Walczący z syryjskim rządem islamistyczni rebelianci wkroczyli do drugiego pod względem wielkości miasta kraju, Aleppo. Prezydent Ukrainy zapowiedział, że może przystać na rozejm z Rosją, jeśli nieokupowana część Ukrainy zostanie przyjęta do NATO
„To było nie do przyjęcia” – tak o zabezpieczeniach wiecu, podczas którego postrzelono Donalda Trumpa mówi szefowa Secret Service Kimberly Cheatle.
"Odpowiedzialność spoczywa na mnie” – powiedziała Cheatle w wywiadzie dla stacji ABC News, pytana o słabe zabezpieczenie wiecu 14 lipca w Butler w Pensylwanii, podczas którego padły strzały. Jedna osoba nie żyje, a kandydat na prezydenta USA Donald Trump został postrzelony w ucho.
Cheatle podkreśliła jednak, że funkcjonariusze Secret Service szybko podjęli działania, aby zatrzymać napastnika po tym, jak uczestnicy zauważyli go na dachu budynku położonego tuż za granicą zabezpieczonego obszaru. „W budynku była lokalna policja. Także w okolicy znajdowała się lokalna policja, odpowiadająca za to, co jest na zewnątrz budynku” – podkreśliła. Przyznała jednak, że w zabezpieczeniu wiecu była „niedopuszczalna luka”.
Wywiad dla ABC to kolejne wystąpienie Cheatle po niedzielnym ataku. W oficjalnym oświadczeniu, wydanym 15 lipca, napisała:
„Od czasu strzelaniny byłam w stałym kontakcie z personelem Secret Service w Pensylwanii, który pracował nad utrzymaniem integralności miejsca zbrodni, dopóki FBI nie przejęło roli głównej agencji śledczej w sprawie próby zamachu. Współpracowałam również z ochroną byłego prezydenta Trumpa i poinformowałam prezydenta Bidena o szczegółach incydentu. Secret Service współpracuje ze wszystkimi zaangażowanymi agencjami federalnymi, stanowymi i lokalnymi, aby zrozumieć, co się stało, jak to się stało i jak możemy zapobiec takim incydentom w przyszłości”.
Zapewniła także, że Secret Service wprowadziło dodatkowe zasady, „aby zapewnić Donaldowi Trumpowi ciągłą ochronę podczas konwencji [Partii Republikańskiej] i pozostałej części kampanii”.
Ksiądz Mariusz W., były zastępca dyrektora Krajowego Biura Organizacyjnego Światowych Dni Młodzieży (ŚDM), diecezjalny duszpasterz akademicki w Radomiu, został zatrzymany i usłyszał zarzuty
Sprawa Mariusza W. wyszła na jaw w 2021 roku. Wtedy kuria biskupia w Radomiu poinformowała prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez koordynatora Światowych Dni Młodzieży, które odbywały się w Krakowie w 2016 roku.
W specjalnym komunikacie zamieszczonym na stronie internetowej kurii podano, że „władza diecezji radomskiej z ubolewaniem przyjęła informacje o nagannych czynach księdza i przeprasza osoby pokrzywdzone oraz wszystkich, którzy zostali dotknięci niedopuszczalnym postępowaniem duchownego".
W poniedziałek, 15 lipca 2024, policja na polecenie prokuratury zatrzymała księdza. Został przewieziony do Zamościa. Tam postawiono mu kilka zarzutów dotyczących wykorzystania seksualnego młodych kobiet, przy czym w niektórych przypadkach ksiądz miał się dopuścić tych czynów, wykorzystując „brak zdolności pokrzywdzonej do rozpoznania ich znaczenia lub pokierowania swoim postępowaniem” – podaje „Wyborcza”. Dziennikarze ustalili nieoficjalnie, że prokuratura złoży wniosek o tymczasowy areszt dla księdza.
Mariusz W. od lat pracował z młodzieżą. Był nie tylko zastępcą dyrektora Krajowego Biura Organizacyjnego ŚDM, ale również duszpasterzem akademickim i diecezjalnym duszpasterzem młodzieży w diecezji radomskiej. Był również prezesem Fundacji „Młodzi Radom" i wykładowcą akademickim na kilku uczelniach.
