0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Hezbollah supporters wave the yellow flag of the Lebanese militant group as they parade on motorbikes past buildings destroyed in recent Israeli strikes while people returned to the area to check their homes in Beirut’s southern suburbs on November 27, 2024, after a ceasefire between Israel and Hezbollah took effect. - A ceasefire between Israel and Hezbollah in Lebanon took hold on after more than a year of fighting that has killed thousands. (Photo by AFP)Hezbollah supporters...

Dzień na żywo. Zawieszenie broni między Izraelem a Hezbollahem

Świat

W nocy z 26 na 27 listopada weszło w życie zawieszenie broni między Izraelem a Hezbollahem, będące wynikiem negocjacji między Izraelem i Libanem. Izrael ma dwa miesiące na wycofanie się z południowego Libanu

Google News

18:41 14-08-2024

Prawa autorskie: Fot. Jakub Porzycki / Agencja GazetaFot. Jakub Porzycki ...

Ryszard Czarnecki usłyszał zarzuty. Chodzi o wyłudzanie “kilometrówek”

Prokuratura Okręgowa w Zamościu postawiła Ryszardowi Czarneckiemu zarzuty doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości. Chodzi o sprawę tzw. „kilometrówek”, czyli rozliczania przez byłego europosła PiS służbowych podróży do Brukseli.

O sprawie jako pierwsze napisało OKO.press w lipcu 2020 roku:

“Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF) skierował do polskiej prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez europosła Czarneckiego z PiS. Według śledczych UE, pobierał on nienależne zwroty kosztów podróży służbowych i diety”.

Informację o toczącym się śledztwie w sprawie Czarneckiego, zdobyliśmy dzięki sygnałowi od Czytelnika OKO.press, który skontaktował się z nami przez skrzynkę sygnalistów.

Przeczytaj także:

Europoseł PiS przywłaszczył ponad 200 tys. euro

Europejscy śledczy ustalili nieprawidłowości w rozliczaniu przez Czarneckiego podróży służbowych w okresie od lipca 2009 roku do czerwca 2014 roku. W tym czasie Czarnecki był europosłem PiS do Parlamentu Europejskiego VII i VIII kadencji.

Jak podaje w komunikacie Prokuratura Krajowa, Czarnecki miał okłamać Parlament Europejski co do miejsca zamieszkania na terenie Polski – wskazał dwa adresy w Jaśle, podczas faktycznie mieszkał w Warszawie.

“Następnie złożył 243 wnioski o zwrot kosztów podróży, w których podano nieprawdę, co do odbywanych podróży służbowych, przejechanego kilometrażu oraz pojazdów, jakimi miały się one odbywać" – czytamy w komunikacie Prokuratury Krajowej.

Łącznie Czarnecki miał z przywłaszczyć z tego tytułu 203 167 euro, czyli 854 642 złotych.

Połowę tej kwoty, czyli 439 663 złotych (104 517 euro), zdążył już zwrócić Parlamentowi Europejskiemu.

Ryszard Czarnecki został przesłuchany w charakterze podejrzanego, ale nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Grozi mu do 15 lat pozbawienia wolności.

17:19 14-08-2024

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Michał Szczerba zawiadamia prokuraturę ws. wydatków na kampanię PiS

Europoseł KO przekazał Prokuraturze Krajowej dokumenty pokazujące nadużycia PiS w kampanii wyborczej w 2023 roku. Chodzi m.in. o gadżety dla Jacka Sasina i jego współpracowników

Chodzi o dowody na okołowyborcze zlecenia dla firmy Berm na łączną kwotę ok. 1,2 mln złotych.

Z dokumentów, które pozyskał Michał Szczerba, wynika, że przygotowanie wyborczych gadżetów, plakatów i wydarzeń PiS zlecał Berm za pośrednictwem kontrolowanych przez rząd podmiotów. Czyli z pominięciem funduszu wyborczego partii, co może być dowodem na nielegalne finansowanie kampanii.

