W nocy z 26 na 27 listopada weszło w życie zawieszenie broni między Izraelem a Hezbollahem, będące wynikiem negocjacji między Izraelem i Libanem. Izrael ma dwa miesiące na wycofanie się z południowego Libanu
Trybunał wydał wyrok w trzyosobowym składzie, w którym zasiadał sędzia-dubler. “TK kolejny raz zrealizował polityczne zlecenie” – komentuje przewodnicząca komisji Magdalena Sroka.
Trybunał Julii Przyłębskiej w składzie Zbigniew Jędrzejewski, Stanisław Piotrowicz, Jarosław Wyrembak (sędzia-dubler) orzekli niezgodność art. 2 uchwały powołującej do życia komisję ds. Pegasusa z art. 2 polskiej Konstytucji, czyli zasadą demokratycznego państwa prawa.
“Jakie będzie orzeczenie trybunału JP wszyscy wiedzieliśmy już zanim ono zapadło. Oznacza to,że TK kolejny raz zrealizował polityczne zlecenie. Próba zablokowania prac komisji podyktowana jest strachem przed odpowiedzialnością. Orzeczenia z udziałem sędziów dublerów nie są wiążące” – skomentowała na platformie X przewodnicząca komisji ds. Pegasusa, Magdalena Sroka.
Trybunał Julii Przyłębskiej zajął się komisją ds. Pegasusa na wniosek grupy posłów PiS.
Ich zdaniem zakres działania komisji został określony nieprecyzyjnie, „niepoprawnie z punktu widzenia logiki”. Ponadto w ich ocenie „afera Pegasusa” nie jest sprawą do zbadania w rozumieniu przepisów Konstytucji, ponieważ „obejmuje bardzo wiele postępowań w odrębnych sprawach”, zbyt obszerny horyzont czasowy, a do tego w nieuprawniony sposób stawia sobie za cel ocenę legalności działań poszczególnych organów państwa, podczas gdy powinna ograniczać się jedynie do ustalenia stanu faktycznego.
8 maja 2024 roku na posiedzeniu niejawnym Trybunał zdecydował się „zabezpieczyć wniosek grupy posłów przez zobowiązanie Komisji Śledczej (…) do powstrzymania się od dokonywania jakichkolwiek czynności faktycznych lub prawnych do czasu wydania przez Trybunał Konstytucyjny ostatecznego orzeczenia w sprawie o sygn. Akt U 4/24”.
Innymi słowy, Trybunał Julii Przyłębskiej domagał się wstrzymania prac komisji do czasu rozpatrzenia wniosku grupy posłów PiS i wydania wyroku.
Sąd administracyjny w Bogocie zezwolił na polowanie na żyjące na wolności w Kolumbii hipopotamy. Wszystkie są potomkami osobników, które uciekły z posiadłości narkotykowego barona Pablo Escobara.
Kolumbijska populacja hipopotamów liczy obecnie 166 osobników, choć współcześnie zwierzęta te występują naturalnie jedynie w środkowej i południowej Afryce.
Wszystkie kolumbijskie hipopotamy pochodzą od czterech osobników sprowadzonych nielegalnie przez Pablo Escobara w latach 80-tych. Oprócz hipopotamów, w prywatnym zoo barona narkotykowego mieszkały także tygrysy, żyrafy i antylopy.
Po śmierci Escobara w 1993 r. hipopotamy wydostały się z terenu posiadłości i uciekły na łono natury, gdzie bujna roślinność i brak drapieżników, pozwoliły im na stworzenie największej populacji żyjącej poza Afryką.
Przez lata kolumbijskie władze próbowały ograniczyć, a nawet wytępić populację “escobarskich” hipopotamów.
Jako gatunek inwazyjny, wywierają ogromny wpływ na lokalne środowisko, intensywnie zjadając roślinność, niszcząc dziką przyrodę i zmieniając lokalne krajobrazy. Donoszono też o przypadkach ataków hipopotamów na rybaków w rejonie rzeki Magdalena.