Dziś ma zostać wydany wniosek o tymczasowy areszt wobec byłego wiceministra Marcina Romanowskiego. Wczoraj zostały mu postawione zarzuty, jednak odmówił składania wyjaśnień.
Prokurator krajowy Dariusz Korneluk poinformował, że Marcinowi Romanowskiemu grozi 15 lat pozbawienia wolności. "Wczoraj zostały ogłoszone panu posłowi zarzuty, proponowane we wniosku o uchylenie immunitetu. Odmówił składania wyjaśnień, złożył tylko oświadczenie do protokołu. Prokuratorzy powiadomili mnie, że będą dziś kierowali wniosek o zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztu” – powiedział w Polsat News Korneluk.
Poseł Suwerennej Polski ma trafić do aresztu na trzy miesiące.
Przypomnijmy: Marcin Romanowski w latach 2019-2023 był wiceministrem sprawiedliwości. Odpowiadał między innymi za Fundusz Sprawiedliwości. W styczniu tego roku Ministerstwo Sprawiedliwości już pod nowym kierownictwem opublikowało wykaz dotacji, które za rządów Zbigniewa Ziobry resort przekazał na „przeciwdziałanie przyczynom przestępczości” w ramach tego funduszu. Mowa o 216 mln zł. Ogromne kwoty zasiliły konta prawicowych organizacji oraz fundacji i stowarzyszeń bliskich Suwerennej Polsce i PiS. Na samym Romanowskim ciąży 11 zarzutów prokuratorskich w tej sprawie. Wczoraj – 15 lipca — został zatrzymany i usłyszał zarzuty.
„Marcin Romanowski jest oficjalnie kolejnym podejrzanym w tej sprawie. Zarzuty ma już 11 osób” – powiedział wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha w TVN24. Jak dodał, jeśli prokuratorzy złożą wniosek o areszt, „to oznacza, że po przedstawieniu zarzutów w ocenie prokuratury jest wysokie prawdopodobieństwo mataczenia, wpływania na zeznania świadków".
„Do wczoraj Marcin Romanowski wiedział na temat postępowania tyle, co my wszyscy, poza oczywiście jego prywatną wiedzą. Teraz wie dużo więcej i ta wiedza pomogłaby mu wpływać na postępowanie” – wyjaśnił Myrcha.
Pytany, dlaczego doszło do zatrzymania w mieszkaniu byłego wiceministra, a nie w prokuraturze, do której sam stawił się w ubiegły piątek, Myrcha odpowiedział: „To są proste reguły zapisane w kodeksie postępowania karnego. W piątek nie był w prokuraturze znany fakt uchylenia immunitetu, postanowienie w tej sprawie dotarło w poniedziałek”.
Jak dodał, przy zarzutach udziału w grupie przestępczej stosuje się zatrzymanie podejrzanego.
„Michał Woś, kolega Marcina Romanowskiego z Suwerennej Polski, nie ma takiego zarzutu, więc nie został zatrzymany, tylko wezwany do prokuratury” – dodał Myrcha.
Po zatrzymaniu Romanowskiego głos zabrał były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. We wpisie na portalu X zwrócił się do Donalda Tuska, zarzucając mu, że chce „zniszczenia opozycji”.
„Po uchyleniu immunitetu [Romanowski] zgłosił się do prokuratury, by przedstawić wyjaśnienia i dowody, ale śledczy nie chcieli z nim rozmawiać. Dzisiaj wysłałeś uzbrojonych agentów, by go spektakularnie zatrzymać. Nigdzie się nie ukrywał, nie uciekał. Zrobiłeś to tylko po to, by Twoje rządowe media miały co pokazywać. Byś znów mógł uruchomić całą machinę nienawiści i szczucia. Przyjdzie taka chwila, że za wszystkie swoje przestępstwa odpowiesz. To kwestia czasu” – napisał.
„Ziobro jest ostatnią osobą, która może moralizować. Zafundował Polsce 8 lat spektakularnych, bezpodstawnych zatrzymań” – komentował te słowa Arkadiusz Myrcha. „Sam powinien się wyłączyć, nie komentować, bo jest w sprawie Funduszu Sprawiedliwości umoczony po uszy”.