Dokumenty złożone w prokuraturze przez Szczerbę liczą 5 tys. stron. To faktury, potwierdzenia przelewów, wiadomości i materiały graficzne potwierdzające zlecenia dla Berm. W tym te od podlegających Ministerstwu Aktywów Państwowych Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej oraz Fundacji KGHM. Zdaniem europosła to dowody na „nielegalne dysponowanie środkami finansowymi” tych podmiotów przez polityków PiS w celu „niezgodnego z prawem finansowania agitacji wyborczej”.

Te same dokumenty Szczerba przekazał już w poniedziałek Państwowej Komisji Wyborczej. Część z nich jest także w posiadaniu OKO.press. Jak pisaliśmy, są wśród nich dowody na to, że firma Berm realizowała dla kandydatów PiS kampanię za pośrednictwem państwowych spółek.

Przeczytaj także:

Szczególnie interesująca jest sprawa Fudnacji KGHM, która przekazała firmie Berm pieniądze w formie darowizny (238 tys. zł), teoretycznie na zupełnie inny projekt.

Jednak według informatorów Michała Szczerby chodziło o produkcję wyborczych gadżetów dla Jacka Sasina i jego bliskich współpracowników. Gadżety faktycznie zostały przez Berm zamówione (widzieliśmy niektóre z nich) i miały być wożone bezpośrednio do Ministerstwa Aktywów Państwowych. Sasin twierdzi jednak, że kubki, długopisy i koszulki zamówił w innej firmie. Zapewnia, że zapłacił z funduszu wyborczego.

Przeczytaj także:

O szefie Berm Januszu Jabłońskim pisaliśmy kilkakrotnie w OKO.press. Biznesmen za rządów PiS zrobił dziesiątki zleceń na organizację wydarzeń dla ministerstw, samorządów i państwowych spółek. Wszystko to mimo że jest bohaterem skandalu korupcyjnego z 2011 roku, tzw. infoafery. Jak ujawniliśmy, 23 maja 2024 roku został prawomocnie skazany za organizowanie zmowy przetargowej w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.

17:00 14-08-2024

Prawa autorskie: Foto MOHD RASFAN / AFPFoto MOHD RASFAN / A...

Algierska mistrzyni olimpijska w boksie pozywa Elona Muska i JK Rowling o cyberprzemoc

Imane Khelif, która na igrzyskach olimpijskich w Paryżu zdobyła złoty medal w boksie, złożyła we Francji zawiadomienie o popełnienie przestępstwa. Pięściarka oskarża o cybernękanie m.in. właściciela portalu X Elona Muska oraz autorkę sagi o Harrym Potterze.

Imane Khelif została pierwszą algierską złotą medalistką w boksie kobiet, zwyciężając w kategorii do 66 kg. Jej start podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu wywołał wiele kontrowersji, podobnie jak występ Lin Yu-Ting, która w walce o złoty medal w kategorii do 57 kg pokonała reprezentantkę Polski, Julię Szeremetę.

W środę 14 sierpnia 2024 roku, prawnik Imane Khelif poinformował o zawiadomieniu paryskiej prokuratury o „aktach cybernękania” jego klientki. 25-letnia mistrzyni olimpijska miała paść ofiarą cyberprzemocy w postaci „mizoginistycznego, rasistowskiego i seksistowskiego” traktowania.

Jak podaje „Variety”, pozew został złożony przeciwko X, co zgodnie z prawem francuskim oznacza, że ​​został skierowany przeciwko nieznanym osobom. “To zapewnia prokuraturze całkowitą swobodę w prowadzeniu dochodzenia przeciwko wszystkim osobom, także tym, które pisały nienawistne wiadomości pod pseudonimami” – powiedział adwokat Imane Khelif, Nabil Boudi.