W 2023 roku kolumbijskie ministerstwo środowiska ogłosiło plany sterylizacji części osobników i eutanazji innych. Sterylizacje przebiegały jednak powoli, nie przeprowadzono też ani jednego zabiegu eutanazji.
Plany przewiezienia zwierząt do Meksyku, Indii czy na Filipiny – których koszt szacuje się na około 3,5 miliona dolarów – również się nie powiodły.
Urzędnicy uznali, że „kontrolowane polowanie i sterylizacja” to ostatnia szansa na wytępienie tych inwazyjnych zwierząt.
W piątek 6 września sąd administracyjny w Cundinamarca wydał zgodę na legalne polowania na żyjące w Kolumbii hipopotamy.
Przeciwko decyzji sądu protestują jednak obrońcy praw zwierząt oraz branża turystyczna, ponieważ żyjące od 30 lat na wolności dzikie zwierzęta zdążyły stać się lokalną atrakcją.
Zabicie jednego z tych hipopotamów, zwanego Pepe, wywołało w 2009 roku falę ulicznych protestów, które ostatecznie doprowadziły do wprowadzenia zakazu polowań na hipopotamy w 2012 r.
Żródło: ABC
Jak podają palestyńskie służby, ponad 40 osób nie żyje, a co najmniej 60 osób jest rannych po ataku na obóz humanitarny w strefie Gazy. Izrael twierdzi, że uderzył w centrum dowodzenia Hamasu.
Co najmniej cztery izraelskie rakiety spadły na obóz namiotowy dla przesiedlonych Palestyńczyków w południowej Strefie Gazy. Chodzi o namioty rozbite w pobliżu Chan Junus w rejonie Al-Mawasi, który Izrael wyznaczył na bezpieczną strefę humanitarną. Na terenie obozu schroniły się rodziny, którym izraelskie wojsko nakazało ucieczkę z innego miejsca na terytorium Gazy.
Według palestyńskich służb ratunkowych, w wyniku ataku w ogniu stanęło co najmniej 20 namiotów. Uderzenie rakiet spowodowało także powstanie kraterów głębokich na dziewięć metrów.
Biuro prasowe rządu Gazy (zarządzane przez Hamas) poinformowało o ponad 40 ofiarach śmiertelnych, wśród których mają być kobiety i dzieci. Co najmniej 60 osób zostało rannych.
Izraelska armia wydała oświadczenie, w którym twierdzi, że uderzyła “w znaczących terrorystów Hamasu, którzy działali w centrum dowodzenia i kontroli znajdującym się na obszarze humanitarnym w Khan Younis”.
Hamas zaprzecza, aby miał wykorzystywać obszary cywilne do celów wojskowych.
„To oczywiste kłamstwo, które ma na celu usprawiedliwienie tych obrzydliwych zbrodni. Ruch oporu kilkakrotnie zaprzeczał, jakoby którykolwiek z jego członków przebywał w miejscach gromadzenia się ludności cywilnej lub wykorzystywał te miejsca do celów wojskowych” – stwierdził Hamas w oświadczeniu.
Wojna między Izraelem a Hamasem rozpoczęcia się 7 października 2023 roku od ataku Hamasu na Izrael, w którym zginęło 1200 osób, a 250 osób zostało wziętych na zakładników. Według ministerstwa zdrowia Gazy w późniejszych atakach odwetowych Izraela na Gazę zginęło ponad 40 tys. Palestyńczyków.
Niemal każdy z 2,3 miliona mieszkańców Gazy został przynajmniej raz zmuszony do opuszczenia swojego domu. Niektórzy Palestyńczycy musieli uciekać aż 10 razy.
Żródło: Reuters
Synoptycy ostrzegają: nad Polskę nadciąga silny front, który przyniesie bardzo intensywne opady deszczu. Możliwe powodzie błyskawiczne i podtopienia.