Donald Trump publicznie miał pojawić się dopiero w czwartek. Mimo tych zapowiedzi przyjechał na konwencję wyborczą Republikanów w Milwaukee.
Podczas konwencji w Milwaukee Donald Trump oficjalnie został kandydatem na prezydenta w zbliżających się wyborach. Otrzymał wszystkie 2 387 głosów delegatów. Nie było go jednak na sali, kiedy ogłaszano ten wybór — pojawił się dopiero około godz. 21 lokalnego czasu, z bandażem na uchu.
Jego wejściu towarzyszyły wiwaty „USA!” i „walcz!”, a Lee Greenwood zagrał „Proud to be an American”. Trump przeszedł przez salę konwencyjną, a następnie udał się do loży, gdzie dołączył do kilku znanych republikanów, w tym byłego dziennikarza FOX News Tuckera Carlsona, kongresmena Byrona Donaldsa i J.D. Vance'a, którego wcześniej tego samego dnia mianował swoim kandydatem na wiceprezydenta.
Dziennikarze relacjonujący konwencję informowali, że Trump może na nią nie przyjechać, a jego pierwsze publiczne wystąpienie po zamachu zaplanowano na czwartek.
Jak relacjonuje RMF24, były prezydent USA wysłuchał m.in. afroamerykańskiej raperki i influencerki Amber Rose. Mówiła do publiczności, że kiedyś miała Trumpa za rasistę. Ale „zrobiła własną analizę” i przekonała się, że to nie jest prawda. Przekonywała, że za jego prezydentury w USA żyło się najlepiej.
Wystąpienia i pojawienie się Trumpa zakończyły pierwszy dzień konwencji. Poza wyborem kandydatów na prezydenta i wiceprezydenta, Republikanie zatwierdzili program wyborczy. Znalazły się w nim punkty dotyczące „największej w historii operację deportacji” migrantów, zakończenia wojny w Ukrainie, a także działań, mających nie dopuścić do III wojny światowej.
Poseł Marcin Romanowski zatrzymany, Donald Trump z republikańską nominacją prezydencką – tak minął poniedziałek, 15 lipca.
Dzień zdominowała informacja o zatrzymaniu byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego, który został doprowadzony przez funkcjonariuszy ABW do siedziby prokuratury krajowej.
Komunikat o zatrzymaniu Marcina Romanowskiego przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego pojawił się na stronach Prokuratury Krajowej w poniedziałek 15 lipca 2024 o godz. 15:00. Wcześniej o akcji ABW informował na portalu X obrońca Romanowskiego, mec. Bartosz Lewandowski. Do zatrzymania miało dojść dziś po południu w mieszkaniu posła w Warszawie.
W piątek 12 lipca Sejm – głosami rządzącej koalicji – zgodził się na uchylenie Romanowskiemu immunitetu. Przystał też na wniosek prokuratury o zatrzymanie posła. Pismo ze zgodą podpisał marszałek Sejmu Szymon Hołownia i przekazał Prokuraturze Krajowej.
„Niezwłocznie po otrzymaniu ww. dokumentacji prokurator wydał postanowienie o przedstawieniu Marcinowi Romanowskiemu zarzutów, a następnie postanowienie o jego zatrzymaniu i przymusowym doprowadzeniu do siedziby Prokuratury Krajowej” – czytamy w dzisiejszym komunikacie PK.
„Była czynność zatrzymania i przeszukania osoby, co jest standardem” – mówił o zachowaniu funkcjonariuszy ABW wobec Marcina Romanowskiego prokurator Przemysław Nowak, odpowiadając na zarzuty o „siłowym” zatrzymaniu posła Suwerennej Polski. Wcześniej śledczy odniósł się również do uwag przedstawiciela prawnego byłego wiceministra sprawiedliwości. Ten zauważył, że Romanowski nie mógł działać w zorganizowanej grupie przestępczej, czego dotyczy najpoważniejszy z 11 zarzutów postanowionych posłowi.