Przeczytaj także:

Oskarżeni Musk, Rowling i Trump

Prawnik Imane Khelif potwierdził, że w skardze wspomniano także o znanych osobach. „W pozwie wymienieni są między innymi JK Rowling i Elon Musk” – powiedział, dodając, że Donald Trump również może stać się częścią śledztwa.

Francuscy śledczy najprawdopodobniej przyjrzą się zatem wpisowi JK Rowilng, opublikowanym po walce Imane Khelif z Angelą Carini. Włoska pięściarka przerwała starcie po 46 sekundach, mówiąc: „Nigdy nie poczułam takiego ciosu”.

„Uśmiech mężczyzny, który wie, że jest chroniony przez mizoginistyczny establishment sportowy, cieszący się cierpieniem kobiety, którą właśnie uderzył w głowę i której życiową ambicję właśnie zniweczył” – napisała Rowling na portalu X, gdzie śledzi ją 14,2 miliona obserwujących.

Donald Trump zamieścił zdjęcie z tej walki z komentarzem: „Będę trzymać mężczyzn z dala od kobiecych sportów!”

W innym wpisie autorka Harry'ego Pottera napisała: „Nie twierdzę, że Khelif jest trans. Mój sprzeciw, podobnie jak wielu innych, dotyczy tego, aby przemoc mężczyzn wobec kobiet stała się sportem olimpijskim”.

Z kolei Elon Musk udostępnił post amerykańskiej pływaczki Riley Gaines, w którym stwierdziła, że „mężczyźni nie pasują do kobiecego sportu”. Właściciel portalu X, skomentował wpisem Riley słowem: „Absolutnie”.

Źródło: The Guardian

15:46 14-08-2024

Prawa autorskie: Fot . Robert Robaszewski / Agencja GazetaFot . Robert Robasze...

Będą zwolnienia w Poczcie Polskiej. Ale nie wśród listonoszy

Poczta Polska ogłosiła redukcję zatrudnienia. Program dobrowolnych odejść ma objąć 15 proc. załogi. W sumie z Poczty ma odejść 9 tysięcy osób, ale nie będzie wśród nich listonoszy i osób obsługujących w okienkach.

Jak przekazał prezes Poczty Polskiej Sebastian Mikosz, proponowane zmiany wynikają z niekorzystnego bilansu kosztów spółki.

“65 proc. naszych kosztów to są koszty zatrudnienia. Jeśli popatrzymy na naszych konkurentów, to tam oscyluje to między 35 proc. a 45 proc." – powiedział prezes podczas środowej konferencji prasowej.

Program dobrowolnych odejść ma ruszyć za kilka tygodni. Najpierw Poczta przeprowadzi ocenę pracowników, następnie przeprojektuje strukturę organizacyjną spółki, a na samym końcu zaproponuje wybranym osobom skorzystanie z programu dobrowolnych odejść.

Nie obejmie on jednak listonoszy oraz osób obsługujących klientów w okienkach.

„Program odejść będziemy kierować w pierwszej kolejności do funkcji nieoperacyjnych” – podkreślił Mikosz. Osoby, które zdecydują się na skorzystanie z programu, otrzymają rekompensatę w wysokości rocznego wynagrodzenia. Cały program ma kosztować 600 mln zł.

Pocztowcy szykują się do strajku

Od wielu miesięcy trwa spór organizacji związkowych z władzami Poczty Polskiej. Związkowcy domagają się przede wszystkim wzrostu wynagrodzeń.

W maju 2024 roku zorganizowano strajk ostrzegawczy. W czwartek 16 maja pocztowcy na dwie godziny wstrzymali się od wykonywania swoich obowiązków – listonosze nie roznosili przesyłek, w okienkach nie obsługiwano klientów, a kierowcy i konwojenci wstrzymali transporty poczty. Związkowcy wskazują, że dla zdecydowanej większości zatrudnionych w Poczcie Polskie (ok. 80 % załogi) wynagrodzenie zasadnicze wynosi 4 023 zł.

