W nocy z 26 na 27 listopada weszło w życie zawieszenie broni między Izraelem a Hezbollahem, będące wynikiem negocjacji między Izraelem i Libanem. Izrael ma dwa miesiące na wycofanie się z południowego Libanu
Na pokazanym w telewizji posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa, czyli spotkaniu najbliższych współpracowników Putina, zapowiedział on zmianę doktryny nuklearnej Rosji. Powodem użycia bomby atomowej przez Moskwę może być “wykrycie rozpoczęcia masowego wystrzeliwania rakiet, samolotów lub dronów”. Może, nie musi.
Tyle że Rosja już jest w zasadzie obiektem takich ataków.
Zgodnie z dotychczasową rosyjską doktryną nuklearną z 2020 r. Rosja daje sobie prawo do użycia broni jądrowej, jeżeli użyje jej przeciwnik (wobec Rosji lub „jej sojuszników”), albo jeżeli zaatakuje “obiekty niezbędne do działań odwetowych sił nuklearnych”, a także w przypadku agresji z użyciem broni konwencjonalnej, gdy zagrożone jest samo istnienie państwa.
Teraz dopisane ma być, że Rosja może użyć broni atomowej, jeśli zaatakuje ją bronią konwencjonalną państwo, które samo nie ma broni jądrowej, ale ma sojusznika, który bombę atomową. „Proponujemy, aby agresję na Rosję ze strony jakiegokolwiek państwa nieposiadającego broni jądrowej, ale z udziałem lub wsparciem państwa posiadającego broń jądrową, uważać za wspólny atak na Federację Rosyjską” – powiedział Putin.
Jak wiadomo, Rosja uważa się teraz za ofiarę agresji ze strony Ukrainy. Choć zgodnie z prawem międzynarodowym Ukraina ma prawo atakować najeźdźcę, prowadząc wojnę obronną. Zaś znienawidzeni przez propagandę sojusznicy Ukrainy — zwani przez nią „Anglosasami” — taką bron mają.
“Rozważymy [też] tę możliwość po otrzymaniu wiarygodnych informacji o masowym wystrzeleniu broni ataku kosmicznego i przekroczeniu przez nią naszej granicy państwowej, mam na myśli samoloty strategiczne lub taktyczne, rakiety manewrujące, drony, samoloty hipersoniczne i inne” – powiedział Putin.
Jak to interpretować? O tym, czy Putin użyje broni jądrowej, wie tylko Putin i jego koledzy. Wszyscy inni mogą się tego tylko domyślać i ewentualnie próbować wybić te pomysły Putinowi z głowy.
Warto jednak pamiętać, że straszenie wojną jądrową trwa od początku pełnoskalowego najazdu Rosji na Ukrainę. Putin w ten sposób starał się powstrzymywać zachodnią pomoc dla Ukrainy. W 2022 i 2023 roku takich groźby było kilka. Ale w marcu 2024, w dużym wywiadzie dla nadwornego propagandysty Dmitrija Kisielowa Putin mówił pojednawczo: „Rosja jest gotowa na wojnę nuklearną, ale w Waszyngtonie jest wystarczająco dużo wykwalifikowanych specjalistów, aby zapobiec eskalacji”.
Kisielow jest autorem trzygodzinnego programu podsumowującego tydzień w niedzielę wieczorem (“Wiesti Niedieli”). Choć dopuszczony do osoby wodza usłyszał, że wojna atomowa nie jest w planach, to straszy nią cały czas. Bo taka jest linia propagandy. Kisielow regularnie puszcza materiały o tym, że Rosja jest potęgą jądrową, a świat istnieje tylko dlatego, że Putin powstrzymuje się od naciśnięcia guzik. Stałym elementem kremlowskiej propagandy są też fantazje o zniszczeniu bombą atomową Waszyngtonu albo nawet całych Wysp Brytyjskich.
Jeśli chodzi o oficjalne deklaracje, to także w tym roku kilka razy się one zmieniały.
Co jest istotne, to to, że zmiana doktryny odbyła się to “publicznie” . Została sfilmowana tak, jakby posiedzenie putinowskiej Rady Bezpieczeństwa odbywało się na żywo, na oczach widzów. I była to czołówka wieczornych telewizyjnych “Wiesti” (zdjęcie na górze).
