0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plFot. Slawomir Kamins...

Ustawy o Trybunale Konstytucyjnym uchwalone. Rośnie poparcie dla małżeństw jednopłciowych

Sejm przyjął prawie wszystkie poprawki Senatu do ustaw reformujących TK. Wg nowego badania CBOS 44 proc. Polek i Polaków zgadza się z twierdzeniem, że osoby homoseksualne mają prawo zawierać związki małżeńskie.

Google News

18:41 14-08-2024

Prawa autorskie: Fot. Jakub Porzycki / Agencja GazetaFot. Jakub Porzycki ...

Ryszard Czarnecki usłyszał zarzuty. Chodzi o wyłudzanie “kilometrówek”

Prokuratura Okręgowa w Zamościu postawiła Ryszardowi Czarneckiemu zarzuty doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości. Chodzi o sprawę tzw. „kilometrówek”, czyli rozliczania przez byłego europosła PiS służbowych podróży do Brukseli.

O sprawie jako pierwsze napisało OKO.press w lipcu 2020 roku:

“Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF) skierował do polskiej prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez europosła Czarneckiego z PiS. Według śledczych UE, pobierał on nienależne zwroty kosztów podróży służbowych i diety”.

Informację o toczącym się śledztwie w sprawie Czarneckiego, zdobyliśmy dzięki sygnałowi od Czytelnika OKO.press, który skontaktował się z nami przez skrzynkę sygnalistów.

Przeczytaj także:

Europoseł PiS przywłaszczył ponad 200 tys. euro

Europejscy śledczy ustalili nieprawidłowości w rozliczaniu przez Czarneckiego podróży służbowych w okresie od lipca 2009 roku do czerwca 2014 roku. W tym czasie Czarnecki był europosłem PiS do Parlamentu Europejskiego VII i VIII kadencji.

Jak podaje w komunikacie Prokuratura Krajowa, Czarnecki miał okłamać Parlament Europejski co do miejsca zamieszkania na terenie Polski – wskazał dwa adresy w Jaśle, podczas faktycznie mieszkał w Warszawie.

“Następnie złożył 243 wnioski o zwrot kosztów podróży, w których podano nieprawdę, co do odbywanych podróży służbowych, przejechanego kilometrażu oraz pojazdów, jakimi miały się one odbywać" – czytamy w komunikacie Prokuratury Krajowej.

Łącznie Czarnecki miał z przywłaszczyć z tego tytułu 203 167 euro, czyli 854 642 złotych.

Połowę tej kwoty, czyli 439 663 złotych (104 517 euro), zdążył już zwrócić Parlamentowi Europejskiemu.

Ryszard Czarnecki został przesłuchany w charakterze podejrzanego, ale nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Grozi mu do 15 lat pozbawienia wolności.

17:19 14-08-2024

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

Michał Szczerba zawiadamia prokuraturę ws. wydatków na kampanię PiS

Europoseł KO przekazał Prokuraturze Krajowej dokumenty pokazujące nadużycia PiS w kampanii wyborczej w 2023 roku. Chodzi m.in. o gadżety dla Jacka Sasina i jego współpracowników

Chodzi o dowody na okołowyborcze zlecenia dla firmy Berm na łączną kwotę ok. 1,2 mln złotych.

Z dokumentów, które pozyskał Michał Szczerba, wynika, że przygotowanie wyborczych gadżetów, plakatów i wydarzeń PiS zlecał Berm za pośrednictwem kontrolowanych przez rząd podmiotów. Czyli z pominięciem funduszu wyborczego partii, co może być dowodem na nielegalne finansowanie kampanii.

Dokumenty złożone w prokuraturze przez Szczerbę liczą 5 tys. stron. To faktury, potwierdzenia przelewów, wiadomości i materiały graficzne potwierdzające zlecenia dla Berm. W tym te od podlegających Ministerstwu Aktywów Państwowych Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej oraz Fundacji KGHM. Zdaniem europosła to dowody na „nielegalne dysponowanie środkami finansowymi” tych podmiotów przez polityków PiS w celu „niezgodnego z prawem finansowania agitacji wyborczej”.

Te same dokumenty Szczerba przekazał już w poniedziałek Państwowej Komisji Wyborczej. Część z nich jest także w posiadaniu OKO.press. Jak pisaliśmy, są wśród nich dowody na to, że firma Berm realizowała dla kandydatów PiS kampanię za pośrednictwem państwowych spółek.

Przeczytaj także:

Szczególnie interesująca jest sprawa Fudnacji KGHM, która przekazała firmie Berm pieniądze w formie darowizny (238 tys. zł), teoretycznie na zupełnie inny projekt.

Jednak według informatorów Michała Szczerby chodziło o produkcję wyborczych gadżetów dla Jacka Sasina i jego bliskich współpracowników. Gadżety faktycznie zostały przez Berm zamówione (widzieliśmy niektóre z nich) i miały być wożone bezpośrednio do Ministerstwa Aktywów Państwowych. Sasin twierdzi jednak, że kubki, długopisy i koszulki zamówił w innej firmie. Zapewnia, że zapłacił z funduszu wyborczego.