Tymczasem Sebastian Mikosz, który prezesem Poczty został w marcu 2024, powiedział, że zastał spółkę w stanie “śmierci klinicznej” i planowane w spółce zmiany są niezbędne, aby mogła przetrwać

1 sierpnia 2024 roku podpisano międzyzakładowe porozumienie dotyczące przeprowadzenia w Poczcie Polskiej referendum strajkowego. Referendum ma odbyć się w dniach 9-30 września 2024 roku.

14:39 14-08-2024

Prawa autorskie: Fot. Kuba Atys / Agencja WyborczaFot. Kuba Atys / Age...

Onet: Żona prezesa PKOL zarobiła za rządów PiS ponad 1 mln zł w państwowym banku

Onet ujawnia, że przez 6 miesięcy pracy dla banku Peako SA żona prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego zarobiła ponad milion złotych. Ówczesnym ministrem aktywów państwowych, któremu podlegały spółki skarbu państwa, był bliski znajomy Radosława Piesiewcza – Jacek Sasin.

Według ustaleń Onetu, Agnieszka Piesiewcz została zatrudniona jako doradczyni zarządu państwowego banku Peako SA we wrześniu 2022 roku. W umowie nie umieszczono jednak zakresu obowiązków, a jedynie cele, w tym „wspieranie koncepcyjne działu marketingu” oraz „opiniowanie komunikacji marketingowej”. Za swoją półroczną pracę żona prezesa PKOl miała otrzymać 1,15 mln złotych, co w przeliczeniu daje pensję w wysokości 164 tys. zł miesięcznie.

“Dla porównania stypendium za wyniki sportowe przyznawane za zdobycie złotego medalu olimpijskiego wynosi 12,6 tys. zł miesięcznie. Zarobki żony szefa PKOl w Pekao SA były więc równe miesięcznym stypendiom dla 91 złotych medalistów” – wylicza Onet.

Agnieszka Piesiewicz pracowała dla banku Pekao SA w końcówce rządów PiS. Za państwowe spółki odpowiadał wówczas Jacek Sasin, prywatnie bliski znajomy Radosława Piesiewcza. Onet przypomina sprawę pieniędzy, które Sasin pożyczył od Piesiewcza na budowę schodów w domu. Sprawą pożyczki interesowało się CBA. Według ustaleń Onetu, dzięki znajomości z Sasinem Piesiewicz miał w przeszłości otrzymać posadę doradcy burmistrza Wołomina. Jacek Sasin zaprzecza tym oskarżeniom.

Czarne chmury nad prezesem PKOl

Po słabych wynikach na igrzyskach olimpijskich w Paryżu, minister sportu Sławomir Nitras zażądał informacji od PKOl i związków sportowych na temat wydatkowania publicznych pieniędzy. Ministerstwo chce sprawdzić, czy dotacje zostały przeznaczone na rozwój sportu czy na wyjazdy działaczy, m.in. właśnie na igrzyska w Paryżu.

Przeczytaj także:

Co więcej, dziennikarz Radia Zet Mariusz Gierszewski ujawnił, że rodzina Radosława Piesiewicza korzystała na koszt PKOlu ze specjalnej odprawy VIP na lotnisku Chopina w Warszawie. Przywileje miały przysługiwać wyłącznie olimpijczykom, ale sportowcy ostatecznie z nich nie skorzystali.

Usługa VIP kosztuje 1600 zł za pierwszą osobę i 1000 zł za każdą kolejną. Od kwietnia 2023 roku rodzina prezesa PKOl miała z niej skorzystać 35 razy.

— Prawdą jest to, że płacę za swoją rodzinę z własnych prywatnych środków. Nie wiem, co zostało zapisane w dokumentach PPL-u [Polskie Porty Lotnicze – przyp. red.]. Ani złotówka publicznych pieniędzy nie poszła na moje wyjazdy i żadne usługi z nimi związane — zapewniał Radosław Piesiewicz na antenie TVP Sport.