“Putin po raz pierwszy publicznie odbył posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Rosji dotyczące odstraszania nuklearnego”
- podkreśliła agencja TASS.
Kolejne ostrzeżenie nuklearne Kremla może być ostrzeżeniem dla Zachodu i Ukrainy. Ale na pewno jest komunikatem wewnętrznym. Sposobem propagandy na pocieszenie i podniesienie na duchu mieszkańców Rosji.
O tym, że straszenie bronią atomową pozwala Putinowi unikać odpowiedzi na pytanie o stan kraju w trzecim roku wojny, pisaliśmy tu:
Rząd po raz kolejny rozszerza obszar obowiązywania stanu klęski żywiołowej. Stan nadzwyczajny ogłoszono dziś na terenie Legnicy oraz w gminie Mietków
W Dzienniku Ustaw opublikowano nowelizację rozporządzenia ws. rozszerzenia terenów objętych stanem klęski żywiołowej. Od 26 września 2024 roku ogłoszono stan klęski żywiołowej w Legnicy oraz w gminie Mietków.
Na terenie gminy Mietków znajduje się zbiornik retencyjny, który powstrzymał falę powodziową sunącą w zeszłym tygodniu na Wrocław. O wprowadzenie stanu klęski żywiołowej w Mietkowie wnioskowali do rządu włodarze gminy. Chcieli, aby mieszkańcy dotknięci powodzią będą mogli skorzystać z rządowej pomocy dla powodzian.
Rząd wprowadził stan klęski żywiołowej 16 września. W kolejnych dniach sukcesywnie rozszerzał zakres. Obecnie obowiązuje on:
Po przesłuchaniu trzech polskich kandydatów Komitet Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy postanowił rekomendować Annę Adamską-Gallant na stanowisko sędziego Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Europejski Trybunał Praw Człowieka to instytucja Rady Europy. Zasiada w nim 47 sędziów, po jednym z każdego państwa, w którym obowiązuje Europejska Konwencja Praw Człowieka. Anna Adamska-Gallant była jedną z trzech kandydatur, którą Polska przedstawiła na stanowisko sędziego ETPCz.
16 września Komitet Zgromadzenia Parlamentu Europy do wyboru sędziego ETPCz przesłuchał polskich kandydatów i zdecydował się rekomendować na to stanowisko Annę Adamską-Gallant. 1 października odbędzie się głosowanie Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy nad przedstawionymi rekomendacjami, i de facto powołanie na stanowisko sędziego ETPCz.
Anna Adamska-Gallant jest doktorem nauk prawnych i adwokatem.
Wcześniej przez prawie 11 lat była sędzią w Polsce, w latach 2009-2013 prezeską lubelskiego oddziału Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”, zaś w latach 2010-2012 członkinią zarządu krajowego.
Specjalizuje się w krajowym i międzynarodowym prawie karnym i prawie praw człowieka.
Od 2013 do 2018 roku była sędzią międzynarodowym w ramach misji praworządności Unii Europejskiej w Kosowie, gdzie sądziła sprawy o zbrodnie wojenne i przeciwko ludzkości popełnione w czasie konfliktów na terenie byłej Jugosławii. W 2015 r. została powołana na stanowisko sędziego Sądu Najwyższego Kosowa. Doradzała także w procesie budowania niezależnego sądownictwa na Ukrainie.
Od 2018 r. pracuje jako niezależna ekspertka do spraw wymiaru sprawiedliwości i rządów prawa m.in. dla Expertise France, Rady Europy oraz Banku Światowego. Współpracuje ze stowarzyszeniem Europejscy Sędziowie dla Demokracji i Wolności (MEDEL). Należy do Stowarzyszenia im. prof. Zbigniewa Hołdy. Wykłada w Katedrze Kryminologii i Nauk o Bezpieczeństwie Uniwersytetu Wrocławskiego.
Jak ustaliła Gazeta Wyborcza, ministra kultury Hanna Wróblewska powoła nowego dyrektora Muzeum Historii Polski. To kulturoznawca prof. Marcin Napiórkowski
Na stanowisku dyrektora Muzeum Historii Polski Napiórkowski zastąpi prof. Roberta Kostro, który pełnił tę funkcję od 2006 roku, czyli od momentu powołania muzeum.