Przeczytaj także:

O szefie Berm Januszu Jabłońskim pisaliśmy kilkakrotnie w OKO.press. Biznesmen za rządów PiS zrobił dziesiątki zleceń na organizację wydarzeń dla ministerstw, samorządów i państwowych spółek. Wszystko to mimo że jest bohaterem skandalu korupcyjnego z 2011 roku, tzw. infoafery. Jak ujawniliśmy, 23 maja 2024 roku został prawomocnie skazany za organizowanie zmowy przetargowej w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.

17:00 14-08-2024

Prawa autorskie: Foto MOHD RASFAN / AFPFoto MOHD RASFAN / A...

Algierska mistrzyni olimpijska w boksie pozywa Elona Muska i JK Rowling o cyberprzemoc

Imane Khelif, która na igrzyskach olimpijskich w Paryżu zdobyła złoty medal w boksie, złożyła we Francji zawiadomienie o popełnienie przestępstwa. Pięściarka oskarża o cybernękanie m.in. właściciela portalu X Elona Muska oraz autorkę sagi o Harrym Potterze.

Imane Khelif została pierwszą algierską złotą medalistką w boksie kobiet, zwyciężając w kategorii do 66 kg. Jej start podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu wywołał wiele kontrowersji, podobnie jak występ Lin Yu-Ting, która w walce o złoty medal w kategorii do 57 kg pokonała reprezentantkę Polski, Julię Szeremetę.

W środę 14 sierpnia 2024 roku, prawnik Imane Khelif poinformował o zawiadomieniu paryskiej prokuratury o „aktach cybernękania” jego klientki. 25-letnia mistrzyni olimpijska miała paść ofiarą cyberprzemocy w postaci „mizoginistycznego, rasistowskiego i seksistowskiego” traktowania.

Jak podaje „Variety”, pozew został złożony przeciwko X, co zgodnie z prawem francuskim oznacza, że ​​został skierowany przeciwko nieznanym osobom. “To zapewnia prokuraturze całkowitą swobodę w prowadzeniu dochodzenia przeciwko wszystkim osobom, także tym, które pisały nienawistne wiadomości pod pseudonimami” – powiedział adwokat Imane Khelif, Nabil Boudi.

Przeczytaj także:

Oskarżeni Musk, Rowling i Trump

Prawnik Imane Khelif potwierdził, że w skardze wspomniano także o znanych osobach. „W pozwie wymienieni są między innymi JK Rowling i Elon Musk” – powiedział, dodając, że Donald Trump również może stać się częścią śledztwa.

Francuscy śledczy najprawdopodobniej przyjrzą się zatem wpisowi JK Rowilng, opublikowanym po walce Imane Khelif z Angelą Carini. Włoska pięściarka przerwała starcie po 46 sekundach, mówiąc: „Nigdy nie poczułam takiego ciosu”.

„Uśmiech mężczyzny, który wie, że jest chroniony przez mizoginistyczny establishment sportowy, cieszący się cierpieniem kobiety, którą właśnie uderzył w głowę i której życiową ambicję właśnie zniweczył” – napisała Rowling na portalu X, gdzie śledzi ją 14,2 miliona obserwujących.

Donald Trump zamieścił zdjęcie z tej walki z komentarzem: „Będę trzymać mężczyzn z dala od kobiecych sportów!”

W innym wpisie autorka Harry'ego Pottera napisała: „Nie twierdzę, że Khelif jest trans. Mój sprzeciw, podobnie jak wielu innych, dotyczy tego, aby przemoc mężczyzn wobec kobiet stała się sportem olimpijskim”.

Z kolei Elon Musk udostępnił post amerykańskiej pływaczki Riley Gaines, w którym stwierdziła, że „mężczyźni nie pasują do kobiecego sportu”. Właściciel portalu X, skomentował wpisem Riley słowem: „Absolutnie”.

Źródło: The Guardian

15:46 14-08-2024

Prawa autorskie: Fot . Robert Robaszewski / Agencja GazetaFot . Robert Robasze...

Będą zwolnienia w Poczcie Polskiej. Ale nie wśród listonoszy

Poczta Polska ogłosiła redukcję zatrudnienia. Program dobrowolnych odejść ma objąć 15 proc. załogi. W sumie z Poczty ma odejść 9 tysięcy osób, ale nie będzie wśród nich listonoszy i osób obsługujących w okienkach.

Jak przekazał prezes Poczty Polskiej Sebastian Mikosz, proponowane zmiany wynikają z niekorzystnego bilansu kosztów spółki.

“65 proc. naszych kosztów to są koszty zatrudnienia. Jeśli popatrzymy na naszych konkurentów, to tam oscyluje to między 35 proc. a 45 proc." – powiedział prezes podczas środowej konferencji prasowej.

Program dobrowolnych odejść ma ruszyć za kilka tygodni. Najpierw Poczta przeprowadzi ocenę pracowników, następnie przeprojektuje strukturę organizacyjną spółki, a na samym końcu zaproponuje wybranym osobom skorzystanie z programu dobrowolnych odejść.

