Izraelem i USA.
Zapadł wyrok w sprawie odmowy udostępnienia dziennikarzowi The New York Times treści wiadomości SMS wymienianych w trakcie pandemii COVID-19 między szefową KE a prezesem firmy farmaceutycznej Pfizer. KE przegrała
Sąd Unii Europejskiej w Luksemburgu wydał długo oczekiwany wyrok w sprawie tzw. „PfizerGate”. To skutek skargi złożonej w 2023 r. przez dziennik „The New York Times” po tym, jak Komisja Europejska odmówiła dziennikarzowi NYT udostępnienia treści wiadomości tekstowych wymienianych między przewodniczącą Komisji Ursulą von der Leyen a dyrektorem generalnym firmy Pfizer Albertem Bourlą w 2021 r., czyli w trakcie pandemii COVID-19.
Sąd UE orzekł, że Komisja Europejska złamała wtedy zasady przejrzystości obowiązujące instytucje Unii Europejskiej i „nie przedstawiła wiarygodnego wyjaśnienia uzasadniającego odrzucenie wniosku dziennikarza" o udostępnienie wiadomości tekstowych. Komisja tłumaczyła swą odmowę tym, jakoby wiadomości miały nie zostać zarchiwizowane, co później NYT skutecznie podważył przed sądem.
Od wyroku Sądu UE Komisji Europejskiej przysługuje ewentualne odwołanie do Trybunału Sprawiedliwości UE. W wydanym już po wyroku oświadczeniu, Komisja wydaje się jednak uznawać rozstrzygnięcie Sądu UE. KE stwierdziła w swym oświadczeniu, że "powinna była podać bardziej szczegółowe wyjaśnienie w swojej decyzji, że nie posiada dokumentów żądanego typu”.
„Przejrzystość zawsze miała pierwszorzędne znaczenie dla Komisji i przewodniczącej von der Leyen. Będziemy nadal ściśle przestrzegać solidnych ram prawnych, które obowiązują w celu egzekwowania naszych zobowiązań” – czytamy w oświadczeniu.
Wyrok może mieć niemałe znaczenie polityczne — sprawa PfizerGate jest stale przywoływana przez krytyków UE i eurosceptyków w krajach Zachodu. Według NYT wiadomości wymieniane przez von der Leyen a Bourlą miały dotyczyć negocjacji umowy o wartości 35 miliardów euro na dostawy szczepionki przeciwko COVID-19 do krajów UE. Odmowa ujawnienia ich treści sprzyjała pojawieniu się licznych teorii spiskowych dotyczących relacji między von der Leyen i Komisją Europejską a Bourlą i Pfizerem.
Dane gdańszczanina, od którego Karol Nawrocki przejął mieszkanie, zostały już kilkakrotnie bezprawnie ujawnione przez polityków w kampanii wyborczej. Urząd Ochrony Danych Osobowych poinformował, że zajmie się tymi przypadkami
Słynny już pan Jerzy z Gdańska, od którego Karol Nawrocki przejął w budzący liczne wątpliwości sposób mieszkanie, chcąc nie chcąc znalazł się w samym środku kampanii wyborczej. Jego imię odmieniane jest w mediach – jak i w tym momencie – przez wszystkie możliwe przypadki. Opinia publiczna zna życiowe problemy, z jakimi się borykał i wie, z jakimi boryka się obecnie. Ale to politycy ujawniali – na użytek kampanii wyborczej oczywiście – kolejne jego dane osobowe. To rzecz jasna sprzeczne z prawem.
Pierwszy zrobił to Przemysław Czarnek z PiS, który podczas konferencji prasowej mającej służyć obronie Nawrockiego pokazał dokumenty zawierające nazwisko, PESEL i adres pana Jerzego. Następnie – w wywiadzie wideo – nazwisko pana Jerzego wymieniał sam Karol Nawrocki.
We wtorek jednak kolejny cios na chronioną prawem prywatność pana Jerzego spadł ze strony kandydata Koalicji Obywatelskiej. Rafał Trzaskowski ujawnił w mediach społecznościowych jego imię i nazwisko oraz adres domu pomocy społecznej, w którym pan Jerzy obecnie przebywa.
UODO poinformował w środę, że z urzędu zajmie się wszystkimi kolejnymi przypadkami ujawniania danych pana Jerzego przez polityków. Grożą im za to dotkliwe kary finansowe.
„Przypominamy również, że 7 maja br. prezes UODO zdecydował o podjęciu z urzędu sprawy ujawnienia danych osobowych podczas konferencji prasowej posła PiS Przemysława Czarnka, zorganizowanej wraz z posłami PiS Pawłem Szefernakerem oraz Andrzejem Śliwką. W tym przypadku ujawnienie danych 2 osób miało najszerszy charakter – poseł na Sejm RP ujawnił imiona, nazwiska, imiona rodziców, numery ewidencyjne PESEL, numery i serię dowodów osobistych, numery NIP, adresy zamieszkania. Poseł P. Czarnek został zobowiązany przez prezesa UODO do przedstawienia wyjaśnień w sprawie pismem z dnia 9 maja br.” – podkreśla UODO.
„Prezes UODO Mirosław Wróblewski apeluje do polityków – kandydatów i ich komitetów wyborczych, by w rywalizacji o najwyższy urząd w kraju nie zapominali o konieczności dbania o zasady ochrony danych osobowych i nie ujawniali danych obywateli” – taki apel pojawił się jeszcze we wtorek na stronie internetowej Urzędu Ochrony Danych Osobowych.