Według synoptyków ostatnią falę upałów w tym roku mamy już za sobą. Po gorącym pierwszym tygodniu roku szkolnego nastąpiła gwałtowna zmiana pogody. W poniedziałek 9 września do Polski dotarł front, który przyniósł wyczekiwany deszcz i ochłodzenie.
Synoptycy ostrzegają jednak, że w najbliższych dniach opady mogą zyskać na intensywności i doprowadzić do podtopień. Szczególnie mocno będzie padać na południu i zachodzie Polski, gdzie według prognoz może spaść nawet 20-30 cm deszczu na metr kwadratowy.
Na południu poziom rzek może osiągnąć lub przekroczyć stany alarmowe. Wyższy stan wód z czasem dotrze też na północ kraju, gdzie w ostatnich dniach padają rekordy suszy. Wisła w centrum Warszawy osiągnęła rekordowo niską głębokość 21 cm.
Skutki zapowiadanych w najbliższych dniach opadów mogą być odczuwalne nie tylko na terenach nadrzecznych, ale także w miastach.
O tym, jak bardzo mogą być dotkliwe, przekonali się niedawno mieszkańcy Warszawy. W nocy z 19 na 20 sierpnia przez stolicę przeszła ulewa uznana za najintensywniejszą w historii pomiarów. Zalane zostały tunele, ulice i trasy szybkiego ruchu. Na wielu podziemnych parkingach poziom wody był tak wysoki, że doszczętnie zniszczył zaparkowane tam samochody.
O tym, jak bezradne są zabetonowane miasta w starciu ze zmianami klimatycznymi, pisał w OKO.press Marcel Wandas:
Donald Tusk uchylił kontrasygnatę pod postanowieniem prezydenta dotyczącym Izby Cywilnej SN. Tymczasem PiS skierował skargę na decyzję PKW do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN.
Donald Tusk uchylił kontrasygnatę pod postanowieniem Andrzeja Dudy w sprawie powołania neosędziego na przewodniczącego Zgromadzenia Izby Cywilnej SN. Premier podparł swoją decyzję skargami, jakie dwóch sędziów Izby Cywilnej SN skierowali w tej sprawie do sądu administracyjnego za pośrednictwem Kancelarii Premiera.
„Dzisiaj została złożona skarga do Sądu Najwyższego w sprawie decyzji Państwowej Komisji Wyborczej, która odbiera nam bardzo znaczną część dotacji i subwencji” – ogłosił dziś podczas konferencji prasowej prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Gazeta Wyborcza dotarła do szczegółów prokuratorskiego postanowienia o zarzutach dla Ryszarda Czarneckiego. Za fikcyjne przejazdy Czarnecki miał wyłudzić 203 tys. euro, czyli prawie 900 tys. zł. Z rozliczeń delegacji wynika, że Czarnecki do podróży służbowych używał w sumie 18 pojazdów, w tym 14 samochodów, dwóch motorowerów, motocykla i ciągnika siodłowego.
ABW i NASK doprowadziły do rozbicia grupy dywersantów. Grupa, o której rozbiciu poinformował minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski oraz minister spraw wewnętrznych i koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak na konferencji prasowej, miała działać na zlecenie rosyjskich i białoruskich służb. Jej celem było doprowadzenie do paraliżu państwa.
Chińskie banki państwowe wyprzedają rosyjskie aktywa, a rosyjskie firmy mierzą się z coraz większymi problemami przy realizacji międzynarodowych płatności na linii Rosja — Chiny. To efekt ostrzeżeń prezydenta USA Joe Bidena.
Najnowszy sondaż przed wyborami prezydenckimi w USA pokazuje, że Kamala Harris wciąż ma szansę przekonać do siebie spore rzesze wyborców. Jutrzejsza debata Harris – Trump może się okazać kluczowa