Nie obejmie on jednak listonoszy oraz osób obsługujących klientów w okienkach.

„Program odejść będziemy kierować w pierwszej kolejności do funkcji nieoperacyjnych” – podkreślił Mikosz. Osoby, które zdecydują się na skorzystanie z programu, otrzymają rekompensatę w wysokości rocznego wynagrodzenia. Cały program ma kosztować 600 mln zł.

Pocztowcy szykują się do strajku

Od wielu miesięcy trwa spór organizacji związkowych z władzami Poczty Polskiej. Związkowcy domagają się przede wszystkim wzrostu wynagrodzeń.

W maju 2024 roku zorganizowano strajk ostrzegawczy. W czwartek 16 maja pocztowcy na dwie godziny wstrzymali się od wykonywania swoich obowiązków – listonosze nie roznosili przesyłek, w okienkach nie obsługiwano klientów, a kierowcy i konwojenci wstrzymali transporty poczty. Związkowcy wskazują, że dla zdecydowanej większości zatrudnionych w Poczcie Polskie (ok. 80 % załogi) wynagrodzenie zasadnicze wynosi 4 023 zł.

Tymczasem Sebastian Mikosz, który prezesem Poczty został w marcu 2024, powiedział, że zastał spółkę w stanie “śmierci klinicznej” i planowane w spółce zmiany są niezbędne, aby mogła przetrwać

1 sierpnia 2024 roku podpisano międzyzakładowe porozumienie dotyczące przeprowadzenia w Poczcie Polskiej referendum strajkowego. Referendum ma odbyć się w dniach 9-30 września 2024 roku.

14:39 14-08-2024

Prawa autorskie: Fot. Kuba Atys / Agencja WyborczaFot. Kuba Atys / Age...

Onet: Żona prezesa PKOL zarobiła za rządów PiS ponad 1 mln zł w państwowym banku

Onet ujawnia, że przez 6 miesięcy pracy dla banku Peako SA żona prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego zarobiła ponad milion złotych. Ówczesnym ministrem aktywów państwowych, któremu podlegały spółki skarbu państwa, był bliski znajomy Radosława Piesiewcza – Jacek Sasin.

Według ustaleń Onetu, Agnieszka Piesiewcz została zatrudniona jako doradczyni zarządu państwowego banku Peako SA we wrześniu 2022 roku. W umowie nie umieszczono jednak zakresu obowiązków, a jedynie cele, w tym „wspieranie koncepcyjne działu marketingu” oraz „opiniowanie komunikacji marketingowej”. Za swoją półroczną pracę żona prezesa PKOl miała otrzymać 1,15 mln złotych, co w przeliczeniu daje pensję w wysokości 164 tys. zł miesięcznie.

“Dla porównania stypendium za wyniki sportowe przyznawane za zdobycie złotego medalu olimpijskiego wynosi 12,6 tys. zł miesięcznie. Zarobki żony szefa PKOl w Pekao SA były więc równe miesięcznym stypendiom dla 91 złotych medalistów” – wylicza Onet.

Agnieszka Piesiewicz pracowała dla banku Pekao SA w końcówce rządów PiS. Za państwowe spółki odpowiadał wówczas Jacek Sasin, prywatnie bliski znajomy Radosława Piesiewcza. Onet przypomina sprawę pieniędzy, które Sasin pożyczył od Piesiewcza na budowę schodów w domu. Sprawą pożyczki interesowało się CBA. Według ustaleń Onetu, dzięki znajomości z Sasinem Piesiewicz miał w przeszłości otrzymać posadę doradcy burmistrza Wołomina. Jacek Sasin zaprzecza tym oskarżeniom.

Czarne chmury nad prezesem PKOl

Po słabych wynikach na igrzyskach olimpijskich w Paryżu, minister sportu Sławomir Nitras zażądał informacji od PKOl i związków sportowych na temat wydatkowania publicznych pieniędzy. Ministerstwo chce sprawdzić, czy dotacje zostały przeznaczone na rozwój sportu czy na wyjazdy działaczy, m.in. właśnie na igrzyska w Paryżu.

Przeczytaj także:

Co więcej, dziennikarz Radia Zet Mariusz Gierszewski ujawnił, że rodzina Radosława Piesiewicza korzystała na koszt PKOlu ze specjalnej odprawy VIP na lotnisku Chopina w Warszawie. Przywileje miały przysługiwać wyłącznie olimpijczykom, ale sportowcy ostatecznie z nich nie skorzystali.

Usługa VIP kosztuje 1600 zł za pierwszą osobę i 1000 zł za każdą kolejną. Od kwietnia 2023 roku rodzina prezesa PKOl miała z niej skorzystać 35 razy.

— Prawdą jest to, że płacę za swoją rodzinę z własnych prywatnych środków. Nie wiem, co zostało zapisane w dokumentach PPL-u [Polskie Porty Lotnicze – przyp. red.]. Ani złotówka publicznych pieniędzy nie poszła na moje wyjazdy i żadne usługi z nimi związane — zapewniał Radosław Piesiewicz na antenie TVP Sport.