Kostro został odwołany przez ministrę Wróblewską w związku z „licznymi naruszeniami zasad efektywności gospodarowania mieniem".
Odwołaniu Kostry sprzeciwiła się jednak rada muzeum, powołana już po wyborach 15 października przez ministra Bartłomieja Sienkiewicza. O zmianę decyzji apelowali m.in. historyk prof. Tomasz Nałęcz, dyrektor Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau dr Piotr Cywiński, były prezes TVP Jan Dworak, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej" Bogusław Chrabota, oraz opozycjoniści w czasach PRL Eugeniusz Smolar i Kazimierz Wóycicki.
Urodzony w 1985 roku Marcin Napiórkowski jest doktorem habilitowanym i jednym z najmłodszych profesorów uczelnianych na Uniwersytecie Warszawskim. Wykłada w Instytucie Kultury Polskiej UW.
Naukowo zajmuje się semiotyką kultury, pamięcią zbiorową oraz analizą narracji politycznych.
Napiórkowski jest także współautorem hitowego musicalu “1989”, który opowiada o wydarzaniach Okrągłego Stołu. Musical w reżyserii Katarzyny Szyngiery wystawiał Teatr Słowackiego i Gdański Teatr Szekspirowski, był także emitowany w Teatrze Telewizji.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko byłemu ministrowi zdrowia. Chodzi o wpis w mediach społecznościowych, w którym Adam Niedzielski ujawnił, jakie leki wypisał sobie krytykujący go w mediach lekarz
W maju OKO.press jako pierwsze poinformowało o tym, że prokuratura postawiła Adamowi Niedzielskiemu zarzuty.
Dziś do Sądu Okręgowego w Warszawie wpłynął akt oskarżenia. Prokuratura zarzuca Niedzielskiemu przekroczenie uprawnień polegających na ujawnieniu tajemnicy służbowej w postaci wrażliwych danych osobowych. Byłemu ministrowi zdrowia grożą 3 lata więzienia.
W całej sprawie chodzi o konflikt między lekarzami a ministerstwem zdrowia, które w lipcu 2023 roku podjęło karkołomną próbę ukrócenia hurtowego wypisywania e-recept przez tzw. receptomaty. Skutkiem był chaos, który utrudniał wypisywanie recept lekarzom.
Poznański lekarz Piotr Pisula wypowiedział się w mediach, że w szpitalu, w którym pracuje, nie da się wystawiać recept na niektóre typy leków. Minister zdrowia odpowiedział lekarzowi wpisem na platformie X (dawny Twitter):
„Lek. Piotr Pisula, szpital miejski w Poznaniu wczoraj w Fakty TVN ”żadnemu pacjentowi nie dało się wystawić takiej recepty„. Sprawdziliśmy. Lekarz wystawił wczoraj na siebie receptę na lek z grupy psychotropowych i przeciwbólowych. Takie to FAKTY. Jakie kłamstwa czekają nas dziś” – napisał 4 sierpnia 2023 r. Adam Niedzielski.
I to właśnie za ten wpis odpowie przed sądem były minister zdrowia.
Jak poinformowała dziś Prokuratura Okręgowa w Warszawie, oskarżony Adam Niedzielski dopuścił się przekroczenia swoich uprawnień.
Jako minister zdrowia miał dostęp do Systemu Informacji Medycznej, z którego wyciągnął informacje o tym, jakie leki wypisał sobie krytykujący go lekarz. Taka informacja stanowi dane osobowe, których przetwarzanie ściśle regulują przepisy. Niedzielski nie tylko nie ochronił wrażliwych danych, ale jeszcze ujawnił je publicznie w mediach społecznościowych.
Po wszystkim bronił się, że upublicznienie tej informacji, miało na celu obronę dobrego imienia Ministerstwa Zdrowia, ale przede wszystkim obronę interesów pacjenta (w drugim z opublikowanych 4 sierpnia 2023 r. wpisów Niedzielski dementował informacje podawane przez poznańskiego lekarza, jakoby pacjentom po operacjach ortopedycznych nie można było wypisać recept).
8 sierpnia 2023 r., czyli 4 dni po opublikowaniu kontrowersyjnego wpisu, Niedzielski podał się do dymisji. Zastąpiła go Katarzyna Sójka.