W wywiadzie dla pięciu europejskich gazet, w tym „Wyborczej”, prezydent Wołodymyr Zełenski tłumaczy, dlaczego sens ma teraz tylko jego spotkanie z Putinem, a rozmowy na niższym szczeblu, bez spotkania prezydentów, to zawracanie głowy. Ocenia też sytuację Ukrainy na froncie i perspektywy Rosji.
„Trzeba zrozumieć, po co potrzebne jest moje spotkanie z Putinem. Oczywiście, to niemożliwe, żebyśmy doszli do porozumienia we wszystkich kwestiach. Mamy inne podejście do życia i inny światopogląd. Ale musimy znaleźć jakiś format zakończenia wojny (...) Są pewne rzeczy, co do których musimy się zgodzić, a potem grupy techniczne mogą siedzieć przez siedem, dziesięć, piętnaście godzin. Prześpią się dwie godziny i dalej będą pracować. On [Putin] nie będzie w stanie tyle wytrzymać” – powiedział w Kijowie Wołodymyr Zełenski w wywiadzie dla pięciu europejskich gazet, w tym dla „Gazety Wyborczej”.
Żeby uściślić: pan pojedzie do Turcji, ale jeśli nie będzie zawieszenia ognia, to żadna inna ukraińska delegacja tam się nie zjawi, nawet jeśli Ławrow [szef MSZ] będzie czekał w hotelu? – pyta Zełenskiego Piotr Andrusieczko z „Wyborczej”.
„Format bez spotkań liderów nie działa” – odpowiada Zełenski. „Myślę, że albo Putin przyjedzie, albo nie przyjadą tacy jak Ławrow. Albo to dla nich ważne, albo nie. Dlatego nie będę myślał o jakimś Ławrowie”.
Ale jak zauważa „Guardian”, którego dziennikarz także brał udział w wywiadzie, Zełenski naciskany odmówił wykluczenia wysłania delegacji niższego szczebla do Stambułu na rozmowy. „Nie wiem. Jestem szczery. Może Amerykanie, może ktoś naprawdę będzie chciał ponownie uruchomić taki format. Nie wiem” – powiedział.
I dalej w „Wyborczej”: „Istotne, żeby Trump uwierzył, że Putin kłamie (...) Czekamy na pakiet sankcji ze strony Stanów Zjednoczonych. Jest mocny i bardzo niebezpieczny dla Rosjan. Jeśli zostanie wprowadzony w życie, to będzie pierwszy krok i jestem pewien, że będziemy mogli rozmawiać z Europą o wzmocnieniu amerykańskich sankcji. One potwierdzą, że Putin nie chce kończyć wojny.”
11 maja w nocy, po wielogodzinnych rozmowach m.in. z przywódcą Chin Xi Jinpingiem i po wezwaniu liderów europejskich do zawarcia natychmiastowego rozejmu w Ukrainie, pod groźbą ostrych sankcji na Rosję, prezydent Rosji Władimir Putin zaproponował rozmowy pokojowe w Stambule. Bez rozejmu, ale „bez warunków wstępnych”.
Wołodymyr Zełenski odpowiedział, że przyjedzie i jest gotów na rozmowy z Putinem. Na to jednak, jak się teraz okazuje, nie jest gotowy Putin. Prezydent Rosji myślał o wysłaniu delegacji „eksperckiej”, która mogłaby prowadzić bez końca rozmowy o pokoju, a walki na froncie by trwały. Putin bowiem jest naciskany na zakończenie wojny, ale rozejm i uznanie w Ukrainie partnera podkopuje mit „ostatecznego zwycięstwa”, który legitymizuje władzę ekipy Putina w Rosji.
Zełenski wyraźnie stawia na rozmowę z Putinem. Francuski dziennik „Libération” cytuje w tytule swojej wersji wywiadu Zełenskiego: „Jeśli Putin nie przyjedzie do Turcji, będzie to dla niego całkowita porażka”.
„Guardian” wyjaśnia stawkę tej gry: Jeśli nic nie zostanie uzgodnione podczas spotkań w Turcji, pozostaje pytanie, czy Europejczycy będą w stanie przekonać Trumpa do swoich planów zwiększenia presji na Moskwę. Zełenski podkreśla „z szacunkiem dla Polski” szczególną rolę przywódców Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii w pokazywaniu Trumpowi, jaka jest sytuacja.
Prezydent Zełenski mówi w wywiadzie, że Putin już rozpoczął letnią ofensywę w Ukrainie, ale Ukraińcom udaje się ja powstrzymywać. Putin rozmawia o dodatkowym wsparciu z Korei Północnej, gdyż nie jest gotowy na mobilizację w Rosji. A jej gospodarka wyraźnie słabnie.
A Ukraina?
„Trzymamy się teraz całkiem nieźle. Nie jest źle. Oczywiście mamy problemy, ale dzisiaj nie możemy już mówić o problemach z czasów, kiedy pociski artyleryjskie były dostarczane zbyt wolno. Produkujemy własne drony i jest na to finansowanie, co prawda odbywa się to wolniej, niż ustalaliśmy z partnerami. Problemem nie jest już transport, ale powolne podejmowanie decyzji” – mówi Wołodymyr Zełenski.