„Na razie nie mamy procesowego stanowiska podejrzanego. Zostanie przedstawiony zarzut – podejrzany będzie mógł odnieść się do protokołu. Jeśli się nie przyzna, ma prawo do wyjaśnień natury formalnej, materialno-prawnej. Uważamy jednak, że praca polegająca na zbieraniu dowodów daje pewność, że podejrzany popełnił tych 11 przestępstw” – mówił rzecznik Prokuratury Krajowej. Według pełnomocnika Romanowskiego wiceminister działał w legalnej strukturze, czyli resorcie sprawiedliwości. Zdaniem Nowaka było jednak inaczej, a grupa utworzona wokół posła Suwerennej Polski działała odrębnie wobec legalnych działań ministerstwa.
„Mamy wizję być może filmową – urzędnicy, wspólnie i w porozumieniu, mogli mieć zamiar popełnienia przestępstwa, a w tej grupie mógł być pewien podział ról pomiędzy jej członkami” – wyjaśniał rzecznik.
W porannej rozmowie w Programie Pierwszym Polskiego radia poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego odpowiadał na pytania dotyczące piątkowych głosowań w Sejmie. Najwięcej emocji budzi głosowanie nad dwoma projektami – o częściowej dekryminalizacji aborcji i o użyciu broni na granicy.
Poseł Sawicki uważa, że ważniejszy był ten drugi.
„My mieliśmy w sprawie aborcji projekt tylko lewicowy, nie rządowy. A w sprawie bezpieczeństwa żołnierzy mieliśmy projekt rządowy” – mówił Sawicki w radiowej Jedynce – „I przy tym projekcie rządowym spora część klubu Lewicy głosowała przeciw, w tym dwie panie ministry z rządu pana Donalda Tuska nie głosowały za tym projektem. Czy Donald Tusk, wyciągając konsekwencje wobec posłów w sprawie aborcji, wyciągnie także konsekwencje wobec ministrów swojego rządu, które nie głosowały za projektem rządowym?” – pytał poseł, nawiązując do zawieszenia posłów KO, którzy nie brali udziału w głosowaniu dotyczącym dekryminalizacji aborcji.
W innym tonie wypowiadają się członkowie Koalicji Obywatelskiej.
„Giertych, myślę, że nas wszystkich oszukał. Przecież ja przypomnę wypowiedzi, że będzie przestrzegał dyscypliny klubowej, jeżeli będzie dyscyplina – była dyscyplina. Ja przypomnę wypowiedź jego córek i żony bodajże, że będą pilnować go w sprawach głosowań. Jeżeli w tej chwili nie zagłosował będąc – a był na na pewno, bo siedział przede mną – to w takim razie nas oszukał” – mówiła dziś rano w TVP.Info Katrzyna Lubnauer „Gościu poranka” TVP Info.
Elektorzy z kolejnych stanów USA wyznaczyli Donalda Trumpa na republikańskiego kandydata na prezydenta. Trump z kolei wyznaczył już osobę, która w przypadku jego wyboru na prezydenta będzie jego zastępcą.
To J.D. Vance, republikański senator, a także bestsellerowy pisarz, któremu nie zawsze było po drodze z Trumpem. „Po długich rozważaniach i przemyśleniach, a także biorąc pod uwagę ogromne talenty wielu innych osób, zdecydowałem, że osobą najlepiej nadającą się do objęcia stanowiska wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych jest senator J.D. Vance z wielkiego stanu Ohio” – napisał Trump na własnej platformie społecznościowej Truth Social.
Senator jest autorem książki „Elegia dla bidoków”, która w 2020 roku doczekała się ekranizacji z Amy Adams i Glenn Close w obsadzie. Książka i film opowiadały o życiu klasy robotniczej na amerykańskim środkowym zachodzie. Robił też karierę w finansach, między innymi na stanowisku dyrektorskim w Mithril Capital, należącej do miliardera z Doliny Krzemowej Petera Thiela.
Nominacja może dziwić, bo jeszcze w 2016 roku Vance krytykował wybór Trumpa na republikańskiego kandydata – i to ostro. W jednej z prywatnych wiadomości zastanawiał się, czy Trump jest „cynicznym dupkiem jak Nixon”, czy „amerykańskim Hitlerem”.